piątek, 28 listopada 2014

Orly Cutique - Preparat do usuwania skórek

Mam plany, żeby nieco ożywić bloga, ale jak na złość, nie mam kiedy porobić zdjęć do recenzji... Cała masa kosmetyków i nie tylko czeka na opisanie na blogu, a mnie nigdy nie ma w domu, gdy jest w miarę jasno. Dlatego też zmuszona jestem posiłkować się tym, co mam już w otchłaniach komputera - a jest tu kilka zestawów zdjęć, które miały być wykorzystane w recenzjach dawno, dawno temu ;)
W ten właśnie sposób szansę na recenzję otrzymał produkt, który budzi we mnie mieszane uczucia, bo może być bardzo przydatny, ale można sobie nic też zrobić krzywdę... Mowa o preparacie do usuwania skórek marki Orly.
  
  
Opis producenta:

Gdzie i za ile: OrlyBeauty.pl, 32zł / 18ml
 
Skład:
    
Moja opinia:
Preparat otrzymujemy opakowany w kartonik z plastikowym "stabilizatorem" dla bezpieczeństwa szklanej buteleczki. Sama buteleczka jest typowa dla Orly - pękata, solidna, z genialną zakrętką z gumową powłoką ułatwiającą odkręcanie (bardzo praktyczne przy lakierach, które po zaschnięciu może być trudno otworzyć). Całość w biało-srebrno-fioletowych kolorach, wygląda bardzo profesjonalnie. Sam preparat w środku jest mętny, biały z lekkim perłowym pyłkiem. Zapachu właściwie nie ma. Aplikacja wygląda tak jak przy zwykłym lakierze - za pomocą dość cienkiego pędzelka, choć wg mnie powinien on być nieco bardziej precyzyjny, ale o tym zaraz.
  
   
Przechodzimy do części najważniejszej, czyli do działania. Zawsze miałam ten problem, że skórki zachodziły mi daleko na płytkę paznokcia i odsuwanie ich nigdy nie przynosiło odpowiedniego skutku, bo ciągle na paznokciach zostawały jakieś cieniutkie warstwy, nierówności. Myślałam więc, że ten preparat załatwi sprawę. I faktycznie, jest w stanie to zrobić, ale trzeba być bardzo ostrożnym. Wg producenta należy nałożyć preparat na skórki na 30-60 sekund. Gdy pierwszy raz użyłam preparatu po tym czasie bez problemu usunęłam skórki bambusowym patyczkiem, zmyłam resztki preparatu i... zobaczyłam, że mam zniszczone paznokcie. W miejscu odsuwania skórek z paznokci sterczały mi jakieś drobne pasemka, które po pociągnięciu odrywały się na całej prawie długości paznokcia. Wiedziałam, że mam bardzo delikatną i cienką płytkę, ale żeby aż tak...? Kolejny raz odważyłam się użyć produktu po kilku miesiącach, tym razem trzymałam preparat jakieś 20 sekund i ten czas jest OK - można usunąć skorki bez szkód w samych paznokciach. Dobrze byłoby też, gdyby pędzelek był drobniejszy, umożliwiający nałożenie preparatu na same skórki.
Podsumowując, produkt jest dobry i godny polecenia, ale naprawdę trzeba uważać, przy pierwszym użyciu proponuję spróbować krócej trzymać go na skórkach. Dodam jeszcze tylko, że jest bardzo wydajny, więc jeśli macie możliwość kupić mniejszą wersję (są 9 i 18ml) to polecam tę właśnie.
 
   
A Wy jak radzicie sobie ze skórkami? Wycinacie, usuwacie, odsuwacie?

wtorek, 25 listopada 2014

Przygotowania do ślubu czas zacząć...

W marcu chwaliłam się Wam, że wreszcie doczekałam się pewnego szczególnego pierścionka na palcu... Od tamtego czasu minęło już ponad pół roku, więc można powiedzieć, że jestem w trakcie przygotowań do ślubu, który odbędzie się 18 lipca. Bierzemy ślub kościelny, głównie ze względu na Narzeczonego, więc niestety mamy do załatwienia znacznie więcej formalności niż się spodziewałam.
   
źródło: http://www.circusreno.com
 
Dzisiejszy wpis to właściwie taki mój raport z tego, co dzieje się na ślubno-weselnym froncie, bo wiem, że wiele z Was bardzo to interesuje. Biała suknia ślubna, patetyczne "tak" i wiele innych elementów zawierania małżeństwa to coś, o czym marzy każda dziewczynka, a potem kobieta, przynajmniej na pewnym etapie życia - jedne marzą o tym jako małe dzieci, inne jako nastolatki, inne nie mogą się doczekać, kiedy już zbliża się na to czas ;)
Mam 23 lata, a podejście moich rówieśniczek mogę podzielić na dwa rodzaje. Po pierwsze - koleżanki, które same są po ślubie, mają dzieci (czasem już kolejne w drodze), gratulują, wypytują, pytają, kiedy dziecko. Po drugie - koleżanki, które dziwią się, że już i po co - to głównie osoby studiujące, tak jak ja kończące magisterkę i pewny etap w życiu, ale nie myślące o zakładaniu rodziny. Oba te podejścia traktuję z przymrużeniem oka, bo właściwie z żadną z grup nie jestem w stanie się uosobić. Jestem z moim Narzeczonym razem już prawie 8 lat, więc ślub i własna rodzina to naturalna kolej rzeczy, która była dla nas jasna od dawna. Ponadto coś, co cieszy naszych bliskich, a dziwi znajomych to to, że od razu po ślubie zamierzamy starać się o dziecko. Uważam, że dla nas ten czas jest najlepszy :)
źródło: wikiperia.org
  
 
Jak już pisałam, mamy już "zaklepany" termin na 18 lipca, ślub odbędzie się w kościele, który bardzo cenię jako osoba po studiach z turystyki i jako dumna mieszkanka gotyckiego Torunia - u św. Jakuba. Cieszę się bardzo, bo kościół jest piękny, od kilku lat systematycznie odrestaurowywany, wewnątrz panuje lodowaty gotycki klimat ;) Wesele za to mamy umówione w restauracji-hotelu "Lokomotywa", też miejsce z ciekawym klimatem.



Domyślam się jednak, że Was najbardziej interesuje to, co będę miała na sobie ;) Obecnie moja figura pozostawia wiele do życzenia, zamierzam oczywiście schudnąć ile się da do samego ślubu, ale patrząc realnie wiem, że nie będę smukłą i zwiewną panną młodą. Szukałam sukni, która przynajmniej by nie podkreślała moich mankamentów i w internetowych katalogach najbardziej urzekła mnie taka:
 
źródło: TwojaSuknia.pl

 
Pojechałam więc z Mamą do salonu sukien ślubnych, żeby poprzymierzać różne kroje i zorientować się, czy na pewno będzie mi w takim jak powyżej dobrze. Przyznam się Wam szczerze, że w jednej z mierzonych sukien poczułam się jak księżniczka, nie sądziłam, że to określenie będzie odnosić się i do mnie. Kiedy Pani z salonu zapięła mi mocno suknię nagle zaczęłam wyglądać na rozmiar albo i dwa mniejszą ;) Przy okazji okazało się, że choć planowałam białą suknię, znacznie lepiej prezentuje się na mnie ecru. Moja suknia będzie szyta przez krawcową, ale będzie zbliżona do tego, co możecie zobaczyć na zdjęciu obok. Na pewno nie będzie tej błyskotki pod biustem, a dekolt z tyłu będzie duży, ale bez tego zapięcia na karku - czyli po prostu w kształcie U. Koronka również będzie nieco inna - już mam kupione materiały, koronka jest z motywem róż, choć nie wiem, czy ta ze zdjęcia nie podoba mi się bardziej... Trudno było mi gdziekolwiek w Toruniu dostać ładną koronkę w kolorze ecru w odpowiednim odcieniu... Na razie materiały leżą (muszę jeszcze dokupić kilka elementów), może w międzyczasie znajdę ładniejszą koronkę.

Zdjęcia i film na ślubie i weselu oraz sesję plenerową będzie nam zapewniać firma PhotoKot, której współwłaścicielką jest moja znajoma "z Internetów", a właściwie z Wrocławia ;) Zachęcam do zapoznania się z ich portfolio na FB [klik] albo stronie [klik] - robią piękne zdjęcia! Nasza sesja plenerowa prawdopodobnie odbędzie się na zamku w Malborku :)
  
Ślub i wesele to jeszcze cała masa innych aspektów, ale o nich może napiszę kolejnym razem - po pierwsze, już się rozpisałam aż za bardzo i za chaotycznie, po drugie jeszcze mamy sporo do ustalenia ;) Pozostaje pytanie, czy na pewno Was interesują wieści z ślubno-weselnego frontu? ;)

Przy okazji chciałam Was zaprosić do zajrzenia na stronę KodyRabatowe.pl - można tu znaleźć kody i promocje do różnych sklepów internetowych i nie tylko, czaję się właśnie na ciekawe okazje, żeby kupić ostatnie prezenty świąteczne :)

wtorek, 18 listopada 2014

Garnier Fructis - Szampon wzmacniający Gęste i Zachwycające

Hej! Pamiętacie mnie jeszcze? ;)
Nie będę już oszukiwać ani Was, ani samej siebie, ten blog powolutku dogorywa, jednak będę starać się go co jakiś czas aktywować, choćby pojedynczymi wpisami, jak dziś. Na rozgrzewkę po przerwie mam dla Was recenzję pewnego szamponu, a na dniach planuję napisać coś bardziej luźnego, osobistego.
Tymczasem zapraszam do poczytania o szamponie wzmacniającym Garnier Fructis, o wdzięcznej nazwie Gęste i Zachwycające. Czy rzeczywiście? Przekonajmy się :)
  
  
Opis producenta:
   
Gdzie i za ile: każda drogeria czy market, 15zł / 400ml albo 9zł / 250ml

Skład:
   
Moja opinia:
Szampon dostajemy w plastikowej butelce w kolorze intensywnego różu, wygląda ładnie, choć typowo drogeryjnie (lubię, kiedy opakowania choć trochę kojarzą się z czymś bardziej naturalnym ;)). Zamknięcie to zatrzask z "kulką" ułatwiającą otwieranie, ale uniemożliwiającą postawienie kończącej się butelki do góry dnem, by resztka produktu spłynęła - dla mnie to jednak jest spory minus. Plastik jest dość miękki, więc można na szczęście "wydmuchać" szampon do ostatnich użyć, choć trudno zużyć co do kropli. 
Szampon jest gęsty, ma biały perłowy kolor i owocowy zapach. Pachnie ładnie, ale jak wyżej - typowo drogeryjnie, nie jestem w stanie zdefiniować ani jednej konkretnej nuty. 
  

Jeśli chodzi o działanie, nie mam mu nic do zarzucenia. Cóż, właściwie nie mam też się czym zachwycić, bo szampon okazał się zwykłym zwyklakiem. Pieni się dobrze, spłukuje bez problemów, nie plącze włosów. Ale żeby było jakieś "natychmiastowe działanie" czy też "pogrubiona struktura włosa" lub "gęste i zachwycające"? Oj, nie bardzo... Nie unosi włosów u nasady ani w żaden inny sposób nie sprawia, że wyglądałyby na bardziej gęste. Podstawowe zadanie spełnia - myje włosy dokładnie, moje przetłuszczające się włosy wytrzymują dobę od mycia do mycia (mogłabym pewnie myć je rzadziej, ale nawet minimalnie tłuste włosy to dla mnie największy dyskomfort). 
Reasumując, nie polecam tego szamponu, ale i nie odradzam. Znam całą masę szamponów lepszych, o przyjemniejszych zapachach i w niższych cenach, ale ten nikomu krzywdy zrobić nie powinien - chyba że ktoś uwierzy w bajki o Gęstych i Zachwycających ;)
  

Używałyście tego szamponu lub innego produktu z tej serii? Macie podobne wrażenia do moich?
No i przede wszystkim - co u Was słychać? :D

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...