Hej, dziewczyny (i chłopaki! ;))!
Nie, nie zapomniałam o Was, w tej chwili jestem już w końcowej fazie rozpakowywania się w nowym mieszkanku, zadomowiłam się już na tyle, że dziś pierwszą noc udało mi się w pełni przespać ;)
Przychodzę więc do Was z recenzją, która powstała wspólnym wysiłkiem mojej blogowej siostry - Sandry, czyli Seraphine, oraz moim. Jest to recenzja, na którą część z Was czeka od dawna, bo dotyczy ona dwóch nowych limitowanych żeli pod prysznic od Original Source - kaktusowego i ananasowego :) Może to i letnia edycja, a mamy wrzesień, ale mnie nie przeszkadza to jeszcze w delektowaniu się letnimi zapachami. Zapraszam do czytania!
Żele dostępne są w Rossmannach i kosztują ok. 9zł (często w promocji) za 250ml.
Najpierw zajmijmy się może żelem Golden Pineapple, który opisała dla Was Seraphine.
Opinia Seraphine:
Ananas to mój ulubiony owoc. Naprawdę, nie ma nic lepszego niż ten
świeżo obrany ze skórki, pokrojony na małe kawałki owoc. Potrafię go w
takiej postaci zjeść całego, nie mając potem wyrzutów sumienia. Kocham
go i już! Orlica dobrze zna moje upodobania, skoro zaproponowała mi, bym zajęła się recenzją żelu o właśnie takim zapachu.
OS
o zapachu ananasa to seria limitowana - letnia. Mam jednak niemałą
nadzieję, że zagości na stałe na rossmannowskich półkach, inaczej będę
zmuszona wykupić cały zapas :) Szkoda natomiast, że OS nie sprzedaje już tych żeli w
korkach-niekapkach. Nietrudno przez to wylać żel w torebce, albo
zostawić niedomknięty na wannie.Konsystencja
produktu jest standardowa, nie za rzadka nie za gęsta. Ładnie się pieni -
no i ten zapach. Dla takiego zapachu skłonna jestem pobić ;) Wiecie
pewnie jak pachnie taki świeżo pokrojony, lepki od soku ananas? Nie ten z
puszki, pełen cukru i sztucznego syropu. Taki dojrzały, soczysty owoc.
Jeśli nie kojarzycie zapachu - warto przejść się do Rossmanna i po
prostu powąchać ten żel. Zapach dla mnie jest idealnie uchwycony - aż
chce się zjeść. Niestety zapach nie utrzymuje się na skórze tak długo, jakbym sobie
tego życzyła. Ale może to i dobrze, nie chciałabym żeby mi zbrzydł.
Dla
kogo jest ten żel? Dla każdej z nas, która lubi letnie, intensywne
kolory i zapachy, ponieważ ten do delikatnych zdecydowanie nie należy.
Jeśli jeszcze w październiku znajdziesz go na półce - warto wypróbować,
bo gwarantuję. że przypomni Ci się lato!
A co o wersji kaktusowej mam do powiedzenia ja? :)
Moja opinia:
Pamiętacie smak i zapach tymbarkowego soku kaktusowego? Dodajcie do niego odrobinę czegoś czerwonego (mam nadzieję, że nie tylko ja klasyfikuję zapachy kolorami i będziecie wiedzieć, co mam na myśli ;)) i macie już ten właśnie zapach. Jest niesamowicie oryginalny, jak na Original Source przystało, i raczej nie do pomylenia, chociaż akurat samej guarany raczej bym nie rozpoznała. Żel ma charakterystyczne opakowanie, niestety bez silikonowego niekapka - mój sposób na to to po prostu przekładanie niekapków ze starych opakowań żeli OS.
Nieco zaskoczyła mnie konsystencja tego żelu - jest dość rzadki, ale galaretkowaty. Właściwie nie jest to ani wadą, ani zaletą, wydajność żelu pozostaje bez zmian, czyli na dobrym poziomie. Pieni się dobrze, nadaje się też jako płyn do kąpieli - potrafi spienić wodę w wannie. Wadą za to jest to, że zapach raczej nie pozostaje na ciele - szkoda, bo chętnie bym tak pachniała na co dzień, proponuję order uśmiechu dla osoby, która stworzy taki balsam do ciała albo perfumy, ewentualnie mgiełkę do ciała ;) Jakieś pomysły?
Podsumowując, powiem tak: nie jest to mój ulubiony OS, bo nic nie przebije mięty i limonki i wersji czekoladowych, ale spośród ostatnich limitek ta wersja spodobała mi się najbardziej, nie obrażę się, jeżeli Original Source pozostawią ją w stałej ofercie :)
I na koniec zdjęcie baaardzo pasujące mi tutaj - czyli nasze "drinki" (radler z syropem miętowym) o kolorach takich jak omawiane przez nas żele, w towarzystwie jednego z dwóch najkochańszych kotów na świecie - Missy :)
Używałyście limitowanych letnich żeli OS? Jakie są Wasze wrażenia? :)
(To post nr 666!)
ananas musi pięknie pachnieć:)
OdpowiedzUsuńZapach kaktusa mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńDzielna jesteś, Orlico! :)
OdpowiedzUsuńA limitowanych żeli nie miałam i pewnie zanim wykończę zapasy, to znikną ze sklepowych półek :D Oba zapachy muszą być boskie ;)
bardzo lubię te żele :) na ananasa chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie owocowe zapachy, najbardziej ciekawi mnie czy kaktus pachnie tak jak kaktusowy napój z bidronki który swoją drogą jest pycha:D
OdpowiedzUsuńPiękna kicia aż by się chciało pogłaskać*_*
Ananasowa wersja pachnie bosko, ale z kaktusem się nie polubiłam jakoś szczególnie;).
OdpowiedzUsuńA gdzie zdjęcie drinków?:D
OdpowiedzUsuńNo przecież jest :>
UsuńSzkoda, że oprócz obłędnych zapachów te żele to nic nadzwyczajnego..wysuszają okrutnie..:(
OdpowiedzUsuńNie u mnie, jestem niewrażliwa na wysuszanie :P
UsuńA ja mam problem z OS, bo chociaż pachną bosko (mój ulubiony zapach to mięta dla facetów - pachnie jak herbatka z mojej ogródkowej mięty) to strasznie wysuszają mi skórę...
OdpowiedzUsuńJaka mięta dla facetów? :>
UsuńMiała! Ananasa - doprawdy kuszący ;-)
OdpowiedzUsuńchce wąchnąć :d Missy <3
OdpowiedzUsuńUżywałam dwóch żeli z tej serii i w zapachu się zakochałam :)
OdpowiedzUsuńW sensie, że akurat tych dwóch? :)
UsuńMam jakaś wersj limitowana z cynamonem i jet genialna ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardzo zaciekawił zapach i chyba jestem skłonna się na niego pokusić :)
OdpowiedzUsuńMam wersję z kaktusem i bardzo fajnie pachnie :) A ta ananasowa musi być cudna, ale nie udało mi się jej dorwać. ;p
OdpowiedzUsuńradler z syropem miętowym? Hmm ciekawe połączenie, trzeba będzie wypróbować :D
Oba zapachy muszą być obłędne:)
OdpowiedzUsuńJa najbardziej lubię Limonkę z drzewem herbacianym, szczególnie kiedy idę pod prysznic po treningu na siłowni...cudownie orzeźwia, czuję się wtedy super świeżo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam http://nazywam-sie-kasia.blogspot.com/ :)
Nie podeszły mi te letnie limitki w tym roku, w tamtym było lepiej.
OdpowiedzUsuńWolę żele ze stałej oferty- limonkowy, cytrynowy, czekoladowy.