Jakiś czas temu na blogach aż huczało od postów na temat laminowania włosów, każda szanująca się bloggerka pisała o tym zabiegu i pokazywała efekty na swoich włosach. Ja mam chyba opóźniony zapłon, bo dopiero teraz skusiłam się na wypróbowanie tego cuda... Na razie miałam podejście pierwsze, które muszę uznać za, cóż, średnio udane...
Ale co to właściwie jest laminowanie włosów?
TUTAJ możecie poczytać nieco teorii. W praktyce to po prostu nakładanie na włosy mazi z żelatyny, wody i ulubionej maski czy odżywki do włosów.
Przy produkcji swojej brejki kierowałam się raczej postami innych bloggerek, więc w efekcie użyłam:
Jak widzicie, jest to najzwyklejsza żelatyna oraz w moim przypadku maska Ziai, która całkiem nieźle służy moim włosom. A jakie dobrałam proporcje? Najpopularniejsze:
Jedną łyżkę żelatyny rozpuściłam w dwóch łyżkach ciepłej wody, a kiedy zniknęły grudki dodałam łyżkę maski. Mam wrażenie, że coś zrobiłam źle, bo moja maź, zamiast konsystencji żelu, przypominała raczej galaretę. Z trudem nałożyłam ją na włosy, co zresztą wcale nie było przyjemne. Mieszanka śmierdziała dość specyficznie i zapach ten miał niewiele wspólnego z zapachem maski, nie wiem, skąd wziął się ten smród - czyżby żelatyna była taka wredna?
Nałożyłam mieszankę na mokre włosy, głównie na długości, przykryłam je foliowym czepkiem i zostawiłam na 45 minut. Kiedy po tym czasie zdjęłam czepek, byłam nieco przerażona, bo żelatyna zastygła, tworząc na moich włosach plastikowe strąki, bleee... Długo wisiałam z głową nad wanną, próbując to spłukać - na szczęście się w końcu udało, ale trochę litrów drogocennej wody popłynęło do ścieków ;)
Rozczesałam włosy, poczekałam aż wyschną, byłam ciekawa efektów.
A efekty były... cóż, żadne.
Nie zauważyłam, żeby cokolwiek w moich włosach się zmieniło - ani nie nabrały większego blasku, ani się nie wygładziły, ani nie uniosły się u nasady. Nic. Bałam się, że zabieg tylko pogorszy ich stan i je obciąży, ale przynajmniej tego nie zrobił.
Zawiodłam się na tym super-ekstra-chwalonym laminowaniu. W tej chwili nie wiem, czy zrobię drugie podejście. Pewnie tak, ale wcale mi się do tego teraz nie spieszy. Jeśli jednak spróbuję, oczywiście dam Wam znać, może będę już wiedzieć, co tym razem zrobiłam źle ;)
Próbowałyście laminowania na swoich włosach? Jakie dało efekty?
Nie próbowałam i nie zamierzam, ponieważ mnie to najprościej w świecie obrzydza :P Nakładanie żelatyny na włosy... :)
OdpowiedzUsuńGorsze rzeczy włosomaniaczki nakładają... :D
UsuńNie próbowałam i jakoś nie kusi mnie to. Ale masz piękne, błyszczące włosy na zdjęciu!
OdpowiedzUsuńZ fleszem wszystkie będą błyszczeć ;)
UsuńChyba, że tak:)
UsuńNie wiem czego oczekiwałaś od zabiegu:D Przecież ty masz laejące, gladkie i błyszczące wlosy z natury ;)
OdpowiedzUsuńW sumie to sama też nie wiem :D Miałam nadzieję, że COŚ się w nich zmieni przynajmniej :P
Usuńdokładnie, z tego co zdążyłam zauważyć to masz włosy nisko porowate, laminowanie w takim przypadku wiele nie ruszy:)
Usuńnajlepsze efekty widać na włosach wysoko porowatych:)
W sumie nie wiem, jakie mam, bo część ich cech odpowiada nisko-, a część wysokoporowatym włosom...
UsuńMasz takie piękne włosy, proste i lejące, że laminowanie nie miało pola do popisu :D Może na moich spuszonych coś by dało. Spróbuję, ale za jakiś czas. Ciężko mi się do tego przekonać :))
OdpowiedzUsuńMoże faktycznie na moim typie włosów żelatyna nie miała co robić...
UsuńAle trochę więcej blasku chętnie bym przyjęła :P
A ja właśnie niedawno kupiłam żelatynę i miałam się zabrać do laminowania. Teraz zastanawiam się czy w ogóle warto...
OdpowiedzUsuńPowiem tak - na pewno warto spróbować ;)
UsuńU mnie też było bez efektów, ale nie poddaję się i zamierzam próbować ponownie :)
OdpowiedzUsuńŻyczę więc powodzenia ^^ Sama się zbieram do drugiej próby...
Usuńno i ja mam też opózniony zapłon jak nic, bo tez jeszcze nie próbowałam laminownania ;(
OdpowiedzUsuńCzas najwyższy :P
UsuńAleż trafiłaś z tym postem. Właśnie czytałam gdzieś w necie o laminowaniu włosów i szykuję się do tego zabiegu :)
OdpowiedzUsuńTo daj znać, co u Ciebie z tego wyszło ;)
Usuńpóki co nawet nie robię notki, bo nie wiem co myśleć o tym zabiegu. Muszę spróbować jeszcze raz :P
UsuńHeheh, rozumiem, brak wyraźnych efektów tak jak u mnie? ;)
Usuńja wlasnie siedze z mikstura na wlosach:))
OdpowiedzUsuńMikstura to piękne określenie dla tej brei :D Daj znać, jak efekty ;)
UsuńKonsystencja mogła być galaretowata i trudna do nałożenia z 2 powodów : za mało wody, albo zbyt długi czas przygotowywania i dlatego stężała.
OdpowiedzUsuńU mnie z efektami też słabo było. Błyszczały, ale przez to miałam problem z nawilżeniem. Proteiny jak widać mi nie służą w takich ilościach.
Prawdopodobnie ta pierwsza opcja... Następnym razem dam więcej wody.
UsuńJeszcze nie próbowałam laminowania. Zabieram się za to już któryś miesiąc, ale nigdy nie mam na to czasu.
OdpowiedzUsuńEee, 45 minut wieczorkiem powinnaś znaleźć ;)
UsuńSceptycznie podchodzę do tego laminowania, boję się, że w przypadku moich cieniutkich włosów zabieg ten pogorszy sprawę, dlatego na razie się wstrzymam. Nie ciągnie mnie do tego cuda
OdpowiedzUsuńMoje też są bardzo cienkie, ale przynajmniej ich to nie obciążyło ;)
Usuńto dobrze, że ich nie obciążyło. cieszę się :)
UsuńWięc i dla Twoich jest nadzieja ;)
Usuńmam nadzieję, że z moimi włosami będzie tylko lepiej
Usuńale na laminowanie się nie zdecyduję raczej
nie ciągnie mnie do tego zabiegu
zrobię sobie za to maskę z jajka :P
Kurde, a ja się właśnie do jajka przekonać nie mogę :> Próbowałaś już wcześniej?
Usuńja spróbowałam dwa razy - pisałam u mnie na blogu (oj ktoś tutaj do mnie nie zagląda :( niedawno dodałam aktualizację włosów, to tam możesz sobie poczytać i obejrzeć )
Usuńza pierwszym razem wymieszałam składniki z zbyt treściwą maską, obciążyło mi włosy
potem już było lepiej
tylko pamiętaj, żeby wbijać tylko żółtko, nie całe jajo :P
No, wygląda na to, że nigdy nie trafiłam na Twojego bloga ;)
UsuńAle teraz lecę poczytać ;)
ufff, to nie strzelę focha ;)
Usuńja w sobie chyba wyrobiłam nawyk odwiedzania tych którzy u mnie komentują :)
Często też sprawdzam, kto u mnie pisze, ale nie zawsze mam czas, żeby wszystkie sprawdzać, bo zwykle jednak trochę komentarzy tu mam ^^
Usuńwiem co masz na mysli, ja w pracy na szczęscie sobie na bieżąco sprawdzam
UsuńU mnie były efekty ok, ale bez efektu 'wow' ;-)
OdpowiedzUsuńHeheh, na efekt 'wow' to ja nawet nie liczyłam :P
Usuńnie wiem czy sie kiedys na to zdecyduje ale czytałam , że za pierwszym razem sa słabe efekty dopiero potem
OdpowiedzUsuńNo to jest jeszcze dla mnie nadzieja ^^
UsuńJa próbowałam raz, ale tez z marnym skutkiem.Włosy były chyba gorsze niz po normalnym umyciu bez odżywki..Ciekawe czemu na niektórych to nie działa a u innych przynosi niesamowite efekty?
OdpowiedzUsuńTo samo miałam równiez z siemieniem lnianym..żadnych efektów
Tak samo jest przecież ze zwykłymi kosmetykami - dla jednej to hit, dla innej bubel ;)
UsuńSiemienia jeszcze nie próbowałam, wszystko przede mną ;)
Nie kusi mnie ta zabawa.
OdpowiedzUsuńNie wszystkich musi :)
UsuńNie próbowałam i po Twoim poście myślę że się nie skuszę;D
OdpowiedzUsuńMoże moje drugie podejście Cię bardziej skusi :P
UsuńLaminowania raczej nie potrzebuje bo moje włosy sie nie puszą,wręcz przeciwnie,leżą oklapłe;D
UsuńWłaściwie to moje też :P Ale liczyłam, że może blasku doda czy coś...
Usuńja mam straszne siano na głowie, może by mi pomogło... Chyba się skuszę !
OdpowiedzUsuńO, myślę, że akurat na siano to żelatynka coś pomoże :)
Usuńtak, możliwe;) Ja próbowałam dwa razy. Orlico, tobie też polecam, są różne przepisy w internecie, spróbuj z innym;) U mnie drugie podejście było lepsze, a na puszące się włosy rzeczywiście może trochę pomóc;)
UsuńPozostaje mi próbować dalej ;)
Usuńja robiłam dwa razy i to od odżywki zależały efekty a nie od żelatyny. I oczywiście od sposoby nakładania
OdpowiedzUsuńNo wiadomo, że nie od żelatyny ;)
UsuńNie próbowałam i chyba się nie odważę. Jestem uprzedzona do żelatyny po wypróbowaniu jej jako składnika maseczki, która miała cudownie oczyścić moje pory - chryste, nie mogłam tego dziadostwa oderwać od twarzy. Efektem był stracony czas na usuwaniu zaschniętych resztek mikstury (jakbym oblała sobie twarz klejem "Kropelka")i iście indiańska czerwona twarz. Nie nałożyłabym żelatyny na włosy, bo bałabym się, że skutecznie mnie wydepiluje i efektownie wyłysieję (chociaż widzę, że Twoje włosy żyją :D )
OdpowiedzUsuńTakże podsumowując, to chyba nie dla mnie :D
(No i ten zapach żelatyny, okropność)
Doskonale wiem, co masz na myśli mówiąc o tej "Kropelce" ;) To samo miałam na włosach, ale na szczęście rozpuściło się przy ciepłej wodzie.
UsuńJak dotąd nie spróbowałam laminowania włosów i widzę, że wiele mnie nie ominęło :)
OdpowiedzUsuńAno, jak na razie nie mam do czego zachęcać ;)
UsuńU mnie też efekty żadne, za to jak powąchałam żelatynę z wodą to myślałam, że puszczę ogromnego pawia, jeju :D
OdpowiedzUsuńHehehe, ja tak samo! Nie spodziewałam się, że to będzie śmierdzieć!
Usuńmiałam sie laminować ale wkońcu zrezygnowałam
OdpowiedzUsuńnie wiem czy na moje słabe cienkie włosy to będzie dobre....
OdpowiedzUsuńMoje też takie są...
Usuńale mówisz, że efektu brak więc warto się paćkać?
UsuńWiesz, liczę, że może coś źle robię i za drugim razem będzie lepiej ;)
UsuńBardzo mi się podobał efekt laminowania na moich włosach jednak przedobrzyłam i teraz muszę je dociążać, bo suchoty mnie dopadły na głowie :D
OdpowiedzUsuńJak przedobrzyłaś? :> Za długo, za często czy złe proporcje?
UsuńJa próbowałam i to 2 metody i jestem zadowolona ;) Ja bym doradziła nieco więcej nawilżającej odżywki - wtedy żelatyna zatrzyma nawilżenie we włosie. Tak to widzę :P Jeśli nakładałaś głównie żalatynę z małą ilością wody i odżywki to zalaminowałaś to co masz we włosie, nic nowego nie dostał ;) Oczywiście moją wypowiedź proszę traktować jako moją osobistą interpretację - nie jest potwierdzona naukowo ;)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem zrobię na pewno bardziej "mokro" :D
Usuńdziwne, żnie dało żadnych efektów. widocznie masz bardzo zdrowe i odporne włosy. :)
OdpowiedzUsuńChciałabym :P
Usuńto laminowanie to jeszcze nic :D włosomaniaczki nakładają na włosy nawet algi morskie, co mnie zupełnie przeraziło :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś specjalnie algi nie ruszają, bardziej żółtko :D
Usuńjakoś zupełnie nie przekonuje mie ten zabieg..nawet myśle, ze to pic na wodę;)
OdpowiedzUsuńJego odpowiednik jest wykonywany w salonach fryzjerskich za kilka ładnych stówek, więc taki pic to nie może być ;)
Usuńja jestem po dwóch podejściach i żadne nie przyniosło efektów...
OdpowiedzUsuńPróbujesz dalej?
UsuńU mnie wyszło świetnie, efekt bardzo widoczny, od razu jak po prostownicy, miękkie, gładkie, sypki, błyszczące. Drugie podejście parę dni po pierwszym nei przyniosło efektów, ale zrobiłam w ubiegłym tygodniu po prawie dwóch miesiącach i znów efekt prostownicy. Także to bardzo służy moim włosom, ale pewnie dlatego, że nie jestem włosomaniaczką i odżywiam je według widzimisię :P
OdpowiedzUsuńJa w sumie takie włosy jak Ty "po" mam na co dzień, przez to, że są takie jak na złość idealnie proste... Czyli nic u mnie nie da laminowanie?
UsuńJeżeli masz idealnie proste (co mi się marzy, albo i nie ;p) to nie wydaje mi się, żebyś zobaczyła efekty, bo to tak, jakbyś miała czerwone usta i je malowała czerwoną szminką :P też by nie było widać ;)
UsuńLipa :P
UsuńAle dla pewności raz jeszcze kiedyś spróbuję ;)
Mnie jakoś laminowanie nie kusi;) Chyba dlatego że odzywa się we mnie lęk, że je przeproteinuję;)
OdpowiedzUsuńA stosujesz proteiny w innej postaci?
UsuńJak zrobisz to raz, to chyba nie przeproteinujesz? ;]
Usuń