W niedzielę wieczorem wróciłam z wspaniałego weekendu w Warszawie, który spędziłam u nowych znajomych (jak dotąd tylko znajomych Ukochanego ;)) i przy okazji na blogowym spotkaniu, więc emocji miałam aż nadto. Wypoczęłam sobie troszeczkę przez te dwa dni, ale musiałabym spędzić tam jeszcze z tydzień, żeby faktycznie to coś dało. Teraz wróciłam do Torunia i od razu do szarej rzeczywistości z grubej rury, czyli zaczęłam od 14-godzinnej zmiany w pracy ;) Ale w wolnej chwili napiszę i notkę, a co!
Mam dziś dla Was recenzję produktu, na który długo się napalałam, a kiedy wreszcie go dostałam (jako urodzinowy prezent od dwóch kochanych blogowych dusz - Seraphine i Sabbathy :)) i zaczęłam używać... mam mieszane uczucia. Poczytajcie :)
Opis dystrybutora:
Gdzie i za ile: np. na Bioarp.pl, 25zł / 150ml
Skład:
Moja opinia:
Zacznę tradycyjnie od opakowania, ponieważ tak, jak inne kosmetyki Baikal Herbals, niesamowicie urzeka mnie designem. Jest białe, schludne, z pięknym delikatnym rysunkiem ziół, które znajdują się w składzie - strzelam, że jest to właśnie lukrecja uralska. Poza pięknym wyglądem, opakowanie może pochwalić się też funkcjonalnością, bo pompka jest naprawdę świetna - wydobywa odpowiednią ilość pianki (choć czasem wolę wziąć dwie "dawki"), nie zacina się, nie mam jej nic do zarzucenia. Ważne jest dla mnie też to, że nie ma papierowych naklejek, które wyglądałyby po prostu nieestetycznie po kontakcie z wodą. Opakowanie ogólnie jest więc na medal.
Sama pianka jest dość rzadka i bardzo miękka, nie tak "ubita" jak pianki w opakowaniach ciśnieniowych. Pachnie delikatnie, ziołowo, choć nie jestem w stanie bliżej określić tego zapachu.
Jeżeli chodzi o działanie, tutaj właśnie zaczynają się moje wątpliwości. O ile pianki używa się bardzo przyjemnie, o tyle mam wrażenie, że jej działanie nie jest dostateczne - pięknie odświeża cerę, ale wg mnie za mało oczyszcza. Proszę tylko wziąć pod uwagę fakt, że jako właścicielka cery tłustej potrzebuję naprawdę porządnego oczyszczenia, więc innym cerom takie jak najbardziej mogłoby wystarczyć. Ja niestety po użyciu mam ochotę użyć "dla pewności" czegoś znacznie mocniejszego. Na co dzień ograniczam się jednak do tej pianki i tylko co kilka dni pozwalam sobie na mocniejsze "sprzątanie twarzy" drapiącym peelingiem czy maseczką.
Dodam jeszcze, że wydajność tej pianki mogę ocenić jako "w sam raz" - nie jest nieskończona, czego właściwie nie lubię, ale nie kończy się także szybko, myślę, że spokojnie może wystarczyć na 2-3 miesiące codziennego używania.
Czy polecam? Raczej tak, ale niekoniecznie dla osób, które tak jak ja potrzebują mocniejszych specyfików, żeby odpowiednio oczyścić swoją cerę.
Używałyście rosyjskich kosmetyków? Odkryłyście ostatnio jakieś perełki? :)
Skład:
Moja opinia:
Zacznę tradycyjnie od opakowania, ponieważ tak, jak inne kosmetyki Baikal Herbals, niesamowicie urzeka mnie designem. Jest białe, schludne, z pięknym delikatnym rysunkiem ziół, które znajdują się w składzie - strzelam, że jest to właśnie lukrecja uralska. Poza pięknym wyglądem, opakowanie może pochwalić się też funkcjonalnością, bo pompka jest naprawdę świetna - wydobywa odpowiednią ilość pianki (choć czasem wolę wziąć dwie "dawki"), nie zacina się, nie mam jej nic do zarzucenia. Ważne jest dla mnie też to, że nie ma papierowych naklejek, które wyglądałyby po prostu nieestetycznie po kontakcie z wodą. Opakowanie ogólnie jest więc na medal.
Sama pianka jest dość rzadka i bardzo miękka, nie tak "ubita" jak pianki w opakowaniach ciśnieniowych. Pachnie delikatnie, ziołowo, choć nie jestem w stanie bliżej określić tego zapachu.
Jeżeli chodzi o działanie, tutaj właśnie zaczynają się moje wątpliwości. O ile pianki używa się bardzo przyjemnie, o tyle mam wrażenie, że jej działanie nie jest dostateczne - pięknie odświeża cerę, ale wg mnie za mało oczyszcza. Proszę tylko wziąć pod uwagę fakt, że jako właścicielka cery tłustej potrzebuję naprawdę porządnego oczyszczenia, więc innym cerom takie jak najbardziej mogłoby wystarczyć. Ja niestety po użyciu mam ochotę użyć "dla pewności" czegoś znacznie mocniejszego. Na co dzień ograniczam się jednak do tej pianki i tylko co kilka dni pozwalam sobie na mocniejsze "sprzątanie twarzy" drapiącym peelingiem czy maseczką.
Dodam jeszcze, że wydajność tej pianki mogę ocenić jako "w sam raz" - nie jest nieskończona, czego właściwie nie lubię, ale nie kończy się także szybko, myślę, że spokojnie może wystarczyć na 2-3 miesiące codziennego używania.
Czy polecam? Raczej tak, ale niekoniecznie dla osób, które tak jak ja potrzebują mocniejszych specyfików, żeby odpowiednio oczyścić swoją cerę.
Używałyście rosyjskich kosmetyków? Odkryłyście ostatnio jakieś perełki? :)
tak więc u mnie by się nie sprawdziła...ja potrzebuję mocnego oczyszczenia:)
OdpowiedzUsuńwłaśnie testuję krem myjący Alva i jak na razie jest ok:)
pozdrawiam:)
Krem myjący? Jakoś nie zachęca mnie nazwą ;)
Usuńu mnie pewnie sprawdziłaby się tak średnio, jako środek łagodzący, ale nie oczyszczający :)
OdpowiedzUsuńO tak, do łagodzenia jest w sam raz przez tą delikatność :)
UsuńJa teraz mam taki patent, że wieczorem oczyszczam mocniejszym żelem, a rano włąśnie używam pianki, teraz z Caudalie :) I powiem, że działa całkiem nieźle, no bo po nocy nie czuję potrzeby jakiegoś inwazyjnego mycia ;)
OdpowiedzUsuńTa pianka już dawno mi wpadła w oko, będę musiałą ją kiedyś zamówić :)
Ja zwykle używam tego samego rano i wieczorem, ale może to dobry pomysł, żeby to rozdzielić ;)
UsuńMi bardzo służy takie rozdzielenie :)
Usuńto jest dobry patent :)
UsuńWłaśnie wczoraj dotarła do mnie moja pierwsza pianka do mycia twarzy, również rosyjska, ale inna firma której nazwy nie pamiętam :)
OdpowiedzUsuńMoże następnie sięgną po tą, mam cerę suchą skłonną do podrażnień więc staram się nie używać niczego mocnego do pielęgnacji twarzy ;)
To powinna Ci przypasować :) Koniecznie daj znać, co to za pianka i jak się sprawdza, kocham pianki i kocham rosyjskie kosmetyki! ;)
UsuńMam cerę mieszaną, więc może u mnie dać radę. Uwielbiam pianki! Przede wszystkim za to, że są delikatne, ale skuteczne :) Rosyjskich kosmetyków nie używałam. Trochę się ich boję.
OdpowiedzUsuńCzemu się boisz? :>
UsuńUwielbiam pianki! Zauważyłam, że im delikatniejszych środków myjących stosuję na moją mieszaną cerę tym odwdzięcza mi się lepszym wyglądem i stanem. Jak na razie mam 2 faworytów - piankę Decubal i z YR (chyba już niestety wycofana)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety łagodniejsza pielęgnacja się nie sprawdza na dłuższą metę :(
Usuńjeszcze nie miałam żadnego produktu do mycia twarzy w formie pianki, pewnie by mi się spodobała taka formuła
OdpowiedzUsuńNie dowiesz się, póki nie spróbujesz ;) Ja polecam, to moja ulubiona forma :)
UsuńNigdy nie miałam pianki do mycia twarzy :) Pewnie byłaby dla mnie za słaba, a w sumie lubię oczyszczać twarz za pomocą savon noir i nie planuję zmian.
OdpowiedzUsuńUwielbiam rosyjskie kosmetyki, moim zdaniem są warte uwagi. Jak dla mnie prawdziwą perełką jest krem pod oczy 50+ Receptury Babuszki Agafii - wprawdzie nie ja go stosuję, a moja mama, ale widać zmiany. Mama wygląda zdecydowanie młodziej i nie ma mowy o brzydkiej skórze pod oczami :)
O kurde, będę musiała się mu przyjrzeć, może mojej mamuśce coś takiego zafunduję? Mam duże zaufanie do rosyjskich kosmetyków :)
UsuńPodoba mi się ta forma pianki :) jeszcze nie miałam, ale bardzo bym chciała wypróbować :D
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie, coraz więcej pianek na półkach w sklepach ;)
Usuńwpadam dosłownie na minute, mam motyla :)
OdpowiedzUsuńhttp://mirrorowisko.blogspot.co.uk/2013/07/dzikie-wyzwanie-motyl.html
Dzięki :)
UsuńU mnie z oczyszczaniem jest różnie. Raz potrzebuję mocniejszego, ale jak za często to mam przesuszoną. Także ja muszę po prostu obserwować. Ale mam ochotę ją wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMasz dobrą wymówkę do posiadania kilku specyfików na raz :P
UsuńWłaśnie z tego co zauważyłam, pianki mają to do siebie, że są bardzo delikatne
OdpowiedzUsuńOj, nie wszystkie ;)
UsuńTak czy inaczej pianka wygląda przyzwoicie :)
OdpowiedzUsuńNie jest zła, to fakt :)
UsuńU mnie mogłaby się sprawdzić, zresztą lubuję się w piankach do mycia twarzy, więc i tą muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńJeżeli nie potrzebujesz mocnego oczyszczania to jak najbardziej polecam :)
UsuńPianka wygląda zachęcająco :) Nie miałam jeszcze okazji używać Rosyjskich kosmetyków, ale z tego co wiem jest kilka perełek wartych uwagi :)
OdpowiedzUsuńOj, zdecydowanie!
UsuńTa pianka to pierwszy kosmetyk rosyjski, nad którym nie pieję z zachwytu ;)
Mialam ja i wrazenia bardzo podobne - przyjemna, ale troche za delikatnie oczyszcza. Wydaje mi sie, ze na rano jest w sam raz, a na wieczor tylko po uprzednim oczyszczeniu buzi olejkiem albo micelem.
OdpowiedzUsuńMi na noc wystarcza, jak nie mam makijażu, ale nie wyobrażam sobie użyć tylko jej, kiedy coś na twarz nakładałam ;)
Usuńlubię pianki do mycia twarzy, ale póki co pozostane przy tej z Decubal ;)
OdpowiedzUsuńKurde, już kolejna osoba o niej wspomina :>
UsuńA ja uwielbiam takie produkty, szczególnie pianka z Lavery mnie zachwyciła, niesamowicie lekka, a doskonale zmywała makijaż...
OdpowiedzUsuńMogę jakiegoś linka do niej? :)
UsuńWiedziałam, że będziesz w Warszawie jak mnie nie było -_-
OdpowiedzUsuńPsiasiaaam! :*
UsuńHaha! No cóż jak to mówią "następnym razem" :D
UsuńMam ją, ale użyłam dopiero kilka razy ;)
OdpowiedzUsuńI jak pierwsze wrażenia?
UsuńJeszcze nie miałam styczności z rosyjskimi kosmetykami. A piankę właśnie recenzuję, ale z Caudalie.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o niej, ale baaardzo zachęcam do "rusków" ;)
Usuńo jest recenzja pianki! na nią liczyłam najbardziej ;) opakowanie również mi się podoba, i ta gęstość byłaby dla mnie w sam raz. Myślę,że by się u mnie spisała ;) ja jak na razie od "rusków" miałam szampon na łopianowym propolisie- średniaczek... i maskę łopianową- totalne dno :D w łazience czeka jeszcze kilka innych niewypróbowanych specyfików, błagam! NIECH SIĘ SPRAWDZĄ! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że lepiej nie oczyszcza skóry. A tak w ogóle to pierwszy raz widzę kosmetyki tej firmy :P
OdpowiedzUsuńMój motylek: http://iv90-jewellery.blogspot.com/2013/07/butterfly-makeup-dzikie-wyzwanie.html
ubóstwiam pianki ;) chociaż tej firmy jeszcze nie widzialam ;)
OdpowiedzUsuńZakochałam się w rosyjskich kosmetykach :D Jeśli chodzi o piankę to obecnie mam Organic Therapy - jest świetna. Dobrze myje, nie wysusza. Uwielbiam szampon Natura Siberica neutralny, krem Babuszki Agafii do 35 lat, tonik Babuszki Agafii przeciw wypadaniu oraz balsam do włosów fiński Planeta Organica. To takie moje perełki, które mnie absolutnie zachwyciły. Niekoniecznie sprawdziła się u mnie maska drożdżowa, po prostu nie robi nic. Aha i jeszcze całkiem fajny jest szampon na kwiatowym propolisie ;)
OdpowiedzUsuńLubię pianki, tę też muszę spróbować! Stosowałabym rano, gdy nie trzeba makijażu zmywać, jeśli nie czujesz takiego oczyszczenia ;)
OdpowiedzUsuń