Mam plany, żeby nieco ożywić bloga, ale jak na złość, nie mam kiedy porobić zdjęć do recenzji... Cała masa kosmetyków i nie tylko czeka na opisanie na blogu, a mnie nigdy nie ma w domu, gdy jest w miarę jasno. Dlatego też zmuszona jestem posiłkować się tym, co mam już w otchłaniach komputera - a jest tu kilka zestawów zdjęć, które miały być wykorzystane w recenzjach dawno, dawno temu ;)
W ten właśnie sposób szansę na recenzję otrzymał produkt, który budzi we mnie mieszane uczucia, bo może być bardzo przydatny, ale można sobie nic też zrobić krzywdę... Mowa o preparacie do usuwania skórek marki Orly.
Opis producenta:
Gdzie i za ile: OrlyBeauty.pl, 32zł / 18ml
Skład:
Moja opinia:
Preparat otrzymujemy opakowany w kartonik z plastikowym "stabilizatorem" dla bezpieczeństwa szklanej buteleczki. Sama buteleczka jest typowa dla Orly - pękata, solidna, z genialną zakrętką z gumową powłoką ułatwiającą odkręcanie (bardzo praktyczne przy lakierach, które po zaschnięciu może być trudno otworzyć). Całość w biało-srebrno-fioletowych kolorach, wygląda bardzo profesjonalnie. Sam preparat w środku jest mętny, biały z lekkim perłowym pyłkiem. Zapachu właściwie nie ma. Aplikacja wygląda tak jak przy zwykłym lakierze - za pomocą dość cienkiego pędzelka, choć wg mnie powinien on być nieco bardziej precyzyjny, ale o tym zaraz.
Przechodzimy do części najważniejszej, czyli do działania. Zawsze miałam ten problem, że skórki zachodziły mi daleko na płytkę paznokcia i odsuwanie ich nigdy nie przynosiło odpowiedniego skutku, bo ciągle na paznokciach zostawały jakieś cieniutkie warstwy, nierówności. Myślałam więc, że ten preparat załatwi sprawę. I faktycznie, jest w stanie to zrobić, ale trzeba być bardzo ostrożnym. Wg producenta należy nałożyć preparat na skórki na 30-60 sekund. Gdy pierwszy raz użyłam preparatu po tym czasie bez problemu usunęłam skórki bambusowym patyczkiem, zmyłam resztki preparatu i... zobaczyłam, że mam zniszczone paznokcie. W miejscu odsuwania skórek z paznokci sterczały mi jakieś drobne pasemka, które po pociągnięciu odrywały się na całej prawie długości paznokcia. Wiedziałam, że mam bardzo delikatną i cienką płytkę, ale żeby aż tak...? Kolejny raz odważyłam się użyć produktu po kilku miesiącach, tym razem trzymałam preparat jakieś 20 sekund i ten czas jest OK - można usunąć skorki bez szkód w samych paznokciach. Dobrze byłoby też, gdyby pędzelek był drobniejszy, umożliwiający nałożenie preparatu na same skórki.
Podsumowując, produkt jest dobry i godny polecenia, ale naprawdę trzeba uważać, przy pierwszym użyciu proponuję spróbować krócej trzymać go na skórkach. Dodam jeszcze tylko, że jest bardzo wydajny, więc jeśli macie możliwość kupić mniejszą wersję (są 9 i 18ml) to polecam tę właśnie.
A Wy jak radzicie sobie ze skórkami? Wycinacie, usuwacie, odsuwacie?