Dawno temu pisałam Wam pierwsze wrażenia na temat tego kremu, teraz chyba czas, żeby nieco odświeżyć temat, skoro mogę napisać o nim coś więcej :)
Przy okazji może trochę ocieplę Wam dzień takimi wiosennymi zdjęciami? :)
Opis producenta i skład:
Gdzie i za ile: wszędzie, 75zł / 15ml
Moja opinia:
(częściowo skopiowana z poprzedniej recenzji)
Krem pod oczy ma dość spore opakowanie, kryjące małą pojemność - 15ml.
Właściwie jest to ilość typowa dla kremów pod oczy, ale wizualnie opakowanie sprawia wrażenie większego niż przeciętne. Jest wygodne,
praktyczne, ładne i wygląda na luksusowe ;) Dużą zaletą jest pompka typu airless.
Sam krem jest biały, dość gęsty i treściwy, co mnie zaskoczyło, bo
przyzwyczajona jestem do żelowych konsystencji pod oczami ;) Nie ma
zapachu, choć spodziewałam się może jakichś cytrusowych świeżych nutek?
Teraz kwestie bardziej praktyczne. Po wklepaniu w skórę pod oczami wchłania się w ciągu kilku minut, ale
może nieco błyszczeć, więc dobrze jest go używać na noc albo pod makijaż
- choć ja raczej nie stosuję drugiej opcji, ogólnie rzadko nakładam podkład. Bardzo cieszy mnie fakt, że krem ten nie
ma żadnych rozświetlających drobinek, bo nieco się tego bałam po haśle
"witalizujący" i ogólnym designie serii ;)
Powiem szczerze - pierwsze wrażenia były średnie, nie widziałam żadnych efektów - lekkie sińce jak były, tak pozostały. Odstawiłam ten krem na jakiś czas, teraz niedawno do niego wróciłam - nie da się ukryć, że teraz dużo bardziej potrzebuję witalizacji i odświeżania okolic oczu, bo codziennie jestem albo na uczelni, albo w pracy po 14h... I teraz faktycznie widać efekty tego kremu! Co prawda sińce i wory nie znikają do końca, ale pozostają na poziomie normalnym dla mnie - tzn. są, ale nie rażą. Zanim wróciłam do tego kremu co rusz ktoś mi mówił, że wyglądam na chorą, przemęczoną albo chorą i przemęczoną - nic miłego ;)
Nie jest idealny. Nie zapewnia zupełnie zdrowego wyglądu, jest dość drogi, ale jednak w tej chwili jest mi potrzebny. Jeśli macie sytuację podobną do mojej, jesteście przemęczone i na Waszych twarzach to widać - krem mogę zdecydowanie polecić. Jednak w przypadku lekkich sińców - myślę, że lepiej zastosować coś lżejszego, choćby jakiś żel ze świetlikiem.
A jak Wy dbacie o skórę wokół oczu, żeby wyglądała zdrowo?
A tak serio, kupiłabyś go dla siebie za tą cenę? Bo cena tej serii skutecznie mnie odstrasza :(
OdpowiedzUsuńW ciemno nie, po przetestowaniu teraz - tak ;)
UsuńAle pozytywne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńZdjęcia przepiękne, krem ciekawy ale cen nie zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńOj tak, mam taki problem - szara cera, szare oczy... Pomyślę nad nim :)
OdpowiedzUsuńCena odstrasza
OdpowiedzUsuńSińce to mój odwieczny problem, ale obecnie stosuję tylko korektor...
OdpowiedzUsuńAch, jak ja lubię żel ze świetlikiem, wiem że powinnam już używać pod oczy czegoś poważniejszego, ale chyba wszystko mnie podrażnia/uczula. Co jest ciekawe bo reszta ciała stanowczo wrażliwa nie jest, alergii żadnych nie mam. Tylko te oczy. Teraz jeszcze masła shea używam pod oczy, bo jakoś jestem w stanie to znieść.
OdpowiedzUsuńMnie na szczęście problem cieni pod oczami nie dotyczy, a sam krem wydaje się być ciekawy, jednak cena odstrasza, tym bardziej, że zachwytów nie ma ;) Choć może by się sprawdził, bo często wyglądam na zmęczoną, po prosu, bez worów [;p], a od paru miesięcy sypiam fatalnie i to się nie raz odbija na twarzy...
OdpowiedzUsuńAle pragnę wypróbować krem sylveco :)
Cena nie jest zachęcająca i cieszę się, że nie mam cieni pod oczami, a może mam i się nie znam?
OdpowiedzUsuń