poniedziałek, 30 czerwca 2014

Konkurs Wakacje z Rossmannem - WYNIKI

Hej! Dziś na szybko ;) Mam dla Was wyniki konkursu z Rossmannem!
 
  
Przeczytałam wszystkie odpowiedzi i muszę przyznać, że sporo z nich mi się spodobało - w wielu mogłam dostrzec cząstkę tego, co sama bym napisała na temat wymarzonych wakacji ;) Najbardziej na wyobraźnię podziałała mi jednak ta wypowiedź:


Boombaloon, serdecznie gratuluję! :) Proszę Cię o kontakt mailowy, ustalimy kwestię wysyłki nagrody.

Pozostałym bardzo dziękuję za udział w konkursie :)
 
Na dziś to tyle, jednak jutro możecie spodziewać się znacznie mniej przyjemnego wpisu, ponieważ padłam ofiarą internetowego przestępstwa jako blogerka... Jutro opowiem Wam dokładnie całą sytuację, na razie jednak sama muszę poczekać, aż nerwy nieco opadną...

wtorek, 24 czerwca 2014

Fotoprzegląd #9

Dziś oficjalnie kończy mi się laba, jutro wracam do pracy po ponad tygodniu na L4. Nie powiem, świetnie było tak dla odmiany posiedzieć w domu kilka dni, szkoda tylko, że to moje jedyne "wakacje" w tym roku, w dodatku z kaszlem, smarkaniem i brakiem głosu. Cóż, jak się nie ma co się lubi... ;)
Bez dalszych wstępów, zapraszam na kolejną porcję zdjęć z serii Fotoprzegląd :)

 
1-3. Bransoletkowanie wzięło mnie na całego, w czasie choroby trudno by było mnie zobaczyć bez "robótki" ;) Zrobiłam ich chyba kilkanaście, część dla znajomych, część dla siebie, a część na międzynarodową wymianę organizowaną przez właścicieli strony z wzorami, o której Wam kiedyś pisałam - KLIK.
4. Pyszny Dzień Matki w Coffee Heaven :)
5. Sezon na truskawki powoli się kończy, a ja się nimi jeszcze nie najadłam...
6. Dorwałam wczoraj w Biedronce przepiśnik i już teraz go z wielkim zapałem uzupełniam. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie to, że jestem kuchennym beztalenciem ;)
7. A jednak coś tam próbuję pichcić - tu brokułowa zupa-krem. Wygląda jak wygląda, ale wierzcie mi na słowo, że wyszła pysznie ;)
8. Lorien wiernie towarzyszyła mi w chorobie...
9. Aż zbyt wiernie, bo oba koty też mi ostatnio chorują i zaczynam myśleć, że powinnam jakiś abonament u weterynarza wykupić, bo jesteśmy już stałymi bywalcami... :(
10. Z innej beczki - w czasie choroby zrobiliśmy sobie z Ukochanym (taaak, on też na L4 ;)) maraton Harry'ego Pottera, właśnie kończymy ostatnią część :) Mam wieeelki sentyment do tej serii!
11. Pogoda ostatnio bywa kapryśna, a skutkuje to takim widokiem z okna :)
12. A tu jeszcze piękna łąka pełna fioletowych kwiatów, po drodze do lekarza oczywiście :P
 
I tradycyjnie - po więcej tego typu migawek zapraszam na Instagram [klik] :)
 
Kurczę, widzę, że wyszło strasznie chaotycznie, ale może coś Was zainteresuje ;) Przy okazji chciałabym Was poprosić o sugestię, o czym chciałybyście więcej czytać na blogu :) Zapraszam do komentowania!

piątek, 20 czerwca 2014

My Secret - Tusz do rzęs Create Your Lashes

Wiecie już na pewno, że moje rzęsy preferują tusze do rzęs z silikonowymi szczoteczkami. Zauważyłam jednak, że większość tych najtańszych wychwalanych tuszów ma jednak szczoteczki tradycyjne, dlatego też byłam mile zaskoczona, gdy okazało się, że My Secret wypuszcza nowy tusz z odpowiednią dla mnie szczoteczką :) Tusz nazywa się Create Your Lashes i jest naprawdę warty zakupu. Zapraszam do szczegółowej recenzji :)
  

Opis producenta:
   
Gdzie i za ile: w Drogeriach Natura, 13zł / 10ml (łatwo o promocję)
  
Skład:
AQUA, MICA, STEARIC ACID, GLYCERYL STAERATE SE, RICINUS COMMUNIS SEED OIL, COPERNICIA CERIFERA CERA, POLYVINYL ALCOHOL, PROPYLENE GLYCOL, CERA ALBA, CANDELILLA CERA, GLYCERYL HYDROGENATED ROSINATE, GLYCERIN, CERA MICROCRISTALLINA, TRIETHANOLAMINE, HYDROGENATED CASTOR OIL, HYDROXYETHYCELLULOSE, NYLON-12, METHYLPARABEN, PROPYLPARABEN, BUTYLPARABEN, SODIUM DEHYDROACETATE, CITRIC ACID, PHENOXYETHANOL, PARFUM, DIAZOLIDINYL UREA, TOPOPHERYL ACETATE, PANTHENOL, BHT, [MAY CONTAIN: CI 77491, CI 77492, CI 77499, CI 77007, CI 77288, CI 77891, MICA, CI 77289, CI 77510, CI 75470] 
  
 
Moja opinia:
Tusz ma zaskakująco ładne opakowanie - metaliczne, złote lub srebrne, zależnie od światła ;) Wygląda porządnie i efektownie, w przeciwieństwie do wielu innych opakowań tuszy z dolnej półki cenowej. Po otwarciu dobrze wrażenie trwa - szczoteczka jest silikonowa, solidnie wykonana, praktyczna - ma dłuższe i krótsze "igiełki", dzięki czemu można dobrze rozprowadzić tusz po rzęsach. Sam tusz jest zaś intensywnie czarny i nie śmierdzi jakoś specjalnie ;) Wiadomo, fiołków nie oczekuję, ale nie lubię też, gdy tusz ma zbyt intensywny charakterystyczny smrodek...


Efekt na rzęsach jest co najmniej zadowalający. Tusz pozwala na wyraźne wydłużenie i podkreślenie rzęs, szczoteczka dobrze rozdziela każdą pojedynczą rzęsę. Na zdjęciu poniżej mam na jednym oku dwie warstwy tuszu (druga nałożona po wyschnięciu pierwszej), a drugie oko jest "gołe" - możecie więc porównać sobie efekt ;) Drugą ważną kwestią jest trwałość. Tu jest niestety trochę gorzej, bo pod koniec dnia tusz zaczyna się kruszyć, nie jest też w ogóle wodoodporny, więc już małe wzruszenie na filmie może spowodować "efekt emo".
Nie ukrywam, że wymagam dużo od tego tuszu, bo przez ostatnie miesiące używałam głównie rewelacyjnych tuszów L'Oreala, które są jednak o wiele droższe. Maskarą My Secret można jednak potraktować jako tani zamiennik, bo poza trwałością, raczej dotrzymuje kroku innym. A cena 13zł? Nie ma się nad czym zastanawiać, jeśli Wasze rzęsy lubią silikonowe szczoteczki, jak najbardziej zachęcam do wypróbowania i tego tuszu :)


Jakiego rodzaju tusze i szczoteczki preferujecie? Wolicie wydać kilkadziesiąt złotych na sprawdzony czy kilkanaście w poszukiwaniu dobrego taniego?

sobota, 14 czerwca 2014

Wakacje z Rossmannem - KONKURS!

Wczoraj był szybki facebookowy konkurs na rozgrzewkę, ale dziś ruszamy z kopyta! Część z Was ma już praktycznie wakacje, część jeszcze walczy z sesją czy ocenami na koniec roku, a część planuje urlopy... Żeby pomóc wszystkim wprowadzić się w wakacyjne klimaty zapraszam na konkurs zorganizowany we współpracy z Rossmannem :)
 
  
Wygrać możecie zestaw sześciu kosmetyków z grafiki powyżej. A co zrobić, żeby je zdobyć?
Zadanie konkursowe jest proste, więc liczę na naprawdę ciekawe odpowiedzi :)

Jakie jest Twoje wymarzone miejsce, które chciałabyś odwiedzić w wakacje oraz jakiego kosmetyku Rossmanna (marki m.in. takie jak: Isana, Alterra, Rival de Loop czy Sun Ozon) z pewnością nie może zabraknąć w Twojej podróżnej kosmetyczce?

Odpowiedzi zamieszczamy w komentarzu pod tym postem. Nie wymagam podawania maila, ponieważ po ogłoszeniu wyników będę prosiła, by zwycięzca sam się ze mną skontaktował.

A teraz krótka oficjalna notka:

REGULAMIN KONKURSU
 
Informacje ogólne:
1. Organizatorem konkursu jestem ja, autorka i właścicielka bloga "Orlica o wszystkim i o niczym". 
2. Fundatorem nagrody jest firma Rossmann. 
3. Konkurs trwa od dnia 14.06.2014 do dnia 27.06.2014, godz. 23:59.
4. Jeśli nie masz skończonych 18 lat, musisz mieć zgodę rodzica lub opiekuna na udział w konkursie.
5. Konkurs nie podlega przepisom Ust. z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz. U. z 2004 roku Nr 4, poz. 27 z późn. zm.)
6. Biorąc udział w konkursie automatycznie akceptuje się regulamin i jego warunki.
 
   Warunki wzięcia udziału w konkursie:
7. Warunkiem jest publiczne obserwowanie bloga poprzez GFC albo lubienie bloga na FaceBooku
8. Każdy uczestnik może wysłać tylko jedno zgłoszenie.
9. Aby wziąć udział w konkursie należy napisać komentarz pod tym wpisem i odpowiedzieć na pytanie: "Jakie jest Twoje wymarzone miejsce, które chciałabyś odwiedzić w wakacje oraz jakiego kosmetyku Rossmanna (marki m.in. takie jak: Isana, Alterra, Rival de Loop czy Sun Ozon) z pewnością nie może zabraknąć w Twojej podróżnej kosmetyczce?".
   
Wyłonienie zwycięzców i wysyłka nagród:
10. Zwycięzca zostanie wybrany przeze mnie - wybiorę najciekawszą wg mnie odpowiedź, opublikuję ją wraz z wynikami.
11. Zwycięzca zostanie wyłoniony w ciągu 72h od zakończenia konkursu. Jeśli nie skontaktuje się ze mną w ciągu kolejnych 72h, wybiorę kolejną osobę.
12. Wysyłka nagród jest możliwa tylko na terenie Polski - jeśli mieszkasz za granicą, w przypadku wygranej paczkę mogę wysłać do Twojej rodziny w Polsce. Wysyłka odbędzie się poprzez firmę kurierską, wysłana będzie bezpośrednio przez przedstawiciela Rossmanna.
13. Zestaw nagród składa się z sześciu fabrycznie nowych produktów widocznych na grafice konkursowej.

 
Mam nadzieję, że wszystko jest jasne :) Zapraszam więc do zabawy, bo kosmetyki do wygrania są naprawdę ciekawe :) Czekam na Wasze odpowiedzi!

piątek, 13 czerwca 2014

Szybki konkurs na Facebook!


Hej! Chciałam tylko dać Wam znać, że właśnie ruszył szybki konkurs na blogowej stronie na Facebooku! Do wygrania jest bransoletka wg własnego projektu :) Wszelkie szczegóły są pod zdjęciem konkursowym, zapraszam TUTAJ [KLIK].
Konkurs kończy się dziś o północy, a każda odpowiedź ma szanse, więc zapraszam do udziału :)

czwartek, 12 czerwca 2014

Alterra - Woda toaletowa Secret Garden

Uch, chyba pierwszy raz biorę się za pisanie o wodzie toaletowej, czy też o zapachu ogółem. Jeśli podczytujecie mojego bloga, wiecie, że zapachy z reguły opisuję kolorami ;) Zobaczymy więc, jak wyjdzie mi recenzja (OK, bardziej minirecenzja) wody toaletowej od... Alterry, o wdzięcznej nazwie Secret Garden :) Zapraszam do lektury!
 

Opis producenta:
  
Gdzie i za ile: Rossmann, ok. 14zł / 30ml
 
Skład:
  
Moja opinia:
Tradycyjnie zacznę od części wizualnej. Buteleczkę kupujemy zapakowaną w tekturowe pudełko, dodatkowo zabezpieczone również tekturowym "stabilizatorem", tak, by buteleczka nie latała po całym opakowaniu. Na kartoniku jest naklejka ze wszelkimi niezbędnymi informacjami, takimi jak opis, nuty zapachowe i skład. Do tej pory wszystko jest OK. W środku znajdujemy buteleczkę z matowego szkła, o okrągłym przekroju, ze srebrną matową nakrętką, a właściwie nasadką. Na tej buteleczce naklejona jest całkiem zgrabna etykieta z kwiatowym motem, nazwą, podstawowymi danymi. Nie byłoby to jeszcze złe, gdyby nie naklejono również dużej białej naklejki z tymi samymi informacjami, które znajdują się też na kartoniku, a tu po prostu szpecą flakon. Nie można jej zedrzeć bez widocznego śladu. Wiadomo, że za cenę kilkunastu złotych nie możemy oczekiwać pachnidła we kryształowym flakonie ;) Na pewno nie jest to flakon, który postawimy na zaszczytnym miejscu na toaletce, ale nada się do torebki, przynajmniej nie będzie szkoda, jak się zedrze ;)
 

Poza tym buteleczka jest dość funkcjonalna - nie otwiera się sama, atomizer wydobywa dość dużą ilość wody i mocno ją rozpyla. Czas jednak przejść do najważniejszej rzeczy, czyli zapachu...
  

Cóż, wg opisu nuty zapachowe to kwiat lipy, jaśmin i róża. Ja sama czuję przede wszystkim różę. Zapach jest mocno kwiatowy, mocno słodki, momentami wręcz za bardzo. Kojarzy mi się ze starszymi paniami, niestety. Mimo wszystko czasem zdarza mi się, że mam ochotę tak pachnieć, a to jedyny taki słodki zapach w mojej kolekcji, więc wtedy Alterra wędruje do torebki. Nie jest to zapach, który by się rozwijał, jest po prostu "płaski" i średnio trwały - po godzinie czuję go tylko, kiedy mi się nie podoba danego dnia :P Plusem jest niewątpliwie to, że jest to produkt naturalny i nic nie podrażnia, a ostatnio zdarzyły mi się przygody z dwoma ulubionymi zapachami, które w połączeniu z upałami stworzyły na mojej skórze konstelacje krostek - w tym przypadku tak nie jest. 
Czy polecam? Trudno mi powiedzieć... Nie jest to drogi produkt, więc można spróbować na sobie, mnie się jednak wydaje, że pasuje on raczej właśnie do starszych kobiet, może właśnie przez tę różę. Osobiście wolę bardziej świeże zapachy, zwłaszcza na lato.

Używałyście tej wody toaletowej? Podobał Wam się jej zapach? I co myślicie o nutach róży w perfumach?

niedziela, 8 czerwca 2014

Co ostatnio zjada mi resztki wolnego czasu?

Nie da się ukryć, że ostatnio czasu na bloga nie mam wcale. Właśnie wróciłam z czwartej zmiany w pracy z rzędu (7h popołudniu w piątek, 14h w sobotę i 7h rano dziś...) i zaraz siadam do nauki na jutrzejszy egzamin. Modlę się tylko, żeby szybciej zakończył się rok akademicki, bo coraz gorzej idzie mi godzenie pracy ze studiami dziennymi. Czasu wolnego nie mam prawie wcale, a jak już mam to spędzam go ostatnio wyjątkowo spokojnie i odstresowująco... Po latach wróciłam do jednego z ulubionych zajęć z wczesnych szkolnych lat - do tak zwanych bransoletek przyjaźni z muliny. Dziś chciałabym tylko szybko pochwalić się Wam kilkoma świeżymi wytworami ;)

Odkryłam stronę, gdzie znajduje się ponad 20 tysięcy wzorów z opisem ich zrobienia, gdzie można wstawiać zdjęcia swoich bransoletek, gdzie można generować własne wzory... Raj po prostu ;) Zainteresowanych zapraszam na friendship-bracelets.net - sporo pięknych rzeczy do oglądania ;)

Tymczasem przedstawiam swoje "plecionki":


Część powstała z mojej "inwencji", część na zamówienie kogoś bliskiego :) Mają jedną wspólną cechę, która czyni je wyjątkowymi - są zrobione z muliny, Melkora i Lorien :P Jak widać, kocie futro jest u mnie wszędzie, nie obyło się bez niego w bransoletkach, zwłaszcza, że koty, głównie Lorien, bardzo aktywnie pomaga mi w procesie twórczym ;) Na szczęście te ich kłaki się po jakimś czasie wyplątują, zresztą i tak widoczne są tylko na tych zdjęciach :)
  
Moją ulubienicą jest ta pierwsza, fioletowa (no a jakże by inaczej!) - to najtrudniejszy wzór jaki kiedykolwiek plotłam i jestem z niej strasznie dumna, cały czas jest na moim nadgarstku ;)
 
Tworzyłyście kiedyś swoje bransoletki tą metodą? A może nadal Wam się zdarza zaplatać jakieś cuda? Chętnie zobaczę Wasze dzieła ;)

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rimmel Stay Blushed - Róż w kremie 002 Touch of Berry

Hej! Na wstępie przepraszam Was za długą nieobecność, jakoś nie miałam głowy do bloga - praca, studia, rozpoczęcie sesji - krótko mówiąc, nie było ani czasu, ani chęci... Dziś powracam jednak z recenzją produktu, który mnie osobiście bardzo zaciekawił, choć nie powinien. Chodzi o nowość od Rimmela - róż do policzków w kremie. Nigdy właściwie różów nie używałam, nie przepadam też za tę formą kosmetyków, ale ten mnie zaintrygował, więc trochę potestowałam. Ciekawe jesteście wrażeń? Zapraszam do czytania :)
  
  
Opis producenta:
  
Gdzie i za ile: wszędzie, gdzie szafa Rimmela, 18zł / 14ml
  
Skład:
   
Moja opinia:
Róż, jak sama nazwa wskazuje, jest w kremie zamkniętym w małej biało-koralowej tubce. Do wyboru są dwa odcienie - mój, Touch of Berry, i drugi, bardziej brzoskwiniowy, Peach Flush. Do mojego typu urody zdecydowanie bardziej pasuje moja wersja, jest to stonowany koralowy róż (z żadną 'berry' mi się nie kojarzy ;)). Tubeczka pozwala na precyzyjne wydobycie odpowiedniej ilości, bo wystarczy go naprawdę odrobina. Jest dość gęsty, ale łatwo się rozprowadza, daje ładny, naturalny efekt (chyba, że ktoś nawali pół tubki na raz ;)). Pachnie przyjemnie, delikatnie.

   
Po nałożeniu na skórę w pierwszej chwili krem tworzy lekkie smugi i daje błyszczący mokry efekt - z początku mnie to przestraszyło, bo taki efekt nie był ani trochę atrakcyjny. Po chwili jednak wysechł, nabrał matowego wykończenia bez błysku, bez drobinek. Smugi również przestały być widoczne. Efekt końcowy na policzkach wygląda naprawdę naturalnie, choć okazuje się, że jednak róż nie do końca jest dla mnie - nieco ginie wśród moich piegów i przebarwień, zwłaszcza w słońcu. Po kilku godzinach staje się zupełnie niewidoczny. 
Podsumowując tę krótką recenzję powiem, że kosmetyk jest ciekawy i myślę, że sprawdzi się np. dla osób, które mają ładną jednolitą cerę. U mnie wygląda średnio. Polecam, choć sama więcej się nie skuszę na niego, moja tubeczka poszuka nowego domu.

 
Używałyście tego różu? Jak Wam przypadł do gustu? :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...