Zaczynając dietę i odchudzanie, ustaliłam sobie kilka celów. Przede wszystkim chciałam się z nimi zmieścić w czasie - dokładnie do wczoraj, do 10 października. Oznacza to, że na osiągnięcie moich celów przeznaczyłam sobie 8 tygodni. I choć trudno mi w to uwierzyć... udało się!
Wiadomo, moje cele nieco się zmieniły z czasem. Głównym, praktycznym celem, było po prostu to, żeby wyglądać szczuplej. Dwa pozostałe cele były raczej teoretyczne, nie wiedziałam, czy uda mi się je osiągnąć, a gdyby nawet się udało - czy efekty mnie zadowolą. Pierwszym z nich było wrócenie do 54kg, drugim wciśnięcie się w sukienkę ze studniówki. Czy się udało? O tym zaraz, najpierw spójrzmy na pomiary:
W 8 tygodni ubyło mi ok. 6kg i dokładnie 33cm w sześciu pomiarach!
Myślę, że mam być z czego dumna, zwłaszcza, że prawdę mówiąc od początku średnio w siebie wierzyłam, znając mój słomiany zapał i zamiłowanie do jedzenia ;) Wyglądam znacznie szczuplej i naprawdę dobrze czuję się już w swoim ciele, co również odbija się na moim zachowaniu - odzyskałam pewność siebie, jestem sobą, bo już nie muszę się skupiać na wciąganiu brzucha, zamiast na normalnych czynnościach ^^ I choć brzmi to nieskromnie, jestem z siebie naprawdę dumna :)
Jednocześnie, wygląda na to, że "celów" teoretycznych nie osiągnęłam. Waga waha mi się ciągle w okolicach 56kg, ale nie szkodzi - to i tak dolne granice normy dla mojego wzrostu, a mi bardziej zależało na centymetrach. Teraz co prawda jest mniej, bo 55kg, ale to dlatego, że od kilku dni męczy mnie jakaś jelitówka albo zatrucie pokarmowe... Jak wydobrzeję, na pewno znowu wrócę do ok. 56kg. I wcale mi to nie przeszkadza :)
Drugim celem było wciśnięcie się w sukienkę ze studniówki. Tutaj niestety musiałam pogodzić się z faktem, że to już raczej nigdy nie będzie możliwe. Przytyłam głównie w brzuchu, biodrach, udach, a teraz bez problemu dopinam się w tej sukience do tego momentu. Niestety dalej zameczek już nie pójdzie, bo chyba po prostu "urosłam" w żebrach - tutaj nie mam już raczej nic do zrzucania, więc w grę wchodzi już chyba tylko przeróbka sukienki.
Chętnie pokazałabym Wam jakieś zdjęcia "przed i po", ale niestety aktualnie nie bardzo jestem w stanie "pozować" ;) Nie mam też zdjęć robionych w ostatnim czasie, więc co najwyżej dodam tu zdjęcia później, jak już będę w stanie cokolwiek pocykać ;)
Tymczasem to tyle. Baaardzo Wam dziękuję za wsparcie i słowa otuchy i motywacji, którymi częstowałyście mnie przez te 8 tygodni, pewnie bez publikowania efektów na blogu i bez Waszych komentarzy nie miałabym w sobie tyle samozaparcia, żeby osiągnąć sukces :) Dzię-ku-ję! :)
Wow.. wielkie gratulacje za wytrzymalosc!! :))) tez chcialabym tyle schudnac.. troszeczke wiecej waze niz Ty w sierpniu, wiec tez by mi sie przydalo zrzucic te pare kg, ale tak kocham jedzienie ze watpie bym wytrzymala na diecie ;/ a ile masz wzrostu jesli mozna wiedziec?
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Mam 169cm.
UsuńTelepatia chyba :P właśnie dziś myślałam sobie o tym, że mogłabyś w końcu dodać posta z tej serii :) Gratuluję wspaniałych efektów :) naprawdę szybko Ci to poszło i chętnie obejrzę fotki przed i po :)
OdpowiedzUsuńPrzecież dopiero co skończyłam, nie mogłam dawać wcześniej podsumowania ;)
UsuńDziękuję :)
Ja pierdziu! Ale Ci zazdroszczę wytrwałości i gratuluje zbicia wagi! Chyba zacznę brać z Ciebie przykład i może w końcu coś z sobą zrobię :/
OdpowiedzUsuńOdrobina samozaparcia i dasz radę, wierz mi, u mnie najgorzej było właśnie z tą motywacją ;) Trzymam kciuki!
UsuńDziękuje za wiarę, przyda się :)
UsuńKiedyś miałam więcej samozaparcia...Ach starość :P
Nie marudzimy! :D
UsuńŚwietny wynik, gratulacje! Ja (co dziwne) zawsze trochę tyję w lecie a potem łatwo chudnę na jesień i w zimie (chyba powinno być odwrotnie, ale u mnie zawsze musi być inaczej :P).
OdpowiedzUsuńNigdy nie ważyłam się tak, żeby to sprawdzić, ale nie sądzę, żeby w moim przypadku pora roku mogła mieć jakiś wpływ ;)
UsuńSuper wynik i gratuluję, że Ci się udało :)
OdpowiedzUsuńGratuluję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńWoooow! Gratuluję efektów! :* Niektóre wyniki są niesamowite! Np. brzuch - 11 cm - super! :D Tylko po co przy odchudzaniu maleje też biust? To nie fair :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie, niesprawiedliwie! Myślałam, że przy moich maleństwach nie ma już czego ubywać, a jednak...
UsuńNo u mnie właśnie taki "plus" przytycia, że powiększył mi się biust, ale niedługo się z nim pożegnam, a i tak mam małe cycki :P. Wolę jednak czuć się komfortowo i dobrze w całym ciele :)) Dawniej nosiłam rozmiar 36, a teraz 38 - 40.
UsuńDokładnie, ja podobnie - dawniej 34/36, dwa miesiące temu 38, teraz w sumie nowych ciuchów nie kupowałam, ale stare na mnie wiszą :)
UsuńOrlico, serdecznie gratuluję!! Mi też przydałoby się zrzucić tak z 6 - 10 kg i powiem Ci, że zmotywowałaś mnie :). Buziak!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo i dziękuję :)
Usuń:***
UsuńGratuluję!:) Fajnie, że utrata wagi zwiększyła Twoje samopoczucie i poczucie atrakcyjności:)
OdpowiedzUsuńNa to najbardziej liczyłam ;) Dzięki :)
UsuńGratuluję :) Ja mam podobny wzrost, ale przy takiej wadze wyglądałam zawsze na chorą :/ U mnie optymalnie to tak około 60-64 kg :) Wtedy najlepiej się czuję. A jak zjechałam do 55 kg to każdy chciał mnie na pizzę zapraszać ;-)) A tak poważnie to serio w oczach znajomych wyglądałam na osobę chorą.
OdpowiedzUsuńWiadomo, to zależy od sylwetki, kości i tak dalej. Super, że Ci się udało osiągnąć swój cel i teraz już dobrze czujesz się w swoim ciele :)
Gratuluję!
Ja tak naprawdę najlepiej czułam się mając 50kg, ale wtedy byłam w sumie patykiem - teraz mam przynajmniej kobiece kształty, a jestem szczupła ;)
UsuńGratuluje osiagnietych celow no i wytrwalosci!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGratuluję i nieśmiało zazdroszczę samozaparcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
Usuńgratulacje serdeczne!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGratulacje. :D Czyli jednak samą dietą można dużo wywalczyć w wadze :) Często czytam o tym, że żeby schudnąć potrzebne są ćwiczenia że żadna dieta cud nie pomoże gdy ich nie będzie. Jak widać jesteś niezłym przykładem tego, że można ;)
OdpowiedzUsuńOj nie, przecież chodziłam na siłownię ;) Czasem codziennie po kilka godzin, czasem raz-dwa razy w tygodniu, ale chodziłam i się twardo katowałam ;)
UsuńBrawo! Super, piękne wyniki ;) najlepsze są te rezultaty w obwodach... centymetr to najlepszy miernik sukcesu ;)
OdpowiedzUsuńOtóż to, dziękuję :)
UsuńBardzo Ci gratuluję!
OdpowiedzUsuńJak zdrówko?
Już prawie dobrze, dziękuję ;)
UsuńCieszę się :)
Usuńno słuchaj kochana;))) na prawdę gratuluję;) to jest coś - 6 kio to bardzo dużo! wiesz tak szukałąm jakiegoś bodźca, motywacji do odchudzania, ale ... czegoś takiegoś takiegoś takiego nie ma... trzeba odnaleźć to w sobie;)
OdpowiedzUsuńPrawda, trzeba przede wszystkim samemu chcieć coś zmienić :)
UsuńPiękny wynik, najważniejsze, że dobrze się ze sobą czujesz!!:) Sama ciągle jestem na wdechu bo brzuszysko mam straszne:( generalnie moja waga to tak 71 kg:/ Okropnie dużo, marzy mi się 65 :>
OdpowiedzUsuńWiem, że łatwo powiedzieć, ale jak tak źle się czujesz - weź się za to ;)
UsuńBTW, Silje to od Sagi o Ludziach Lodu? :>
Ahhh a pamietam post o zaczynaniu odchdzania jakby byl wczoraj!! :) Alez to szybko mineło...
OdpowiedzUsuńgratuluje ogromnego sukcesu i czekam na zdjecia!
Oj, mi wcale tak szybko nie minęło :P
UsuńJestem z Ciebie superdumna :D
OdpowiedzUsuńDzięki :*
UsuńA jak Tobie idzie?
Gratuluję!! :)) Mogłabyś zrobić post o tej diecie? Co jadłaś, czego unikałaś itd.?
OdpowiedzUsuńCała seria o tym jest ;) Poczytaj:
Usuńhttp://kosmetyki-orlicy.blogspot.com/search/label/Orlica%20dietuje
gratuluję kochana. od początku wiedziałam, że Ci się uda. :D
OdpowiedzUsuńTo wierzyłaś we mnie bardziej niż ja sama ;) Dzięki :)
UsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńJestem z Ciebie dumna!!!!
Dziękuję! :)
UsuńSerdeczne gratulacje! :) Naprawdę możesz być z siebie dumna :) Ja nadal na placu boju, niestety w tym tygodniu znów miałam zastój, mimo że bardzo sumiennie trzymałam się "dobrego" jadłospisu... cóż, bywa ;)
OdpowiedzUsuńZastój w wadze czy co?
UsuńCzasem tak bywa, trzeba tylko wytrwałości, dasz radę :)
Gratuluję.
OdpowiedzUsuńJesteś moją motywacją !
U mnie wrednym uzależnieniem są płatki kupne musli.
Ale teraz, jak patrze na Twoje osiągnięcia, zaczynam wierzyć, że i ja dam radę :)
Dziękuję! :)
UsuńKupne musli to i tak mniejsze zło niż chipsy itd ;) Sama czasem jadłam ;)
Gratulacje! I Brawa za samozaparcie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńSuperancko! Gratuluję postępów i życzę Ci żebyś bez problemów i zbędnych wyrzeczeń mogła tę wagę utrzymać :) No i przede wszystkim - szybko wracaj do zdrowia!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZe zdrowiem już prawie OK, wróciłam już na zajęcia, więc dziękuję bardzo :)
UsuńGratuluję efektów. Osiągnęłaś super rezultaty, brawo, brawo i jeszcze raz brawo :)
OdpowiedzUsuńA czy jest możliwość, żebyś zrobiła jakiś wpis o samej diecie? Co dokładnie jadłaś w jakich ilościach, przykładowe dania :)
Robiłam dokładnie takiego posta jakiś czas temu w ramach tej dietowej serii. Poszukaj po tagach, znajdziesz bez problemu :)
UsuńWspaniale :)
OdpowiedzUsuńGratuluję =) Ojj trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby wytrzymać na diecie.
OdpowiedzUsuńOby te kilogramy już nie wróciły :)
Jak wrócą, to znowu Was poproszę o motywację ;)
UsuńWow:) Serdecznie gratuluje:)
OdpowiedzUsuńale masz teraz figurę !! :D A talia osy !! :DDDD
Tylko podejrzanie wysoka ta talia, bo boczków trochę zostało :P
UsuńDawno Cię tu nie było :)
gratulacje :) świetny wynik i świetny czas, biorąc pod uwagę, że mi zrzucenie 15 kg zajęło rok ;)
OdpowiedzUsuńWażne, że Ci się udało :)
UsuńDziękuję :)
Gratulujnę w
OdpowiedzUsuńKurcze, przepraszam cos mi sie kliknelo... gratuluje wytrwalosci :)
UsuńNie szkodzi ;) Dziękuję bardzo :)
UsuńGratuluję, motywujesz mnie do działania :D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze, cieszę się :D
Usuńgratulacje! ja o takiej wadze to mogę sobie co najwyżej pomarzyć ;)
OdpowiedzUsuńza bardzo kocham jeść, a i brak silnej woli robi swoje :/
Też uwielbiam jeść, teraz muszę się pilnować, żeby nie rzucić się na to wszystko, czego sobie przez dwa miesiące odmawiałam ;)
UsuńOde mnie też przyjmij gratulacje. Trzymam kciuki, żeby obyło się bez efektu jo-jo. Tak mnie zmotywowałaś, że biegnę dziś po pracy kupić karnet na fitness. Niestety w domu brak mi takiej dyscypliny wewnętrznej, żeby się zmusić do ćwiczeń. Kończy się na kilku wyjściach do parku, żeby pobiegać a od kilku m-cy powietrze z dużej piłki też jakoś zeszło... ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze słonecznego Wrocławia
Natka
Dzięki ;)
UsuńTrzymam więc kciuki za Twoje samozaparcie :)
Ogromne gratulacje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńGratuluje Ci:)Szczerze mówiąc ja troche przytyłam ale ciesze się z tego bo ubrania wręcz ze mnie spadały a jak chudne to moja twarz wyglada jakby sie zapadała;/
OdpowiedzUsuńO, no to również gratuluję, pewnie też czujesz się teraz lepiej w swoim ciele? :)
UsuńNo jasne,wolałabym miec tylko bardziej płaski brzuch;) ale nie można miec wszystkiego;D
OdpowiedzUsuńDążenie do takiej perfekcji nie ma sensu, musimy się pogodzić z tym, że nikt nie jest idealny ;)
Usuń