niedziela, 30 czerwca 2013

Love Me Green - Krem do ciała z zieloną herbatą

Na początek kawałek prywaty - skończyłam szkolenie do pracy, pozdawałam wszelkie testy i pozostaje mi podpisać umowę i zarabiać ;) Poza tym w środę mam egzamin licencjacki, więc nadal jestem nim zaabsorbowana, ale już i tak kamień z serca, że choć testami do pracy już nie muszę się martwić - wszystko zdałam z bardzo zadowalającym wynikiem :)
A żebyście nie zapomniały, o czym przede wszystkim jest ten blog, na dziś mam dla Was recenzję... Ba, w dodatku recenzję kosmetyku! Mianowicie kremu do ciała marki Love Me Green. Nie znacie? Nie szkodzi, poczytajcie, a poznacie :)
  
  
Opis producenta:
  
Gdzie i za ile: love-me-green.pl, 119,90zł / 200ml
  
Skład:
  
Moja opinia:
Krem do ciała kryje się w przezroczystej butelce z pompką. Bardzo podoba mi się jej design - biała naklejka z zielonymi roślinnymi wzorami wygląda naprawdę zachęcająco :) Dodatkowo sama pompka już stanowi plus. Pompka zresztą jest bardzo praktyczna, bo wydobywa idealną ilość balsamu - dokładnie taką, jakiej potrzeba do posmarowania jednej partii ciała (łydki / uda / brzucha / obu rąk). Krem jest dość gęsty i treściwy, co mi właściwie odpowiada, choć na lato może to być upierdliwe, bo wchłania się dość długo. Zapach ma intensywny, ale nie kojarzy mi się wcale z zieloną herbatą, bardziej właśnie z zieloną kawą i muszę przyznać, że jest to pozytywne skojarzenie, z jakiegoś powodu przywodzi mi na myśl dzieciństwo :)
   
 
Jeśli chodzi o działanie, nie mam w sumie nic do zarzucenia temu kremowi poza tym, że faktycznie mógłby się lepiej wchłaniać. Jest wydajny i gładko rozprowadza się po skórze, zostawia lekki tłusty film, który znika dopiero po jakiejś godzinie. Dodam jeszcze, że zapach również pozostaje długo na skórze. Nawilża jednak prawidłowo, naprawdę skutecznie. Nie czuję tej magii wyszczuplania w nim, ale czego się spodziewać po kremie do ciała? Nawet po kremie za 120zł... Tak, wiem, cena jest co najmniej kosmiczna i prawdę mówiąc, choć krem mi się podoba, nigdy nie dałabym za niego takiej kwoty.
Podsumowując, jest to naprawdę przyzwoity kosmetyk za nieprzyzwoicie wysoką cenę. Jeśli jednak możecie sobie na niego pozwolić, jak najbardziej polecam, wyżej jest link do sklepu, gdzie możecie kupić kosmetyki Love Me Green. Ja mam ich jeszcze kilka, więc możecie liczyć na dalsze recenzje :)
 
   
Znacie markę Love Me Green? Używałyście jakichś kosmetyków z niej?

piątek, 28 czerwca 2013

Dzikie Wyzwanie - Podsumowanie tygodnia 4 - FLAMING

Pora na podsumowanie kolejnego tygodnia naszego Dzikiego Wyzwania.
Tym razem zadanie polegało na stworzeniu manicure'u albo makijażu inspirowanego flamingiem :) Z tego co widzę, większość z Was zdecydowała się na pierwszą opcję - flaming na paznokciach. 
     
  
 Ogólnie napłynęło 19 prac, po prostu je przedstawię:

  
  
  
  
     
  
  
  
 
   
  
 
  
  
 
  
  
   
  
 
W tym tygodniu to tyle :)
Teraz czekam na Wasze... ŻABY! :)
    

środa, 26 czerwca 2013

KONKURS: Z Rossmannem na wakacje!

Wiem wiem, rozpieszczam Was, ale chciałabym wynagrodzić Wam nieco tę mniejszą uwagę, jaką mogę Wam teraz poświęcić ;) Dlatego zapraszam Was na nowy konkurs!
    
  
Jak widzicie, tym razem bawimy się z Rossmannem. Do wygrania jest spory zestaw kosmetyków, w skład którego wchodzą:
  • Isana krem do ciała owoc granatu i figa, do skóry suchej
  • Alterra mydło w kostce konwalia
  • Alterra żel pod prysznic kwiat neroli i bambus
  • Alterra balsam do ust z ekstraktem z rumianku
  • Wellness&Beauty lotion do ciała pomarańcza i owoc granatu
  • Isana Med żel pod prysznic z olejkiem pomarańczowym
  • Wellness & Beauty olejek do kąpieli trawa cytrynowa i bambus
  • Alterra masło do ciała winogrona i kakao
  • Alterra krem na dzień brązujący do cery mieszanej i normalnej, brzoskwiniowy
  • Alterra nawilżająca odżywka do włosów, granat i aloes
  • świetna plażowa torba z juty
Myślę, że jest o co zawalczyć :)
  
A jak zawalczyć?
Otóż zadanie konkursowe polega na tym, żeby przesłać zdjęcie dowolnego kosmetyku z marek własnych Rossmanna (TU lista tych marek) w jakiejś wakacyjnej aranżacji. Jak zwykle, ogranicza Was tylko wyobraźnia :) Możecie zrobić zdjęcie kosmetykowi opalającemu się na plaży, stojącego na górskim szczycie albo zwiedzającego zagraniczne miasta. Możecie także cyknąć po prostu zdjęcie swojej wakacyjnej kosmetyczki. Dodatkowo należy jednym zdaniem napisać, dlaczego akurat ten produkt wybrałyście na wakacje :)
    
R E G U L A M I N    K O N K U R S U:
   
Informacje ogólne:
  1. Organizatorem konkursu jestem ja, autorka i właścicielka bloga "Orlica o wszystkim i o niczym".
  2. Fundatorem nagrody jest firma Rossmann.
  3. Konkurs trwa od dnia 26.06.2013 do dnia 09.07.2013, godz. 23:59.
  4. Wysyłając mi swoje zdjęcia automatycznie zgadzasz się na ich publikację na moim blogu.
  5. Jeśli nie masz skończonych 18 lat, musisz mieć zgodę rodzica lub opiekuna na udział w konkursie.
  6. Konkurs nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
  7. Biorąc udział w konkursie automatycznie akceptuje się regulamin i jego warunki.
Warunki wzięcia udziału w konkursie:
  1. Warunkiem jest publiczne obserwowanie bloga poprzez GFC albo lubienie bloga na FaceBooku
  2. Każdy uczestnik może wysłać tylko jedno zgłoszenie. Jako, że podobne konkursy odbywać się będą także na innych blogach, muszę zaznaczyć, że nie można zgłosić tego samego zdjęcia w kilku konkursach. Będzie to sprawdzane.
  3. Zdjęcie powinno mieć max. 800px, nie może być fotomontażem, musi być na nim widoczne logo marki (na kosmetyku), a Ty musisz być autorką (lub autorem ;)) zdjęcia.
  4. Aby wziąć udział w konkursie należy przesłać zdjęcie na maila polishpolishaholic@gmail.com, w tytule pisząc "Konkurs Rossmann - *Twój nick*". W treści maila powinny znaleźć się też takie informacje jak:
  • nick, pod jakim mnie obserwujesz na blogu lub imię i nazwisko, pod jakimi lubisz fanpage bloga na Facebooku albo link do swojego profilu,
  • jedno zdanie uzasadniające wybór kosmetyku,
  • dodatkowo, jeśli prowadzisz bloga, możesz również podać jego adres.
UWAGA, WAŻNE - jeśli po przesłaniu swojej pracy, w ciągu 24h nie dostaniecie ode mnie potwierdzenia jej otrzymania, to znaczy, że praca nie doszła. Spróbujcie z innego maila albo skontaktujcie się ze mną, a coś wymyślimy :)
   
Wyłonienie zwycięzców i wysyłka nagród: 
  1. Zwycięzca zostanie wybrany przeze mnie, ale opublikuję wszystkie zgłoszenia.
  2. Zwycięzca zostanie wyłoniony w ciągu 72h od zakończenia konkursu oraz powiadomieni mailowo.
  3. Wysyłka nagród jest możliwa tylko na terenie Polski - jeśli mieszkasz za granicą, w przypadku wygranej paczkę mogę wysłać do Twojej rodziny w Polsce.
  
To tyle z formalności!
Pozostaje mi życzyć Wam weny twórczej, czekam na Wasze zdjęcia! :)

wtorek, 25 czerwca 2013

Jedna z wymówek...

Pisałam Wam, że mam teraz zwariowany moment w życiu.
Po pierwsze, za tydzień mam egzamin licencjacki... Po drugie, skończyłam właśnie szkolenie do pracy, która byłaby dla mnie na ten moment naprawdę idealna. Dzisiejszą noc spędziłam naprawdę kosmicznie ;)
   
  
Praktycznie do rana siedziałam nad "wiedzą w pigułce", bo zaraz lecę na test teoretyczny, który będzie już połową sukcesu w kwestii tej pracy. Dalej to już głównie formalność :)
Proszę o bardzo mocne kciuki, bo ze względu na zbliżający się licencjat, nie mogę sobie pozwolić na drugie podejście tutaj ;)
Tak więc... TRZYMAJCIE KCIUKI!
Mam nadzieję, że niedługo będę mogła wrócić do regularnego porządnego blogowania :)

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Isana Professional - Odżywka do włosów łamliwych i rozdwajających się

Dziś na tapecie odżywka, której używałam jakiś czas, potem o niej zapomniałam i teraz znowu wróciła do łask ;) Moje włosy są mocno zaniedbane, bo niewiele z nimi robię ostatnimi czasy, ale od kiedy tydzień temu wróciłam do tej odżywki, już widzę, że im lepiej. Mowa o odżywce z nowej serii (no dobra, seria ma kilka miesięcy) Isana Hair Professional, słyszałyście o niej?
    
  
Opis producenta:
  
Gdzie i za ile: w Rossmannach, ok. 9zł / 500ml
  
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Glycerin, Glyceryl Stearate SE, Citric Acid, Stearamidopropyl Dimethylamine, Hydrolyzed Wheat Protein, Argania Spinosa Oil, Panthenol, Quaternium-87, Niacinamide, Distearoylethyl Hydroxyethylmonium Methosulfate, Propylene Glycol, Parfum, Linalool, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol
  
  
Moja opinia:
Odżywkę kupiłam parę miesięcy temu w Rossmannie, zobaczyłam na półce nową serią i skusiłam się, widząc ładne profesjonalne opakowania i dość niską cenę. Odżywkę kupujemy w dużej półlitrowej butli, wyglądającej naprawdę lepiej niż wskazywałaby cena czy ogólne postrzeganie Isany jako marki "taniej i średniej" ;) Butelka otwierana jest na przycisk - z jednej strony nakrętki naciskamy, a z drugiej strony wyskakuje otwór. Wydobycie produktu nie jest najłatwiejsze, bo jest on gęsty i trzeba go wycisnąć z butelki, co jest nieco problematyczne już przy małym ubytku, na szczęście można po prostu stawiać butelkę do góry nogami.
Odżywka jest biała, pachnie ładnie, choć dość ciężko, mnie kojarzy się z migdałami i olejem arganowym - nie wiem, jak pachnie on sam, ale kosmetyki z nim mają specyficzny zapach, całkiem przyjemny.
Jeśli chodzi o działanie, najlepiej odda jego istotę mój ostatni tydzień. Moje włosy były zaniedbane, suche, mimo szybkiego przetłuszczania się, końcówki wyglądały bardzo marnie - upały na pewno dały im się we znaki. Od kiedy wróciłam do odżywki, stan włosów zdecydowanie się poprawił przy codziennym używaniu. Nie są już takie sianowate, końcówki się nieco ogarnęły (choć wiadomo, że to, co mi się rozdwoiło i ukruszyło już przepadło -.-) i ogólnie nieco odżyły. Możliwe, że jakakolwiek odżywka by im pomogła, ale ta już wcześniej zrobiła na mnie dobre wrażenie. Dodatkowo włosy świeżo po myciu i jej użyciu są miękkie i bardziej błyszczące, choć to akurat efekty raczej tymczasowe. Zdecydowanie nie obciąża.
Czy polecam? Jasne :) Jest to tania odżywka, która starczy nam na kilka dobrych miesięcy, a przy tym jest naprawdę dobra - może nie najlepsza z najlepszych, ale zdecydowanie ją polubiłam. Może tylko nieco zmieniłabym zapach na bardziej świeży ;)
    
  
Zdjęcia tym razem robiła moja siostra, bo ja przez pracę nie mam kiedy złapać odpowiedniego światła ;)
   
Widziałyście już tę nową serię Isany? Używałyście jakichś produktów z niej? :)

sobota, 22 czerwca 2013

Lumene - Szminka Natural Code - 2 Mauve Rose

O tym, że szukam ładnej szminki w kolorze brudnego różu pisałam już tutaj kilka razy. Kilka razy też nacięłam się na szminki, które przynajmniej wg nazwy obiecywały ładne "mauve" albo podobne, a teraz wreszcie udało mi się znaleźć coś, co mi pasuje :) Mowa o szmince Lumene z serii Natural Code, w odcieniu 2 Mauve Rose. Zapraszam do recenzji!
  
  
Opis dystrybutora:
Dla młodych kobiet, które:
  • Chcą przystępnej ceny.
  • Cenią naturalne składniki.
  • Cenią nawilżenie i pomadkę pielęgnacyjną.
  • Szukają modnych odcieni, pasujących do młodego i świeżego wyglądu. 
Rozwiązanie Natural Code:
Kochająca usta, innowacyjna formuła z 4 olejkami nawilżającymi.
Długotrwała pomadka zapewnia uczucie wygody, miękkości na ustach- miękkie, „całuśne” usta. Modne kolory, które dodają świeżego połysku młodej skórze.
Naturalne odcienie dla świeżego i promiennego wyglądu, intensywne odcienie dla urzekającego uśmiechu. Przyszny, owocowy zapach.
Arktyka / najważniejsze składniki:
Roślinność arktyczna stanowi serce i duszę produktów Natural Code, to unikatowa formuła. Jej różnorodność właściwości, długa historia jako naturalnego czynnika leczniczego oraz jej trwałość w arktycznym środowisku dostarcza naszym produktom czyste siły natury. Plantain nawilża, zmiękcza i chroni.4 różne naturalne olejki nawilżają i sprawiają że Twoje usta są kusząco miękkie.
  
Gdzie i za ile: na BodyLand.pl, 22,50zł / 4,7g - obecnie w promocji za 19,95zł :)
    
  
Dostępne kolory:
1 Crystal Peach
2 Mauve Rose
3 Nude Beige
6 Crystal Rose
8 Sweet Pink
10 Juicy Plum
11 Sugar Plum
13 Rasberry Pink
  
   
Moja opinia:
Zacznijmy od tego, że szminka zamknięta jest w ładnym czarnym opakowaniu, dosyć solidnym, z zielonymi napisami i motywem liścia - jak najbardziej do mnie przemawia, choć mam jedno do zarzucenia - etykietę, która przebiega przez obie części opakowania, przez co trzeba ją przeciąć albo przedrzeć, żeby dostać się do szminki po raz pierwszy. Wygląda to nieestetycznie, bo nie da się bezinwazyjnie zerwać naklejki. Szminka pachnie ślicznie, owocowo i zaskakująco naturalnie jak na szminkę, choć wiadomo, że nie jest to koktajl owocowy ;)
Kolor szminki kusi już samą nazwą - "Mauve Rose" to idealne określenie dla odcienia, którego szukałam. No i znalazłam - to piękny brudny róż, który nie wali po oczach i wygląda dobrze nawet na mojej twarzy, która "gryzie się" z wszelkimi odcieniami różu :) Prawdę mówiąc miałam już podobną szminkę, tam byłam zadowolona tylko z odcienia, tu jakość jest dużo lepsza.
  
  
Na ustach rozprowadza się bez zarzutu, wydaje się sucha, ale nie jest źle. Bałam się, że będzie wysuszać usta, ale w ogóle nie wpływa na ich stan - ani pozytywnie, ani negatywnie, co właściwie mnie mile zaskoczyło. Usta nie są "mokre" przy dotyku, szminka zdaje się w nie dobrze wchłaniać, choć wiadomo, że i tak znika przy jedzeniu czy piciu. Jeśli jej jednak nie przeszkodzimy tak trywialnymi sprawami, utrzyma się na ustach dobrych kilka godzin, z małym defektem, widocznym na ostatnim zdjęciu poniżej:
  
  
Defekt ten to brzydka i wyraźna granica szminki - dokładnie w miejscu, gdzie usta się stykają, szminka się zbiera, tworząc nieatrakcyjną linię, a za nią widać "gołe" usta. Da się to przeżyć i pewnie nikt poza mną tego nie zobaczy na żywo, ale ja jestem nieco przewrażliwiona chyba ;) W takim wypadku rozcieram tę granicę i dokładam szminki.
Ogólnie mówiąc, jestem z niej bardzo zadowolona. Jest zaskakująco tania (jak na szminkę z tej półki) i naprawdę dobra, polubiłyśmy się :) Wam też zdecydowanie polecam :)
    
Miałyście może kiedyś jakieś szminki Lumene? Byłyście z nich zadowolone? :)

piątek, 21 czerwca 2013

Dzikie Wyzwanie - Podsumowanie tygodnia 3 - PAPUGA

Zaniedbałam Was przez ostatnie dwa dni, ale musicie mi wybaczyć, bo przez pracę i nadchodzący licencjat nie mam ani chwili dla siebie teraz... Dziś jednak znalazłam moment, żeby wyrobić się na czas z publikacją Waszych papug zgłoszonych do zabawy Dzikie Wyzwanie :)
  
  
Znowu mamy tendencję malejącą z ilością zgłoszeń, bo jest ich tym razem 20, ale to zrozumiałe, skoro mamy teraz okres sesji, zaliczeń itd. Sama nie wyrobiłam się na czas ze swoją papugą...
  
Bez dalszego gadania, przedstawiam Wam 20 zgłoszonych papug:
  
1. RetrivMonGold - http://retrivmongold.blogspot.com/2013/06/dzikie-wyzwanie-tydzien-trzeci-papuga.htm
   

  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
  
20. Seraphine - http://give-a-reason.blogspot.com - tym razem bez notki
  
  
  
W tym tygodniu to tyle :)
Teraz czekam na Wasze... flamingi! :D
  
  

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...