Święta, święta i po świętach. Przyznam szczerze, że tak jak nie lubię świąt, tak tegoroczne były bardzo udane! Wigilię spędzaliśmy w dużym gronie, zjechała się rodzina z różnych zakątków Polski, więc było gwarnie, tłoczno, ale rodzinnie i zabawnie. :) No i w związku z takim tłumkiem, pod choinką był też tłum prezentów ;) I właściwie wszystkie trafione, ale to dlatego, że zazwyczaj sama mówiłam wprost, co bym chciała ;) Moje prezenty za to podobały się wszystkim, choć 5letni brat nieco kręcił z początku nosem, bo prezent ode mnie nie miał nic wspólnego z Gwiezdnymi Wojnami, na które teraz ma hopsa ;) Pokazałam mu jednak, jak fajnie gra się w grę ode mnie i już latał zachwycony ;) Mama aż zaniemówiła, jak zobaczyła kupon z Groupona na cały szereg zabiegów kosmetycznych i pielęgnacyjnych - nigdy nie była u kosmetyczki, a zawsze marzyła ;)
Na zdjęciu obok nasza choinka, w tym roku ozdabiana głównie przez młodsze rodzeństwo, więc jest pstrokata, ale taka "swojska" :)
Potraw mieliśmy chyba więcej niż "przepisowe" dwanaście, nawet w tym roku pomyślano o osobach, które nie lubią ryb - czyli między innymi o mnie ;) Opchałam się więc krokietami, pierogami i fasolką po bretońsku ;) Od siebie dodałam piernika z powidłami śliwkowymi i ciastka francuskie, z których ani jedno nie dotrwało do Wigilii, bo zostały pożarte jako paliwo dla nas w trakcie przygotowań ^^
Tutaj z kolei dzieła mojego młodszego rodzeństwa - mama upiekła pierniczki, a młodzież je tak uroczo ozdobiła ^^ W efekcie jednym takim ciasteczkiem można się było na amen zasłodzić, ale i tak robiły furorę ;)
W związku z dużą ilością gości, prezentów pod choinką było mnóstwo :) Nawet mój kot Tymon obserwował je podejrzliwie, bo taka góra kolorowych paczek może oznaczać coś niedobrego ;) Swoją drogą, nawet dla niego i dla naszej skretyniałej suczki Lady coś się tutaj znalazło ;)
Ja sama otrzymałam w tym roku więcej prezentów niż podczas trzech ostatnich Wigilii razem wziętych, jest mi więc bardzo miło, bo każdy prezent na pewno mi się przyda (z jednym małym wyjątkiem :P).
A więc, co dostałam? :)
Dwie świetne książki, na których bardzo mi zależało, mianowicie:
+ "Kobieta na drugim krańcu świata" Martyny Wojciechowskiej - otóż jakiś czas temu przeczytałam pierwszą książkę Martyny i nagle stała się ona moją idolką :) Podziwiam ją na wszelkie możliwe sposoby, jest osobą przemiłą, kontaktową (nawet udało mi się z nią nawiązać bezpośredni kontakt na jej stronie na FB ;)), zabawną i odważną... Zastanawiam się nawet, czy nie przebija mojego podróżniczego idola nr 1, czyli Wojtka Cejrowskiego ;) Tak czy siak, kocham ich oboje!
+ "Muffiny - Małe, ale za to przepyszne" - oto prawie 300 stron pełnych przepisów na bossskie i łatwe w wykonaniu muffinki, które uwielbiam piec! Przed świętami zamówiłam sobie blachy do muffinek, mam nadzieję, że dojdą na dniach i będę mogła zacząć piec! Jak widzicie, już pozaznaczałam sobie tutaj prowizorycznymi zakładkami najciekawsze przepisy, które chciałabym wykorzystać. Dlatego w najbliższej przyszłości spodziewajcie się jakiegoś posta o muffinach i sposobie ich pieczenia ;)
Tutaj prezent od Ukochanego :) Nie jestem w żaden sposób uzależniona od muzyki, nie mam już nawet ulubionego gatunku - chyba, że za gatunek uznamy muzykę filmową. Niemniej jednak, od jakiegoś czasu brakowało mi jakiegoś odtwarzacza na dłuższe spacery czy drogę na uczelnię i bałam się, że z braku laku zacznę sama sobie śpiewać :P Na szczęście już nie muszę, bo dostałam dokładnie taką mp3 jaką chciałam - 2GB, opcja shuffle, czopkowo-tamponowy kształt ;) Tylko słuchawki muszę sobie wymienić, bo do tych mam za małe uszy :P
Nie mogło oczywiście zabraknąć tu kosmetyków ;) Oto, co tu mamy:
+ wymarzona paletka Sleek nr 2, czyli Monaco :) Na żywo podoba mi się jeszcze bardziej niż na swatchach! Jest śliczna i nie mogę się doczekać, aż ją przetestuję "w plenerze" - na razie siedzę jeszcze w domu i leniuchuję, dziś tylko lecę zobaczyć, co słychać na wyprzedażach :P
+ zestaw Garniera szampon z odżywką - i to jest właśnie ten nietrafiony prezent. Raz, że mam spory zapas kosmetyków do włosów (o czym osoba, która mi to podarowała raczej wie), dwa, że nie używam takich odżywek, trzy, że nie lubię Garniera, a cztery, że Garnier testuje na zwierzętach. No, ale jak już mam, to szampon kiedyś tam zużyję, a odżywkę oddam mamie ;)
+ szampon zwiększający objętość włosów Yves Rocher - słyszałam, że jest dobry, zobaczymy, czy to prawda :) Sama jestem ciekawa. No i pachnie ślicznie, a dla mnie zapach jest ważny w każdym rodzaju kosmetyków, takie moje małe spaczenie ;)
W tym roku postanowiłyśmy sobie z kumpelą z uczelni zrobić prezenty, jakieś miłe drobiazgi. Dostałam od niej coś, co bardzo mnie ucieszyło - lawendowy odświeżacz powietrza do pokoju :) Pachnie teraz niemal w całym mieszkaniu ^^ No i butelka jest śliczna, choć nie bardzo udało mi się ją uchwycić... Drugie zdjęcie tutaj to przesłodkie kolczyki-żyrafki od mamy. Przed świętami byłam z nią na Starówce, a tam wstąpiłyśmy na jarmark świąteczny. Znalazłyśmy stoisko z mnóstwem ręcznie lepionych kolczyków z modeliny i wybrałyśmy sobie po jednej parze. Mama schowała je do torebki, a później w domu udawała, że je zgubiła, ale... znalazły się pod choinką ;) Przeurocze, prawda? :)
Ostatnimi prezentami są ciepluteńkie grubaśne rajstopki od mojej nadopiekuńczej teściowej, która nawet moją odmę płucną tłumaczyła tym, że za lekko się ubieram ;) Do pewnego momentu ta troska jest miła, później zamienia się w wielkie uprzykrzanie życia ^^ Jest tu też szal, ładny, ciepły i milusi, od razu się polubiliśmy :) Prawie bym o nim zapomniała przy robieniu zdjęć, bo miałam go na szyi ;) Ten prezent w sumie nawet nie wiem, od kogo jest ;) Tzn. poza tym, że od Świętego Mikołaja ;)
Tutaj jeszcze mój wigilijny makijaż - nic odkrywczego, bo bardzo podobny już tutaj prezentowałam. Użyłam tu czterech cieni z palety Sleek - Original, linera Kobo i tuszu Avon SuperShock Max.
Bardzo ogólnie podsumowując - jestem szalenie zadowolona z tych świąt :) Było kilka zgrzytów w rodzince, ale czy da się tego uniknąć? Raczej nie ;) Atmosfera była świąteczna, choć bez śniegu, zwłaszcza, jak moja mamuśka i jej siostry po lampce wina zaczęły śpiewać chórkiem kolędy... I choć moja mama nazywa się tak, jak pewna sławna piosenkarka, to jednak tej drugiej musiały przypaść w udziale wszelkie umiejętności wokalne ;) Ale przynajmniej było wesoło :D
A jak minęły Wasze święta? Jesteście zadowolone z prezentów? :)
Tutaj z kolei dzieła mojego młodszego rodzeństwa - mama upiekła pierniczki, a młodzież je tak uroczo ozdobiła ^^ W efekcie jednym takim ciasteczkiem można się było na amen zasłodzić, ale i tak robiły furorę ;)
W związku z dużą ilością gości, prezentów pod choinką było mnóstwo :) Nawet mój kot Tymon obserwował je podejrzliwie, bo taka góra kolorowych paczek może oznaczać coś niedobrego ;) Swoją drogą, nawet dla niego i dla naszej skretyniałej suczki Lady coś się tutaj znalazło ;)
Ja sama otrzymałam w tym roku więcej prezentów niż podczas trzech ostatnich Wigilii razem wziętych, jest mi więc bardzo miło, bo każdy prezent na pewno mi się przyda (z jednym małym wyjątkiem :P).
A więc, co dostałam? :)
Dwie świetne książki, na których bardzo mi zależało, mianowicie:
+ "Kobieta na drugim krańcu świata" Martyny Wojciechowskiej - otóż jakiś czas temu przeczytałam pierwszą książkę Martyny i nagle stała się ona moją idolką :) Podziwiam ją na wszelkie możliwe sposoby, jest osobą przemiłą, kontaktową (nawet udało mi się z nią nawiązać bezpośredni kontakt na jej stronie na FB ;)), zabawną i odważną... Zastanawiam się nawet, czy nie przebija mojego podróżniczego idola nr 1, czyli Wojtka Cejrowskiego ;) Tak czy siak, kocham ich oboje!
+ "Muffiny - Małe, ale za to przepyszne" - oto prawie 300 stron pełnych przepisów na bossskie i łatwe w wykonaniu muffinki, które uwielbiam piec! Przed świętami zamówiłam sobie blachy do muffinek, mam nadzieję, że dojdą na dniach i będę mogła zacząć piec! Jak widzicie, już pozaznaczałam sobie tutaj prowizorycznymi zakładkami najciekawsze przepisy, które chciałabym wykorzystać. Dlatego w najbliższej przyszłości spodziewajcie się jakiegoś posta o muffinach i sposobie ich pieczenia ;)
Tutaj prezent od Ukochanego :) Nie jestem w żaden sposób uzależniona od muzyki, nie mam już nawet ulubionego gatunku - chyba, że za gatunek uznamy muzykę filmową. Niemniej jednak, od jakiegoś czasu brakowało mi jakiegoś odtwarzacza na dłuższe spacery czy drogę na uczelnię i bałam się, że z braku laku zacznę sama sobie śpiewać :P Na szczęście już nie muszę, bo dostałam dokładnie taką mp3 jaką chciałam - 2GB, opcja shuffle, czopkowo-tamponowy kształt ;) Tylko słuchawki muszę sobie wymienić, bo do tych mam za małe uszy :P
Nie mogło oczywiście zabraknąć tu kosmetyków ;) Oto, co tu mamy:
+ wymarzona paletka Sleek nr 2, czyli Monaco :) Na żywo podoba mi się jeszcze bardziej niż na swatchach! Jest śliczna i nie mogę się doczekać, aż ją przetestuję "w plenerze" - na razie siedzę jeszcze w domu i leniuchuję, dziś tylko lecę zobaczyć, co słychać na wyprzedażach :P
+ zestaw Garniera szampon z odżywką - i to jest właśnie ten nietrafiony prezent. Raz, że mam spory zapas kosmetyków do włosów (o czym osoba, która mi to podarowała raczej wie), dwa, że nie używam takich odżywek, trzy, że nie lubię Garniera, a cztery, że Garnier testuje na zwierzętach. No, ale jak już mam, to szampon kiedyś tam zużyję, a odżywkę oddam mamie ;)
+ szampon zwiększający objętość włosów Yves Rocher - słyszałam, że jest dobry, zobaczymy, czy to prawda :) Sama jestem ciekawa. No i pachnie ślicznie, a dla mnie zapach jest ważny w każdym rodzaju kosmetyków, takie moje małe spaczenie ;)
W tym roku postanowiłyśmy sobie z kumpelą z uczelni zrobić prezenty, jakieś miłe drobiazgi. Dostałam od niej coś, co bardzo mnie ucieszyło - lawendowy odświeżacz powietrza do pokoju :) Pachnie teraz niemal w całym mieszkaniu ^^ No i butelka jest śliczna, choć nie bardzo udało mi się ją uchwycić... Drugie zdjęcie tutaj to przesłodkie kolczyki-żyrafki od mamy. Przed świętami byłam z nią na Starówce, a tam wstąpiłyśmy na jarmark świąteczny. Znalazłyśmy stoisko z mnóstwem ręcznie lepionych kolczyków z modeliny i wybrałyśmy sobie po jednej parze. Mama schowała je do torebki, a później w domu udawała, że je zgubiła, ale... znalazły się pod choinką ;) Przeurocze, prawda? :)
Ostatnimi prezentami są ciepluteńkie grubaśne rajstopki od mojej nadopiekuńczej teściowej, która nawet moją odmę płucną tłumaczyła tym, że za lekko się ubieram ;) Do pewnego momentu ta troska jest miła, później zamienia się w wielkie uprzykrzanie życia ^^ Jest tu też szal, ładny, ciepły i milusi, od razu się polubiliśmy :) Prawie bym o nim zapomniała przy robieniu zdjęć, bo miałam go na szyi ;) Ten prezent w sumie nawet nie wiem, od kogo jest ;) Tzn. poza tym, że od Świętego Mikołaja ;)
Tutaj jeszcze mój wigilijny makijaż - nic odkrywczego, bo bardzo podobny już tutaj prezentowałam. Użyłam tu czterech cieni z palety Sleek - Original, linera Kobo i tuszu Avon SuperShock Max.
Bardzo ogólnie podsumowując - jestem szalenie zadowolona z tych świąt :) Było kilka zgrzytów w rodzince, ale czy da się tego uniknąć? Raczej nie ;) Atmosfera była świąteczna, choć bez śniegu, zwłaszcza, jak moja mamuśka i jej siostry po lampce wina zaczęły śpiewać chórkiem kolędy... I choć moja mama nazywa się tak, jak pewna sławna piosenkarka, to jednak tej drugiej musiały przypaść w udziale wszelkie umiejętności wokalne ;) Ale przynajmniej było wesoło :D
A jak minęły Wasze święta? Jesteście zadowolone z prezentów? :)
książka muffinkowa <3
OdpowiedzUsuńŚwietne :).
OdpowiedzUsuńA góra prezentów na prawdę wielka <3.
Fajne prezenty :)
OdpowiedzUsuńMy z TŻ w tym roku dostaliśmy też parę książek - po powrocie do domu stwierdziłam, że musimy jechać do Ikea i dokupić jakiś mały regał na nie, bo już nie mamy miejsca na półkach na kolejne tomy ;)
Świetne prezenty
OdpowiedzUsuńCalliope, oj, wiem, o czym mówisz, u mnie powoli zaczynają piętrzyć się na "nieksiążkowych" półkach, ale nawet nie mam już wolnego kawałka ściany, żeby dodać gdzieś regał ^^
OdpowiedzUsuńFaktycznie, góra prezentów. Takie rodzinne święta to coś naprawdę wspaniałego.
OdpowiedzUsuńświetne prezenty :) widze,że kot siena nie czaił :)
OdpowiedzUsuńAle masa prezentów! Fajne zdobycze Ci się trafiły :) U mnie w tym roku niewiele osób, ale z prezentami też na bogato :)
OdpowiedzUsuńIle prezentów :) gratuluję i zazdraszczam :D
OdpowiedzUsuńksiązka o muffinkach i żyrafki to bym ci zabrała xD
OdpowiedzUsuńBardzo fajne prezenty :)
OdpowiedzUsuńświetne prezenty ! :) ciekawa jestem książki M. Wojciechowskiej :)
OdpowiedzUsuńU mnie też trafiło się kilka kosmetycznych prezentów:)
OdpowiedzUsuńIle prezentów :D dobry mikołaj :)
OdpowiedzUsuńPS: Zostałaś przeze mnie otagowana, zapraszam do zabawy :) http://kotwkosmetyczce.blogspot.com/2011/12/tag-motyle-2011.html
OdpowiedzUsuńi makijaż i prezenty- super :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńświetne prezenty...
OdpowiedzUsuńksiążka o muffinkach <3
i śliczny makijaż :D
Ukradne Ci ksiązke o muffinkach:P A czy nie wiesz gdzie mikołaj ją kupił:)?
OdpowiedzUsuńKleopatre, wiem, bo sama sobie kupowałam w imieniu Mikołaja ^^ W Lidlu były takie książki, różne rodzaje (Ciasta, Przystawki itd), kosztowały po 12zł ;)
OdpowiedzUsuńŚwiąteczny makijaż - rewelacja :) Prezenty bardzo fajne!
OdpowiedzUsuńBardzo fajne prezenty:)
OdpowiedzUsuńhttp://kobiece-wariacje.blogspot.com/
Super prezenty! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie http://czerwonapomadka90.blogspot.com/
Aaaaa tak myslalam ze z Lidla:D Byłam kiedys po nią ale nie było niestety;)
OdpowiedzUsuńOne się co jakiś czas pojawiają, więc nic straconego :) A zdecydowanie warto kupić, bo przepisy są fantastyczne i bez science fiction typu "weź kilogram kawioru" :D
OdpowiedzUsuńTe kolczyki są śliczne i oryginalne:)
OdpowiedzUsuńNo a ja -no po prostu nie wiem czemu ;) - uważam, że najfajniejszym prezent dostałaś od tej koleżanki z uczelni ;P
OdpowiedzUsuńBtw. książka o muffinach mi się podoba, bo już czuję, że niedługo jakiś spróbuję, prawda? Prawda, nie? ;)
Kairi, no ba, najlepszy z najlepszych :D
OdpowiedzUsuńA co do muffinek masz absolutną rację, teraz Was będę nimi katować :P
Cieszę się, że co do prezentu się zgadzamy (przy okazji granatowy lakier się sprawdził! Jest bosssski *.*)
OdpowiedzUsuńA ja tam na tą muffinkową falę tylko czekam :D
Kolczyki żyrafy :D
OdpowiedzUsuńTeż bym takie chciała, bo mam świra na punkcie tych zwierząt ;)