Wiem, że ostatni przepis też był z jabłkami, nie oznacza to jednak, że jestem jakąś straszną fanką tych owoców ;) Po prostu teraz czułam, że MUSZĘ upiec coś z nowej książki z muffinkowymi przepisami, a chyba tylko do tych jabłkowym muffinek miałam skompletowane składniki ;) I bardzo dobrze się stało, bo okazuje się, że ciacha te wyszły naprawdę przepyszne, choć nie spodziewałam się takiej rewelacji :)
Przepis wzięłam z książki, którą znalazłam pod choinką: "Muffiny: Małe, ale za to przepyszne". Oczywiście jak to ja, musiałam go przerobić po swojemu, więc dziś chcę zaprezentować Wam już 'moją' wersję. A przy okazji muszę Wam powiedzieć, że blachy do muffinek to genialny wynalazek :D Do tej pory piekłam w papilotkach powkładanych do metalowych foremek na babeczki, ale miały one inne kształty, więc muffinki wychodziły... cóż, brzydkie ;) Tutaj już na blaszce rosną ładnie w górę, łatwo się wyjmują i wyglądają baaardzo apetycznie :)
Poniższy przepis zawiera składniki na 14 muffinek.
Czego więc potrzebujemy?
- oczywiście blachy z papilotkami
- 250 g jabłek (świeżych pokrojonych w kostkę albo takich jak moje)
- 2 łyżki soku z cytryny (pominąć w przypadku jabłek ze słoika)
- 250 g mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 jajko
- 125 g cukru
- 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 80 ml oleju roślinnego
- 250 g jogurtu naturalnego
Jeśli jabłka chcemy świeże, kroimy je w drobną kostkę i skraplamy sokiem z cytryny. W jednej misce mieszamy mąkę, proszek do pieczenia i sodę oczyszczoną, a w drugiej rozmącamy jajko, mieszamy je z cukrem, olejem, jogurtem, cukrem wanilinowym i jabłkami.
Teraz dodajemy składniki mokre do suchych. Mieszamy szybko, ale dokładnie i delikatnie, nie wolno nam też miksować (co jest dość oczywiste, ale warto zaznaczyć ;)). Ciasto nie wygląda może apetycznie, ale pachnie zachęcająco ;)
Gotową mieszaninę składników przekładamy do formy z papilotkami. Wychodzi ona gęsta, więc nie da się po prostu przelać - trzeba przekładać łyżką. Wg przepisu powinno się wygładzić ciasto na powierzchni, ale... po co? :P Raz, że wygładzi się samo, a dwa, że co jest złego w odstających kawałkach jabłuszka? Nie powinny się przypalić...
Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180*C lub do 160*C z termoobiegiem.
Pieczemy muffinki ok. 25-30 minut, zależy, czy wolimy mniej lub bardziej rumiane - ja piekłam ok. 25 minut. Piec powinnyśmy na środkowym poziomie piekarnika, a po upieczeniu trzymać je w formie przez 5 minut, dopiero wtedy wyjąć i zostawić do ostygnięcia.
Teraz pozostało nam już tylko upiększyć nasze muffinki lukrem (ja lukier zrobiłam, mieszając cukier puder z odrobiną gorącej wody), posypką, czymkolwiek zechcecie :) Muffinki te wychodzą mięciutkie, wilgotne i baaardzo smaczne :) Najlepiej jeść je parę godzin po upieczeniu, bo nie są już wtedy takie "paćkowate" ;)
SMACZNEGO! :)
I jeszcze takie małe sentymentalne wtrącenie...
Podoba Wam się fartuszek ze zdjęcia? :)
Mama uszyła go dla mnie 15 lat temu, jak byłam w zerówce, teraz wykopałam go z szafy i... nadal pasuje ;) Co prawda nie chroni już całego ubrania jak kiedyś, ale i tak jest uroczy :D Obstawiam, że nie będę się już z nim rozstawać przy pieczeniu :)
Wybaczcie nieprofesjonalne zdjęcie, nie mam wprawy w słit fociach z lustrem i fleszem :P
mniam, bardzo apetycznie wyglądają :) śliczny fartuszek, też mam sentyment do rzeczy, które mama bądź babcia sprawiły mi gdy byłam mała :))
OdpowiedzUsuńmniam...
OdpowiedzUsuńuwielbiam babeczki aczkolwiek po swietach mam maly przesyt
OdpowiedzUsuńcała Twoja notka wyświetla mi się w dziwnych, niepolskich znakach o.O, ale babeczki wyglądają apetycznie.
OdpowiedzUsuńLidziu, nie mam pojęcia dlaczego... Ale ktoś już miał taki "problem" i po odświeżeniu ponoć śmigało bez krzaczków ;)
OdpowiedzUsuńWygląda smacznie :D
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie:P
OdpowiedzUsuńDaj spróbować :)
OdpowiedzUsuńpysznie! ;)
OdpowiedzUsuńWyglądają przepysznie:D
OdpowiedzUsuńale apetyczne :))
OdpowiedzUsuńmniam :)
OdpowiedzUsuńWyglądają smakowicie :) Dzięki za przepis!
OdpowiedzUsuńDajcie znać, jeśli wypróbujecie! :)
OdpowiedzUsuńDzieki wielkie za linki :D:*** :)
OdpowiedzUsuńTroche drogo jednak, wstrzymam się bo w Lidlu niektóre serie lubią się powtarzac wiec moze wypuszczą jeszcze tą ksiązkę za jakis czas...
A muffinki wygląają pyyysznie:)! Ja wczoraj piekłam czekoladowe z karmelową śmietanką na wierzchu:)
Kleo, to trzymam kciuki, żeby udało Ci się ją kiedyś dorwać jeszcze ;) A na czekoladowe muffiny sama mam teraz ochotę, zwłaszcza, że zniknęły od razu te jabłkowe ^^
OdpowiedzUsuńsmakowicie wyglądają :D
OdpowiedzUsuńnom nom nom:3
OdpowiedzUsuńAle smacznie wyglądają ;) Fartuszek jest prześliczny :3
OdpowiedzUsuńMama mówi, że przyjmuje zamówienia xD
OdpowiedzUsuńtakich jeszcze nie jadłam! :O
OdpowiedzUsuń