Od razu uprzedzam, że w najbliższym czasie będzie tu sporo kosmetyków Yves Rocher - między innymi dlatego, że urzekła mnie ich zimowa limitowana kolekcja, tzn. zapachy czekoladowe mieszane z innymi - pychota ;) Dziś jednak nie o takich słodkościach, a o cieniach do oczu... w kremie. Przyznam, że to moje pierwsze (albo jedne z pierwszych) spotkanie z taką formą aplikacji i mam bardzo mieszane uczucia. Zapraszam do czytania recenzji :)
Opis producenta:
Odkryj cień do powiek, który będzie odporny nawet na Twój najdłuższy
dzień. Poznaj jego niezwykłą trwałość 12h*. Wodoodporny krem nie poddaje
się upływowi czasu i pozostaje tak samo błyszczący po wielu godzinach.
Nawet podczas upału, jego kremowa konsystencja o błyszczącym
wykończeniu, daje wyjątkowy komfort i idealnie komponuje się ze skórą. Delikatna
dla oczu formuła, bogata w wyciąg z kasztanowca indyjskiego o
właściwościach rozświetlających, przyciąga światło, aby uzyskać więcej
blasku.
*Test instrumentalny przeprowadzony na 12 osobach.
Produkt dostępny w 9 odcieniach, od nude do intensywnej śliwki, w zależności od twojego nastroju i karnacji.
*Test instrumentalny przeprowadzony na 12 osobach.
Produkt dostępny w 9 odcieniach, od nude do intensywnej śliwki, w zależności od twojego nastroju i karnacji.
Gdzie i za ile: w sklepie Yver-Rocher.pl, 46zł / szt (teraz za 31,90zł)
Moja opinia:
Cienie Yves Rocher, które do mnie trafiły to dwa kolory, zawarte w plastikowych opakowaniach, zbliżonych do takich od błyszczyka. Również i ich aplikatory nadawałyby się do malowania ust, są to bowiem typowe profilowane gąbeczki. Opakowania wyglądają profesjonalnie i widać, że nie jest to tani produkt. Mają czarne zakrętki, złote napisy i "oprawę", ale większa część jest bezbarwna, co pozwala na zobaczenie właściwego koloru cienia.
Kolory, które wybrałam to Mauve oraz Bronze. O ile pierwszym jestem zachwycona pod niemal każdym względem, o tyle ten drugi zaskoczył mnie pozytywnie tylko w jeden sposób, pozostałe wrażenia są raczej negatywne. Jako, że cienie te bardzo różnią się między sobą, opiszę je osobno.
Odcień MAUVE to piękny blady róż, który na oku świetnie rozświetla spojrzenie, właściwie może być stosowany także solo. Nadaje się do szybkiego makijażu, bo bardzo łatwo jest nałożyć go równomiernie, granice wystarczy rozetrzeć choćby palcem i już mamy świeże oko ;) Chwilę musimy poczekać, żeby wysechł, po czym naprawdę staje się trwały. Może nie do końca wodoodporny, ale na pewno trwały, o czym może świadczyć choćby fakt, że na moich tłustych powiekach spokojnie utrzyma się nienaruszony przez kilka godzin, nawet bez bazy. Ogólnie mówiąc - bardzo dobry kosmetyk :)
Odcień BRONZE wcale taki brązowy nie jest, okazał się kolorem, który określiłabym jako khaki - trochę brązu, trochę zieleni. I pod względem koloru podoba mi się strasznie, nawet bardziej niż Mauve! Niestety właściwie na tym jego walory się kończą. Cień właściwie nie daje się rozłożyć równomiernie na powiece, ba, nawet przy zwykłym swatchu na ręce jest niejednolity! Niestety na oku tym bardziej to widać - miejscami są prześwity, miejscami nie chciał dać się rozmazać... Co do trwałości, jest porównywalnie do poprzednika, ale wcześniej zaczyna się rolować w załamaniu powieki.
Zobaczcie zresztą, jak te cienie wyglądają na oczach:
Wybaczcie jakość, brak słońca był tu nie do obejścia dla mnie :( |
Trudno mi w ogóle podsumować tę recenzję. Między jednym a drugim odcieniem są duże różnice, więc tym bardziej nie będę się wypowiadać w temacie całej linii tych kremowych cieni. Nie są one zbyt tanie, więc Wam pozostawiam decyzję, czy chcecie z nimi zaryzykować - ze swojej strony polecam Mauve, ale odradzam Bronze ;)
Używałyście kolorówki marki Yves Rocher? Lubicie ich kosmetyki?
Jak dla mnie bez szału ;) Wolę chyba Color Tattoo z kremowych cieni :)
OdpowiedzUsuńSama nie mam, ale pożyczyłam od koleżanki i na moich powiekach kompletnie się nie trzymały te CT... To ja już wolę te z Yves Rocher :P
UsuńIe, takie se. Jakoś nigdy się nie mogłam do cieni w kremie przekonać.
OdpowiedzUsuńno poza Bell Mousse <3
Usuńsą trudne i to fakt, ale jak się je opanuje piękne kolory :)
OdpowiedzUsuńMauve wygląda nawet ładnie, jednak brozne... Na pewno nie kusi ;p
OdpowiedzUsuńmuave wygląda dość fajnie :)
OdpowiedzUsuńKolor Bronze podoba mi się bardzo... Ale faktycznie robi dziwne prześwity :(
OdpowiedzUsuńJa odnoszę wrażenie, ze jesteś teoretykiem jeśli chodzi o makijaż, bo masz dużą wiedzę, ale w praktyce to wyglada średnio ;/ masz bardzo brzydko pomalowane rzęsy, strasznie. No i te cienie też słabo nałożone. Nie chcę Cię urazić, ale takie jest moje zdanie po prostu :)
OdpowiedzUsuńAleż ja nigdy nie ukrywałam, że makijaż to nie mój konik ;)
UsuńJeśli chodzi o rzęsy to jednak się wytłumaczę - to jednocześnie zdjęcia do recenzji kiepściutkiego tuszu, którym inaczej moich rzęs się nie da pomalować :P Niedługo będę o nim pisać :)
O matko, tragedia;/ Nie no nie popisali się, cienie fatalne. Na mojej powiece to już w ogóle nie będą wyglądały ładnie. Dzięki!
OdpowiedzUsuńTen różowy wygląda fajnie, brązowy który okazał się khaki - mniej mi się podoba. Tak czy siak cena jak dla mnie za wysoka. Za tyle oczekiwałabym czegoś bardziej wyrazistego i trwałego.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać żadnej kolorówki, jedynie lakier do paznokci i szampony z których jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńO, które szampony? Też lubię te ichniejsze :)
UsuńKolory ładne, ale na oku tracą urok, nie kupię ich na pewno:/
OdpowiedzUsuńKolory ładne, ale na powiece efekt nie powala. Nie miałam nigdy kolorówki z YR. Kuszą mnie czasami jakieś kolorki do ust, ale jeszcze nigdy nic nie wybrałam.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z poprzedniczką że kolory ciekawe ale nie powalają efektem :)
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za cieniami w kremie, wole zdecydowanie te w kamieniu
OdpowiedzUsuńSzału nie ma jeśli bierzesz pod uwagę cene.
OdpowiedzUsuńCouleurs Nature Mono odcień 71 - Taupe Bruyere - zdecydowanie mój hit. No i bardzo polecam podkład kremowy taki w słoiczku ;)
OdpowiedzUsuńNie używałam kosmetyków tej firmy. Tak w ogóle mam tylko jeden cień tego typu z którego jestem bardzo zadowolona, jednakże ciężko mi je mieszać z innymi cieniami.
OdpowiedzUsuń