Dzień doberek! Powinnam się właśnie uczyć na ostatni, choć najważniejszy i najtrudniejszy egzamin w całej sesji, który mam w poniedziałek, dlatego ochoczo zabieram się za pisanie notki :P
Postanowiłam, że dziś napiszę Wam o dwóch kosmetykach, które dostałam do testów od sklepu Ciao.pl, dzięki pośrednictwu serwisu UrodaiZdrowie.pl :) Mowa o ziemi egipskiej oraz próbce błotka do ciała. O tym pierwszym napiszę więcej, bo i więcej jestem w stanie zaobserwować - próbka starczyła na jedno posmarowanie nóg ;)
Zacznijmy więc od ziemi egipskiej IKOS:
Gdzie i za ile: na Ciao.pl, 130zł / 13 g - aktualnie w promocji, za 109zł
Opis producenta i skład:
Moja opinia:
Jak widzicie, ja dostałam do testów wersję ziemi egipskiej w formie testeru - różni się właściwie tylko opakowaniem, bo wagowo ma tylko 1g mniej niż produkt pełnowymiarowy. Niestety ze względu właśnie na to, że to tester, nie mogę nic powiedzieć o opakowaniu (poza tym, że to testerowe mi się wybitnie nie podoba :P). O samym produkcie napisać mogę sporo, w dodatku całkiem pozytywnie ;)
Otóż jak dla mnie, nie jest to typowy bronzer, bo osoby bardziej śniade niż ja mogą go spokojnie stosować na całą twarz jako ładnie rozświetlający puder. Dla mnie służy pod kości policzkowe i czasem na górę czoła, daje delikatny efekt przyciemnienia skóry, taki dość naturalny odcień, mimo, że w opakowaniu wygląda na marchewkę ;) Z początku wydawało mi się, że to mat, ale po pierwszym użyciu okazało się, że i na twarzy i w opakowaniu widać już drobniuteńkie rozświetlające drobinki - mam nadzieję, że je tutaj zobaczycie:
Ziemia egipska utrzymuje się na twarzy cały dzień, jednak z biegiem czasu nieco zanika ten efekt rozświetlenia. Dodam też, że jest tak wydajna, że po miesiącu używania powierzchnia kosmetyku nadal jest gładziutka, a w opakowaniu nie ma ani odrobiny "luźnego" pyłu - wcale się nie kruszy i nie sypie. Przyznam tylko, że choć o ziemi egipskiej marzyłam od dawna, to w życiu bym jej nie kupiła - ponad 100zł za bronzer, nawet jak dobry, to zdecydowanie zbyt dużo na kieszeń biednej studentki ;) Dlatego tym bardziej dziękuję sklepowi Ciao.pl i serwisowi UrodaiZdrowie.pl za możliwość dorwania go w swoje łapki - nawet w formie testera :)
To teraz jeszcze parę słów o błocie do ciała w kremie Guam Fangocrema :)
Opis producenta: Nowość w walce z cellulitem! Wzbogacona formuła popularnego kremu zawierająca algi Guam, kofeinę i kompleks roślinny. Krem niezwykle intensywnie stymuluje spalanie tkanki tłuszczowej i ułatwia usuwanie z organizmu szkodliwych produktów przemiany materii. Dodatkowo redukuje cellulit i poprawia stan skóry. Nie wymaga zawijania folią.
Jak już pisałam, ta próbka wystarczyła mi na jednorazowe pomazianie całych nóg, nie więcej. Mogę więc opisać właściwie tylko pierwsze wrażenia. Otóż krem jest nieco żelowaty, kojarzy mi się z karmelem, i z wyglądu i z konsystencji. Po posmarowaniu przyjemnie mrozi nogi - ja bardzo lubię ten efekt, ale wiem, że nie wszyscy są jego fanami. Czuć przynajmniej, że cokolwiek robi ;) Przez dłuższy czas czuć taki specyficzny, lekko kamforowy zapach, co też mi odpowiada. Jedyne, co mnie negatywnie zaskoczyło to fakt, że nawet po kilku godzinach, przetarcie skóry ręką skutkowało tym, że błotko się zaczynało mocno wałkować, choć sprawiało wrażenie wchłoniętego.
Błotko to jest dostępne w cenie 109zł / 350g na stronie Ciao.pl.
To by było na tyle, jeśli chodzi o dziś, trzeba wracać do nauki...
Chyba, że strzelę jeszcze notki na najbliższy tydzień? ^^
Przy okazji - jak codziennie, uaktualniłam zakładkę "Co wkrótce?" - bardzo Was proszę o typy, o czym chcecie poczytać - napiszcie po prostu w komentarzu w tamtej zakładce. Zrealizowane prośby na bieżąco usuwam i na chwilę obecną zostało ich mało, liczę więc na Wasze podpowiedzi, żeby wiedzieć, o czym pisać ;)
Przy okazji - jak codziennie, uaktualniłam zakładkę "Co wkrótce?" - bardzo Was proszę o typy, o czym chcecie poczytać - napiszcie po prostu w komentarzu w tamtej zakładce. Zrealizowane prośby na bieżąco usuwam i na chwilę obecną zostało ich mało, liczę więc na Wasze podpowiedzi, żeby wiedzieć, o czym pisać ;)
Wygląda bardzo ładnie, ale ta cena... Brrr :D
OdpowiedzUsuńNooo, niestety, boli i straszy ;)
UsuńOstatnio skusiłam się i kupilam taką Ziemię Egipską.
OdpowiedzUsuńTą ikosową? I jak wrażenia?
UsuńSiusiałam bym się na ta ziemie egipską,ale na razie moja buzia nie jest zbyt dobrej kondycji.
OdpowiedzUsuńHahahahah, przeurocza literówka :D
UsuńEch ta Ziemia... Cudeńko! Pięknie wygląda na twarzy, tak naturalnie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to mnie w niej urzekło :) Inne bronzery musiałam nakładać baaardzo ostrożnie i delikatnie, żeby nie przesadzić przy mojej bladości, a tu proszę, dwa machnięcia i super naturalny efekt :)
Usuńciekawe czy przy dłuzszym uzytkowaniu błotko działa. ale cena zawrotna ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety... Chętnie bym przetestowała pełnowymiarową wersję, ale tu chyba muszę poszukać sponsora :P
Usuńrzeczywiście 100 zł za bronzer to duża cena ... , rzadko używam bronzerów, ale ta Ziemia Egipska wydaję się być dobrym produktem :)
OdpowiedzUsuńNawet ponad 100zł - cena nie do wyobrażenia jak dla mnie :<
UsuńAle co? ;)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZiemi egipskiej używałam już dawno, dawno. Ikos to oryginał, trzeba na to zwracać uwagę, kupując na Allegro. Jest dużo tańszych podróbek, cena kusi, ale to już nie to samo. Chociaż cena wysoka, to adekwatna do jakości. Po pierwsze, to szalenie wydajny kosmetyk. Nie trzeba dużo, dla mnie wystarczy kilka razy omieść buzię i już mam efekt fajnej, naturalnej opalenizny. No właśnie, to nie jest typowy bronzer, bo można śmiało nakładać na twarz, szyję, dekolt i nie skrzywdzimy się kolorem. Efekt super naturalny. Nie wiem czy zmienili opakowania do tej pory, ale ze 3-4 lata temu było to eleganckie, brązowe, lekko przezroczyste kwadratowe opakowanie na wzór kompaktowego pudru, z lusterkiem i złotymi napisami :) Naprawdę polecam.
OdpowiedzUsuńOpakowanie nadal takie jest, moje to tester ;)
UsuńZ takich kultowych już oryginałów w tej kategorii jest też ziemia egipska Bikor - to na nią się czaiłam, bo jest bardziej matowa, a tu zaskoczenie, że Ikos tak dobrze wygląda na mnie :)
Ale B-Ikor to podróbka, która wypromowała się na IKOSie.
OdpowiedzUsuńDOWÓD?
a proszę B-Ikora nie znajdziecie na żadnej zagranicznej stronie i w żadnym zagranicznym kraju. Natomiast IKOS jest wszędzie nawet za oceanem ;)
Poniżej przedstawiam adresy światowych dystrybutorów (niestety nie wszystkich strony mogę opublikować):
www.Ikos-beautycosmetic.eu
www.nano-prof.com
www.innochem.de
www.ikos-usa.com
Dziękuję za swatche! Czegoś takiego szukałam!
OdpowiedzUsuńDla mnie chyba za pomarańczowy (mam na myśli "egipską" ;-)
Na twarzy już ten pomarańcz blednie ;)
Usuń