sobota, 30 czerwca 2012

Beskid Wyspowy zza aparatu Orlicy ;)

Hej hej!
Wróciłam dziś rano z obozu sportowego w Beskidzie Wyspowym. Nocowaliśmy w Limanowej, ostatni dzień przeznaczyliśmy na Kraków. Miał to być przyjemny, rekreacyjny pobyt, sportowy tylko z nazwy, niestety okazało się być zupełnie inaczej, za sprawą niekompetentnej osoby, pełniącej funkcję opiekuna czy organizatora wyjazdu. Nie będę się już tutaj nad tym rozwodzić, dość, że wylałam swoje żale na pewnym znanym Wam forum ;)
Ogólnie powiem tylko, że choć okolice były piękne, wróciłam z obozu wyczerpana pod względem fizycznym i psychicznym, mam nadzieję, że szybko dojdę do siebie -.-" 
Zrobiłam mało zdjęć, bo nie miałam na to czasu ani sił, ale chętnie pokażę Wam parę ciekawszych ujęć z wyjazdu :) Miłego oglądania!

    
Z wiadomych względów rozmazałam twarze koleżanek ;)
 
Od jutra wracam do normalnego trybu blogowania, mam nadzieję, że choć trochę brakowało Wam moich postów ;) A poza tym - dziś oficjalnie rozpoczynam wakacje! :)

niedziela, 24 czerwca 2012

Orlica piecze! #7 - Muffiny marchewkowe

Dawno nie dawałam tu przepisów, ale to tylko dlatego, że nie bardzo miałam wenę do pieczenia ;)
Ostatnio jednak natchnęło mnie i sięgnęłam znowu po moją książeczkę z przepisami na muffiny. Składników w domu prawie nie miałam, więc wybrałam mało wymagający przepis - muffinki marchewkowe. Dawno już chciałam je wypróbować :)
Oczywiście przepis zupełnie przerobiłam po swojemu i tą nową wersją chciałabym się dziś z Wami podzielić :) Zapraszam więc na
muffiny marchewkowe!
  
  
Wyglądają specyficznie, prawda? ;)
Jak każde muffiny, są łatwe do upieczenia. Oto przepis :)
  
Czego będziemy potrzebować:
  • blacha i 12 papilotek
  • 250 g mąki
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 łyżeczka cukru wanilinowego
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 łyżeczka cynamonu
  • 2 łyżeczki kakao
  • 180 g marchwi (dwie średnie)
  • 2 jajka
  • 90 g cukru
  • 80 ml oleju
   




 Marchewki myjemy, obieramy i ścieramy na drobnej tarce.










W jednej misce mieszamy składniki suche - mąkę, proszek do pieczenia, sodę oczyszczoną, cynamon, kakao.









W drugiej misce rozmącamy jajka i mieszamy je z cukrem, cukrem wanilinowym i olejem.









Suche składniki dodajemy do mokrych, mieszamy i dokładamy marchew. Znowu krótko mieszamy, żeby składniki się dobrze połączyły. Możemy dodać też pokruszone orzechy albo rodzynki.








Papilotki wypełniamy ciastem mniej więcej w 2/3. 
Wiem, że nie wygląda to zbyt apetycznie, ale gwarantuję, że efekt końcowy będzie znacznie lepszy ;)









Pieczemy muffinki na środkowym poziomie piekarnika przez 25 minut w temperaturze 180*, najlepiej z termoobiegiem.







Po upieczeniu zostawiamy muffiny w formie jeszcze przez parę minut. Wtedy wyjmujemy i dowolnie ozdabiamy - ja swoje udekorowałam tylko cukrem pudrem i plasterkami marchewki, ale dziwacznie smakuje surowa marchewka przy tej upieczonej, więc potraktujmy to tylko jako ozdobę ;)




  
Dajcie znać, jeśli wypróbujecie przepis :) Jest naprawdę prosty, a muffinki wychodzą bardzo smaczne i specyficzne ;)
SMACZNEGO! ;) 

Przy okazji chciałabym zameldować, że dziś ok. północy wsiadam w pociąg i jadę w Beskid Sądecki, do Limanowej na obóz pseudosportowy w ramach studiów :) Trzymajcie kciuki, żebym go przeżyła, do zobaczenia w sobotę! Nie zapomnijcie przez ten czas o blogu! :)

sobota, 23 czerwca 2012

Eveline Advance Volumiere - Serum do rzęs 3w1 - pierwsze wrażenia

Jak widziałyście przedwczoraj, w moim BlogBoxie od Vexgirl znalazłam między innymi serum do rzęs Eveline. Od razu zabrałam się za testy, więc dzisiejszy post dotyczył będzie stanu przed kuracją i ogólnych pierwszych wrażeń :)
  
  
Opis producenta:
   
Skład:
     
Pierwsze wrażenia:
Po pierwsze, czego oczekuję od tego serum? Moje rzęsy są długie, ale delikatne i rzadkie, przydałoby się więc ich wzmocnienie i zagęszczenie. Może jest to mało realne, ale na pewno nie zaszkodzi spróbować, prawda? :)
Wielkim plusem jest dla mnie fakt, że serum jest aplikowane za pomocą szczoteczki. Zdecydowanie wygodniej mi go używać niż np. kremu do rzęs l'Biotica, który w dodatku nie przyniósł żadnych super efektów w moim przypadku. Szczoteczka jest biała i silikonowa, za co dodatkowy plus - nie lubię tradycyjnych szczoteczek w tuszach.
Samo serum jest dosyć rzadkie, ma formę białego płynu, ale na pewno nie wydostanie się samo z opakowania - zwężenie przy wylocie skutecznie spełnia swoją funkcję "dozowania" serum.
  

Serum można aplikować na noc na czyste rzęsy albo w ciągu dnia, jako bazę pod zwykły tusz. Przez najbliższy miesiąc planuję stosować odżywkę w obu tych wariantach, choć nie zawsze maluję rzęsy, więc regularnie będę używać tylko na noc. 
Serum barwi rzęsy na lekko biały kolor - w odpowiednim świetle wygląda to świetnie, choć nieco upiornie ;) Może kiedyś wykorzystam ją jako "psychomaskarę" :D
Oto, jak wyglądają rzęsy z nałożonym na nie serum:
  
  
Jeśli chodzi o stosowanie pod tusz, nie wpływa znacząco na wygląd rzęs - może nieco dodaje im grubości, ale nie sprawia, że rzęsy się sklejają albo plączą. Może tylko nieco zmniejszać trwałość makijażu, ale nie jest to diametralna różnica. 
Tak wyglądają rzęsy z serum i z tuszem:
  
  
Dopiero na zdjęciu zauważyłam, że jednak trochę się posklejały, ale to wina moja, a nie tuszu czy serum ;) 
   
Na koniec jeszcze może pokażę, jak aktualnie wyglądają moje nagie rzęsy (łaaa, rzęsowe porno!), żeby mieć z czym porównywać za miesiąc - bo wtedy zamierzam Wam napisać więcej o tym serum :)
  
  
Wyglądają marnie, jakbym ich nie miała. Są rzadkie, jasne, niemal przezroczyste i dosyć proste, nie chcą się ładnie podkręcać :( Bez tuszu są zupełnie bez wyrazu. Nie sądzę, żeby to serum mogło zdziałać wiele na tym polu, ale liczę, że choć odrobinkę poprawi stan tych rzęsiątek ;)
Trzymajcie kciuki!
  
Używacie jakichś odżywek do rzęs? Co się u Was sprawdza?

piątek, 22 czerwca 2012

Carmex - Balsam do ust w tubce - Mięta

Jak pewnie wiecie, klasyczny Carmex jest dla mnie numerem jeden jeśli chodzi o balsamy do ust - jest na tyle mocny, że stosuję go tylko na noc, bo błyszczą mi się przy nim całe okolice ust ;) Jest jednak niezastąpiony. Postanowiłam ostatnio wypróbować jego nową wersję - miętowy balsam w sztyfcie. Szczerze mówiąc, nieco się zawiodłam...
   
  
Opis producenta i skład:
   
Gdzie i za ile: np. w SuperPharm, ok. 10zł / 10g
  
   
Moja opinia:
Balsam zamknięty jest w tubce - zdecydowanie bardziej pasuje mi sztyft, ale byłam ciekawa tej wersji zapachowej, a ona dostępna jest tylko w tubce. O dziwo, okazuje się, że kulisty aplikator jest całkiem praktyczny - nie jest to obracająca się kulka, ale rozprowadza balsam równo na ustach. Zostaje go nieco na obrzeżach "kulki", ale wystarczy otrzeć i jest ok. Zapach, który robił mi wiele nadziei, okazał się nieprzyjemny - bardzo sztuczny, ani to mięta, ani nawet mentol. Na szczęście znika z ust po paru minutach. Samo działanie jest zbliżone do klasycznego sztyftu, choć nieco słabsze - w sam raz do używania na co dzień. Jak jest napisane na opakowaniu - koi, nawilża i chroni - z tym się zgadzam. Nie tworzy też filmu dookoła ust, co jest plusem, jeśli mamy go używać w ciągu dnia, prawda? Wszystko byłoby pięknie (poza zapachem ;)), gdyby nie okazało się, że po kilku dniach regularnego stosowania balsamu wokół ust pojawiły mi się krostki. Żadne uczulenie, tylko zwyczajne drobne pryszcze - nic fajnego. Odstawiłam na trochę ten balsam, teraz go nadal używam, ale raz, góra dwa razy dziennie, żeby znowu nie wyglądać jakbym całowała się z ropuchą ;)
Jeszcze co do efektu na ustach - nie mrowi, ale lekko chłodzi. Nadaje ustom lekki połysk, nie taki jak błyszczyk, ale zdrowy, ładnie wyglądający. Balsam jest bezbarwny, więc poza połyskiem, usta wyglądają jak gołe ;) Trzyma się na ustach przez 2-3 godziny, chyba, że w międzyczasie będziemy coś jeść. Dla porównania, Carmex klasyczny w sztyfcie jest tak mocny, że trzyma się całą noc, choć rano błyszczę się cała :P
Podsumowanie? Użyty z umiarem i z zatkanym początkowo nosem jest jak najbardziej w porządku. Robi się gorzej, gdy nakładamy go za często. Nie jest zły, ale jednak pozostaję przy klasycznym sztyfcie na noc i czymś delikatniejszym na dzień. 
  
   
Jakich wariantów Carmexa używałyście? Które są Wasze ulubione, a które omijacie szerokim łukiem?

czwartek, 21 czerwca 2012

Mój pierwszy BlogBox!

Nie wiem, co było dla mnie większą frajdą - kompletowanie pudełka dla osoby, którą ja wylosowałam, czy czekanie na moje :) W obu przypadkach naprawdę wielką radość sprawiły mi BlogBoxy. Mój co prawda leżakował trochę na "docelowej" poczcie, ale chyba już został odebrany ;) A wczoraj już dotarł do mnie Box przygotowany dla mnie przez Vexgirl.
Nie wiecie, co to są BlogBoxy? Nic straconego! Napiszę Wam tylko, że pomysłodawczynią całej akcji jest Obsession, na jej blogu znajdziecie wszystkie potrzebne informacje, a może załapiecie się na kolejną edycję, w której i ja planuję wziąć udział ponownie :)
  
Dobra, ale do rzeczy.
Co znalazłam w moim pudełeczku?
  
  
Całość była zapakowana w pomarańczowe pudełeczko (co za zbieg okoliczności, ja mojego boxa wysyłałam w takim samym :D) i opakowana w pomarańczowy papier :) Wewnątrz znalazłam parę kosmetyków i bardzo miły liścik - z Vex znamy się też trochę pozablogowo (choć nie osobiście), więc tym bardziej miło było dostać paczuszkę właśnie od niej :)
Przyjrzyjmy się zawartości pudełka :)
  
  
Tutaj mamy szampon Yves Rocher dodający objętości i żel pod oczy z Ziai. Oba kosmetyki trafione - szampon taki sam czeka u mnie na półce na użycie, więc teraz będą czekać dwie buteleczki, ale to świetnie, bo bardzo go lubię :) Co do żelu - zdecydowanie się przyda. Do tej pory używałam tych żelów z FlosLeku, ale chciałam wypróbować Ziaję, więc dobrze się składa :)
  
  
Tutaj to już w ogóle czytanie w myślach - wczoraj przy demakijażu myślałam, że przydałaby mi się jakaś odżywka do rzęs, bo słynna L'Biotica niewiele mi pomogła i średnio pasowała mi jej aplikacja. No i abrakadabra, jest odżywka Eveline "na szczoteczce" :D Cieszę się bardzo :)
Jest tu też bransoletka, "osobisty drobiazg", jak to ładnie Vex określiła - od razu wylądowała na moim nadgarstku, bo parę dni temu musiałam zrezygnować z bransoletki, którą dostałam od innej bloggerki - jej zapięcia zaczęły mnie uczulać :( Teraz już dumnie paraduję z nową bransoletką ;)
  
  
I jeszcze kolejne drobiazgi :) Dostałam miniaturkę kremu do rąk o ślicznym malinowym zapachu i ze świetnym "farbkowym" opakowaniem, dwa naturalne mydełka i kompozycję zapachową o moim ulubionym zapachu cytrusów - chyba odkopię z tej okazji mój kominek na tea-lighty ;)
  
Ogólnie mówiąc, bardzo podoba mi się to, co dostałam :) Przyznaję, że trudno trafić w mój gust, nawet mając do dyspozycji "Kartę Informacyjną BlogBox", bo lubię dość konkretne rodzaje kosmetyków, a niektórych nie tknę palcem, nawet jeśli chodzi tylko o zapach ;) Tymczasem Vex udało się trafić - jest naturalnie, ziołowo-owocowo-świeżo, a moja ciekawość została pobudzona przez miniaturki kremu i mydełek. Dziś wieczorem biorę się za ich testy ^^

Dziękuję bardzo Vexgirl i Obsession za wspólną zabawę - mam nadzieję, że będą kolejne edycje i że będę miała możliwość wzięcia w ich udziału ;)

środa, 20 czerwca 2012

Beauty Formulas - Złuszczający peeling do twarzy Morela

Lato to nie tylko okres, kiedy wyjątkowo dbamy o figurę. W moim przypadku jest to też czas wzmożonego peelingowania twarzy, bo wyjątkowo szybko łuszczy mi się skóra na nosie. Szukałam więc peelingu delikatnego, ale skutecznego. Cóż, znalazłam :)
 
  
Opis producenta:
    
Gdzie i za ile: np. na BioGaleria.pl - drogeria internetowa, ok. 10zł / 150ml
 
Skład:
  
Moja opinia:
Peeling zamknięty jest w plastikowej tubie stawianej na zamknięciu, dzięki czemu produkt spływa w dół i nie ma problemu z jego wydobyciem. Tuba jest ładna, matowa, dobrze prezentuje się na półce, a pod światło możemy zobaczyć, ile peelingu jeszcze zostało. Otwiera się ją "zatrzaskiem" - trudno to zrobić z mokrymi rękoma, więc ja przed samym użyciem otwieram tubę i kładę ją na półeczce. Sam peeling jest gęsty, więc przez tą chwilę nie spłynie z dna tuby. Ma kremową konsystencję, jest biały z brązowymi nieregularnymi drobinkami, które są ponoć zmielonymi pestkami moreli ;)
 
 
Peeling wydaje się być dziwnie "śliski" - ale nie jest tłusty. Łatwo rozprowadza się po twarzy, jest więc wydajny. Drobinek nie ma za dużo, to akurat dla mnie spora wada, ale nie jest pod tym względem tragicznie - da się nim wypeelingować twarz. Nie jest to typowy zdzierak, ale nadaje się idealnie właśnie na lato, kiedy potrzebujemy peelingu częściej niż przepisowe 1-2 razy w tygodniu - jest tak łagodny, że na pewno nam nie zaszkodzi. Peeling skutecznie ściera martwy naskórek i zostawia skórę bardzo gładką i nieco nawilżoną.
O ile preferuję mocniejsze zdzieraki, o tyle ten jest świetny właśnie na lato. Poza tym muszę przyznać, że ma bardzo ładny delikatny zapach - chyba nie skojarzyłabym go z morelą, ale z jakimiś owocami na pewno ;)
 
 
A jakich peelingów Wy używacie najchętniej? :)

wtorek, 19 czerwca 2012

Bielenda Sexy Look - Aksamitne serum Płaski Brzuch (recenzja gościnna)

Zbliża się lato, więc wszystkie chcemy ładnie wyglądać w szortach czy w bikini, dlatego teraz wiele z nas stosuje różnego rodzaju kosmetyki modelujące - wyszczuplające, ujędrniające, antycellulitowe... 
Dziś mam dla Was recenzję serum do modelowania brzucha od Bielendy - testowała je moja siostra, Sara.
  
  
Opis producenta: 
Preparat doskonale uzupełnia codzienną gimnastykę i odpowiednią dietę, wspomaga wyszczuplanie talii i redukcję nadmiernej tkanki tłuszczowej. Polecany również dla mężczyzn, ponieważ znakomicie podkreśla wygląd mięśni brzucha.
Doskonale ujędrniony i wymodelowany ( spłaszczony) brzuch, a skóra napięta i delikatna w dotyku.
Serum nałożyć na całą powierzchnię brzucha, masować kolistymi ruchami w górę. Następnie kilka minut ugniatać (szczypać) skórę palcami obu dłoni. Nie spłukiwać.
  
Gdzie i za ile: np. na Biogaleria.pl - Drogeria Internetowa, ok. 24zł / 150ml
  
Skład:
   
Opinia Sary:
Już od ponad miesiąca do moich codziennych kosmetyków zalicza się serum modelujące PŁASKI BRZUCH firmy Bielenda z linii SEXY LOOK. Czy jestem z niego zadowolona? Tak. Wprawdzie chyba nie schudłam, ale też nie starałam się o to zbytnio. Zależało mi przede wszystkim, żeby skóra napięła się… Miałam z tym problem, ponieważ przedtem dość szybko straciłam na wadze, a moja skóra nie zdążyła się ściągnąć. Zdawało się zwyczajnie być jej za dużo. Koszmarnie wyglądałam biegając, czy nawet idąc. Nadmiar skóry falował, wyłaził ze spodni. W tym też celu zaczęłam stosować preparat. Już po drugim użyciu brzuszek był nieco bardziej sprężysty, a do tego niesamowicie gładki. Teraz, po miesiącu stosowania, skóra na moim brzuchu jest znacznie mocniej naciągnięta, dzięki czemu wreszcie pozbyłam się falującego efektu. Poza tym Serum ma bardzo przyjemny zapach! O czym jeszcze warto wspomnieć? Serum Bielendy ma jeszcze jeden, znaczny plus. Łatwo się je rozprowadza i nie trzeba długo wmasowywać, ponieważ ładnie i szybko się wchłania. Nie pozostawia przy tym żadnych nieprzyjemnych efektów, jak na przykład uczucie przetłuszczenia. Ma dość gęstą, aksamitną konsystencje. Całość zamknięta jest w ekskluzywnie wyglądającej tubie, dodatkowo umieszczonej w kartoniku. Co jest dla mnie dużą zaletą, zdjęcie brzucha jest tylko na kartoniku. Docelowe opakowanie jest dość dyskretne, nie rzuca się w oczy to, jakie ma działania. Myślę, że dla wielu z Was, jak i dla mnie, jest to zaletą… Niekoniecznie chcemy, by ktoś widzący naszą półkę z kosmetykami, widział, że mamy problemy z figurą i udoskonalamy ją właśnie za pomocą takich środków. Wszystkie przecież chciałybyśmy być idealnie piękne, z natury, nie tubki… Tak czy inaczej, na szczęście żyjemy w czasach, gdzie kosmetyki dość skutecznie maskują lub likwidują nasze niedoskonałości, jak ten. Polecam!
     
    
A jak Wy poprawiacie swój wygląd na lato? ;)

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Kosmetyki o zapachu... zielonej herbaty

Przed Wami post inaugurujący serię o kosmetykach o konkretnych zapachach ;)
Zbliża się wielkimi krokami lato, potrzebujemy więc orzeźwienia, dlatego uznałam, że na początek najlepsze będą propozycje kosmetyków, które pachną orzeźwiającą zieloną herbatą :)
  

EVELINE SPA PROFESSIONAL Balsam do ciała ujędrniający ZIELONA HERBATA

SPA PROFESSIONAL Ujędrniający Balsam do Ciała z ekstraktem zielonej herbaty jest przeznaczony do codziennej pielęgnacji skóry pozbawionej jędrności. Błyskawicznie poprawia napięcie skóry, ujędrnia oraz zapewnia optymalny poziom nawilżenia. Dzięki zawartości ekstraktu z zielonej herbaty koi i chroni skórę przed wolnymi rodnikami, dotlenia komórki i pobudza procesy ich odnowy. Świeży i subtelny zapach limonki z nutą zielonej herbaty doskonale odpręża, relaksuje, łagodzi napięcie i orzeźwia.


EVELINE SPA PROFESSIONAL Ogórek i zielona herbata - Orzeźwiający balsam do skóry normalnej


Lekka konsystencja sprawia, że balsam szybko się wchłania i nawilża skórę przez 24 godziny, a orzeźwiający zapach ogórka i zielonej herbaty pobudza ją. Uczucie głębokiego nawilżenia i cudownego zapachu przywraca skórze komfort. DLA SKÓRY NORMALNEJ
Ekstrakt z ogórka – bogaty w aminokwasy, sole mineralne oraz witaminy – rewitalizuje i zmiękcza skórę.
Ekstrakt z zielonej herbaty – zwalcza wolne rodniki, działa drenująco i nawilżająco. Intensywnie wygładza i odmładza skórę.



ELIZABETH ARDEN - Green Tea

Elizabeth Arden Green Tea to zapach z kolekcji Elizabeth Arden stworzony w 1999 roku. Zachwyci Cię eksplozją zapachu zielonej herbaty i jaśminu! Łączy w sobie również aromaty cytryny, pieprzu, piżma i żywicy dębu. Ekscytujący zapach, który energizuje ciało, ożywia duszę i poprawia nastrój. Pięknie opakowany, doskonały na prezent.

Dostępny także w różnych wersjach - Spiced, Summer, Exotic, Lotus, Tropical, Revitalize.



AVA - Krem do cery tłustej i mieszanej z ekstraktem z zielonej herbaty i koenzymem Q10+R
Lekki krem zawierający substancje biologicznie czynne, które skutecznie neutralizują wolne rodniki oraz stymulują procesy regeneracji skóry. Dzięki temu skóra odzyskuje gładkość, elastyczność oraz zdrowy młody wygląd. Krem z zieloną herbatą zapobiega nadmiernemu przetłuszczaniu się skóry, pobudza jej mechanizmy obronne. Świetnie nadaje się pod makijaż. W tej linii znajdują się także inne kosmetyki z ekstraktem z zielonej herbaty.
  
  
YVES ROCHER - Szampon-żel pod prysznic Zielona herbata Kaskada roślinnej świeżości.

Odegraj na pędach zielonej herbaty partyturę stuprocentowej świeżości, odkryj ten wpaniały żel 2 w 1. Jego delikatna piana przybiera na skórze i na włosach świetlisty zapach. Nie ma nic przyjemniejszego niż orzeźwienie od stóp do głów i rozpoczęcia dnia tchnieniem zielonej natury!
Formuła o neutralnym dla skóry odczynie pH, wzbogacona składnikami nawilżającymi* i zmiękczającymi, nie naruszająca równowagi skóry ani włosów.
* Przez nasycenie wierzchnich warstw naskórka.


JOANNA NATURIA BODY - Balsam do ciała z zieloną herbatą 
Balsam do ciała Naturia body z ekstraktem z zielonej herbaty zapewnia optymalną pielęgnację skóry.  Nadaje jej gładkość i elastyczność oraz sprawia, że staje się miękka i miła w dotyku. Dzięki jedwabistej konsystencji balsam doskonale się wchłania i intensywnie pielęgnuje Twoje ciało.

Zielona herbata – działa ochronnie i pielęgnująco, a dzięki obecności antyoksydantów zapewnia ochronę przed procesami przyspieszonego starzenia się skóry.

Wspaniałe rezultaty
Wypielęgnowana i bardziej elastyczna skóra
Gładka i przyjemna w dotyku
Nawilżona i świeżo pachnąca 



JOANNA NATURIA - Szampon wzmacniający z pokrzywą i zieloną herbatą.

Receptura tego szamponu została opracowana, aby pielęgnować włosy przetłuszczające się i normalne. Oparta jest na bazie ekstraktów z pokrzywy i zielonej herbaty, dzięki czemu wzmacnia włosy i działa antyłojotokowo, tonizująco i przeciwzapalnie. Szampon sprawia, że włosy odzyskują sprężystość, puszystość i blask. Są miękkie i delikatne w dotyku oraz mniej się przetłuszczają.
Dostępna także odżywka.







GREEN PHARMACY - Delikatny żel do mycia twarzy Zielona Herbata dla mieszanej i tłustej skóry 

Niezawierający mydła żel przeznaczony do codziennego oczyszczenia twarzy i szyi. Dzięki specjalnie dobranym komponentom oraz wodzie o najwyższym stopniu czystości, jest wspaniale tolerowany przez skórę, nie ściąga i nie wysusza, doskonale usuwa resztki makijażu oraz inne zanieczyszczenia. Ekstrakt liści zielonej herbaty neutralizuje toksyny i stymuluje naturalne procesy odnowy skóry. Dzięki współdziałaniu d-pantenolu i alantoiny żel wykazuje wyraźne regenerujące i łagodzące działanie na skórę.




Dopisałybyście coś do tej listy? Piszcie swoje propozycje kosmetyków z zieloną herbatą! :)
    
Jaki zapachowy zestawik przygotowywać w następnej kolejności? :D

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...