Tym razem postanowiłam nie dawać tutaj lakierów w podsumowaniu miesiąca - moje lakierowe łupy znajdziecie na drugim blogu, tu jednak nie chcę powodować u Was oczopląsu ;) We wrześniu trochę kupiłam, sporo wygrałam, parę rzeczy dostałam :) Przybyło mi dość sporo, ale właściwie myślałam, że jak zbiorę to wszystko razem, będzie tego więcej - a jest prawie że przyzwoicie :D
Tak zbite w kupę jak tutaj nie wyglądają groźnie, co? ;) Dlatego podzieliłam je na grupki, żeby móc je Wam lepiej przedstawić :)
Po pierwsze - nagrody. Brałam ostatnio udział w wielu konkursach, a w części z nich nagrodami były kosmetyki. Teraz zrobiłam sobie przerwę w graniu, ale we wrześniu przyszło sporo wcześniejszych nagród. Mamy tu dwa zestawy po 3 żele pod prysznic Original Source (mięta, limonka i mango) - myślałam, że część puszczę od razu w świat, ale pachną tak obłędnie, że nie mam do tego serca ;) Trzy kosmetyki z serii Bielenda Awokado to nagroda z konkursu Pogodni TVP na FB. Wygrałam tam 3 zestawy, każdy po kilkanaście kosmetyków, w tym połowa to męskie, ale uszczęśliwiłam nimi całą rodzinę (np. jedna paczka miała iść na adres mojego Wojtka, ale jak jego mama ją zobaczyła to tak się ucieszyła, że już cała zawartość została u niej ;)). Są tu też dwa inne kosmetyki Bielendy - peeling Granat i algi do mycia ciała - te z kolei wygrałam na Papilocie, wybrali moje zdobienie paznokci i je opublikowali. Szkoda, że powinnam dostać do nich jeszcze miód do ciała, na którym mi najbardziej zależało, a dostałam tylko te... Dwie ostatnie rzeczy to mandarynkowy żel pod prysznic Isana (liczę jako nagrodę, bo "kupiłam" go za punkty z karty upominkowej, którą wygrałam ;)) i perfumy Benefit Ring my Bella - to z kolei za punkty z tego serwisu o kosmetykach, o którym Wam ostatnio pisałam. Pachną prześlicznie!
Tutaj mamy z kolei moje zamówienie z mojej ulubionej drogerii internetowej, Inermis.pl. To toruński sklep, a ja, jako torunianka, mam dostawę za 5zł albo gratis, zależy od wysokości zamówienia ;) Lubię bardzo tą drogerię, bo pojawiają się w niej nowości, których długo jeszcze nie ujrzymy w sieciowych drogeriach, a niestety takie zdecydowanie przeważają w Toruniu. Przykładem jest np. maska Ziai czy szampony Joanny - nigdzie ich jeszcze nie widziałam stacjonarnie. Kupiłam głównie produkty potrzebne mi do akcji ratunkowej dla moich włosów, ale kąpiel solankowa o zapachu bzu krzyczała do mnie z monitora, więc... ;) Kocham zapach bzu, nie mogłam odmówić :) Właściwie Radical powinien być w grupce poniżej ;)
Tutaj mamy miks wszystkiego ;) Wodę brzozową dorwałam w lokalnym markecie, maseczkę oczyszczającą zamówiłam z Avonu, żel Kamill i Radical ze zdjęcia niżej to gratisy z SuperPharm, eyeliner Beauty UK, mydło Yardley London i masełko Hawaiian Tropic to cudeńka z Paatal.pl. Są tu też moje zakupy kolorówkowe - boska kredka do oczu Gosh i zdecydowanie nieboski tusz do rzęs Essence, no i pędzelki do cieni do powiek, które dostałam od Sabbathy :)
Na koniec cała piękna rodzinka kosmetyków Kobo :) Część z nich już tu prezentowałam, wyszukajcie z panelu bocznego, jest tam lista rozwijana z producentami ;) Muszę przyznać, że jestem baaardzo pozytywnie zaskoczona jakością tych kosmetyków, musiałabym się nawet zastanowić, czy Kobo nie wskoczyło już przypadkiem na moje pierwsze miejsce wśród kosmetyków kolorowych ;) W wielu kategoriach na pewno tak, jest numerem jeden :)
To by było na tyle, choć przyznaję, że zapomniałam kilku drobiazgów zebrać na zdjęciach - dwóch saszetkowych maseczek Ziaja czy 5 cieni do powiek Sensique.
Teraz małe podsumowanie miesiąca...
31 sierpnia 2011 >>> 30 września 2011
Obserwatorów GFC: 182 >>> 267 (+85)
Fanów na FaceBooku: 47 >>> 72 (+25)
Ulubiony kosmetyk września:
Zazdroszczę tylu wygranych :) Ja to jakoś szczęścia nie mam
OdpowiedzUsuńO kurcze :) Ale z Ciebie szczęściara :D
OdpowiedzUsuńSporo tego ;O
OdpowiedzUsuńO kurde :) Ale super! Masz szczęście w konkursach :) Gratuluję nabytków!
OdpowiedzUsuńMasz niesamowite szczęście :) żele oryginal source pachną obłędnie, mam miętę z czekoladą i malinowo waniliowy :D
OdpowiedzUsuńTo nie kwestia szczęścia, to były akurat konkursy, którym wystarczy poświęcić trochę czasu, a nagroda jest niemal gwarantowana ;)
OdpowiedzUsuńJeny, ile Ty tego masz :) Zazdroszcze ;)
OdpowiedzUsuńNie mam żadnego kosmetyku z kobo więc chyba warto kupić :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńkobo < masz ten piekny cien golden rose? kupilam bo tak sie zakochalam, ale portfel cierpial te 18 zl;/ zebym ja takie wspołprace miala hehe :)
OdpowiedzUsuńi moj ukochany plyn do demakijazz bielendy tez masz ;)
Akurat tego kolorku nie mam chyba :< Niedługo będę recenzować te cienie prasowane w wysokich opakowaniach.
OdpowiedzUsuńsuper łupy uweilbiam firme kobo musze cś od nich zakupic
OdpowiedzUsuńUlala szczęściara z ciebie, mnie zadna maszyny losujące ostatnio nie lubia
OdpowiedzUsuńNie biorę udziału w takich losowych konkursach, wolę się jakoś wykazać kreatywnością ;)
OdpowiedzUsuńno rodzinka'kobo' ci się nieźle powiększyła :P
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie (:
Super zdobycze, szczególnie zazdroszczę wygranych i Kobo :)
OdpowiedzUsuńA ten drugi na dole od leweej to nie golden rose? ;)
OdpowiedzUsuńmasz moze taką szarośc opalizująca na fioletowy?
a nie chcesz się podzielic ;) nie zużyjesz przecież tego sama ;)
OdpowiedzUsuńWow ale tego dużo, a jakie wszystko fajne ;) Ile punktów musiałaś uzbierać na perfumy?
OdpowiedzUsuńjamapi, dzielę się ;)
OdpowiedzUsuńMattersAtAll, aż 1000 pkt, niestety.
czekałam na ten post :D faktycznie sporo tego:) zazdroszczę i chętnie bym część ukradła :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
ps. zmieniłaś wygląd bloga? podoba mi się:)
Kamyczku, nie, nic nie zmieniałam :) Ale cieszę się, że się podoba :D
OdpowiedzUsuń