Zdążyłyście już pewnie niejednokrotnie zauważyć, że jestem łasa na wszelkie mazidła do ust - zarówno kolorowe, jak i pielęgnacyjne. Od kiedy na nasz polski rynek weszła marka Blistex, kusiło mnie, żeby coś wypróbować - mam już inny ich balsam, ale mam co do niego mieszane uczucia. Teraz przydarzyła się okazja, żeby wypróbować bestseller tej firmy, czyli balsam Intensive Lip Relief. Co o nim myślę? Poczytajcie :)
Opis producenta i skład:
Gdzie i za ile: w większych drogeriach, ok. 10zł / 6ml
Moja opinia:
Prawdę powiedziawszy, w kwestii tego balsamu również mam mieszane uczucia. Właściwie mogłabym powiedzieć, że nic mi w nim nie pasuje poza... działaniem ;) Ale po kolei.
Opakowanie to plastikowa tubka, malutka, zajmująca mało miejsca, więc teoretycznie można spokojnie nosić ją w kieszeni kurtki. Jest biała i minimalistyczna jeśli chodzi o design, choć "tył" ma cały zadrukowany napisami o producencie. Po odkręceniu tubki ukazuje nam się aplikator - pierwszy minus tego balsamu, po prostu nie lubię tego rodzaju aplikacji. Mamy tu do czynienia z aplikatorem charakterystycznym np. dla błyszczyków w tubkach. W praktyce sprawdza się wg mnie średnio, bo przy rozsmarowywaniu sporo balsamu zostaje na brzegach aplikatora, dlatego używam go nieco inaczej - wyciskam po prostu trochę balsamu na palec i nim rozsmarowuję. Może mniej higienicznie, ale wbrew pozorom jest tu mniej babrania się ;)
Sam balsam jest biały i dość gęsty, pachnie mentolem, pewnie może to
pewnym osobom przeszkadzać, akurat ja nie mam nic przeciwko, choć wolę
ładniej pachnące balsamy.
Na ustach zachowuje się dziwnie. Nawet mała ilość na ustach jest dość mocno wyczuwalna, większa ilość sprawia, że balsam zaczyna być widoczny w postaci białej mgiełki na ustach. W obu przypadkach po jakimś czasie balsam zbiera się w załamaniach, kącikach ust i na linii styku warg - robią się w tych miejscach nieapetyczne białe gluty. Dla mnie osobiście już by go to zdecydowanie zdyskwalifikowało, ale na szczęście tego balsamu... działa on świetnie. Usta są miękkie, nawilżone, martwy naskórek wręcz schodzi płatami - działanie podobne do Carmexu, ale chyba jednak trochę mocniejsze.
Uważam więc, że idealnie nadaje się na noc, kiedy nie przeszkadza nam to, że coś paskudnie wygląda na ustach, a kiedy balsam ma największe pole do popisu. Możemy go wtedy nałożyć troszkę więcej i wtedy mamy pewność, że rano usta będą jak nowe. Za dnia jednak - odradzam ;)
Miałyście już styczność z jakimiś produktami Blistexu? Jak Wam się podobały?
Mimo wszystkich wad, działanie mnie kusi. Tak jak mówisz, stosowałabym go tylko na noc :D
OdpowiedzUsuńTo chyba najlepsze rozwiązanie ;)
UsuńCiekawa jestem, czy faktycznie poradziłby sobie z opryszczką... muszę go kiedyś sprawdzić.
OdpowiedzUsuńJa nie miałam okazji :P
UsuńWedług mnie jest taki sobie ale chociaż cena jest adekwatna do efektu. Ponoć za granicą lepiej się sprzedaje, u nas na razie się 'średnio' przyjął
OdpowiedzUsuńWłaśnie trochę się zdziwiłam, że to taki bestseller...
UsuńJa także na noc bym go stosowała :)
OdpowiedzUsuńNatomiast od jakiegoś czasu i w ciągu dnia i na noc stosuję Palmers'a i jestem bardzo zadowolona - zapach i smak pyszny (czekoladowo-wiśniowy) i do tego naprawdę dobra pielęgnacja ;)
Palmersy są gdzieś w Polsce do zdobycia?
UsuńNigdy nic nie miałam z tej firmy :) A takie aplikatory całkiem lubię :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to najgorsza opcja, ale wiadomo, że dla każdemu pasuje co innego ;)
UsuńMam ten balsam, ale mnie to zauroczyła odżywka "daily lip conditioner" w okrągłym słoiczku. Często mam spierzchnięte usta, a balsam je nawilża i odżywia. Jest cudowna i polecam.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś wypróbuję jak zejdę z licznych zapasów :)
UsuńMam go i jakoś nie podbił mojego serca. Rzeczywiście nadaje się najlepiej na noc :)
OdpowiedzUsuńZa dnia za bardzo przeszkadza mimo wszystko ;)
UsuńSwego czasu dostałam od koleżanki kilka próbek tego balsamu i kiedy je zużyłam musiałam poprosić o następne. Dla mnie ten balsam jest świetny, lepszego chyba nie miałam :)
OdpowiedzUsuńHehe, w tym przypadku próbki pewnie niewiele mniejsze od pełnowymiarowego produktu :D
UsuńMam go i nieraz już poratował moje spierzchnięte usta.
OdpowiedzUsuńNa działanie nie mogę narzekać :)
UsuńWg mnie jest idealny. Szybko goi i zabezpiecza usta. Kocham wszystkie Blistexy, a ten mam obecnie. Nigdzie mi się nie zbiera w załamaniach, a jego biel szybko znika. Dla mnie nie ma minusów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
M.
Może po prostu mniej go dajesz? :)
UsuńJa jakoś jestem przyzwyczajona, żeby balsamu nałożyć więcej, bo bardzo szybko mi się wchłania większość z nich, ale po tym akurat zostają te gluty...
Nie cierpię białych glutów... Ale za takie działanie, może się skuszę właśnie do stosowania na noc?
OdpowiedzUsuńNie zaszkodzi spróbować, jest dość tani :)
UsuńKupiłabym gdyby nie mentol, który podrażnia mi usta!
OdpowiedzUsuńW składzie go chyba nie ma... Zresztą balsam ma za zadanie łagodzić, więc podrażniać nie powinien ;)
Usuńnie miałam go, a co do carmexów- ich działanie mi sie nie podobało ;)
OdpowiedzUsuńBo w ich przypadku jest typowe "love it or hate it" ;)
UsuńDokładnie :D Chyba stawiam na drugą opcję :D
UsuńTo ja dla równowagi na pierwszą :P
Usuńniech Ci będzie :D
Usuńmiałam i tak mnie swędziały usta, że myślałam, że się zadrapię do krwi. NIGDY WIĘCEJ!
OdpowiedzUsuńO mamo, może uczulenie na któryś składnik?
UsuńBałabym się go użyć przez ten mentol, pewnie potem usta bardzo by mnie piekły co już parę razy się zdarzyło przez pomadki. Mimo wszystko z tego co widzę ładnie wyglądają po nim usta :-)
OdpowiedzUsuńZapraszam: http://nuta-tuberozy.blogspot.com
Ładnie, póki gluty się nie pokażą :P
UsuńJakoś nie jestem do nich przekonana, a na pewno nie przekonują mnie ich tubki i tego typu aplikowanie. Kiedyś miałam jakiś błyszczyk okropna aplikacja nigdy więcej
OdpowiedzUsuńWitam w antytubkowym klubie :P Ani to higieniczne ani wygodne, nie rozumiem tego sposobu aplikacji...
UsuńJa mam Classic Lip Perfector. Istna huśtawka z tym produktem, bo raz go nie lubię, a raz wręcz uwielbiam... Dziwne.
OdpowiedzUsuńO, ja tak mam z Blistex Lip Massage :D
UsuńMiałam ten balsam i uważam że jest świetny, choć też zauważyłąm że w za duże ilości jest nieestetycznie widoczny na ustach co jest na minu. Mógby byc też tańszy ;)
OdpowiedzUsuńW sumie cena jest średnia, jak na balsam do ust, taka sama jak masełka Nivea czy Carmexy, dla mnie znośna :)
UsuńCiągle mam na niego ochotę, ale jakoś nie potrafię natrafić na niego.. Powiem szczerze że wolę tradycyjne pomadki bardziej, niż takie wyciskane z tubki. Wypróbuję go przy najbliższej okazji :)
OdpowiedzUsuńSztyfty dla większości są ulubioną formą ;)
Usuńchciałam go kupić, ale chyba zostanę przy carmexie na kryzysowe sytuacje. :)
OdpowiedzUsuńSłusznie, Carmex działa podobnie, a jest bardziej uniwersalny ;)
UsuńJa mam tragiczne usta i stosuję go właśnie na noc, walę porządną białą warstwę i nyny. Na dzień stosuję po prostu inne pomadki.
OdpowiedzUsuńDla mnie jednak jego najgorszym minusem jest smak - nie daj Boże jak dostanie się do ust... Nie radzę smarować się nim przed randką...
Oj, miałam gorsze smakowe koszmarki, np. kuracja Eveline w granatowym sztyfcie - fuuuj!
UsuńKurcze, ja mam tendencję do obgryzania ust, może powinnam w to zainwestować?
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu aplikatorami. Mogliby się postarać o taką wersję, ale w sztyfcie.
OdpowiedzUsuńSuper się sprawdza, leczy popękane usta i łagodzi opryszczkę. Stosuje go naokrągło i po nałożeniu od razu widać efekt pięknych ust. Odnoszę wrażenie, że nieco je powiększa. Jestem przekonana, że to zasługa balsamu bo efekt widać i czuć odrazu po aplikacji.
OdpowiedzUsuń