Nadszedł czas na kolejne podsumowanie miesiąca, więc bez zbędnych wstępów przejdę od razu do pierwszej części, czyli łupów z całego stycznia. W sumie jak na mnie wyszło dość mało tego, moje własne zakupy były głównie kolorówkowe - i wszystkie trafione :)
Oto wszystkie moje nowości:
A teraz napiszę o nich więcej, rozbijając je na grupki ;)
Pierwsza z nich to indyjskie kosmetyki Dabur i brzozowe Sylveco:
Mamy tutaj trzy kosmetyki do włosów indyjskiej marki Dabur Vatika - marzyły mi się one od dawna, więc cieszyłam się jak dziecko, kiedy dostałam w swoje łapki migdałową serię - olejek do włosów, szampon i krem stylizujący. Jak na razie jestem z nich bardzo zadowolona, choć kremu nie miałam jeszcze okazji używać. Pachną bardzo ładnie, choć każdy z nich nieco inaczej :) Poza nimi widzimy tu na zdjęciu także trzy kosmetyki naturalne Sylveco - są oparte na brzozowych składnikach :) Powinien być tu też krem, ale uległ uszkodzeniu podczas transportu do mnie i niestety do niczego się już nie nadaje, a także druga pomadka ochronna - dałam ją do testów mojej mamie i raczej już nie odzyskam nawet do zdjęć :P Za jakiś czas napiszemy razem coś o obu pomadkach.
Tutaj różności - pierwszy stoi konwaliowy płyn do higieny intymnej Ziaja, o pięknym zapachu. Dalej mamy nowość w ofercie Lirene, czyli płyn micelarny - jak na razie mogę powiedzieć, że rewelacja w czystym wydaniu, zakochałam się w nim! Ale najpierw jeszcze trochę potestuję, później napiszę tutaj ostateczną recenzję ;) Dalej mamy też nowości, ale od Dr Ireny Eris - nawilżające kremy na dzień i na noc. O ile ten na noc bardzo mi odpowiada, o tyle nie mogę przekonać się do tego na dzień. Używam je już ok. miesiąca, więc na dniach napiszę tu o nich więcej.
W tym miesiącu to chyba moja ulubiona kategoria - kolorówka ^^ Są tu dwa fluidy Pharmaceris, choć na zdjęciach są Wasze, tzn. te jako nagrody w konkursie - moje dojdą na dniach, więc uznajmy, że już są :P Jest tu też podkład Rimmela, o którym wyśpiewywałam tu psalmy wczoraj, więc teraz już sobie daruję ;) Widzimy tu również ziemię egipską IKOS, którą nadal testuję i próbuję na różne sposoby i korektor leczniczy Acne Camouflage - o nim też pisałam parę dni temu. I jeszcze boski eyeliner Catrice - jego również nie będę znowu wychwalać, bo już to robiłam tutaj ;) Z rzeczy, których jeszcze nie widziałyście jest dziwaczny żelowy eyeliner z moich azjatyckich zakupów (jutro pewnie pochwalę się nimi wszystkimi) i parę cudeniek od Kobo - dwie szminki, Mocha i Hollywood Red, oraz cztery pojedyncze cienie - English Rose, Golden Olive, Turquoise, Golden Rose. Podobają mi się zwłaszcza 3 ostatnie, na pierwszym się nieco zawiodłam, ale o tym kiedy indziej.
Od zeszłego miesiąca uwieczniam tutaj też moje "osiągnięcia" w walce w projekcie "Denko" - niestety w styczniu trudno je tak nazwać, bo udało mi się zużyć tylko 4 kosmetyki...
- Prokudent Med, Pasta do zębów, 125ml
- Rossmann, Płyn do płukania ust, 500ml
- Avon, mgiełka do ciała Jabłko i Wiciokrzew 125ml
- Malwa, Woda brzozowa, 115ml
Nie ma się nawet za bardzo co o nich rozpisywać ;)
I jeszcze trochę statystyk:
31 grudnia 2011 >>> 31 stycznia 2012
Obserwatorów GFC: 451 >>> 520 (+69)
Fanów na "nowym" FaceBooku: 11 >>> 43 (+32)
Dziękuję Wam :)
Ulubiony kosmetyk stycznia:
Świetne łupy :)
OdpowiedzUsuńTez uwielbiam ten żelowy podkład:)
OdpowiedzUsuńA znasz kogoś, kto go używał i nie pokochał? ;)
Usuńdobre statystyki ;)
OdpowiedzUsuńsame cuda!
OdpowiedzUsuńjestem ciekawa tego kremu z Vatiki:)
OdpowiedzUsuńRecenzja będzie pewnie pod koniec miesiąca, bo dopiero co go dostałam :)
UsuńSuper zdobycze :) Ja uwielbiam cienie Kobo i obawiam się, że każda wizyta w Naturze może kończyć się u mnie nowymi wkładami :P
OdpowiedzUsuńTe pojedyncze z serii Mono i Fashion też uwielbiam, zawiodłam się tylko na wypiekanych ;) A z tych czterech najpiękniejszy jest Golden Rose <3
UsuńJestem bardzo ciekawa Vatiki :)
OdpowiedzUsuńJa się boję robić zbiorowe zdjecia temu, co zakupiłam w danym miesiącu - jakoś dużo by tego wyszło :D
OdpowiedzUsuńE tam, nie marudź, dawaj dawaj! :D
Usuńjestem bardzo ciekawa oleju, mam dwa szampony Vatika, kupiłam z rozpędu i nie ciekawy ten skład, mam cytrynowy i kaktusowy
OdpowiedzUsuńchyba muszę się w końcu skusić na vatikę:)
OdpowiedzUsuńZainteresowałaś mnie tymi kosmetykami do włosów z z Vatiki, coś czuję, że sama wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńHej! Ciekawa jestem bliższego poznania tych pomadek z Kobo:) Fluid matujący z Pharmacerisu jest świetny - tylko 02 jest dla mnie za ciemny, ja mam 01:)
OdpowiedzUsuńNo ten dla mnie też będzie 01... Bladzioch ze mnie w tym naturalnym wyglądałabym jak skwarka ^^
UsuńJestem ciekawa olejku do włosów.
OdpowiedzUsuńno troche tego jest:)O
OdpowiedzUsuńMam szampon z Vatiki z kaktusem o którym zresztą planuje niedługo napisać i niestety mi troche puszy włosy, więc ciekawa jestem jak u Ciebie sie ta seria sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńTo ja czekam na recenzję kaktusa, bo mnie ta seria kusi, zwłaszcza olejek ;)
Usuńsuper łupy:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie
Mam ten olej z Vatiki, jednak dla mnie zapach jest zbyt mdły i duszący. Ale działanie na włosy bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńA mi się właśnie podoba, kojarzy mi się z jakimś kosmetykiem z dzieciństwa :)
UsuńFajne denko i zdobycze. Zakupiłam ostatnio GoldenRose z Kobo i z miejsca się zakochałam :)
OdpowiedzUsuńOjj ile tego, że aż nie wiem na co patrzec ;)
OdpowiedzUsuńteż zakochałam się w tym płynie micelarnym Lirene :)
OdpowiedzUsuńłupów zdecydowanie więcej od zużyć :))
OdpowiedzUsuńTo akurat u mnie norma, ale pozbywam się kosmetyków też na inne sposoby - oddaję mamie/siostrom/koleżankom albo sprzedaję za grosze :)
UsuńNiezłe łupy :)) Będzie co testować!
OdpowiedzUsuń