Mamy już wiosnę w pełni, a ja publikuję recenzję żelu pod prysznic z zimowej limitki Original Source... Może coś ze mną nie tak? Wcale nie - po prostu ten żel ma cudny zapach, który nie jest ani trochę zimowy - jest po prostu uniwersalny :) Właśnie go "wyzerowałam", więc piszę o nim, póki mam świeże wrażenia ;)
Opis producenta:
Gdzie i za ile: wszędzie, ok. 8zł / 250ml
Skład:
Moja opinia:
Zacznę może od tego, że gdy trafiły do mnie oba żele z limitki (przypominam, że drugi do malina i kakao, recenzja TUTAJ), ten drugi zachwycił mnie duuużo bardziej zapachem - tak, że przyćmił mandarynkowego brata. Dopiero kiedy wystawiłam go na łazienkową półkę, ujął mnie i on, bo w kąpieli, na ciele, pachnie znacznie lepiej niż w butelce.
Sama butelka jest taka sama jak w przypadku wszystkich OSów - stawiana na otwarciu typu zatrzask, chropowata po bokach, dzięki czemu nie wyślizguje się z mokrych dłoni, ładna. Niestety brakuje w niej silikonowego niekapka, który był genialnym pomysłem w pierwszych latach funkcjonowania marki w Polsce, teraz z niekapków zrezygnowano i zamiast tego są krateczki przy wylocie butelki. Niestety niewiele one zmieniają i jeżeli zostawimy otwarty żel - ucieknie. Można po prostu przekładać zamknięcia ze starych butelek OSa, co sama praktykuję.
Żel jest dość gęsty, typowo żelowy (nie ma konsystencji galaretki) i ma wściekle pomarańczowy kolor. O jego zapachu już wspominałam, ale wypada napisać więcej. Otóż pachnie na pewno mandarynką (choć dla mnie to równie dobrze mogłaby być pomarańcza) i czymś świeżym - nie rozpoznałabym bazylii, ale dodaje ona takiej pikantno - świeżej nutki do zapachu, co sprawia, że jest nietypowy i naprawdę bardzo mi się podoba :)
Jakościowo żel odpowiada mi znacznie bardziej niż malinowy brat. Pieni się o wiele lepiej i jest dużo bardziej wydajny - we dwoje używaliśmy go przez miesiąc, podczas gdy zużycie malinowego zajęło nam 2-3 tygodnie. Znam osoby, które narzekają, że żele OS je wysuszają. Mnie jeszcze żaden z nich tak nie potraktował, dlatego niezmiennie od kilku lat utrzymuję, że to moja ulubiona marka żeli pod prysznic :)
Dodam jeszcze, że trafia teraz na półki już nowa wersja limitowana na lato - tym razem będzie to żel o zapachu karamboli - wierzcie mi - warto powąchać na półce, jest co najmniej intrygujący :)
Co sądzicie o Original Source? Jesteście na tak czy na nie? :) Macie ulubione zapachy?
Bardzo lubię zapachy tych żeli, ale są niestety niewydajne - słabo sie pienią.
OdpowiedzUsuńTo wcale nie jest zasada, jedne pienią się lepiej, inne gorzej :)
UsuńTeraz używam wersji malina & kakao, wcześniej miałam jeszcze kokosa i pod względem wydajności bił malinę na głowę.
OdpowiedzUsuńNo malina ogólnie jakaś felerna pod tym względem była... Kokosa nie używałam, bo nie lubię takich zapachów ;)
Usuńale tę bazylię czuć? :)
OdpowiedzUsuńmam takie cudo do mycia włosów o zapachu oregano :D jakbym się przyprawą do pizzy posypała po głowie :D
Czuć, ale nie poznałabym bazylii, nie pachnie przyprawami, tylko takiej świeżości dodaje do zapachu :)
UsuńLubie ich żele teraz sama uzywam żurawiny z miodem w wersji z drobinkami peelingujacymi jest swietny
OdpowiedzUsuńOoo, wiele bym za niego dała, w Polsce nie było tej wersji :(
UsuńSzczerze mówiąc to jeszcze nie używałam żeli z tej firmy.. Ale ten zapach musi być cudowny ;)
OdpowiedzUsuńTen i sporo innych ;)
UsuńMi niestety te żele wysuszają masakrycznie skórę.
OdpowiedzUsuńA których próbowałaś?
Usuńjeszcze nie miałam i nie kuszą mnie jakoś specjalnie.
OdpowiedzUsuńObstawiam, że prędzej czy później stworzą zapach, na który się skusisz ;)
UsuńTak czytam i coraz bardziej mam na niego ochotę. Nuta zapachowa w moim guście :)
OdpowiedzUsuńTo się pośpiesz, bo znikają z półek już ;)
Usuńwłaśnie kupiłam swój pierwszy żel z OS i właśnie też słabo się pieni ;/
OdpowiedzUsuńA który wzięłaś?
UsuńJeszcze ich nie próbowałam, ale skoro tak pięknie pachną, chętnie to zmienię.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto spróbować, zapachy to ich główne zalety ;)
UsuńJak piszesz, że nie przesuszają ci skóry, to może i mi nie przesuszą. W każdym razie jeden kupię na początek :)
UsuńMam tą drugę wersję, malinową. Jest to mój pierwszy żel z OS i... okropnie denerwuje mnie ta galeretkowata konsystencja, przez co sporo żelu wyślizguje mi się z rąk i się marnuje;/ No i nie pasuje mi też opakowanie, jest mega niewygodne;)
OdpowiedzUsuńZa każdym razem sięgam po niego tylko dla zapachu i tym razem się skusiłam, w Rossmannie na promocji, ale za każdym razem tez żałuję, a to mnie przesusza, a to wydaje mi się jakiś rozcieńczony... ech... ;)
OdpowiedzUsuńMam go i bardzo lubię
OdpowiedzUsuńJa mam Original Source wersję malina, wanilia i mleko i pachnie wspaniale, jak lody czy może jogurt. W każdym razie bardzo lubię go używać. Wzięłam go na wyjazd i moje koleżanki też doceniły, ponad pół butelki poszło ;)
OdpowiedzUsuńNie wysusza mnie nawet za bardzo, co dziwne bo moja skóra zwykle potrzebuje dużo kremu po kąpieli a tu takie cuda :)
Ogólnie jestem bardzo zadowolona, choć wolę żele peelingujące.
Mnie również jeszcze żaden żel OS nie wysuszył :)
OdpowiedzUsuńWitam Cię po raz pierwszy.
OdpowiedzUsuńŚliczna grafika bloga, ciekawe posty. Myślę, że będę tu wpadała częściej.
Co do żelu, to pierwszy raz widzę.
Pozdrawiam.