poniedziałek, 16 września 2013

Los płata figle, czyli kim jest Melkor?

Jeszcze kilka dni temu przy okazji wpisów o przeprowadzce pisałam Wam, że tęsknię strasznie za moimi kotami, Tymonem i Missy, które zostały w domu rodziców. Pisałam też, że pogodziłam się już z myślą, że w najbliższym czasie kota mieć nie będę ze względu na natłok obowiązków. Cóż, najwyraźniej jednak mój los jest na stałe związany z kocim, bo bez kota przeżyłam dokładnie 8 dni, potem pojawił się... Melkor.
  
  
Tak, właśnie - Melkor jest kotem. Ba, moim kotem. A jak do tego doszło?
  
Zacznę może od anegdotki. Kiedyś mój Ukochany powiedział, że jeżeli już będziemy mieć kiedyś kota, będzie on czarny i będzie miał na imię Melkor. Ogólnie jednak był dość przeciwny zwierzakom w domu.
W środę wieczorem, zmęczona po pracy (aż musiałam zwolnić się wcześniej, i dobrze się stało!), odebrałam telefon od Mamy. Powiedziała, że moja siostra, Zuzia, znalazła na budowie jakiegoś zmaltretowanego kota i przywiozła go do domu. Oczywiście w domu rodziców zostać nie mógł, dwa koty, pies, świnki morskie to już aż nadto zwierzyńca, zwłaszcza, że nie wiadomo, co ów nowy kot miał na sobie i w sobie. Dlatego mama zadzwoniła do mnie. Gdy powiedziała, że mają młodziutkiego czarnego kociaka, który jest ranny i wymaga opieki, od razu spojrzałam na Ukochanego i spytałam Mamy, czy kot przypadkiem nie ma na imię Melkor. Oczywiście potwierdziła, więc Ukochany nie miał argumentów - padło hasło "OK, przywieźcie go!" :)
  
  
Po jakimś czasie kot był u nas, okazało się, że faktycznie trzeba go jak najszybciej zawieźć do weterynarza. Szybko poszukaliśmy takiego, który przyjmowałby o tej godzinie (było ok. 21) i pojechaliśmy. Dopiero u weta mogłam zobaczyć kota w pełnej krasie. Okazało się, że faktycznie jest młodziutki, ale nie tak, jak myślałyśmy - ma około roku. Jest czarny z białymi skarpetkami i krawacikiem, a wzdłuż grzbietu ma pasmo długich rudych włosów - jest po prostu przepiękny! Dodatkowo ma ogromne łaputy (większe od Tymona, który jest żbikiem!), więc będzie z niego duuuże kocisko. Pani doktor stwierdziła, że to przynajmniej w połowie kot norweski :) To tyle niestety, jeżeli chodzi o dobre wiadomości. Kot był cały w ranach i strupach, skakało po nim mnóstwo najróżniejszych pasożytów, miał straszne zapalenie spojówek. Od razu dostał trzy zastrzyki, w tym antybiotyk, został odrobaczony, przebadany pod każdym kątem.
  
  
Wróciliśmy z nim do naszego nowego mieszkanka. Od razu było widać, że choć to dziki kot, lgnie do ludzi. Łasi się, chce być głaskany, ciągle mruczy, kładzie się na plecach, chce być głaskany po brzuszku. Właściwie nie opuszcza nas na krok, a jak trzeba go było zostawić samego na kilka godzin - było widać, że się stęsknił, że się bał... Nie trzeba chyba dodawać, jak bardzo jest wygłodniały. Rzuca się na jedzenie wręcz panicznie, musimy uważać, żeby go nie przekarmić
  
  
Aktualnie jest w fazie wychodzenia na prostą. Mniejsze rany mu się już goją, z większymi gorzej, ale ma na to jeszcze czas... Codziennie trzy razy stosuję u niego maść do oczu, żeby poradzić sobie z zapaleniem spojówek, już jest pewna poprawa. Dziś jedziemy do kontroli do weterynarza. 
  
  
Największe rany ma na głowie nad oczami i na karku. Nie wyglądają one najlepiej i szczerze mówiąc nie mogę się doczekać tej kontroli u weta, żeby dowiedzieć się więcej, cóż to takiego i co z tym robić, bo Melkor zostawia krwawe plamy, gdzie tylko się zdrzemnie...
  
  
Jak widzicie, chyba nie jestem stanie mieszkać bez kota i koci świat o tym wie, dlatego przysłał mi swojego przedstawiciela, który postawił moje mieszkanie na głowie - znowu. Nie śpię po nocach, bo kot płacze i bryka, ale nie szkodzi - MAM KOTA ;)
  
Zainteresowane dalszymi losami Melkora? :)

123 komentarze:

  1. Jest piękny! Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia.

    Na pewno wiesz - takie trzepanie uszami i drapanie się po nich do dość często spotykana choroba. Łatwa w leczeniu? Mój działkowy kot nienawidzi podróży samochodem i obcych ludzi, a nabawił się tej przypadłości i będę musiała zabrać go do weta :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te rany przy uszach to raczej jakaś choroba skóry, a nie wydrapane... Ale dziś wszystko się okaże :)

      Usuń
    2. Tego typu rany mogą być spowodowane świerzbowcem. W każdym razie jakikolwiek pasożyt na ciele niedokarmionego i zaniedbanego kota może powodować jeszcze silniejsze i rozleglejsze objawy. Dlatego teraz może być tylko lepiej ;) Antybiotyki, maści i przede wszystkim dobra opieka zdziała cuda :) Życzę Melkorowi wszystkiego najlepszego :) powrotu do zdrowia. Patrząc na te dłuższe włosy to faktycznie przypomina się norweski leśny. Czasem taka nietypowa mieszanka kocich raz rozkwita dopiero później, zwłaszcza po odkarmieniu, więc możesz spodziewać się cudnego kota :)

      Usuń
    3. Właśnie możliwe, że jednak świerzbowiec... Druga opcja to alergia pokarmowa, więc pozostaje dokładnie obserwować ;)

      Usuń
  2. W takim razie życzę Wam długiego wspólnego życia :) Niech Melkor zdrowieje i dobrze się chowa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalsze wieści o kocie :)
    Jak już się go wyleczy to będzie naprawdę śliczny kocurek!

    OdpowiedzUsuń
  4. piękny kotek! szkoda,że tak się musi nacierpieć,ale oby jak najszybciej doszedł do siebie :) czekam na dalsze info o jego losach :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O tak... każdy kociolub wie, że życie na bezkociu to udręka. Melkor jest cudny - piękna kicia!! Faktycznie te rany na głowie wyglądają nieciekawie - trzymam kciuki żeby się szybko zagoiły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak jestem dumna, że wytrzymałam 8 dni ;)

      Usuń
    2. Grunt, że koszmar się skończył ;P Nie no - nie mogę się napatrzeć na to zdjęcie jak kicior leży na plecach i jest gilany XD

      Usuń
    3. I pomyśl, że to było ok. pół godziny po pierwszym wypuszczeniu go z transportera :P

      Usuń
    4. Wow! Znajdki mają to do siebie, że są mega czułe. Nie mówię że pozostałe zwierzaki są złe ale po prostu miałam uratowanego kota i żadna istota na świecie tak nie kocha jak kot wdzięczny za ciepły kąt i żarło :)

      Usuń
    5. Dokładnie, widać, że one to doceniają i serducho rośnie :)

      Usuń
  6. Jest faktycznie piękny, ale niestety zaniedbany i doświadczony przez los. U Ciebie czuje się jak w kocim niebie, więc wyzdrowieje szybciej niż myślisz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. jaki cudny! ja niestety nie moge miec kota bo wlasciciel nie pozwala;( ale jak juz bede miala swoje mieszkanie to kot bedzie. moj maz jest kociazem bo 20 lat z kotami mieszkal bo rodzice mieli hodowle persow. mysle ze w koncu jak bedzie kot to nie skonczy sie na jednym haha;)
    trzymam kciuki za Melkora, bedzie dobrze, dawaj znac co z nim;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas pewnie też prędzej czy później pojawi się drugi, ale ćśś, bo Ukochany i tak jest w lekkim szoku jeszcze ;)

      Usuń
  8. Też mam tak, ze zawsze na mnie trafi jakiś kot. Mam nadzieję, że nie ma świerzbu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja tak przygarnęłam 3 znajdy. Istne szaleństwo, kasy mnóstwo idzie, ale są we mnie zakochane i ja w nich :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale trzy na raz?! Wow!
      Ja już niestety (a może stety?) wydałam na leki i wyprawkę sporą część wypłaty...

      Usuń
  10. Jaki śliczny :) u dziadków był kot bardzo podobny do niego, ciemnoszary też z takim krawacikiem i białymi łapskami (nie mogę tu napisać "łapki" bo miał szerokości dwóch palców u dłoni, całkiem sporych palców ;) ) był ogromny, nigdy nie widziałam większego kota i wąsiska jak u Piłsudskiego ;)
    Będzie dobrze, na pewno wyzdrowieje :)
    PS. Właśnie wróciłam z na dworu gdzie pilnowałam czterech, miesięcznych kociaków sąsiadów przybiegły za mamą przez siatkę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No Melkor też na pewno nie ma "łapek", muszę cyknąć jakąś fotkę na dowód kiedyś ;)
      Wymiziaj ode mnie te maleństwa! :)

      Usuń
  11. Czekam na dalsze wieści... Życzę Wam powodzenia i słodkiego wspólnego życia :) Jest cudny... Ah, żeby i mnie los podarował kota... najlepiej takiego, który nie może uczulić ;) ehhh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I pewnie na tego się w końcu zdecydujemy, ale bardzo bym chciała uratować jakieś biedactwo :( Jednak przy tak silnej alergii mojego Ukochanego jest to po prostu niemożliwe...

      Usuń
    2. No to faktycznie nieprzyjemna sytuacja... Pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce ktoś mądry wymyśli sposób na zwalczenie alergii :)

      Usuń
    3. Alicja - Sfinksy nie pomogą jeśli jest się uczulonym na białko z kociej śliny (a tak zazwyczaj jest) rozważ lepiej Syberiany :) Te koty nie mają w ślinie białka, które jest najczęstszym alergenem. Najlepiej byłoby przejść się do maluchów i sprawdzić jak się reaguje na kontakt z kotem :) no i dobrze zbadać samą przyczynę alergii :)

      Usuń
  12. Ciekawe co też z niego wyrośnie? Może pantera ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na wpis po wizycie u weterynarza Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno napiszę tu w komentarzach przynajmniej :)

      Usuń
  14. Boże kochany biedny kotek, dobrze że Ciebie spotkał na swojej drodze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie tylko mnie, ale i moją siostrę, mamę i Ukochanego :)

      Usuń
  15. Dobra z Ciebie duszyczka - tak z dnia na dzień zaopiekować się takim samotnikiem z ranami! :) Czekamy na dalsze losy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie każda z Was by to zrobiła, gdyby miała możliwość :)

      Usuń
  16. biedactwo :( dobrze że trafił na taką panią jak Ty :)
    nie mogę się doczekać kiedy wstawisz za jakiś czas fotki zupełnie zdrowego kociaka :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie za jakieś 2-3 miesiące będzie już pięknym kocurkiem :)

      Usuń
  17. Odpowiedzi
    1. Nie da się ukryć, a będzie jeszcze piękniejszy! ;)

      Usuń
  18. Piękny, życzę mu powrotu do zdrowia :)) daj znac co weterynarz powiedział :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Szkoda kociaka bo widać że jest strasznie schorowany ,ale trafil na dobry dom i wspaniałych ludzi więc napewno szybko wroci do zdrowia :) !Jest śliczny:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, oby, teraz powinno być już tylko lepiej :)

      Usuń
  20. Biedaczek :( Ale masz dobre serce, więc na pewno wszystko z nim będzie ok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy same serce mu pomoże, ale na pewno zrobię co w mojej mocy ;)

      Usuń
  21. Jakie biedactwo! Dobrze, ze do Was trafił. Czekam na dalsze losy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za jakiś czas napiszę, na co wyrósł, a jeszcze dziś dam znać co u weta :)

      Usuń
  22. wariatka, faktycznie masz kota:) Ale za to jak się to fajnie czytało, aż miło.
    koty do Ciebie lgną:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja lgnę do kotów ;) Ten zwierzęcy magnetyzm... ;)

      Usuń
  23. Zawsze tak jest, że jak się jest kociarzem, to koty same się znajdują :) Już teraz mimo skaz cielesnych jest piękny a jak się odchrapie będzie zapierał dech w piersiach :) Trzymam kciuki :) Norweg to moje marzenie, może kiedyś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zawsze marzył mi się norweg, ale nigdy też nie zamierzałam kupować kota, skoro tyle jest sierotek na ulicach. Trafiło mi się :D

      Usuń
  24. Ma kociak farta, że ktoś go znalazł i postanowił mu pomóc. Mam nadzieję, że kotek szybko zapomni o wszystkich złych chwilach.

    Pamiętam jak w czerwcu jechałam po malucha odratowanego z działek, a wróciłam z dwójką - nie miałam serca rozdzielać rodzeństwa. :)

    Oczywiście czekam na dalsze losy tego słodziaka ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dobrze, że z dwójką! :D Moim zdaniem powinno sie mieć co najmniej dwa koty, bo jak gdzieś czytałam - kłotopów tyle samo co z jednym, a radości duuużo więcej :D Orlica tez powinna za jakiś czas znaleść drugiego <3

      Usuń
    2. Jako posiadaczka dwóch kotów potwierdzam :).

      Usuń
    3. Ja też potwierdzam, przecież w domu rodzinnym dwa zostawiłam ;)
      Na razie zostaje jeden, ale już nie będę nic deklarować, bo jak znam życie, w końcu trafi jakaś kolejna sierotka do zgarnięcia ;)

      Usuń
  25. dużo zdrówka dla kociaka! Świetne imię:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imię to tylko i wyłącznie inwencja Ukochanego :P

      Usuń
  26. Zdrowia dla kociaka, rany szybko się zagoją a on nie mógł trafić lepiej, kochasz koty i na pewno dacie mu kochający dom:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Na razie wygląda na strasznie zabiedzonego, ale kurczę, juz sobie wyobrażam jak będzie fantastycznie piękny jak sie wyliże :D Dużo zdrowia dla Melkora, daj znać później jak Wam idzie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, sama się nie mogę doczekać, jak wydobrzeje i będzie cudny, nawet jeśli będzie miał zeza, na co wszystko wskazuje :P

      Usuń
  28. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  29. Jeżeli ma domieszkę krwi norwega to będziesz miała towarzyskiego i gadatliwego kota. Moja kicia ma podobne korzenie i charakter całkiem "norweski". Dobrze kocina trafił, będzie miał rajskie życie!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Towarzyski i gadatliwy to dwa z trzech słów, którymi bym go teraz opisała, trzecie to głodomor :P

      Usuń
  30. Czekam na ciąg dalszy!;) Coś czuję że ja bym wytrzymała niewiele dłużej od Ciebie:D Choć moja wypięła się ostatnio na większość rodziny i faworyzuje moją siostrę to nie wyobrażam sobie domu bez niej! Wciąż jesteśmy na etapie namawiania taty na 2 kota, ale ciężko to idzie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu nie ma co namawiać, przynieście po prostu jakąś znajdę ;)

      Usuń
    2. Co tam znajdę! My już mamy zarezerwowaną piękność u znajomej, której się urodziły cudaki :D Jak się mieszka z samymi babami to się ma problem :D

      Usuń
  31. Cudne, kochane zwierzątko <3
    Mam nadzieję, że wkrótce wyzdrowieje całkiem i będziecie już tylko długo i szczęśliwie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Biedny kotek :( Na pewno będzie miał u Ciebie raj i szybko wydobrzeje!

    OdpowiedzUsuń
  33. Pewnie, że chcę wiedzieć co dalej i trzymam za młodego kciuki.

    Jeśli on tak lgnie do ludzi i nie boi się mieszkania, to może był przez jakiś czas kotem domowym?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że wtedy byłby wykastrowany i nie taki wygłodniały - tzn. dom powinien mu się już kojarzyć w regularnymi posiłkami, a on tu nadal wariuje, jak wie, że cokolwiek z jedzeniem się dzieje, już nam raz porwał pół kilo parówek ze stołu, jak zakupy rozpakowywaliśmy ;)

      Usuń
  34. Kochany zwierzak, dobrze że trafił do Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze dla nas wszystkich, przyda nam się "synek" ;)

      Usuń
  35. Zdrówka Melkorowi :)) Na pewno u Cb szybko dojdzie do formy. Pozdawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jest przepiękny ! Świetnie, że się nim zaopiekowaliście. Ja też nie potrafię przejść obojętnie obok chorego zwierzaka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli ktoś potrafi to tylko mu współczuć ;)

      Usuń
  37. Biedny, super, że macie takie dobre serce i o niego dbacie! Na pewno pod taką opieką szybko dojdzie do siebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby, oby... Na razie lepiej nie jest, ale to dopiero początek.

      Usuń
  38. Jaka fajna historia! Świetna! ;-)

    Kociak zresztą też - życzę mu dużo zdrowia! Szczęściarz z niego, że na Was trafił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to trafił na moją siostrę, a później się już potoczyło ;)

      Usuń
  39. A ja całe życie bez zwierzoli :) Pewnie dzieć się upomni jak podrośnie i będziemy mieli zwierza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całe całe? Nie umiem sobie tego nawet wyobrazić :D U mnie zawsze był pełen dom zwierząt :)

      Usuń
  40. Trzymam kciuki za Maluszka :)
    Ja od miesiąca dokarmiam w połowie dziką kotkę. Przychodzi do mnie na taras o określonych porach na jedzenie, ale nie da się pogłaskać. Czasem da się dotknąć, kiedy podaję jej szyneczkę:D Mój ogród traktuje jak swój, a wczoraj przyprowadziła do mnie dwójkę swoich dzieci, na oko ok. 2 miesięcznych kotek. Jedna się trochę boi, za to druga, przesłodka, daje się wziąć na ręce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Nie myślałaś o przygarnięciu małej? :) Zima idzie, kotom coraz ciężej będzie samopas...

      Usuń
  41. Biedna kizia mizia :( Życzę zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  42. Ależ jest śliczny! Bidulinek takie rany ma... Zapytaj weta czy może nie warto byłoby kupić Alumi-Sprayu na te rany:

    http://www.fionka.pl/produkt-13516.html

    Moja sznaucerka została kiedyś zaatakowana przez malamutkę i miała sporą ranę na grzbiecie - bardzo pomogło! Oczywiście wetem nie jestem, ale może warto :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpytam, dzięki :) Ale szczerze mówiąc, nie sądzę, żeby to mogło pomóc, bo te rany to albo pasożyt albo alergia :(

      Usuń
    2. Zapytać nie zaszkodzi :D
      Pomiziaj go ode mnie :*

      Usuń
  43. Przepiękny ten twój tygrysek bardzo dobrze się stało ze trafił na Ciebie. Zdecydowanie maluch powinien z tego wyjśc ale trzeba troszkę powalczyc. Mój czarnuch to istny terrorysta ale nie wyobrażam sobie żeby mi jego zabrakło :) Także ja trzymam za Was kciuki i czekam na dalsze wieści :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Walczymy, walczymy, póki mam na to kasę i siły ;)

      Usuń
  44. Fantastyczny kocur. Oby kocie endorfiny pomogly mu szybciej wyzdrowiec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz ma założony kołnierz i te endorfiny gdzieś wyparowały... ;)

      Usuń
  45. Biedny kotek :( Dobrze, że się nim zaopiekowaliście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mieliśmy wyboru, miał na imię Melkor :P

      Usuń
    2. Mój umarł w zeszłą sobotę i jest tak strasznie pusto bez niego :(

      Usuń
  46. boziu jaki on jest piękny *.*

    OdpowiedzUsuń
  47. Dobrze, że trafił na Twoją rodzinę, dobrze, że nim się zajęliście. Nie wiadomo co mogło by go spotkać na ulicy.
    Oby teraz było już tylko lepiej!

    OdpowiedzUsuń
  48. Kocham koty i dobrze Cię rozumiem. Co do ran, to podobne (w linku zdjęcia) miał felek - kot ktorym sie opiekowalam http://www.aniamaluje.com/2012/11/felek.html
    dobre jedzenie , spokoj i nadmanganian potasu - Felka nie dalo się złapac w transporter, wiec wet "zaocznie" kazal kupić nadmanganian w aptece (ok 7 zl) ma postac tabletek, rozpuszczasz to w wodzie i tym przemywasz kotu ranke. Szybko się wygoiło :)
    Trzymam za Was kciuki! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, też podpytam o to weta, czy w jego przypadku się to sprawdzi :)

      Usuń
  49. Jak najbardziej! Będę czekać na każdy post o jego historii.
    Sama wzięłam kotka co prawda nie z ulicy, ale urodzonego w lutym w przemarzniętej opuszczonej hurtowni, osłabionego i chorego i wiem jak miłość do takiego kota rośnie w ciągu jednej sekundy!

    Jestem pewna, ze dobrze się nim zaopiekujecie. Powiem Ci, że lubię Cię od dawna, ale za tego kota... Uwielbiam Cię i ubóstwiam! Ludzie ratujący zwierzęta są moimi faworytami!

    A kot jest piękny, jak się wykuruje koniecznie musisz pokazać go w całości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie pochwal się swoim kotem! :)
      Dziękuję za miłe słowa :*

      Usuń
  50. Cudnie! Kolejne zwierzę uratowane :) Do nas w niedzielę też przypałętał się nowy domownik, maluszek (nawet 6 tygodni nie ma), sam jeszcze dobrze jeść nie potrafi. Na szczęście nikt mu wcześniej nie zrobił krzywdy... Pogłaskaj Melkora ode mnie tam gdzie lubi najbardziej :) Niech zdrowieje! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie maleństwo... *.*
      Świetnie, że go wzięliście, taki maluch pewnie nie przeżyłby zimy...

      Usuń
  51. Oj biedny kotek :( ja mam półrocznego kotka w domu, który 2 miesiące temu spadł z dachu (3 piętro) i przez to musiała przejść 2 operacje :( ale juz jest ok:) właśnie śpi na moim brzuszku i co chwile dopomina się zebym nie brała ręki spod jej główki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurczę, to też musiałaś pewnie nad maleństwem trochę się postresować i trochę łez wylać... Też wymiziaj :)

      Usuń
  52. Jejku, ale słodki jest...biedaczek przeszedł wiele, ale widzisz - teraz będzie miał cudowny dom i zapewne dużo miłości. Bardzo się cieszę, że go przygarnęłaś, bo sama kocham koty i marzę, by mieć jednego..na razie nie ziści się moje marzenie, u narzeczonego są 2 yorki, poza tym mam chomika, Lucyferka, no i nie każdy chce kota :(. Może kiedyś na mojej drodze los postawi takiego kociaka i też będę się mogła nim zaopiekować. Mam nadzieję, że Wasz kot niebawem będzie w pełni zdrowy, a ranki się zagoją..Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  53. Pogłaskaj go od mnie. Zapraszam do mnie http://naszezycieiinspiracje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  54. Też kocham koty. Mam dwa, jeden ma swój charakter- to w niej kocham najbardziej), a drugi to taka "maskotka", może siedzieć godzinami na kolanach. Uważaj z gumkami do włosów. Moja Lilka dwa lata temu połknęła takową i prawie się przekręciła, bo weterynarze nie widzieli jej na zdjęciu (myśleli, że to część jelita) i w ostatniej chwili ją odratowali. Przeszła operację z częściowym usunięciem jelita, ponad 2 miesiące nie mogła normalnie jeść tylko papki. Na szczęście wszystko się dobrze skończyło, ale lepiej chować gumki do włosów,można oszczędzić kotu nerwów i bólu, a sobie stresu i pieniędzy. Pozdrawiam
    P.S. Miło się czyta takie informacje,że ktoś o dobrym sercu przygarnął kociaka w potrzebie, dał mu dom,ciepłe miejsce do spania, pełne miski i miłość.

    OdpowiedzUsuń
  55. Niech się dobrze chowa! piękny jest ;) moja też przygarnięta z ulicy, ale wcielony z niej szatan GRR.

    OdpowiedzUsuń
  56. Jak się Kocurek czuje? Zdrowieje? Piękny jest, uwielbiam duże koty ale jeszcze mi się taki nie trafił, same przeciętne jeśli chodzi o wzrost, za to w liczbie 4 ;-)

    OdpowiedzUsuń
  57. Jasne, pisz o kiciusiu, słodziak <3

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszelkie Wasze komentarze :)
Zawsze wszystkie czytam i staram się na nie odpowiedzieć, bo Wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna.
Proszę jednak o darowanie sobie komentarzy typu "Obserwuje i liczę na to samo" albo "Super, zapraszam do mnie" - takie "spamy" będę usuwać.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...