Podobnie jak w ostatniej recenzji antyperspirantu Dove, tak i tutaj muszę zaznaczyć, że nie lubię Nivei, nawet bardzo, prawie tak bardzo jak Dove :P Kolejne kosmetyki, które są dla mnie mocno nijakie, nieciekawe, dość drogie i testowane na zwierzętach - słowem: nie dla mnie. Oczywiście to moja subiektywna opinia o marce ;) Niemniej, ostatnio mam manię mazideł do ust, co już pewnie zauważyłyście. Kiedy zobaczyłam śliczne opakowania nowych masełek do ust Nivea z karmelową wersją, w dodatku w promocji... kupiłam i o dziwo - nie żałuję :)
Opis producenta:
Gdzie i za ile: wszędzie, ok. 10zł
Skład:
Moja opinia:
Dużą zaletą masełka jest jego opakowanie - to spora płaska puszeczka, w sam raz do schowania do kieszeni płaszcza czy kurtki, choć przyznam szczerze, że taką formę aplikacji wolę jednak zastosować w domu (choćby tuż przed wyjściem) niż maziać się palcem na dworze. Puszka nie otworzy się sama, a my musimy się chwilę z nią posiłować, żeby dostać się do jej zawartości :) Jest design jest całkiem przyjemny dla oka - nie rzuca może na kolana, ale jest OK wg mnie :) Masełko w środku okazuje się mieć kremową konsystencję - nie wazelinową czy woskową jak większość mazideł, ale właśnie typowo kremową, aż byłam zaskoczona. Jego zapach niestety nie przypomina karmelu - bardziej jakieś słodkie ciasteczka. Zapach bardzo przyjemny i apetyczny, ale jeśli ktoś liczył na karmel, na pewno się zawiedzie.
Masełko w zaskakująco przyjemny sposób aplikuje się na usta - jak zawsze w przypadku balsamów w takich pojemniczkach nabieram odrobinę kosmetyku wierzchem paznokcia, a po ustach rozprowadzam już opuszką. Wystarczy odrobina, żeby całe usta stały się niesamowicie miękkie i gładkie, bez żadnego uczucia mrowienia ani bez sklejania. Poza tym efekt ten, razem z apetycznym zapachem, utrzymuje się jakieś 3h, oczywiście bez jedzenia - to bardzo długo jak na balsam do ust!
Jestem pod bardzo dużym wrażeniem tego masełka. Jak kiedyś nieco zmniejszę swoje zapasy (aktualnie mam ponad 20 mazideł pielęgnacyjnych do ust...) na pewno wypróbuję także wersję malinową :) Tymczasem Wam serdecznie polecam te masełka :)
Macie ulubione zimowe mazidła do ust? Jakie? :)
kusi mnie bardzo, brzmi smakowicie :))
OdpowiedzUsuńTrzeba mu przyznać - jest smakowity :)
UsuńA ja tak ciągle je widuje i widuje na blogach i jeszcze nie zdecydowałam się na zakup, a tu kolejna dobra opinia! Muszę je w końcu kupić,ale wybiorę wersję malinową :)
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nie widziałam negatywnej opinii, a to o czymś musi świadczyć :)
Usuńuwielbiam pielęgnacyjne mazidła do ust, właśnie kończę kilka, co jest nie lada wyczynem, prawda? :P
OdpowiedzUsuńi mam zamiar kupić sobie karmelowe i malinowe masełko
ale to jak zdenkuję ze 2 jeszcze ;)
od czasów podstawówki mam takiego fioła :D
Też skończyłam jedno w tym miesiącu, ha! :D
Usuńwow ;) he ;))
Usuńja w tym też jedno, w dodatku w sztyfcie :P Sylveco cynamonowe, swoją drogą świetne mazidło ;)
i jeszcze może w tym wykończę z Ziaji pomarańczowe, w tubce ;)
Miałam je i kompletnie mi nie podpasowało, ale to chyba jakaś starsza wersja była ;)
UsuńJa tego nie kupię, jakoś nie lubię palcem się malować :) Wolę w sztyfcie..
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to może być minus ;)
UsuńWaniliowe powaliło mnie na kolana. Kocham je! Pachnie tak pięknie, że ma ochotę się je zjeść.
OdpowiedzUsuńA mnie do wanilii nie ciągnie, więc choć jedna wersja nie kusi :P
UsuńJa używam Carmexów, ze względu na zapach i niesklejanie. Ale skoro mówisz, że to masełko się nie klei i pięknie pachnie... :) Mam tylko lekkie obiekcje co do opakowania - bo jak coś takiego nałożyć, jeżeli ma się brudne dłonie?
OdpowiedzUsuńMoja znajoma używa pędzelka do ust takiego wysuwanego, nosi go w woreczku strunowym :P
UsuńJa na malinowe się czaję, ale muszę swoje jeszcze pokończyc ;)
OdpowiedzUsuńZnam ten ból :P
UsuńMam trzy wersje zapachowe, malinowe jest moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie strrrasznie :D
Usuńwszyscy o nich piszą, a ja mam spory zapas mazideł do ust. nie wiem ile czasu uda mi się jeszcze powstrzymac ;)
OdpowiedzUsuńNie walcz z tym :P
Usuńa tyle się przed nim broniłaś ;D
OdpowiedzUsuńsama w kolekcji mam malinę i karmel właśnie, używam codziennie (w odstawkę poszedł carmex i tisane :))
No w końcu musiałam polec, jeszcze mnie Sandra skusiła do końca :P
UsuńMasełko Nivea jest moim ulubieńcem tej zimy :D idealne ale zapach karmelu mnie zawiódł pachnie bardziej jak ciasteczka.
OdpowiedzUsuńCzyli dokładnie jak pisałam o tym zapachu :)
UsuńJa tez sie na nie czasje bo od razu przypadly mi do gustu ale na razie wykoncze kilka moich i dopiero wtedy bede polowac na pronocje :)
OdpowiedzUsuńzakupie napewno wersje z maslem karite :)
Tej też nie odmówię - kiedyś :P
UsuńLubię te masełka, mam 2 ;)
OdpowiedzUsuńKtóre? :)
UsuńPlanuję przetestować, choć nie przepadam za mazidłami, które trzeba nakładać paluchem ;) W takiej formie toleruję jedynie wazelinę, której używam w domu, tylko i wyłącznie ;D
OdpowiedzUsuńDo takich chyba trzeba się po prostu przekonać :)
UsuńMniam, mniam, używam codziennie! :)
OdpowiedzUsuńJa się uparłam, że najpierw zużyję jedno ze starszych, zanim wezmę to do codziennego użytku :(
UsuńMoże skuszę się na inną wersję zapachową. Jak wchodzę do drogerii, to widzę milion innych rzeczy i ciągle o nich zapominam. :p
OdpowiedzUsuńHehehe, znam to, najlepiej iść z listą :P
UsuńJak tylko zużyję wszystkie mazidła ochronne do ust to na pewno kupię... ale to potrwa niestety :) Projekt denko obowiązuje :)
OdpowiedzUsuńWitam w klubie ;)
UsuńMi niedawno przyjaciółka poleciła to masło właśnie i kusi mnie strasznie, ale najpierw muszę skończyć Carmex. ;<
OdpowiedzUsuńMasz jedno mazidło i to Cię powstrzymuje przed kupieniem tego? ;)
UsuńKupuj śmiało! :D
Zużywanie produktów do ust - chociaż nie tylko ich - idzie mi bardzo opornie, więc mimo że mam chrapkę na to masełko, to poczekam jeszcze trochę :) Miłej niedzieli :)
OdpowiedzUsuńZużyj jedno dla spokoju sumienia i kupuj ;)
Usuńa ja właśnie wykończyłam swoje więc pewnie kupię i sprawdzę =)
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się :)
UsuńOstatnio zostałam 3000 obserwatorka na pewnym blogu i w nagrodzie niespodziance wysłanej do mnie było masełko Nivei Wanilia i Macadamia:)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w nim od pierwszego otworzenia:)
Zapach oszałamiający i apetyczny:)
No i jeszcze jaki efekt:) Usta są miękkie,gładkie i (tak jak zauważyłaś:))nie sklejają się:)
Musze wypróbować jeszcze inne wersje:)
O, gratuluję, szczęściaro :)
UsuńUwielbiam te masełka. Mam malinkę, wanilię i makadamię oraz karmel. Malinowe pięknie pachnie jak mamba malinowa. Wanilia i makadamia to mój faworyt, zapach taki budyniowy, słodki - pychota. Natomiast karmel nie pachnie karmelem tylko jakimiś ciastkami albo wafelkami :)
OdpowiedzUsuńMimo małej wady, jaką jest wkładanie paluchów do opakowania to naprawdę są warte uwagi :)
Oj, ale mnie kusi ta mamba jeszcze... :D
UsuńWiem, że masz dużo mazideł do ust, ale mamba jest obłędna :D
UsuńOK, ale choć jedno najpierw zużyję! :P
UsuńNivea nigdy mnie nie zachwycała, od dawna już jej nie używam zwłaszcza, że testuje na zwierzętach i to jest mój główny powód. W ogóle wszystkie produkty mają tak słabe, że szok....
OdpowiedzUsuńO, cieszę się, że nie tylko ja postrzegam tak tę markę :)
UsuńUżywałam od nich sporo rzeczy na przełomie liceum i początku studiów kiedy to kupowałam "aby było". Szampony i odżywki tragedia, balsamy nic specjalnego, dezodoranty do kitu, pomadki takie sobie, kremy lipa... Nie miałam nic co by mnie chociaż zaciekawiło...
UsuńJa nawet nie pamiętam, czego używałam, ale absolutnie nic (jak dotąd, poza tym masełkiem) mnie nie zachwyciło :(
UsuńUwielbiam wersję malinową, pachnie jak mamba :)
OdpowiedzUsuńKusiiicieee!
UsuńJa mam malinowe, ale wcześniej też miałam karmelowe, tylko je zgubiłam.
OdpowiedzUsuńMalinowe używam tak namiętnie, że za jakieś 2 tygodnie się skończy a mam od początku stycznia :D
To i tak niezła wydajność :)
UsuńWłaśnie rozglądam się za czymś do stosowania w domu. Jak myślisz, lepsza Nivea czy Carmex w słoiczku? Nie zależy mi na zapachu, jedynie na działaniu ;D
OdpowiedzUsuńCarmexa w słoiczku nie miałam, ale na podstawie tego w sztyfcie powiem tam - Carmex lepszy na noc, Nivea lepsza na dzień ;)
UsuńDzięki :) kupiłam Carmexa i pierwsze wrażenia są bardzo pozytywne. No i oczywiście cena. W Toruńskim Superpharm był dziś po 7,99. Nivea była po 10,99, jednak nie widziałam wersji malinowej.
UsuńOo, witam toruniankę ;)
UsuńOstatnio jak byłam to też malinowych nie było :<
Dam znać jak gdzieś zobaczę ;D Z maliny nie zrezygnuję ;)
UsuńTeż dam znać jak coś :D
UsuńJa mam wersje malinową, ale kusi mnie ta ! :D
OdpowiedzUsuńMiałam Cię nie kusić, więc napiszę: NIE KUPUJ, JEST BLE! :P
UsuńCoś czuję, że jak tylko zużyje jakieś moje mazidło do ust to i tak kupie :D więc tak czy siak już za późno bo skusiłaś !
UsuńPsiasiaaam :<
UsuńJa lubię masełko Saloss- tylko niestety u nas nie są poza internetem dostępne, a ze sztyftów Tisane lub różaną pomadkę Isany.
OdpowiedzUsuńA dodatkowo mam zamiar spróbować maści do brodawek fur mama, ręce dobrze ratule, może z ustami zrobi podobne cuda.
Masełko nivea mam, na początku zapach mi się podobał, teraz jakoś mniej. Nie odeszłam od kosmetyków testowanych, ale jak mam do wyboru podobnej jakości testowane i nietestowane to wybieram to drugie.
I jak zużyję coś z moich mazideł to wezmę coś od Smyka koniecznie.
O Saloss w ogóle nie słyszałam ;)
UsuńOd Smyka kupiłam jakiś czas temu nowy balsamik i jest go z 5 razy więcej niż ostatnio, będę używać przez rok, mimo że część już mamie odłożyłam :P
Staram się wykończyć pomadkę ochronną Neutrogeny, ale przyznam że masełka z tej serii baaardzo mnie kuszą :P
OdpowiedzUsuńDwa mazidła to taka ilość w sam raz :>
UsuńPlanowałam zakupić Carmex, ale chyba tym razem jednak zdecyduję się na Nivea, żeby sama się przekonać czy rzeczywiście działa takie cuda :)
OdpowiedzUsuńPolecam oba, więc wg mnie obie opcje są dobre ;)
UsuńMam wersję waniliową i całkowicie zgadzam się z Twoją opinią – masełko jest zaskakująco dobre, mimo że też nie mam dobrego zdania o Nivei :)
OdpowiedzUsuńPS: takie masełko jest do wygrania w moim rozdaniu, zapraszam <3 http://fiuubzdziu.wordpress.com/2013/02/13/waniliowe-rozdanie-fiuubzdziu/
Witam w antyniveowym klubie ;)
UsuńProsiłabym o nie reklamowanie swoich blogów/konkursów/rozdań tutaj. Kolejne linki będę usuwać.
Moim ulubionym mazidełkiem do ust stała się właśnie nowa Nivea! Coś jest w tej konsystencji, a pielęgnuje wprost cudownie. Jestem tymi masełkami tak zachwycona, że po kupnie macadamii, od razu pobiegłam po malinę - oba tak samo świetnie nawilżają i zmiękczają skórę ust. Dla mnie to strzał w dziesiątkę i odkrycie tej zimy. Teraz mi się marzy, żeby Nivea wprowadziła takie masełka w sztyfcie - to by był ideał, bo "słoiczkowych" mazideł wolę jednak używać w domu, z problem mam z pomadkami - przerobiłam wiele, ale jeszcze nie znalazłam takiej, która idealnie pielęgnowałaby moje usta.
OdpowiedzUsuńTakie w sztyfcie musiałyby być twardsze, a mam wrażenie, że właśnie w tej kremowej konsystencji tkwi tajemnica, nie wiem ;)
Usuńach kusicie z każdej strony,:)
OdpowiedzUsuńTaka rola blogerek ;)
Usuńchętnie bym wypróbowała, ale mam mazidełka i na razie się wstrzymam:P
OdpowiedzUsuńUuu, twarda dziewczyna! :P
UsuńJa od kilku lat używam balsamów do ust z Nivei i jakoś póki co nic innego lepiej mi się nie sprawdziło:)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam tych sztyftowych i mnie w ogóle nie odpowiadały ;)
UsuńKuszący produkt. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo kuszący. :>
UsuńMam wersję waniliową i również jestem z niej zadowolona. Mam jednak wrażenie, że po jakimś czasie zapach traci na intensywności. Ale działanie i konsystencja bardzo mi odpowiada, więc kupię z czasem inne wersje :)
OdpowiedzUsuńJa mam tę od jakiegoś miesiąca i nie zauważyłam, żeby pachniało słabiej :)
Usuńz nivea miałam tylko pomadkę ochronną - nie zachęciła mnie do zakupu innych produktów z serii. na razie jestem wierna carmexowi. Ale zapach ciasteczek? mmmm, marzenie! kusisz :) chyba przy następnej nadarzającej się okazji wyprobuje! trafiłam do Ciebie po linkach z ewalucji - i przyznam szczerze że chyba namówiłaś mnie do olejowania włosów! o olejach naczytałam się wiele dobrego u Ciebie i chyba cos w tym musi byc! jeśli chcesz, w wolnej chwili zapraszam do mnie - dopiero zaczynam swoja przygode z blogami: www.poradnikblondynki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło,Blondynka :)
Pomadki też mnie nie zachwyciły, ale to masełko to zupełnie inna bajka :)
UsuńMiłego olejowania życzę ;)
Wykończyłam w tym tygodniu trzy sztyfty (yay!), co nie zmienia faktu, że moja kolekcja się raczej nie zmniejsza. Ta mania jest nieuleczalna xD
OdpowiedzUsuń3 sztyfty w 1 tygodniu?! Jakim cudem?! :D
UsuńObiecałam sobie,że będę używać tylko jeden naraz, będący na wykończeniu, zamiast 15 równocześnie;P
UsuńDa się tak? :P
UsuńJa mam zawsze ok. 3 różnych w "najczęstszym użyciu" :P
szczerze? czekałam na recenzję tego masełka u Ciebie. dopiero teraz mogę iść do sklepu, żeby je kupić. :D
OdpowiedzUsuńHehehe, miło mi, że akurat na moją recenzję czekałaś ;)
Usuńmam wersję macadamia ale dla mnie to po prostu przeciętniak, chociaż jest lepszy od niektórych produktów, ale są i od niego lepsze
OdpowiedzUsuńU mnie uplasował się na podium top3, a balsamów i mazideł do ust miałam już masę :)
UsuńJakie wg Ciebie są lepsze? :)
Pychotka :D Mam je i namiętnie używam codziennie, niedługo chyba mi się skończy.Wcieram zamiennie z Tisane w słoiczku, oba są dla mnie bardzo dobre.
OdpowiedzUsuńTo będzie pretekst do zakupu kolejnego ;)
UsuńBardzo polubiłam to masełko :)
OdpowiedzUsuńWidziałam, pamiętam Twoją rodzinkę puszeczek ^^
Usuńkażdy je chwali, muszę je mieć :D
OdpowiedzUsuńWarto wypróbować :)
Usuńja natomiast czytałam na wielu blogach negatywne recenzje na ich temat i szczerze mówiąc mam wątpliwości co do zakupu jakiegokolwiek z nich, chociaż mam bardzo dużą chęć na "malinowe" masełko.
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie :)
Ale i tak polecam "miodek" do ust i ciała z Avonu :) on jest dla mnie numerem jeden :)
UsuńO, ja się na negatywne nie natknęłam jeszcze :)
UsuńA ten miodek mam i uwielbiam, aktualnie jest jednym z tych mazideł w stałym użyciu ;)
Uwielbiam tego karmelka :))
OdpowiedzUsuńWitam więc w klubie, jest nas więcej ;)
UsuńMam oryginalne i waniliowe-oba uwielbiam! :) Nivea zrobiła naprawdę dobry produkt. pozdr
OdpowiedzUsuńJak pachnie oryginalne? Jak krem Nivea? :>
UsuńJestem wierna pomadkom z Isany. Co do balsamów w pojemniczkach nie jestem przekonana. Niezbyt to higieniczne. A taki w sztyfcie można zabrać wszędzie.
OdpowiedzUsuńA i 3h to w pomadkach Isana norma :)
Wiadomo, że sztyfty są higieniczniejsze, ale i tak z "moim patentem" nabierania wierzchem paznokcia mam jakoś spokojniejsze sumienie, przynajmniej nie ładuję "brudnych" opuszek palców do mazidła :D
UsuńMam zamiar je wkrótce kupić, tylko jeszcze nie wiem który zapach^^
OdpowiedzUsuńMoże kilka? :P
UsuńMam. Lubie. Tylko te testowanie na zwierzętach. Sięgając po nie zapomniałam o tym :(
OdpowiedzUsuńPociesz się tym, że niedługo i Nivea będzie musiała z tego zrezygnować :)
UsuńTymczasem ja jednak pozostaję przy smackerze o smaku coli, narazie ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak Cola, ale mam Sprite'a i jak dla mnie to jego właściwości pielęgnacyjne są wręcz ujemne :P
UsuńKoniecznie muszę się zaopatrzyć. Za długo za mną chodzi to masełko. Gdyby jeszcze tak chciałoby mi się przejść do tego jednego punktu Super Pharm w Białymstoku :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kiedyś pewnie będzie okazja kupić "mimochodem" :P
UsuńMam wersję wanilia i macadamia i jest pyyyszna :D Uwielbiam ją, nawet Tisane odeszło w kąt!
OdpowiedzUsuńKurde, szczerze, nie ogarniam tego zachwytu nad Tisane :P
UsuńJa nie ogarniam zachwytu nad Carmexem. Mnie on szczypie i denerwuje. Jak ostatnio miałam zniszczone usta i przyjaciółka mi pożyczyła to gdyby nie fakt, że inaczej straciłabym chyba całą skórę z ust to od razu bym to starła. Okropieństwo!
UsuńA Tisane używam. Łuhu! Dobre 9 lat! Ale staram się z nim nie przesadzać, tzn. moje usta bardzo się lubią do niego przyzwyczajać, dlatego przeważnie używam go już w krytycznych sytuacjach i zawsze wtedy daje radę ;)
W sumie Carmex ma to do siebie, że jak go nałożysz na mocno spierzchnięte usta to wręcz złuszczy tę suchą warstwę ;) Mnie ten efekt odpowiada, ale tylko na noc i w kryzysowych sytuacjach ;)
UsuńTylko, że to boli i szczypie bardziej niż usta bez jakiegokolwiek balsamu :/ No u mnie to była bardzo kryzysowa sytuacja: poprzedni weekend na mazurach ~0 stopni i brak jakiegokolwiek mazidła (btw jak wróciłam do domu to znalazłam w torebce, którą miałam ze sobą, Tisane xD).
UsuńAle dzięki temu przekonałam się, że już więcej tego nie kupię.
A może jesteś uczulona na któryś ze składników?
UsuńJa odczuwam przy nim leciuteńkie mrowienie, na pewno nie ból czy szczypanie...
Miałam bardzo podrażnione usta i to może być powód, ale uczulenie też możliwe... Dlatego cieszę się, że go nie kupiłam tylko wypróbowałam ze 2 razy i więcej tego używać nie będę ;)
UsuńI słusznie, skoro ewidentnie Ci nie służy ;)
Usuńmam ten i malinowy , obydwa sa super a malinowy to pachnie jak malinowy budyn <3
OdpowiedzUsuńWolę jednak porównanie do Mamby :P
UsuńJa teoretycznie też nie przepadam za tą firmą, ale chyba balsamy do ust mają najlepsze... Uwielbiam ich oliwkową pomadkę pielęgnacyjną, jak na razie tylko ta mnie zadowoliła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dla mnie z tych sztyftów znośna była taka z owocami leśnymi, wycofana parę lat temu...
UsuńJa z mojej maliny tez jestem zadowolona i w dodatku ten zapach :D
OdpowiedzUsuńOK, poddaję się, kupuję malinę jak wykończę cokolwiek :P
UsuńMam i czeka na testy, a do nivei i dove mam bardzo podobne odczucia co Ty
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć, że nie jestem osamotniona w moim "kapryszeniu" :P
Usuńmam karmelowe i uwielbiam :) do użytku domowego jest super - przy moim wiecznym zimowy przesuszeniu masełko dobrze działa zarówno na usta, jak i na skórę wokół nich. do moich ulubieńców doszła ostatnio pomadka blistex wiśniowa, super nawilża i długo się utrzymuje. no i można wziąć ją do kieszeni :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
O jakiej dokładnie pomadce Blistex mówisz? Nie kojarzę owocowych wersji, są inne niż wiśniowa?
UsuńDługo się opierałam ale w końcu się złamałam i dziś pobiegłam po moje własne mini masełko. Wybrałam malinę (jestem malinomaniaczką) ale przed kasą zawróciłam i wymieniłam je na karmel bo wizja ciasteczek była niezwykle kusząca (dziś pierwszy dzień diety więc jakiś pocieszacz musi być). Faktycznie pachnie zabójczo cynamonowymi wypiekami:)
OdpowiedzUsuńJa właśnie mam chrapkę na to malinowe masełko :)
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy dwie :P
UsuńUwielbiam ten balsam do ust, jednakże co do zapachu muszę się zgłosić - do końca karmelowy to on nie jest. Za to malinowy balsam z tej serii pachnie idealnie - jak takie malinki prosto z krzaczka!
OdpowiedzUsuńNie powinnam czytać tych komentarzy, malina korci coraz bardziej... ;)
Usuń