wtorek, 30 października 2012

Zabawa barwnikami spożywczymi

Są bloggerki, które po mistrzowsku zdobią paznokcie milionem kolorów.
Są bloggerki, które na swoich oczach i twarzach potrafią stworzyć dzieła sztuki.
Są bloggerki, które wyczarowują piękną barwną biżuterię.
Są bloggerki, które chętnie pstrzą swojego bloga wszystkimi kolorami tęczy.
A ja barwię... wypieki ;)
  
  
Parę miesięcy temu kupiłam sześć saszetek barwników spożywczych. Kosztowały mnie grosze - jeśli dobrze pamiętam ok. 1-2zł na Allegro, od użytkownika Cake Land :) Wybrałam dość uniwersalne kolory: czerwony, zielony, pomarańczowy, niebieski i dwa rodzaje fioletu - bo przecież nie byłabym sobą ;) Ciekawostką jest fakt, że niektóre z nich w wersji saute mają inny kolor niż ten docelowy.
Barwniki te są niesamowicie wydaje - wystarczy szczypta (zdecydowanie odradzam "szczyptanie" palcami ;)) do zabarwienia dużej ilości ciasta, a wielkością owej szczypty możemy dodatkowo regulować nasycenie koloru. Większość z nich bardzo łatwo rozprowadza się w masie - najlepiej w dość rzadkiej. Problemy są z jednym z fioletów, który barwi równomiernie, ale zostawia niebieskie punkciki. 
 Pokażę Wam teraz parę moich wypieków z użyciem tych barwników:
  
 
Moje podejście pierwsze - krem z zielonej herbaty. Znalazłam przepis na ulotce z Biedronki i okazał się kompletnie niejadalnym niewypałem, bleee... Ale chociaż ładnie wyglądał lekko zabarwiony na zielono ;)
 
 
To "dzieło" pokazywałam Wam już tu jakoś w marcu - kopiec Shreka upiekłam na swoje urodziny. Jak widzicie, użyłam tu więcej barwnika, przez co zieleń masy jest znacznie intensywniejsza. A wyobraźcie sobie miny gości, kiedy zobaczyli kolor po rozkrojeniu ciacha ;)
 
   
Tutaj już typowo barwnikowa zabawa - piekłam zwyczajną babkę, w ostatnim etapie rozdzieliłam masę na pół i każdą część zabarwiłam inaczej, wlewając później jednocześnie do formy. Efekt wyszedł świetny, muszę tego kiedyś spróbować z innym ciastem i może innymi kolorami ;)
  
   
To zaś jest najświeższy eksperyment - zabarwiłam część kokosanek na fioletowo. Jak widzicie, są tu te niebieskie punkciki, o których wspominałam. Poza tym kokos z wierzchu i tak się spiekł i zarumienił na beżowo, więc musiałam je nieco "obskubać", żeby dotrzeć do fioletu ;)
  
Jeśli macie ochotę na odrobinę szaleństwa w kuchni, zdecydowanie polecam te barwniki :) Dużo nie kosztują, a dostarczają frajdy i nam i gościom ;) Dodam też, że nie warto stosować ich w przepisach, gdzie wymagana jest soda oczyszczona - sprawi ona, że kolor w ogóle się nie przyjmie.

Bawicie się w ten sposób z wypiekami? A może dekorujecie je inaczej?
Chętnie nabiorę od Was trochę inspiracji ;)

81 komentarzy:

  1. Łaaa, muszę sobie kiedyś kupić takie bajeranckie barwniki :) Koniecznie! Efekt dają czadowy! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Pycho babka i kopiec Shreka boski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm zastanawiam się, czy takie barwniki mają jakiś termin ważności?:P Ja mam w domu barwniki, które mają pewnie mniej więcej tyle lat co ja, babcia je przywiozła kiedyś mojej mamie z Niemiec;P Czerwony, pomarańczowy i zielony, też w proszku, ale w takich małych szklanych fiolkach. Są super, ostatnio namiętnie ich używam, robiłam już zieloną babkę wielkanocną, czerwony tort urodzinowy i kolorowe polewy:P Super sprawa a jakie są wydajne! Nawet nie pomyślałam o tym, żeby dokupić jakieś kolory, ale skoro są tak tanie, to chyba kupię na allegro jeszcze niebieski, fioletowy:) Btw. kopiec szreka wygląda ekstraXD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak bym się szczerze mówiąc bała takich starych używać, to jednak chemia... Moje miały chyba 4letni termin ważności.

      Usuń
    2. o dżizas, a mi mama mówiła "Na pewno są jeszcze dobre, tyle w nich chemii, że nie mają prawa się zepsuć!"XD Jednak mimo wszystko, pójdą do kosza, i zamówię sobie nowe na allegro:D

      Usuń
    3. I słusznie, nie jest to duży wydatek, a po co się truć ;)

      Usuń
  4. ja unikam ;/ jakoś wszystko co ma w sobie E-... nie przemawia do mnie ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie no jest mnóstwo rzeczy, które tego nie mają ;) fajnie wyglądają te ciasta i na pewno raz na jakiś czas nie zaszkodzi, aczkolwiek bardzo rzadko najlepiej ;)

      Usuń
    2. Hehehe, no jak widzisz od marca użyłam ich cztery razy ;)

      Usuń
  5. Fajny pomysł ;] Ja nigdy nie bawiłam się w takie zabarwianie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Psychobabka, jaka nazwa :D Ja czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zabawa fajna ale chemia to chemia.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tak tej chemii nie da się teraz uniknąć. A taka odrobinka od czasu do czasu nie zaszkodzi, a może poprawić humor dzieciakom ;)

      Usuń
  8. Najbardziej podoba mi się kopiec kreta :) Fajna zabawa z tymi kolorkami!

    OdpowiedzUsuń
  9. też dodawałam do ciast, ale jakoś nie bardzo mi podchodzą, bo barwią i sztuczne szczęki i dziadkowie nie chcą próbować takich cudów;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, nie wiedziałam o tych szczękach, ale strasznie mnie ta wizja ubawiła :P

      Usuń
  10. Kochana Orlico! Polecam Ci z całego serduszka ciasto RED VELVET :D Jest cudowne :) Przesmaczne i dodatkowo robi się je (jak sama nazwa wskazuje :P) z czerwonym barwnikiem :) Ogólnie uważam, że to ciasto jest szalenie... eleganckie :) Sprawdź :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja podchodzę sceptycznie do jedzenia w kolorach niejadalnych. Chyba mam to gdzieś głęboko w kodzie genetycznym wyryte :) Czaaaasami jakiś tort z kolorową masą zjem, albo muffinki fajnie przyozdobione ale generalnie gdzieś w głowie mi siedzi: zielone, niebieskie, ostro czerwone = niejadalne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem trudno mi się przełamać, dlatego zwykle jednak piekę w normalnych kolorach ;) Ale jak np. chcę zaskoczyć gości to barwniki idą w ruch ;)

      Usuń
  12. Moja mamo... ;D To jest świetne. ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie jakoś odrzuca od kolorowego jedzenia.... Kojarzy mi się to z toksycznymi chemikaliami ;) Nie jestem w stanie przełknąć ani tęczowych napoi ani ciast. Ale nie zmienia to faktu, że ślicznie to wygląda;) Ot, takie moje małe spaczenie.
    P.S. Kiedy recenzja TT?:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o dokładnie to samo bym napisała
      odrzuca mnie od kolorowego, wolę bardziej naturalnie ;)
      co nie oznacza, że kolorowe ładnie wygląda ;)

      Usuń
    2. zgubiłam jedno: nie*
      i nielogicznie wyszło haha

      swoją drogą, dawno kopca kreta nie robiłam :D czas nadrobić niedługo ;)

      Usuń
    3. Dakoto, dopiero dziś go dostałam, więc trochę potestuję i na pewno skrobnę o nim parę zdań :)
      Alieneczko, uświadomiłaś mi, że mi też ślinka cieknie na myśl o kopcu :P

      Usuń
  14. Chyba jednak wolę naturalną barwę ciast, ale kopiec Shreka wygląda fajnie.

    OdpowiedzUsuń
  15. kopiec shreka to bym zjadła ;D fajnie to wygląda ale ja nie mam do takich eksperymentów cierpliwości ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A po co tu cierpliwość? Trzeba dokładnie tyle samo co do zwykłego pieczenia ;)

      Usuń
  16. ja zawsze zastanawiam sie nad aspektami zdrowotynymi takich cudaków...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dokładnie te same barwniki co w każdym niemal produkcie spożywczym ;)

      Usuń
  17. mniaaaam ! właśnie ostatnio chciałam je kupić, ale zrezygnowałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli kupisz i coś stworzysz, ja chcę to zobaczyć! :D

      Usuń
  18. hahaha zobacz na moje muffinki- teraz wiem jak je odtworzyć! dzięki za pomysł:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajny ten kopiec Shreka :) mnie takie barwniki nie przekonują, kiedyś u znajomej jadłam takie kolorowe zabarwione chemią ciasto i powiem szczerze, że coś mi w nim nie pasowało, sztuczny smak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To musiała być wina ciasta, bo barwniki nie mają smaku ;) Zwłaszcza, że dajesz ich taką ilość, że nie ma mowy, żeby mogły cokolwiek zmienić.

      Usuń
  20. chciałam się pochwalić, że upiekłam kokosanki :)wyszły całkiem dobre, chociaż jak dla mnie to za słodkie. na szczęście w domu są osoby cukro lubne ;)
    w zeszłym roku na urodziny dostałam muffinki w formie ciasteczkowych potworów barwione takimi cudami, efekt był zniewalający :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, muszę w końcu spróbować zrobią takie potwory! *.*

      Usuń
  21. dla mnie jedzenie w takich kolorach wyglada po prostu nieapetycznie i kojarzy sie z czyms sztucznym... :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Genialne pomysły:) Ja tam nie miałabym żadnych oporów, żeby zjeść taką tęczę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I stwierdzenie "rzygać tęczą" nabiera dosłownego znaczenia :P

      Usuń
  23. ja wolę potrawy o kolorach prosto z natury. barwników używam tylko do pisanek. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heheh, gdyby wszystkie produkty miały kolory "prosto z natury", szybko straciłabyś apetyt ;)

      Usuń
  24. Haha jakie to fajne. Kopiec Shreka niesamowity, sama bym go zjadła :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Super pomysły, szczególnie kopiec Shreka :D Ja czasem ozdabiam lukrem i cukierkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cukierkami? W sensie taką kolorową posypką czy czymś innym? :>

      Usuń
    2. O totototo! Chodziło właśnie o posypkę cukrową ;)

      Usuń
  26. A co tam, skuszę się :)

    ps. chciałam Ci tylko dać znać, że adres mojego bloga się zmienił, więc jeśli chcesz być na bieżąco z moimi postami, to proszę zmień adres w blogrollu/liście czytelniczej/w obserwowanych na: www.blog.greatdee.pl ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. o, mam dokładnie takie same barwniki, super są :D najczęściej barwnie nimi lukier którym ozdabiam ciastezka - z tego powstają sarenki, różowe serduszka, czarne nietoperze, kolorowe kotki, zielone choineczki i wiele innych. fajnie też mi wyszły kolorowe beziki. możliwości jest dużo, a zabawa z tym naprawdę świetna :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Psychobabka, fajna nazwa :)
    Robisz mi zmaka na kokosanki, a muszę się odchudzić ciutke :p
    Próbowałaś może robić tęczowy tort? Ja właśnie mam ochotę spróbować go upiec, bo obejrzeniu przepisu na YT.

    OdpowiedzUsuń
  29. Z kolorami to zawsze jest fajna zabawa :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Niesamowite efekty osiągnęłaś! Te ciasta niebieskie i zielone to murowany hit. :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Barwniki kusiły mnie od dawna, ale boję się ich trochę. a powiedz one nie mają wpływu na smak?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, ani trochę :)
      Poza tym daje się ich taką odrobinkę, że choćby miały megaintensywny smak (a nie mają żadnego) to nic by nie zmieniły.

      Usuń
  32. A ja szukałam barwników!
    Zaraz tam zerknę i będę mieć też :D

    OdpowiedzUsuń
  33. Podoba mi się shrekowy tort, a w psycho-babce jej nazwa.

    a możesz mi powiedzieć czy czerwony barnik ma w sobie koszenilę?

    OdpowiedzUsuń
  34. hej, ja tu zupełnie przypadkiem szukając barwników. Piszecie, że barwniki to chemia, macie rację, ale czy tego chcecie czy nie spożywacie je na co dzień nawet o tym nie wiedząc. Poza tym myślę, że szczypta barwnika naprawdę nam nie zaszkodzi, bo jego rozcieńczenie i jego ilość w skonsumowanym przez nas kawałku/ach ciasta np to nie koniec świata. I tak już na marginesie, czytałam ostatnio ciekawy artykuł o syropie glukozowo-fruktozowym....radzę poszperać i poczytać, niby niewinnie brzmi a gorsze bagno niż te barwniki, a znajdziecie go w wielu, nawet bardzo wielu produktach spożywczych

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszelkie Wasze komentarze :)
Zawsze wszystkie czytam i staram się na nie odpowiedzieć, bo Wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna.
Proszę jednak o darowanie sobie komentarzy typu "Obserwuje i liczę na to samo" albo "Super, zapraszam do mnie" - takie "spamy" będę usuwać.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...