Ciągle dopytujecie się, co słychać u Melkora, więc chyba szykuje się nowa blogowa seria ;)
Na dzień dzisiejszy mogę Wam napisać, że Melkor, którego historię możecie przeczytać TUTAJ (klik), ma się już zupełnie dobrze. Przybrał na wadze, jest już wielkim zdrowym kociskiem, godnym miana "norweski kot leśny" - zdaję sobie sprawę, że nie jest rasowy w pełnym tego słowa znaczeniu, ale wszystko wskazuje na to, że najwięcej krwi tej właśnie rasy w nim płynie.
Kocurek już nawet nie pamięta o jakichkolwiek pasożytach, jest zdrowy, strasznie gadatliwy i strasznie przytulaśny :) Jedynie po oczkach widać, że nie jest to kot, który zawsze miał kochający dom. Straszna kondycja, w jakiej do nas trafił, spowodowała widoczne wewnętrzne powieki, myślałam, że cofną się one, gdy wydobrzeje, ale na razie nic się tu nie zmienia. Pewnie zostanie mu tak już na stałe. Kocurek ma też lekkiego zeza, ale to dodaje mu tylko uroku, nie wydaje mi się, żeby wpływało jakoś na jego wzrok :)
Oczywiście jak to kot - najwięcej czasu spędza na parapecie, albo zerkając za okno, albo grzejąc się, gdy kaloryfer pod spodem jest włączony. Ostatnio jednak znajduje sobie i inne legowiska:
Łazienka to bez wątpienia najcieplejsze pomieszczenie w naszym mieszkanku, więc Melkor często sypia w zlewie lub w wannie :)
Na niektórych zdjęciach może wydawać się już tłuściutki, ale daleko mu do tego :) Jest strasznie puchaty przez swoją długą sierść, myślę, że wagę ma jak najbardziej prawidłową, mimo, że kilka miesięcy temu zafundowaliśmy mu zabieg kastracji - najadłam się trochę stresu przed, w trakcie i po zabiegu, ale wszystko przebiegło szybko i bezproblemowo. Od tamtego czasu Melkor nigdzie nie zostawił nam mokrej niespodzianki, je jak dotychczas, nie rozpasa się :)
Jest strasznym dzikusem - jak ma swoją "głupawkę" biega po całym domu i miauczy w niebogłosy. W okresie świątecznym oboje z Ukochanym mieliśmy taki sam grafik w pracy. Kiedy wracaliśmy do domu po 14godzinnej zmianie nie było szans, żeby wynudzony kociak dał nam spać - trzeba się było z nim pobawić i go wymiziać ;) Jego ulubionymi zabawkami są kulki z folii aluminiowej - wierzcie lub nie, ale on APORTUJE :) Jak rzucimy mu kulkę (im więcej rykoszetów o ściany tym lepiej ;)), po chwili przynosi ją z powrotem, żeby znowu mu rzucić. Inną zabawą jest oczywiście ściganie laserowego punkciku i... skakanie po meblościance - jak próbowałam uchwycić na zdjęciach powyżej ;)
Po cichu się Wam przyznam, że rozglądam się za towarzyszką życia dla Melkora, żeby nie nudził się, gdy zostaje sam w domu :) Ma to być młodziutka kotka, nie mam wielu "wymagań" pod tym względem, choć marzy mi się rudość albo trikolorka ;) Nie szukam na siłę, ale jak kiedyś zobaczę odpowiednie ogłoszenie na stronie z ogłoszeniami lokalnymi, ze schroniska albo Fundacji KOT - zgłaszam się od razu :)
A na koniec jeszcze ostatnie zdjęcie, jak spędziłam ostatnie kilka dni z kotem (byłam na L4 <3):
Mruczaśne pozdrowienia od Melkora, wymiziajcie swoje futra! :) >^.^<
Słodki jest ! I tak jak napisałaś, ten lekki zez dodaje mu tylko uroku :) Też mam takiego puchacza i choć wygląda jak 6 kilowy grubas to waży 3,5 :) Kotka jest większa-4,5kg, tricolorka właśnie. Pogłaszcz Melkora ode mnie i mojej futerkowej rodzinki :) (pisząc ostatnie słowa moja kicia wskoczyła z impetem na krzesło obok komputera, też ma swoje głupawki w stylu biegania i darcia się :P)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie mam jak zważyć Melkora, ale myślę, że z 7-8kg będzie... ;)
UsuńJak to nie, ważysz najpierw siebie, później bierzesz kota na ręce i wchodzisz na wagę. Później juz tylko czysta matematyka i wychodzi waga kota. Ja tak robiłam z psem by dopasować mu odpowiednie jedzenie dla jego wagi i lat i byl w ogromnym przedziale- husky wilk ważący 25 kg i królewna kocica pers 6 kg :D pozdrawiam
UsuńWiem, tylko nie mam wagi :P
UsuńWygląda bardzo dobrze I widać że się dobrze z Wami czuje s to jednak jest ważne :)
OdpowiedzUsuńJeszcze lepiej się poczuje z koleżanką ^^
UsuńŚliczny jest, dobrze że już doszedł do siebie :)
OdpowiedzUsuńJeeej, jak ja tęsknię za swoim rudzielcem.. :(
Oooj, a gdzie jest?
Usuńwygląda naprawdę wspaniale, zwłaszcza w porównaniu ze stanem, w jakim był, gdy go przygarnęliście :)
OdpowiedzUsuńmoje kocisko, mimo, że jest już poważnym, dojrzałym panem (ma 8 lat), też ma czasami głupawki z bieganiem i wydzieraniem się :) w ogóle jest bardzo gadatliwy, jak zeskakuje z parapetu, to zawsze opowiada, co widział za oknem, głośno komunikuje, że się najadł albo że właśnie wyszedł z wc :D i jak był młodszy, to też aportował! najbardziej lubił kulki z papieru albo papierki po cukierkach zawiązane w supełek.
Mój kocurek u rodziców, Tymon, ma 9 lat i też jeszcze ma takie świrki, zwłaszcza, że często go prowokuje do zabawy 2letnia kotka Missy :) Super patrzeć jak się razem bawią, tym bardziej chciałabym towarzyszkę dla Melkora...
UsuńW aportowanie uwierzę, bo moja kotka też uprawia tą dyscyplinę:D A spróbuj przestać rzucać... zniewaga majestatu:D dla kocurka!
OdpowiedzUsuńMelkor wtedy siedzi i drze się, dopóki mu nie rzucę :D
UsuńNo to czekam na zdjęcia kotki :)
OdpowiedzUsuńA co do kulki z folii aluminiowej - moja lobuzica tez je uwielbia! Najlepiej jak są male. Nosi je w pyszczku i mruczy. Tez czasami zaaportuje, jak chce żeby jej rzucić. Lubi tez takie zwinięte torebki foliowe. Ale niestety ich już nie dostaje, bo kiedyś cala taka zjadła i wylądowała u weterynarza :/
Melkor uwielbia właśnie takie duże! Ilekroć słyszy coś brzmiącego jak folia aluminiowa to podbiega i prosi miaucząc - ostatnio porwał mi opakowanie antybiotyków, bo szeleściło :P
UsuńAle jest cudny
OdpowiedzUsuńDziękujemy ;)
UsuńNiemożliwy jest :) chyba nic dodac nic ująć kot idealny :)
OdpowiedzUsuńJak każdy kot, na swój sposób ;)
UsuńZdjęcie w umywalce genialne :D
OdpowiedzUsuń"Zimne udko" :D
UsuńJa w święta przygarnęłam małą, czarną puchata kulkę. Futro będzie miałam podobne do Twojego Melkora. Teraz mam w domu dwa wariaty. Uwielbiam je. Pozdrawiam Ciebie i Twojego Melkora
OdpowiedzUsuńPuchate koty są najcudowniejsze *.* Wymiziaj koniecznie oba :)
UsuńTen zezik dodaje mu tylko uroku, słodki jest :)
OdpowiedzUsuńU mnie aportowanie piłeczki też ma miejsce :) ale w tym lubuje się kota Maja, jest jeszcze kocur Bunio, ale on jakoś piłeczką gardzi.
To właśnie jest fajne, że każdy kot też inne rzeczy lubi ;)
UsuńJest uroczy:-) Właśnie w takich momentach chciałabym mieć kociaka:-)
OdpowiedzUsuńCo stoi na przeszkodzie? :)
UsuńMieszkam w wynajmowanym pokoju, nie ma tu warunków, mało tego współlokatora przy sierści nie rozstaje się z chusteczkami;-) ale jak tylko uda się przeprowadzić do innego miejsca, gdzie nie będzie takich przeszkód, sprawię sobie kota. Intrygują mnie te zwierzęta.
UsuńAaa, to faktycznie przeszkody są ;)
UsuńTrzymam kciuki, żeby udało Ci się przygarnąć futrzaka w innym miejscu :)
hehehe, zdjęcie w umywalce najlepsze :D
OdpowiedzUsuńI teraz weź, człowieku, umyj ręce ;)
UsuńAj mój kot tak za patykami aportuje bądź słomkami od napoi - aj a tak ogólnie to ja nigdy nie mogę się napatrzeć na niego jaki on cudny jest - Buziaki dla kocurka - oj i to zdjecie w zlewozmywaku mnie rozbroiło :)
OdpowiedzUsuńKoty chyba mają to do siebie, że nie można ich nie kochać ani przestać miziać :D
UsuńAle cudowny!! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńAż zatęskniłam za moją ukochaną kotką :(
Jest gdzie indziej czy coś jej się stało...?
Usuńfajne foto jak patrzy za okno :)
OdpowiedzUsuńI potrafi tak godzinami bez ruchu ;)
UsuńPiękne zdjęcia, a z tym zezem wygląda uroczo :]
OdpowiedzUsuńBo to nasze zezowate szczęście :P
Usuńzębiska to on ma spore :D
OdpowiedzUsuńfajnie,że doszedł do siebie i jest taki rozbrykany
Mniej fajnie jak wracam z pracy po 14h, a on szaleje ;)
UsuńJestem fanką Melkora ^^ koniecznie trzeba mu towarzyszkę. hehe moją życiową maksymą jest "zawsze miej co najmniej dwa koty, kłopotów tyle samo co z jednym, ale radości o wiele więcej", nie pamiętam gdzie to czytałam, ale to super zasada i się sprawdza :) ja mam dwa kocurki i rzeczywiście trochę mniej tęsknią jak są razem.
OdpowiedzUsuńTeż się zgadzam zdecydowanie :) Zanim się przeniosłam na swoje, sprowadziłam do domu rodzinnego drugiego kota i od razu zauważyłam różnicę ;) Teraz i dla Melkora trzeba wykombinować towarzystwo :)
UsuńPrześliczny ten Twój kocurek i faktycznie te oczka dodają mu uroku :)
OdpowiedzUsuńCudo :)
Dziękujemy! :)
Usuńha, jaki zezolek! :) moja kicia też często tak patrzy za okno :) a muszę jej spróbować porzucać kulkę z folii aluminiowej :D
OdpowiedzUsuńSpróbuj spróbuj, sama muszę do "rodzicowych" kotów sprzedać ten patent :D
UsuńFajnie, że doszedł do siebie:) Dobra Mamusia z Ciebie:)
OdpowiedzUsuńTatuś też jest niczego sobie :P
UsuńMój Ukochany, który nie lubił zwierząt, teraz patrzy na nie zupełnie inaczej :)
porównując do poprzednich dwóch postów wygląda super :) widać, że doszedł do siebie i ma dobrą opiekę :) jak już wypowiedziałaś to i może trafi mu się fajna towarzyszka, co by nie był samotny tak szybko jak on sam :)
OdpowiedzUsuńP.S. z tym zezem to ma taki "rozmarzony" wzrok :)
UsuńNa pewno od razu się dowiecie o ewentualnej towarzyszce :D
UsuńMój pies (znajdka oczywiście) też ma wywniętą wewnętrzną powiekę.
OdpowiedzUsuńW obu oczkach?
UsuńWspaniały kocur :) Mój brytyjczyk też uwielbia umywalkę w łazience :D
OdpowiedzUsuńNo wiesz, prawie jak tron, w dodatku nad ziemią, jak koty lubią :D
UsuńJaki śliczny ;d Chciałabym mieć kota.
OdpowiedzUsuńNo to marsz do schroniska ;)
UsuńFajnego masz tego kociaka. Ostatnio sama oglądałam w necie gadatliwe koty :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy tak gadatliwe jak Melkor, on nawet przez sen miauczy :P
UsuńStrasznie mnie rusza Wasza historia, bardzo mnie cieszy ze Melkor jest taki szczęśliwy :)
OdpowiedzUsuńI przyznam Ci, że ja też myślałam o towarzyszu dla mojej Melci, ale ja z kolei myślałam o starszym kocie, wiadomo we dwójkę raźniej!
Jest pięknym kotem i ja tam bym uznała go za rasowego Norwega! :)
U mnie właśnie chodzi o młodą kotkę, żeby jeszcze mogła i chciała pobawić się dziko z Melkorem, żeby pomogła mu zużyć trochę tej szaleńczej energii, która nam nie daje spać :P
UsuńAle słodziak ;) Moje kociaki w czasie świąt atakowały choinkę, a już ściąganie bombek ( na szczęście plastikowych ) i turlanie ich po całym pokoju to dopiero frajda :)
OdpowiedzUsuńMy ze względu na naszego świrka i mały metraż mieliśmy tylko gałązki świerkowe w tym roku :( Może za rok dorobimy się jakichś własnych ozdób ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń