Yeah, mam dziś wolne i właśnie się obudziłam, cóż za cudowne uczucie :D Zdecydowanie nie jestem osobą, która lubi wstawać o 6:30 i kłaść się przed 1:00... ;)
Mam dziś dla Was recenzję kolejnego mazidła do ust. Wiecie, że je uwielbiam :) Niestety właściwie piszę tę recenzję w żałobie, bo prawdopodobnie balsam, o którym mowa, musiałam zgubić gdzieś w Warszawie w weekend, a szkoda, bo bardzo się z nim polubiłam :( Chodzi o balsam Palmer's o zapachu czekolady i mięty, poczytajcie mój pożegnalny poemat ;)
Opis producenta:
Gdzie i za ile: np. na BodyLand.pl, 13,95zł (obecnie 11,95zł) / 10g
Skład:
Moja opinia:
Balsam kupujemy porządnie opakowany, co zapewnia mu bezpieczeństwo - nie wyobrażam sobie świadomości, że ktoś w sklepie mógł sobie "wypróbować" balsam, którego właśnie używam. Sama tubka jest dość spora, zawiera 10g produktu. Jej design odpowiada normom dla Palmer'sa - jest biała z brązowymi napisami, ogólnie szata graficzna kosmetyków Palmer's kojarzy mi się z klimatem lat 50. ;) Sam balsam jest bardzo gęsty, trzeba mocno nacisnąć tubkę, by go z niej wydobyć, ale mi to odpowiada. Duuużym jego atutem jest oczywiście zapach, który zdecydowanie pachnie czekoladą z miętą, niesamowicie apetycznie. A najgorsze jest to, że balsam właściwie też smakuje! Może nie miętową czekoladą, ale na pewno jest słodki, przez co nie zostawał nigdy na moich ustach zbyt długo ;)
Prawdę mówiąc, nie jestem przekonana do balsamów o tej formie aplikacji, bo przy smarowaniu sporo kosmetyku zostaje na obrzeżach aplikatora i paćka całe opakowanie. Dlatego to, co wycisnę z tubki po prostu rozprowadzam czystym palcem po ustach.
Jeżeli chodzi o działanie, nie mam tak naprawdę na co narzekać. Balsam bardzo skutecznie zmiękcza usta, nadając im ładny i zdrowy wygląd, znikają spierzchnięcia, a przy tym nie jest tak mocny jak Carmex czy Blistex - powiedziałabym, że jest idealny na co dzień. Faktycznie przez swoją formułę sprawia, że usta nieco lśnią, czego nie lubię, ale jestem w stanie mu to wybaczyć :)
Jedyną chyba wadą jest to, że co godzinę, może dwie, trzeba nakładać go na nowo - możliwe, że ze względu na słodki smak i apetyczny zapach, ale myślę, że i bez tego nie trzymałby efektu na ustach zbyt długo.
Czy polecam? Jak najbardziej, zwłaszcza łasuchom, które tak jak ja kochają zapach połączenia czekolady z miętą ;) Jeżeli moja tubka się nie znajdzie, zapoluję na nową ;)
Używałyście kosmetyków Palmer's? Lubicie je? :)
mam balsam z Palmer's dla kobiet w ciąży, tego balsamiku jeszcze chyba nie widziałam nigdzie w drogerii.
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie to połączenie czekolady i mięty.. rozejrzę się za nim .
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Palmers'a, chętnie wypróbuję kiedyś tę pomadkę :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie. Może wezmę go zamiast Carmexu :)
OdpowiedzUsuńOj są pierwsze straty po igraszkach xD
OdpowiedzUsuńWszelkie kosmetyki tej marki są rewelacyjne ;)
OdpowiedzUsuńTylko jestem w szoku że za taką cenę są w Polsce skoro w Anglii za krem do rąk płaciłam 0,70 pi a za balsam za niecałe 2 funty, a za pomadkę do ust funta niecałego.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie http://poszukiwane-okazje.blogspot.com/
Czekolada i mięta to jedno z moich ulubionych połączeń, ciekawa konsystencja, spodziewałam się czegoś jak masło a wygląda jak żel :)
OdpowiedzUsuńNie miałam, ale brzmi nieźle :) Lubię takie nabłyszczające balsamy, no i ciekawi mnie zapach, może kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńJeden z moich faworytów do ust. Pięknie pachnie, no i jak smakuje <3 Czeka na mnie wersja wiśniowa.
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji używać tego kosmetyku ale czekolada brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńMam go i bardzo go lubię, właśnie wyciskam już jego resztki.
OdpowiedzUsuńJa też lubię jak produkty do ust są dobrze zapakowane.
A ostatnio kupując balsam do ust Grace Cole, który nie był w nic zapakowany okazało się w domu, że ktoś w nim w sklepie paluchem grzebał :/
Lubię połączenie czekolady i mięty, a zwłaszcza latem:)
OdpowiedzUsuńO tym balsami czytam pierwszy raz, ale bardzo mnie zaciekawił:)
Brzmi świetnie i zaciekawił mnie a cena też nie jest za wysoka :)
OdpowiedzUsuńZamierzam go kupić jak trochę zużyje moich mazideł ;)
OdpowiedzUsuńLubię bardzo połączenie mięty i czekolady :) Mniam!
OdpowiedzUsuńPołączenie mięty i czekolady uwielbiam, ale w słodyczach właśnie :D
OdpowiedzUsuńZ tej firmy jeszcze nie miałam żadnego kosmetyku. Muszę to zmienić ....
OdpowiedzUsuńOj tak firma Palmers zyskała sobie u mnie ogromnego plusa po wypróbowaniu balsamu do ciała z formułą "cocoa butter"-super nawilżenie plus jest pompka więc wydobycie jest fantastyczne,polecam,naprawdę
Mięta i czekolada? :D Super.. musiałabym w końcu zapoznać się z produktami tej firmy :D
OdpowiedzUsuńNie rób mi smaka, błagam, mam jeszcze mnóstwo mazideł do ust, które plątają się po torebkach i kieszeniach :)
OdpowiedzUsuńZ palmersa mam balsam z masłem shea, cudownie pachnie i pielęgnuje.
O kurcze, nigdy go nigdzie nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takim połączeniem mięty i czekolady;)
OdpowiedzUsuńBrzmi zachęcająco i smakowicie ;) chociaz ja nie przepadam za takimi błyszczykami :P
OdpowiedzUsuńCzy to Ty robisz te zdjęcia? jak tak wychodzą Ci świetnie. Nie znam firmy, ale na pewno wypróbuję. Zachęcam do wejścia na mojego bloga:
OdpowiedzUsuńhttp://keep-calm-carpe.blogspot.com/
Czekolada i mięta? oo muszę to mieć, jestem miłośniczką wszelkich balsamów:)
OdpowiedzUsuńKolejny balsam do ust który bym kupiła ;) choć w obecnej chwili mam ich zatrzęsienie i sama nie wiem którego używać :)
OdpowiedzUsuń