Jeśli miałabym skompletować swoją kolekcję cieni wyłącznie z cieni pojedynczych, na pewno zdecydowana większość z nich pochodziłaby z półek Kobo. Może matowe cienie z serii Mono mnie nie rzucają na kolana, ale jestem wielką fanką ich cieni Fashion - perłowych, metalicznych, czasem kameleonowych. Ostatnio moja kolekcja poszerzyła się o cztery kolejne kolory, więc z radością coś dziś Wam o nich napiszę :)
Opis producenta:
Niezwykle trwały, intensywny i wyrazisty kolor oraz piękny
metaliczny połysk. Bogata formuła zawiera korzystne dla skóry
makro i mikroelementy. Cienie można stosować na sucho i mokro
w zależności od pożądanej intensywności makijażu. Aplikacja cieni przy
pomocy twardej pacynki.
Skład:
Talc, Pentaerythrityl Tetraisostearate, Hydrogenated Polyisobutene,
Kaolin, Phenoxyethanol (and) Methylparaben (and) Butylparaben (and)
Ethylparaben (and) Propylparaben (and) Isobutylparaben, Mica, [+/- CI
77891, CI 77492, CI 77491, CI 77499, CI 77007, CI 77288, CI 75470,
CI 77510, CI 77742, CI 77811]
Gdzie i za ile: Drogerie Natura, cień w kasetce 18zł, wkład 14zł, bywają w promocji
Do tego można dokupić magnetyczną paletkę na cztery wkłady w cenie 9,90zł albo na 2 wkłady - 5,90zł.
Moja opinia:
W moim makijażu, jeżeli już używam cieni, dominują trzy kolory - brązy, zielenie i fiolety. Brązów mam pod dostatkiem, więc tym razem postawiłam na dwa pozostałe typu - zieleń i fiolet. W mojej nowej czwóreczce są dwie zielenie - 213 Green Pistachio, czyli delikatna mięta, i 214 Forest Green, mocna zieleń w odcieniu mrocznego lasu ;) Oba kolory strasznie mi się spodobały, choć zdecydowanie bardziej przekonuje mnie nr 214. Z fioletów mam tu 202 Pale Violet, czyli jasny różo-fiolet, oraz 209 Aubergine - typową oberżynę. Właściwie kiedyś chyba już miałam ten cień, ale przepadł w tajemniczych okolicznościach ;)
Cienie Kobo Fashion mają to do siebie, że są naprawdę proste w obsłudze. Można nimi zrobić delikatny makijaż, dobrze się rozcierają i raczej nie osypują, jednak w razie potrzeby możemy też makijaż wzmocnić, choćby nakładając na mokro, choć przyznam, że sama tego nie praktykuję. Nakładam je pędzelkiem, a nie pacynką i prawdę mówiąc nie wyobrażam sobie, żeby mogło być inaczej.
Wiecie, że makijaż nigdy nie był moją mocną stroną, nigdy nie wariowałam z nim, na co dzień chodzę z wytuszowanymi rzęsami i linerową kreską, a jeżeli użyję cieni, są to zwykle 2-3 kolory, czasem nawet jeden, jeżeli mam ochotę na któregoś z moich ulubionych kameleonów, jak np. Golden Rose z tej samej serii ;) Niemniej, te cienie z powyższych zdjęć połączyłam w dość oczywisty sposób i powstały dwa makijaże, które co jakiś czas noszę:
(213 Green Pistachio + 214 Forest Green + liner Gosh + tusz L'Oreal)
(202 Pale Violet + 209 Aubergine + 205 Golden Rose + liner Gosh + tusz L'Oreal)
W tej chwili paletka tych czterech cieni leży pod lustrem jako jeden z najczęściej używanych produktów do makijażu, co chyba dość jednoznacznie świadczy o mojej opinii o niej ;) Same cienie zdecydowanie polecam, zwłaszcza, gdy są w promocji - jakość jest naprawdę świetna, dobrze się trzymają i nawet laik sobie z nimi poradzi ;)
Co się zaś tyczy samej paletki - również polecam, zwłaszcza, że nie jest zbyt droga. Dobrze trzyma cienie i wygląda profesjonalnie, ma tylko jedną wadę. Jej powierzchnia jest taka gumowo-matowa, wygląda dobrze, ale łatwo się brudzi i przestaje dobrze wyglądać ;)
Macie jakieś cienie z serii Kobo Fashion? A może wolicie serię Mono? :)
Wczoraj kupiłam swoje pierwsze cienie z Kobo i wybór padł na Caffe Latte i Iridescent Pink. Na pewno wrócę po więcej, bo mam zamiar skompletować je palety dziesiątki z Inglota :)
OdpowiedzUsuńCafe Latte to z serii Mono, prawda?
UsuńAubergine jest piękny! I Forest Green też mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńa nie wiedziałam, że można dokupić taką paletkę :p
Można można i w sumie warto, 4 cienie w opakowaniach to łącznie 72zł, a 4 wkłady + paletka to 62zł ;)
UsuńSympatyczne kolorki :) Podoba mi się ten różowy :D
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentują :D
OdpowiedzUsuńBardzo ładne kolory
OdpowiedzUsuń209 i 14 od dawna chodzą mi po głowie, ale na razie się powstrzymuję ;)
OdpowiedzUsuńNigdy nie zdecydowałam się na kosmetyki z Kobo - mimo, że słyszałam o nich więcej dobrych rzeczy. Kolorki naprawdę ładne, ale za dużo w nich świecących drobinek, przynajmniej na moje oko. Jednak mimo wszystko prezentują się przyjemnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pingwin
Nie w moim stylu niestety ;)
OdpowiedzUsuńZ tych mam Forest Green i bardzo lubię ;) Choć wiesz, ja ich maty to też uwielbiam, głównie za mocną pigmentację i dobrze mi się nimi maluje ;) Co kto lubi :D:D Kusisz oberżyną, oj kusisz, chcęęę.
OdpowiedzUsuńCiekawie :) KOBO jest bardzo interesującą firmą ;) Kolory bardzo ładne ;)
OdpowiedzUsuńMam podobne zestawienie z Avon, ale tamte są słabo napigmentowane :/ Z tych bardziej mi się podobają fiolety, chociaż i zielone są niczego sobie ;)
OdpowiedzUsuńKolory bardzo w moim guście mam kilka cieni właśnie w zieleniach, złocie lub przybrudzonym różu czy fiolecie - póki co raczej się w nie nie zaopatrzę ale na przyszłość fajnie wiedzieć że się dobrze spisują :)
OdpowiedzUsuńMnie to właśnie dziwi, że Kobo część cieni ma takich słabiutkich a część o rewelacyjnej pigmentacji:)
OdpowiedzUsuńOrlico, co za zalotne spojrzenie w zielonej oprawie!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne kolory tych cieni wybrałaś .
OdpowiedzUsuńNa prawdę bardzo fajny blog. Lubię blogi o takiej tematyce.
Pozdrawiam !
pieknie wygladaja ;) masz piekny kolor oczu :)
OdpowiedzUsuńKolor 209 i 214 bardzo mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńPiękna ta mięta :-)
OdpowiedzUsuń