Tak, dobrze widzicie, po raz kolejny biorę się za odchudzanie. Tym razem niestety startuję z dużo większej wagi niż ostatnio - wygląda na to, że mieszkanie osobno i mój obecny tryb życia niestety mi nie służą...
Zacznijmy od tego, że kilka pierwszych miesięcy "na swoim" to była tragedia dla mojego organizmu. I ja, i mój Ukochany żywiliśmy się w restauracjach albo gotowymi potrawami np. z Biedronki. Jakoś nie było nigdy czasu na porządne gotowanie. Ponadto jednym z głównych elementów naszego jadłospisu były tosty, które wręcz kocham, a które nawet nie mogą udawać zdrowych. Szczęściem dla nas, szybko zużyliśmy toster ;) Nasze zwyczaje żywieniowe jednak nie uległy znaczącej zmianie. Kiedy praktycznie cały czas spędzałam w pracy (zdecydowanie siedzącej) albo na uczelni, zwyczajnie nie było kiedy zrobić obiadu czy zjeść czegoś porządnego, więc jadłam dalej gotowe lub półgotowe produkty, za dnia przegryzałam batonikami, a nieliczne wolne chwile spędzałam przed kompem, z serialem i paczką nachosów. I tyłam, i tyłam, i tyłam...
Teraz od jakiegoś czasu próbowałam wziąć się za siebie. Na drodze stanęła mi "awaria" - skręciłam kostkę, co na jakieś dwa tygodnie wykluczyło mnie z wszelakich aktywności. Stopniowo jednak starałam się jeść zdrowiej, lżej, mniej. Mimo wszystko potrzebowałam kopa, a kop nastąpił dzisiaj.
Poszłam do Biedronki i przy okazji zwykłych zakupów (już w miarę zdrowych! ;)) kupiłam wagę łazienkową, której do tej pory nie miałam w swoim gniazdku. I to był właśnie kop:
No właśnie... To o 10 kg więcej niż kiedy ostatnio zabierałam się za dietę... Ponadto na moich biodrach i udach pojawiły się okropne czerwone rozstępy, z którymi również zaczynam walczyć...
Wiem, że ze względu na zdecydowanie mniejszą ilość czasu i sił, moje odchudzanie tym razem będzie na pewno mniej intensywne niż ostatnio... Liczę jednak, że prędzej czy później uda mi się wrócić do odpowiednich wymiarów i wagi. W tej chwili wszystkie liczniki BMI i body fat wskazują mi nadwagę, więc czas najwyższy wziąć się za siebie, zwłaszcza, że w przyszłym roku mam brać ślub, a mój Ukochany nie oświadczał się morsowi!
Jak może pamiętacie, bardzo motywują mnie wszelkie tabele czy wykresy z wynikami. Tak i tym razem stworzyłam tabelkę z bieżącymi pomiarami, których prawdę powiedziawszy się wręcz wstydzę. Opublikuję je jednak z nadzieją, że przestaną mieć one znaczenie, kiedy za jakiś czas zmierzę się ponownie i wszystkie wskaźniki spadną... Trzymajcie proszę za mnie kciuki!
Z podkulonym ogonem prezentuję Orliczysko w pełnej krasie w ujęciu matematycznym:
Jaki mam plan w skrócie? O ile to możliwe - zwiększyć aktywność fizyczną, dałam sobie wyzwanie, by codziennie robić 10 km na rowerze stacjonarnym jako absolutne minimum, a przede wszystkim oczywiście zmienić nawyki żywieniowe. Pięć zdrowych posiłków, bez podjadania, bez śmieciowego żarcia, bez przejadania się...
Krótko mówiąc - zdecydowanie potrzebne mi są Wasze kciuki i wsparcie! ;) Za dwa tygodnie postaram się dać znać, czy cokolwiek się ruszyło.
dasz radę!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńteż muszę się za siebie wziąć :/
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Ja właśnie w zeszłym tygodniu zaczęłam znowu chodzić na siłkę i cieszy mnie to ogromnie. Tego mi trzeba było ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Na pewno Ci się uda ;) Ja też muszę się ruszyć z kanapy, łóżka, biurka :D
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :) A co do rozstępów, działaj, póki są czerwone! Ja niestety nie znam żadnego dobrego kosmetyku, ale ponoć rozstępom można zaradzić tylko w tej "czerwonej" fazie.
OdpowiedzUsuńTeż tak wyczytałam, więc robię co mogę... :(
UsuńMi sie pojawiaja na pupie:( zdecydowanie polecam duuuzo oliwki do ciala, i jeszcze oliwki do ciala by zapobiec nowym.
Usuństartuję z identycznej wagi, choć spowodowanej hormonalnymi zawirowaniami w ciągu ostatniego roku ;/ póki co rowerek stacjonarny i ćwiczenia, a potem może i bieganie :) cel - 60 kg - czyli moja standardowa waga przez ostatnie lata
OdpowiedzUsuńna rozstępy stosuję obecnie polecony mi w aptece pharmaceris tocoreduct - ale dopiero od 2 tygodni - więc cierpliwie czekam na efekty
Koniecznie daj za jakiś czas znać, czy się sprawdził :)
Usuńjak się sprawdzi to będę mu pokłony bić :) tak czy siak szukam jeszcze czegoś awaryjnego
Usuńpowodzenia :)
Trzymam kciuki i na polepszenie humoru mówię, że jestem z Tobą ! Wakacje już niedługo:)
OdpowiedzUsuńolejek ze słodkich migdałów na rozstępy!
OdpowiedzUsuńMam, już wmasowałam po raz pierwszy ;) Oby pomógł...
Usuńmi pomógł ;)
UsuńTrzymam za Ciebie kciuki! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam na szczęście żadnych rozstępów, ale też zaczęłam się pilnować :)
OdpowiedzUsuńBędzie dobrze, Orlico!
OdpowiedzUsuńZe mną jest odwrotnie, nie mierzę się, nie ważę, czekam na efekty wizualne, cyferki mnie nie satysfakcjonują. Trzymam mocno kciuki, na początku bywa ciężko, ale jestem przekonana, że dasz radę :)
OdpowiedzUsuńJesli moge cie pocieszyc.... to nie jest tak zle;) widze jestesmy podobnie zbudowane jednak jestem troche szersza od Ciebie;) sama staram sie teraz troche schudnac bo przez leki zaczelam tyc a po odstawieniu to juz masakra... 10 kg w 1,5 miesiaca:( u mnie glownie dieta, bo teraz nie moge zaczac biegac ale biegac zamierzam dopiero od polowy maja:( trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTosty też mogą być zdrowe - pełnoziarnistą bułkę przekroić na pół, na każdą z połówek trochę sera, na chwilę do piekarnika, po wyjęciu dać pomidora, sałatę albo rzodkiewkę i gotowe. :p
OdpowiedzUsuńtrzymam kciuki :) fajnie byłoby, gdybys wrzuciła np. swoje menu, chetnie podpatrzyłabym jakies zdrowe jedzonko ;)
OdpowiedzUsuńDawałam taki wpis przy okazji poprzedniej serii dietowych wpisów ;)
Usuńpowodzenia, ja tez musze sie w koncu ogarnac;p
OdpowiedzUsuńile masz wzrostu? :)
OdpowiedzUsuń169cm
UsuńKochana trzymam kciuki! Na pewno dasz radę, wytrwałości życzę! :) Ja od początku roku staram się codziennie ćwiczyć i nawet mi to wychodzi ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
OdpowiedzUsuńI sama też zaczynam :)
Powodzenia, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńPowodzenia! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia:) ja na wiosnę postanowiłam zwiększyć aktywność ruchową, bo też planujemy w przyszłym roku ślub i trzeba jakoś wyglądać:)
OdpowiedzUsuńJak się przeprowadziliśmy z narzeczonym na swoje to również w naszym menu królowały tosty :)) Powodzenia, trzymam za Ciebie kciuki!
OdpowiedzUsuńsama włąśnei zaczełam dietę i jak zobaczyłam Twoje "cyferki" to miałam wrażenie że przepisałaś je ode mnie :D
OdpowiedzUsuńjestem prawie identyczna wagowo i wymiarowo
powodzenia, trzymam kciuki za nas obie
Oj kochana ja pół szafy ciuchów oddaję bo okazało się że rozmiar 36/34 niestety nie należy do mnie :) Sama chodzę koło tej wagi łazienkowej i chyba kupię bo szczerze ostatnio jak się ważyłam to właśnie miałam 61/62 kg teraz przypuszczam ze będzie wiele więcej. A pomimo tego że codziennie ćwiczę w sumie bardziej ćw rehabilitacyjne ale zawsze się gibam no i rower mam ponad 5km z domu a zawsze okrężną drogą wracam. Także ja trzymam za Ciebie kciuki a Ty trzymaj za mnie. Choć szczerze śmieję się że jak w końcu trafię do szpitala to dieta cud murowana p- i z 10kg zleci jak biczem trzasnął :) A jeszcze taka dygresja że 10 lat temu moja waga nie przekraczała 55kg a teraz rzadko jadam i staram się jeść sporo owoców i warzyw gdzie mój kierownik się śmieje że jestem królikiem a sadełko się odkłada - gdyby moja ruchomość nie była tak kiepska to bym biegała :) - a się rozgadałam :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki. Powodzenia!
OdpowiedzUsuńW takim razie trzymam kciuki bardzo mocnooo! :)
OdpowiedzUsuńDasz radę! :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki! Akurat mi BMI zawsze wskazuje na niedowagę/dobrą wagę, jednak trudno określić jakim prawem matematyka ma wskazywać, kiedy jesteśmy zdrowi. Osobiście jadam bardzo regularnie i w optymalnych ilościach, a i tak wskaźnik będzie krzyczał, że za mało. Z kolei wszelkiego rodzaju badania mam wzorowe, więc gdzie logika w tym BMI?
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie wcale to nie za dużo? Może wystarczy 2-3 cm w jakimś wskazanym miejscu? Przed wszystkim należy lubić swoje ciało. Fakt, rozstępy są nieestetyczne, ale nieuniknione. Szkoda, że w Polsce nie panuje moda na akceptowanie swojego wyglądu, bo Polkom zawsze coś się nie podoba.
Ale będę trzymać kciuki! Bylebyś racjonalnie podeszła do sprawy ^^
Pozdrawiam
Pingwin
Ja już od tygodnia walczę :). Postawiłam na jedzenie co 3 h, odstawienie słodyczy no i ćwiczenia razem z moją UKOCHANĄ Jillian. 30 day shred już ćwiczyłam i miałam po tym naprawdę świetne efekty!
OdpowiedzUsuńTobie życzę powodzenia i (co najważniejsze w odchudzaniu) wytrwałości :)
do boju :) nie ma lepszej motywacji niż ślub - masz jeszcze trochę czasu więc racjonalne zrzucanie wagi będzie dla Ciebie zdrowe :) - ja przed ślubem schudłam 6kg w sumie bez większych wyrzeczeń - stres zrobił swoje teraz mija 7mc od ślubu i 4kg wróciły jak bumerang :) życie we dwoje tuczy :D
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki :) Ja też próbuję pozbyć się parę kilo ;)
OdpowiedzUsuńOj, niestety, mieszkanie "na swoim" połączone z brakiem czasu często tuczy :/ Sama mam podobny problem. Jak na razie ruszyłam się tylko na fitness, lepsze 2godziny intensywnego wysiłku niż nic :P Trzymam mocno kciuki i wierzę, że będziesz inspiracją :)
OdpowiedzUsuń