Są bloggerki, które po mistrzowsku zdobią paznokcie milionem kolorów.
Są bloggerki, które na swoich oczach i twarzach potrafią stworzyć dzieła sztuki.
Są bloggerki, które wyczarowują piękną barwną biżuterię.
Są bloggerki, które chętnie pstrzą swojego bloga wszystkimi kolorami tęczy.
A ja barwię... wypieki ;)
Parę miesięcy temu kupiłam sześć saszetek barwników spożywczych. Kosztowały mnie grosze - jeśli dobrze pamiętam ok. 1-2zł na Allegro, od użytkownika Cake Land :) Wybrałam dość uniwersalne kolory: czerwony, zielony, pomarańczowy, niebieski i dwa rodzaje fioletu - bo przecież nie byłabym sobą ;) Ciekawostką jest fakt, że niektóre z nich w wersji saute mają inny kolor niż ten docelowy.
Barwniki te są niesamowicie wydaje - wystarczy szczypta (zdecydowanie odradzam "szczyptanie" palcami ;)) do zabarwienia dużej ilości ciasta, a wielkością owej szczypty możemy dodatkowo regulować nasycenie koloru. Większość z nich bardzo łatwo rozprowadza się w masie - najlepiej w dość rzadkiej. Problemy są z jednym z fioletów, który barwi równomiernie, ale zostawia niebieskie punkciki.
Pokażę Wam teraz parę moich wypieków z użyciem tych barwników:
Moje podejście pierwsze - krem z zielonej herbaty. Znalazłam przepis na ulotce z Biedronki i okazał się kompletnie niejadalnym niewypałem, bleee... Ale chociaż ładnie wyglądał lekko zabarwiony na zielono ;)
To "dzieło" pokazywałam Wam już tu jakoś w marcu - kopiec Shreka upiekłam na swoje urodziny. Jak widzicie, użyłam tu więcej barwnika, przez co zieleń masy jest znacznie intensywniejsza. A wyobraźcie sobie miny gości, kiedy zobaczyli kolor po rozkrojeniu ciacha ;)
Tutaj już typowo barwnikowa zabawa - piekłam zwyczajną babkę, w ostatnim etapie rozdzieliłam masę na pół i każdą część zabarwiłam inaczej, wlewając później jednocześnie do formy. Efekt wyszedł świetny, muszę tego kiedyś spróbować z innym ciastem i może innymi kolorami ;)
To zaś jest najświeższy eksperyment - zabarwiłam część kokosanek na fioletowo. Jak widzicie, są tu te niebieskie punkciki, o których wspominałam. Poza tym kokos z wierzchu i tak się spiekł i zarumienił na beżowo, więc musiałam je nieco "obskubać", żeby dotrzeć do fioletu ;)
Jeśli macie ochotę na odrobinę szaleństwa w kuchni, zdecydowanie polecam te barwniki :) Dużo nie kosztują, a dostarczają frajdy i nam i gościom ;) Dodam też, że nie warto stosować ich w przepisach, gdzie wymagana jest soda oczyszczona - sprawi ona, że kolor w ogóle się nie przyjmie.
Bawicie się w ten sposób z wypiekami? A może dekorujecie je inaczej?
Chętnie nabiorę od Was trochę inspiracji ;)
Świetne te kolorki! :D
OdpowiedzUsuńZawsze jakieś urozmaicenie :P
UsuńŁaaa, muszę sobie kiedyś kupić takie bajeranckie barwniki :) Koniecznie! Efekt dają czadowy! :D
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie takie tęczowe ule ;)
UsuńPycho babka i kopiec Shreka boski :)
OdpowiedzUsuńDzięki ^^
UsuńHmm zastanawiam się, czy takie barwniki mają jakiś termin ważności?:P Ja mam w domu barwniki, które mają pewnie mniej więcej tyle lat co ja, babcia je przywiozła kiedyś mojej mamie z Niemiec;P Czerwony, pomarańczowy i zielony, też w proszku, ale w takich małych szklanych fiolkach. Są super, ostatnio namiętnie ich używam, robiłam już zieloną babkę wielkanocną, czerwony tort urodzinowy i kolorowe polewy:P Super sprawa a jakie są wydajne! Nawet nie pomyślałam o tym, żeby dokupić jakieś kolory, ale skoro są tak tanie, to chyba kupię na allegro jeszcze niebieski, fioletowy:) Btw. kopiec szreka wygląda ekstraXD
OdpowiedzUsuńJak bym się szczerze mówiąc bała takich starych używać, to jednak chemia... Moje miały chyba 4letni termin ważności.
Usuńo dżizas, a mi mama mówiła "Na pewno są jeszcze dobre, tyle w nich chemii, że nie mają prawa się zepsuć!"XD Jednak mimo wszystko, pójdą do kosza, i zamówię sobie nowe na allegro:D
UsuńI słusznie, nie jest to duży wydatek, a po co się truć ;)
Usuńja unikam ;/ jakoś wszystko co ma w sobie E-... nie przemawia do mnie ;/
OdpowiedzUsuńCzyli prawie wszystko :P
Usuńnie no jest mnóstwo rzeczy, które tego nie mają ;) fajnie wyglądają te ciasta i na pewno raz na jakiś czas nie zaszkodzi, aczkolwiek bardzo rzadko najlepiej ;)
UsuńHehehe, no jak widzisz od marca użyłam ich cztery razy ;)
Usuńłohohoho :D
UsuńFajny pomysł ;] Ja nigdy nie bawiłam się w takie zabarwianie :D
OdpowiedzUsuńNo to czas spróbować :P
UsuńPsychobabka, jaka nazwa :D Ja czekam na więcej :D
OdpowiedzUsuńNazwa autorska :P
UsuńZabawa fajna ale chemia to chemia.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI tak tej chemii nie da się teraz uniknąć. A taka odrobinka od czasu do czasu nie zaszkodzi, a może poprawić humor dzieciakom ;)
UsuńNajbardziej podoba mi się kopiec kreta :) Fajna zabawa z tymi kolorkami!
OdpowiedzUsuńShreka! :P
Usuńteż dodawałam do ciast, ale jakoś nie bardzo mi podchodzą, bo barwią i sztuczne szczęki i dziadkowie nie chcą próbować takich cudów;/
OdpowiedzUsuńOoo, nie wiedziałam o tych szczękach, ale strasznie mnie ta wizja ubawiła :P
UsuńKochana Orlico! Polecam Ci z całego serduszka ciasto RED VELVET :D Jest cudowne :) Przesmaczne i dodatkowo robi się je (jak sama nazwa wskazuje :P) z czerwonym barwnikiem :) Ogólnie uważam, że to ciasto jest szalenie... eleganckie :) Sprawdź :)
OdpowiedzUsuńObadam temat ;)
UsuńJa podchodzę sceptycznie do jedzenia w kolorach niejadalnych. Chyba mam to gdzieś głęboko w kodzie genetycznym wyryte :) Czaaaasami jakiś tort z kolorową masą zjem, albo muffinki fajnie przyozdobione ale generalnie gdzieś w głowie mi siedzi: zielone, niebieskie, ostro czerwone = niejadalne ;)
OdpowiedzUsuńTeż czasem trudno mi się przełamać, dlatego zwykle jednak piekę w normalnych kolorach ;) Ale jak np. chcę zaskoczyć gości to barwniki idą w ruch ;)
UsuńMoja mamo... ;D To jest świetne. ;D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podoba ^^
UsuńMnie jakoś odrzuca od kolorowego jedzenia.... Kojarzy mi się to z toksycznymi chemikaliami ;) Nie jestem w stanie przełknąć ani tęczowych napoi ani ciast. Ale nie zmienia to faktu, że ślicznie to wygląda;) Ot, takie moje małe spaczenie.
OdpowiedzUsuńP.S. Kiedy recenzja TT?:D
o dokładnie to samo bym napisała
Usuńodrzuca mnie od kolorowego, wolę bardziej naturalnie ;)
co nie oznacza, że kolorowe ładnie wygląda ;)
zgubiłam jedno: nie*
Usuńi nielogicznie wyszło haha
swoją drogą, dawno kopca kreta nie robiłam :D czas nadrobić niedługo ;)
Dakoto, dopiero dziś go dostałam, więc trochę potestuję i na pewno skrobnę o nim parę zdań :)
UsuńAlieneczko, uświadomiłaś mi, że mi też ślinka cieknie na myśl o kopcu :P
Chyba jednak wolę naturalną barwę ciast, ale kopiec Shreka wygląda fajnie.
OdpowiedzUsuńKopiec Shreka to był hicior wtedy ^^
Usuńkopiec shreka wygląda super! :)
OdpowiedzUsuńWg mojego Taty to Kupa Shreka :P
Usuńkopiec shreka to bym zjadła ;D fajnie to wygląda ale ja nie mam do takich eksperymentów cierpliwości ;p
OdpowiedzUsuńA po co tu cierpliwość? Trzeba dokładnie tyle samo co do zwykłego pieczenia ;)
Usuńja zawsze zastanawiam sie nad aspektami zdrowotynymi takich cudaków...
OdpowiedzUsuńTo dokładnie te same barwniki co w każdym niemal produkcie spożywczym ;)
Usuńkopiec Shreka boski!!! :D
OdpowiedzUsuńDzięki :P
Usuńmniaaaam ! właśnie ostatnio chciałam je kupić, ale zrezygnowałam :)
OdpowiedzUsuńJeśli kupisz i coś stworzysz, ja chcę to zobaczyć! :D
Usuńhahaha zobacz na moje muffinki- teraz wiem jak je odtworzyć! dzięki za pomysł:)
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość ^^
UsuńFajny ten kopiec Shreka :) mnie takie barwniki nie przekonują, kiedyś u znajomej jadłam takie kolorowe zabarwione chemią ciasto i powiem szczerze, że coś mi w nim nie pasowało, sztuczny smak.
OdpowiedzUsuńTo musiała być wina ciasta, bo barwniki nie mają smaku ;) Zwłaszcza, że dajesz ich taką ilość, że nie ma mowy, żeby mogły cokolwiek zmienić.
Usuńchciałam się pochwalić, że upiekłam kokosanki :)wyszły całkiem dobre, chociaż jak dla mnie to za słodkie. na szczęście w domu są osoby cukro lubne ;)
OdpowiedzUsuńw zeszłym roku na urodziny dostałam muffinki w formie ciasteczkowych potworów barwione takimi cudami, efekt był zniewalający :)
Ooo, muszę w końcu spróbować zrobią takie potwory! *.*
Usuńdla mnie jedzenie w takich kolorach wyglada po prostu nieapetycznie i kojarzy sie z czyms sztucznym... :(
OdpowiedzUsuńJestem w stanie to zrozumieć ;)
UsuńGenialne pomysły:) Ja tam nie miałabym żadnych oporów, żeby zjeść taką tęczę
OdpowiedzUsuńI stwierdzenie "rzygać tęczą" nabiera dosłownego znaczenia :P
Usuńja wolę potrawy o kolorach prosto z natury. barwników używam tylko do pisanek. xD
OdpowiedzUsuńHeheh, gdyby wszystkie produkty miały kolory "prosto z natury", szybko straciłabyś apetyt ;)
UsuńHaha jakie to fajne. Kopiec Shreka niesamowity, sama bym go zjadła :D
OdpowiedzUsuńWiesz, upiec go nie jest trudno, do dzieła! :D
UsuńSuper pomysły, szczególnie kopiec Shreka :D Ja czasem ozdabiam lukrem i cukierkami :)
OdpowiedzUsuńCukierkami? W sensie taką kolorową posypką czy czymś innym? :>
UsuńO totototo! Chodziło właśnie o posypkę cukrową ;)
UsuńA co tam, skuszę się :)
OdpowiedzUsuńps. chciałam Ci tylko dać znać, że adres mojego bloga się zmienił, więc jeśli chcesz być na bieżąco z moimi postami, to proszę zmień adres w blogrollu/liście czytelniczej/w obserwowanych na: www.blog.greatdee.pl ;)
Widziałam widziałam, gratuluję domeny :)
Usuńo, mam dokładnie takie same barwniki, super są :D najczęściej barwnie nimi lukier którym ozdabiam ciastezka - z tego powstają sarenki, różowe serduszka, czarne nietoperze, kolorowe kotki, zielone choineczki i wiele innych. fajnie też mi wyszły kolorowe beziki. możliwości jest dużo, a zabawa z tym naprawdę świetna :D
OdpowiedzUsuńA czego używasz do układania tych wzorków? :>
UsuńPsychobabka, fajna nazwa :)
OdpowiedzUsuńRobisz mi zmaka na kokosanki, a muszę się odchudzić ciutke :p
Próbowałaś może robić tęczowy tort? Ja właśnie mam ochotę spróbować go upiec, bo obejrzeniu przepisu na YT.
W sumie chyba nigdy żadnego tortu nie piekłam :D
UsuńZ kolorami to zawsze jest fajna zabawa :)
OdpowiedzUsuńI ile możliwości :D
UsuńNiesamowite efekty osiągnęłaś! Te ciasta niebieskie i zielone to murowany hit. :-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobają :D
UsuńBarwniki kusiły mnie od dawna, ale boję się ich trochę. a powiedz one nie mają wpływu na smak?
OdpowiedzUsuńNie, ani trochę :)
UsuńPoza tym daje się ich taką odrobinkę, że choćby miały megaintensywny smak (a nie mają żadnego) to nic by nie zmieniły.
A ja szukałam barwników!
OdpowiedzUsuńZaraz tam zerknę i będę mieć też :D
Więc dobrej zabawy życzę ;)
UsuńPodoba mi się shrekowy tort, a w psycho-babce jej nazwa.
OdpowiedzUsuńa możesz mi powiedzieć czy czerwony barnik ma w sobie koszenilę?
W składzie jest tylko E124.
Usuńhej, ja tu zupełnie przypadkiem szukając barwników. Piszecie, że barwniki to chemia, macie rację, ale czy tego chcecie czy nie spożywacie je na co dzień nawet o tym nie wiedząc. Poza tym myślę, że szczypta barwnika naprawdę nam nie zaszkodzi, bo jego rozcieńczenie i jego ilość w skonsumowanym przez nas kawałku/ach ciasta np to nie koniec świata. I tak już na marginesie, czytałam ostatnio ciekawy artykuł o syropie glukozowo-fruktozowym....radzę poszperać i poczytać, niby niewinnie brzmi a gorsze bagno niż te barwniki, a znajdziecie go w wielu, nawet bardzo wielu produktach spożywczych
OdpowiedzUsuń