Hej hej, wiem, że czekałyście trochę na ten post, ale obiecałam i oto jest ;) Musiałam zebrać do niego materiały ;) Jestem na diecie od ponad tygodnia i na razie trzymam się całkiem nieźle. Przez ten tydzień nauczyłam się już trochę więcej o tym, co można, a czego nie można, więc zaraz tutaj sama wytknę sobie parę błędów ;)
Chcę Wam więc pokazać tydzień wycięty z mojego jadłospisu.
Od razu mówię, że nie trzymam się konkretnej rozpiski. Mam kilka rozpisanych jadłospisów dla mniej więcej mojego przedziału kalorycznego (przypominam, że dietetyczka zaleciła mi jeść 1300kcal dziennie) i nimi się inspiruję. Nie liczę kalorii, ale na pewno jem zdrowiej i lżej niż wcześniej - już teraz widzę, że mój organizm jest mi za to wdzięczny.
Przez tydzień robiłam zdjęcia każdego z moich pięciu posiłków - po pierwsze, na potrzeby bloga, a po drugie na potrzeby dziewczyn ze wspaniałej "grupy wsparcia", do której dołączyłam ;) Dziś mogę już Wam pokazać, jak wyglądał mój jadłospis przez ten tydzień. Proszę się nim jednak nie kierować, bo nadal mogłam robić błędy, których nie wychwyciłam i nie napiszę tu o nich, poza tym tak naprawdę układałam sobie ten jadłospis sama wg moich upodobań.
Przyznam tylko, że jak na razie mam wrażenie, że jem znacznie więcej niż wcześniej, mimo, że zjadam 2x mniej kalorii! To pewnie przez to, że jem regularnie 5 posiłków, co wcześniej się nie zdarzało. Staram się trzymać paru reguł i oto efekty... Ostrzegam tylko, że kucharz ze mnie bardzo marny, więc potrawy są niewyszukane i nie wyglądają zbyt apetycznie w niektórych przypadkach ;)
Dzień 1
1. śniadanie - dwie kromki macy z twarożkiem + sałatka z sałaty lodowej, pomidora i jogurtu naturalnego
2. drugie śniadanie - musli tropical z jogurtem naturalnym greckim
3. obiad - 100g mintaja + 50g kaszy gryczanej (waga przed ugotowaniem) + 100g surówki coleslaw
4. podwieczorek - 2/3 szklanki soku wyciśniętego z marchwi + nektarynka
5. kolacja - dwie kromki chleba pełnoziarnistego z szynką drobiową i pomidorem
Cóż, pierwszego dnia popełniłam dwa błędy - po pierwsze, kupne owocowe musli, które tak uwielbiam. Powinnam była wziąć zwykłe płatki owsiane i sama wkroić czy wrzucić dodatki. Po drugie - chleb na kolację. Zostałam już doedukowana, że na kolację lepiej ograniczyć węglowodany, a zjeść coś białkowego - serek, jajko, rybkę ;)
Dzień 2
1. śniadanie - trzy małe kromki chleba ciemnego z twarożkiem + 3 rzodkiewki
2. drugie śniadanie - miseczka owsianki z wkrojoną nektarynką
3. obiad - jajko sadzone + dwa ziemniaki + fasolka szparagowa
4. podwieczorek - papryka czerwona
5. kolacja - 60g tuńczyka w oleju + maleńki ogóreczek gruntowy + rzodkiewka
Tego dnia błędów w powyższych posiłkach raczej nie popełniłam, za to byłam ze znajomymi w knajpce i skusiłam się na jednego małego shota - nie miałam pojęcia, że wódka jest aż tak mordercza na diecie, o czym zostałam później brutalnie uświadomiona przez kochaną
Kasię, która czuwa nad moją dietą ;)
Dzień 3
1. śniadanie - trzy drobne kromki chleba pełnoziarnistego z dżemem niskosłodzonym z owoców leśnych
2. drugie śniadanie - sałatka owocowa z jednej nektarynki i połowy banana + łyżka jogurtu naturalnego greckiego
3. obiad - 100g piersi kurczaka duszonego z małą cebulką i 2 ząbkami czosnku + 50g pełnoziarnistego makaronu + 2 ogórki kiszone
4. podwieczorek - mała miseczka sałatki z ogórków małosolnych i pomidorów
5. kolacja - serek wiejski + pół papryki + 1 chlebek maca
Tu również obyło się bez większych grzeszków, choć skusiłam się na pół banana, który jest raczej niewskazany. Stwierdziłam jednak, że nie można dać sobie zwariować, więc dałam sobie przepustkę ;)
Błędem było też zjedzenie sałatki na podwieczorek - nie dlatego, że była niewłaściwa na diecie, ale dlatego, że zwyczajnie była bleee ;) Już pamiętam, że nie lubię ogórków małosolnych :P
Dzień 4
1. śniadanie - 3 małe kromki chleba ciemnego z szynką drobiową i pomidorem
2. drugie śniadanie - miseczka płatków owsianych z mlekiem 1,5%, odrobiną rodzynek i płatków migdałowych
3. obiad - 100g mintaja + surówka ze 100g marchewki skropiona cytryną + 50g brązowego ryżu (ważone przed ugotowaniem)
4. podwieczorek - nektarynka + jogurt owoce leśne 125g
5. kolacja - jajecznica z dwóch jajek + średni pomidor + dwie kromki chrupkiego pieczywa
To jeden z apetyczniejszych dni w ciągu tego tygodnia ;) Zostałam tylko uprzedzona, żeby uważać z gotowymi owocowymi jogurtami, bo mają sporo cukrów - akurat te Tescowe nie są tragiczne pod tym względem. Lepiej jednak kupić naturalny jogurt i samemu go ulepszyć owocami ;)
Dzień 5
1. śniadanie - 3 małe kromki chleba ciemnego z twarożkiem i świeżym ogórkiem
2. drugie śniadanie - naturalna niepryskana antonówka prosto z sadu
3. obiad - 2 małe ziemniaki + jajko sadzone + fasolka szparagowa
4. podwieczorek - nektarynka
5. kolacja - serek wiejski + garść suszonych jabłek + garść suszonych truskawek
Tu trochę nagrzeszyłam. Szłam wieczorem do znajomego, wiedziałam, że będzie robił domową pizzę, planowałam skusić się na kawałek, dlatego ograniczyłam drugie śniadanie i podwieczorek do pojedynczych owoców. Zjadłam też kawałek tej pizzy, co przepłaciłam bólem wątroby, wróciłam więc wcześniej do domu.
Grzeszkiem była także kolacja. Tego dnia dorwałam suszarkę do owoców, więc od razu wrzuciłam do niej trochę jabłek i truskawek, a na kolację do twarożku wiejskiego dorzuciłam po garści z nich. Wiedziałam, że owoce na noc to dość kiepski pomysł, ale miałam nadzieję, że suszonych to nie dotyczy. Teraz wiem, że się myliłam i raczej będę już unikać i surowych i świeżych owoców wieczorami.
Dzień 6
1. śniadanie - 3 kromki boskiego pełnoziarnistego chleba mojej mamuśki z dżemem niskosłodzonym z owoców leśnych
2. drugie śniadanie - otręby owsiane + chude mleko + suszone jabłka
3. obiad - 100g piersi z kurczaka + 100g surówki coleslaw + groszek z marchewką
4. podwieczorek - jedna gałka sorbetowych lodów kiwi bez wafelka
5. kolacja - pomidor + 100g surówki coleslaw
Tutaj, wbrew pozorom, jest bezgrzesznie. Nawet nie wiecie, jak się ucieszyłam, gdy przeczytałam, że lody sorbetowe są jak najbardziej dozwolone na diecie - zwłaszcza, że tego dnia szłam na spotkanie toruńskich bloggerek, trzeba coś było wszamać ;) Poszłyśmy na lody w miejsce, gdzie są najlepsze sorbety na świecie, więc byłam wniebowzięta! :)
Dzień 7
1. śniadanie - 3 małe kromki ciemnego chleba z twarożkiem i ogórkiem
2. drugie śniadanie - odrobina musli z jogurtem naturalnym
3. obiad - makaron pełnoziarnisty + łyżka pesto + pomidor
4. podwieczorek - nektarynka i utarte jabłko z jogurtem naturalnym
5. kolacja - 60g tuńczyka z kukurydzą i świeżym ogórkiem
Tutaj grzech jest taki, jak pierwszego dnia - kupne musli tropical. Uwielbiam je, a miałam końcówkę paczki, więc postanowiłam wykończyć ;) Poza tym tego dnia zjadłam chyba najlepszy z dietetycznych obiadów - jako maniaczka wszelkiego rodzaju makaronów ;) Pesto mam na szczęście naturalne, bez tony świństw, poza tym nieco je odsączyłam z oliwy przed podaniem ;)
Cóż, jak widzicie, wcale się nie głodzę, a czuję się świetnie na diecie. Już widzę jej efekty, co cieszy mnie jeszcze bardziej. Oczywiście poza powyższymi daniami, codziennie staram się pić jak najwięcej wody oraz herbaty zielonej lub czerwonej.
Za parę dni spodziewajcie się mojego sprawozdania z pierwszego etapu diety - po dwóch tygodniach ;)
Trzymajcie kciuki!