Część z Was pół roku temu śledziła moje postępy w zrzucaniu ciałka. Wtedy udało mi się odnieść sukces i muszę przyznać, że byłam i nadal jestem z siebie dumna. Niestety, nie udało się zachować zdrowych nawyków żywieniowych tak na dłuższą metę, ale o tym zaraz. Tak czy siak, czas wrócić do zdrowego odżywiania, żeby jakoś wyglądać latem ;)
Pisałam Wam już kiedyś, że u mnie w domu jada się tłusto, ale bardzo smacznie. Nie jest to najzdrowsza dieta, niestety także nie sprzyja utrzymaniu ładnej sylwetki, ale jak tu odmówić pysznemu spaghetti, kluskom ziemniaczanym czy domowym frytkom ;) Po ostatniej diecie udało mi się przez jakiś czas utrzymać zdrowe nawyki i przynajmniej ograniczać te niezdrowe przyjemności dla podniebienia, ale nie trwało to długo - zaczął się rok akademicki, praca itd., zgubiłam gdzieś regularność jedzenia, jak byłam głodna poza domem to kupowałam drożdżówkę albo zapiekankę. Czas zaserwować mojemu organizmowi ze 2 miesiące zdrowszej diety!
Nie zamierzam liczyć kalorii, nie widzę sensu. Zamierzam za to przez te 2 miesiące, tak jak ostatnio, jeść regularnie, zdrowo i lekko, a później jak najdłużej nawyki te utrzymać (co będzie trudne, dopóki nie opuszczę wreszcie rodzinnego gniazdka ;)). Poczyniłam już pierwsze zakupy:
Jak widzicie, nie są to produkty stricte dietetyczne - po prostu zdrowsze alternatywy dla tego, co jem na co dzień. Oczywiście owoce i warzywa są ciągle stałym elementem mojego jadłospisu, ale teraz będzie ich więcej. Nie zamierzam katować się czymś, czego nie lubię (tylko ukochany 'zwykły' makaron zastąpiłam pełnoziarnistym, za którym mniej przepadam ;)), a jak czasem ukradkiem wszamię sobie czekoladkę to też nie skończy się to sesją samobiczowania ;)
Same zobaczcie, nie cierpię na tej diecie, to wczorajszy podwieczorek - truskawki w jogurcie naturalnym, po prostu niebo w gębie dla stęsknionych wiosny ;)
Dodatkowo wprowadziłam nowy balast do mojej torebki - zawsze noszę ze sobą butelkę wody:
Dla wielu z Was to norma, dla mnie nie ;) Rzadko pijam wodę, zdecydowanie bardziej wolę nawadniać organizm zieloną czy białą herbatą, ale poza domem warto mieć pod ręką coś do picia. Także w domu piję hektolitry zdrowych herbat, a na drogę tacham ze sobą wodę, bo ciągle jestem w biegu ostatnio.
Na razie nie włączam do mojego programu odtłuszczania żadnego sportu - poczekam na ładniejszą pogodę i ruszę na małe bieganie albo na siłownię - teraz skończyłoby się to tylko choróbskiem. Na chwilę obecną po prostu zwiększam ruch - zamiast jechać gdzieś autobusem, idę pieszo itd. :) Pomaga mi w tym znowu serwis Endomondo.com, choć po jego aktualizacji trudniej mi się tam połapać ;)
Tymczasem na mojej lodówce już wylądowała tabelka:
Jestem osobą, którą bardzo motywują wszelkie tabelki, liczenie postępu, odliczanie do celu itd. Ta tabelka na lodówce codziennie przypomina mi więc o tym, ile jeszcze przede mną, ile chcę osiągnąć :)
Znam swój organizm na tyle, by wiedzieć, że ograniczając świństwa i zmieniając dietę na zdrowszą, zrównoważoną i regularną, jestem w stanie osiągnąć sukces w zrzucaniu zbędnych kilogramów i centymetrów. :) Niestety od czasu zakończenia poprzedniej diety zdążyło mi właściwie wrócić wszystko sprzed niej - uważam jednak, że przez pół roku to nie taki zły wynik, zwłaszcza, że mamy za sobą zimę, gdzie naturalnie hoduje się warstwę ochronną ;) Teraz czas ją zrzucić na lato :)
Moje wczorajsze ważenie i pomiary pokazały, że "urosłam" już prawie do tych wymiarów, które ostatnio skłoniły mnie do wzięcia się za siebie. Tym razem jednak wiem, że to jest spowodowane też przedokresowym "napuchnięciem", więc nie przejmuję się tak bardzo. Wiem też, że uda mi się pozbyć nadmiaru kilogramów i centymetrów :) Mimo wszystko proszę Was o kciuki i przyznaję się bez bicia - to publiczne pisanie o tych moich zmaganiach motywuje mnie najbardziej :) Za dwa tygodnie zamelduję Wam o postępach.
To co, kto razem ze mną bierze się za siebie? :)
Wezmę się z Tobą za siebie, ale najpierw zjem jeszcze tego pączka co jest w kuchni hahah :P
OdpowiedzUsuńA tak serio, to oczywiście uważam,że nie masz czego zrzucać :) ile masz wzrostu? też nie znoszę takiego makaronu, a takie truskaweczki często sobie serwuję:) i ta tabelka na lodówce- coś idealnego dla mnie :)
168cm. Wiem, że do nadwagi mi daleko, bliżej już niedowagi, ale źle się czuję teraz z tym, jak wyglądam - zawsze wyglądam na więcej niż ważę ;) Wystarczy spojrzeć na pomiary.
UsuńJa tam uważam,że jeśli ktoś się sobie nie podoba w swoim ciele, nawet jeśli ma niedowagę, to może trochę o siebie zadbać. Wszystko jest dla ludzi, prawda? ;) Trzeba tylko pamiętać o umiarze :)ja mam 183 wzrostu i 74 kg :)
UsuńWow, wysoka jesteś :)
UsuńZgadzam się, odrobina rozsądku i spokojnie można poprawić wygląd. W przypadku niedowagi lepiej tylko stosować odpowiednią dietę połączoną z ćwiczeniami.
No stety,albo niestety :D kiedyś, 2 lata temu schudłam 8 kg, i wagę na szczęście utrzymuje, teraz tak bym jeszcze z 4/5 chciała zrzucić i bym była zadowolona :)
UsuńNa zdjęciu profilowym wyglądasz bardzo szczupło :>
UsuńMagia fotografii, albo dobrego ustawienia się :D ewent. dobrze dobranych ubrań :D
UsuńTo już połowa sukcesu ;)
UsuńTeraz jeszcze ta druga połowa Orlico, i będę szczęśliwa :)
UsuńEee, teraz to już z górki ;)
Usuńoby :D no to od jutra:D znaczy od teraz :)
Usuńpowodzenia! ja tez muszę się zabrać za siebie za niedługo :) na razie fittnes przy przeprowadzce :D
OdpowiedzUsuńOho, no to powodzenia również Tobie ;)
Usuńdzięki :D
Usuńa ja długo omijałam makaron pełnoziarnisty, bo pomyliłam go z obrzydliwym razowym, który raz zakupiłam:/ Na szczęście kiedyś będąc w biedronce, pełnoziarnisty rzucił mi się w oczy, kosztował chyba 3-4 zł (400g) więc wzięłam i... jest naprawdę OK! Też muszę coś ze sobą zrobić, oczywiście dieta (ograniczenie słodkości, czipsików i McDonalda), może też wrócę do Jillian.
OdpowiedzUsuńBrrr, razowy też kiedyś jadłam, nic fajnego ;)
UsuńUwielbiam zwykły makaron, pełnoziarnisty też ujdzie, ale gdybym miała wybór, zawsze padnie na biały ;) Ewentualnie lubię też te trzykolorowe, barwione pomidorami i szpinakiem :)
to ja jestem dziwna, bo nie czuję specjalnej różnicy między zwykłym makaronem (penne czy spaghetti, bo takie jem najczęściej) a pełnoziarnistym np. z Lubelli. smakuje mi tak samo. mało tego, jak niedawno jadłam ten zwykły to wydawał mi się jakiś taki miękki i dziwny :D
UsuńZ Lubelli pełnoziarnistego nie miałam okazji jeść, może faktycznie on jest lepszy w smaku :)
UsuńUPDATE - jadłam ciemną Lubellę, rzeczywiście jest bardziej jadalna ;P
UsuńIdealnie! Też postanowiłam się wziąć za siebie :P Miało być od poniedziałku ale tych poniedziałków było już tyle, że nie ma na co czekać. Wczoraj pożegnałam swoje stare nawyki żywieniowe ogromnym gofrem z bitą śmietaną i malinami mmm... Zaczynam od dziś! Z kimś zawsze raźniej, może tym razem uda mi się wytrwać ;)
OdpowiedzUsuńP.S. Absolutnie się nie czepiam, ale wkradł Ci się mały błąd w ostatnim akapicie "Wiem też, że uda mi się pozbyć się nadmiaru" ;)
Ja dziś jeszcze idę żegnać złą dietę, bo mam wykupiony groupon na spaghetti, lepiej iść teraz, niż jak już uda mi się coś zrzucić i będzie szkoda :P
UsuńA co do błędu to w sumie nie wiem, czy jest błędem, bo jedno "się" jest do "uda się", a drugie do "pozbyć się" - brzmi głupio, ale chyba jest poprawnie...? W każdym razie dzięki - jestem pedantką pod względem poprawności pisania, ale czasem wkradną mi się jakieś literówki itd, a wtedy cieszę się, jak ktoś je zauważy i zwróci uwagę, żebym poprawiła ;)
Hm.... Bez drugiego "się" ale z jakimś dopiskiem po "nadmiaru" (czego?) chyba by było lepiej. Ale tak w sumie może faktycznie jest też ok. W sumie humanista ze mnie kiepski, nie znam się :P Zresztą dopiero wstałam (sick!) i mój mózg nie pracuje jeszcze na pełnych obrotach. Po prostu zabrzmiało mi coś dziwnie i zostało zarejestrowane jako błąd. Dobra, nie brnę już dalej :P
UsuńW takim razie życzę wielu pięknych doznań w czasie konsumpcji spaghetti!
I ta opcja brzmi lepiej, poprawiłam :)
UsuńPozdrowię spaghetti od Ciebie :P
Ja mam ok 172 i waże 58kg ;/ ze 2kg musialabym schudnać, ale ciężko mi to idzie :D
OdpowiedzUsuńTutaj to już chyba niedowaga, co? ;)
UsuńNa pewno masz co zrzucać?
Do niedowagi mi daleko z moim obżarstwem wiecznym :P Kuper mi urósł i to jego chce zrzucić, większych kompleksów nie mam :) a ta waga w okolicach 60 jak zazwyczaj miałam 56-57 troszkę mi nie pasuje :)
UsuńW takim razie powodzenia :) Rozumiem tę potrzebę zrzucenia czegoś tylko dlatego, że nam samym to nie pasuje ;)
Usuńmnie najlepiej motywują tabelki w exelu :D są bezlitosne! :D
OdpowiedzUsuń=excelu. dyslektyk ;p piszę sobie tam ile schudlam w jakim czasie, zaznaczam ruch, bledy zywieniowe, okres, etc. potem przynajmniej jak waga stoi to mogę wrócić i zajrzeć "o, jednak nie ruszałam się tyle co w zeszlym" i nie ma paniki ;p. Oczywiscie można sobie tak pilnować w głowie ;)
UsuńTabelki to zawsze dobre motywatory :D Ja mam tę fioletową, co tu na koniec posta wstawiłam, ustawioną jako tło pulpitu, więc też patrzę na nią i robię co mogę, żeby w kolejnej rubryczce były już mniejsze wartości ;)
UsuńPowodzenia! :)
OdpowiedzUsuńJa parę dni temu zaczęłam, ale... czarno to widzę :P brakuje mi wsparcia, szczególnie w domu... :/
U mnie było podobnie za pierwszym razem, ale jak zrozumieli, że biorę to na serio to było nieco lepiej. Mam w lodówce koszyk z moimi "dietetycznymi" produktami, na lodówce kartkę, rodzinka już nie pyta mnie codziennie "Zjesz z nami klopsy/kluski/pieczeń?" ;)
UsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńpowodzenia
OdpowiedzUsuńto do ilu kg chcesz zejść?
ja mam 177 cm i ważę 64 kg, schudłam 13 kg w zeszłym roku, musiałam po porodzie zrzucić co zbędne,łatwo nie było,ale jakoś powoli poszło, w sumie od października waga mi się utrzymuje :) największy plus tego,że spadł mi biust!!! mając 114 w biuście a teraz 80 kilka cm to jest ulga dla kręgosłupa!
Mniej więcej do 54-55kg :)
UsuńKurczę, mi z biustu też spada, ale się z tego nie cieszę, bo sam w sobie nawet teraz jest malutki :P
no to dużo nie masz do stracenia :) trzymam kciuki oczywiście :)
Usuńmi właśnie najbardziej zależało żeby stracić biust, a to jak na złość leciało z tyłka najbardziej, no brzuch tez mnie cieszył i nogi,ale ten biust był uciążliwy,aż w końcu on zaczął lecieć i to mnie najbardziej uszczęśliwiło :)
Niby niedużo, ale bez jakieś ścisłej diety tak szybko nie leci ;) Te 2 miesiące powinny jednak wystarczyć.
UsuńPo przeczytaniu tego posta mysle, ze jestesmy do siebie bardzo podobne. I wlasnie wczoraj myslalam o jakiejs fajnej diecie
OdpowiedzUsuńPod jakim względem podobne? :)
UsuńJa wczoraj weszłam na wagę i się załamałam;/ I też biorę się ostro za siebie, bo aż płakać się chce
OdpowiedzUsuńTeraz jest na to najlepsza pora, więc trzymam kciuki! :)
Usuńja mam za sobą od lutego -9kg ;) oby tak dalej, będę śledzić Twoje poczynania w zrzucaniu :)
OdpowiedzUsuńOoo, to niezły wynik, gratuluję! :)
UsuńJa także trzymam kciuki :)) sama po ciąży próbowałam schudnąć (z 80kg na 55-57kg :))) wyglądam nawet lepiej niż przed ciążą :PP a pomogło mi właśnie picie dużo płynów- u mnie hektolitry mięty z cytryną i przede wszystkim zastąpienie smażonego gotowanym lub pieczonym a jeśli smażone to połowa porcji i więcej sałatki. A i polubiłam jogurt naturalny, którego wcześniej wręcz niecierpiałam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWidzę, że też zdrowe podejście do odchudzania, gratuluję :)
UsuńTrzymam kciuki :) Też muszę się za siebie wziąć. Ja przyzwyczaiłam się i dziennie wypijam powyżej 2 litrów wody :)
OdpowiedzUsuńJa po wodzie jestem głodna, więc to u mnie nie przejdzie, ale piję dużo herbat :)
UsuńJa też wprowadziłam wiosenną rewolucję w swoim żywieniu:D
OdpowiedzUsuńPodobną do mojej? :)
UsuńW takim razie powodzenia ;) Trzymam mocno kciuki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa dietuję od zeszłego poniedziałku, tylko ze mną gorzej, bo BF% mi wyszedł prawie 28, przy niewiele większej wadze niż Twoja ^^ No ale metr w biodrach mówi sam za siebie :P
OdpowiedzUsuńPo pierwszych sukcesach może napiszę coś o tym na blogu ^^
Chętnie poczytam :)
UsuńTeż mnie moje boczki przerażają, zwłaszcza, że moje są jakby nad biodrami, a nie po bokach, przez co mam strasznie wysoką talię :P
Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńJa się dietuję od ponad miesiąca.
I jak idzie?
UsuńW takim razie powodzenia!:) Ja od jakiegoś czasu staram się jeść rozsądniej, jednak wiem, że do matury i tak nie mam co liczyć na cuda. Brak czasu=zero ruchu. Ale od czerwca...:)
OdpowiedzUsuńZależy od rodzaju braku czasu - teraz jestem tak zalatana, że nie mam kiedy usiąść i odpisać na komentarze, ale przynajmniej biegam po mieście ciągle :P
UsuńNo patrz! Ty już 2 raz zaczynasz, a ja się ani razu jeszcze nie zebrałam :D
OdpowiedzUsuńA masz w ogóle potrzebę? :P
UsuńMówią, że nie, ale ja widzę swoje :D poza tym mam straszne wahania wagi w granicach 8kg i nie wpływa to dobrze na stan skóry... Chciałoby się to unormować, ale lenistwo wygrywa xD
Usuń"Ja widzę swoje" - i znowu, jakbym czytała o sobie :P
Usuń:D Ja mam problem tego typu, że miałam 3-4 lata kiedy trenowałam (można powiedzieć) zawodowo koszykówkę i byłam wtedy bardzo chuda. Więc teraz mam straszny problem z przyzwyczajeniem się, że mam trochę więcej ciałka i jakiś cellulit też się pojawił.
UsuńTeż jeszcze parę lat temu byłam szkieletem - tak po prostu, bez powodu ;) Jadłam mnóstwo, wszystko i zawsze i nie tyłam, potem nagle zaczęłam i nie mogłam się przyzwyczaić :P
UsuńWażyłam 45kg przy wzroście 168cm :P
U mnie powód był, ale też sobie pozwalałam na jedzenie wszystkiego :D
UsuńA ja 56 przy 180cm, czyli podobna skala ;)
U mnie za powód chyba uznać nieszczęsne (ale i szczęsne! ;)) pigułki anty ;)
UsuńZakładamy klub ex-chudzielców? :P
O tak to też się u mnie przyczyniło, dlatego rzuciłam to w cholerę w lutym!
UsuńHaha :D TAK!
Ooo NIE, ja rzucić nie zamierzam, kocham je :P Ale zmieniłam teraz niby na takie zdrowsze, choć to pewni pic na wodę :P
UsuńU mnie miłość zamieniła się w nienawiść zwłaszcza, że w 100% nie spełniały swojej roli :/ Plus wszelkie opcje z ulotki pt mdłości, migreny itp zaliczyłam. Takie niestety mam obciążenie genetyczne na złe reakcje po tabletkach - chrzestna mnie załatwiła.
UsuńO kurczę, współczuję... U mnie poza tyciem były i są one wybawieniem - poza działaniem oczywistym, pomogły mi zwalczyć trądzik (moja twarz wyglądała jak pizza albo księżyc...), osłabiły comiesięczne bóle (choć nadal umieram, ale mniej ;)) i niemal całkiem usunęły humorki ;)
UsuńJa się po tabsach taka płaczliwa zrobiłam, że masakra. Ciepłe kluchy :D No u mnie cała zabawa z jakimikolwiek hormonami zaczęła się od bólu, i bardzo się bałam teraz je odstawiając, ale chodzę na elektroakupunkturę. Jak na razie działa, jak na dłuższą metę będzie ok to będę pochwalić głośno i wyraźnie :D
UsuńTylko nie wiem co zrobię z działaniem oczywistym, ale na razie nie potrzebne to się nie przejmuję ;)
I tak warto czasem dać organizmowi odpocząć ;)
UsuńMasz rację ;) Zwłaszcza, że nigdy nie wiemy jak to świństwo zadziała kiedyś w przyszłości.
UsuńDokładnie... Martwię się o to od dawna, a lekarz oczywiście zapewnia, że na nic to nie wpłynie. Zobaczymy...
UsuńLobby farmaceutyczne jest tak ogromne, że boję się wierzyć w takie rzeczy, nawet lekarzom:/
UsuńI znowu doskonale się rozumiemy... ;)
UsuńTrzymajmy więc kciuki za siebie nawzajem, żeby w przyszłości zajść w ciążę wtedy, kiedy się na to zdecydujemy ;)
Trzymam! :D
Usuńja zaczęłam od pierwszego stycznia, po pierwszym miesiącu było trzy kilo mniej :) a potem się złamałam! :D
OdpowiedzUsuńpowodzenia! :)
Nie zaszkodzi wrócić po czasie ;)
UsuńTeż wzięłam się za siebie, bo przez te kilka ostatnich chłodnych miesięcy przytyłam jakieś 8 kg!!! Do lata trzeba zrobić z siebie człowieka :D
OdpowiedzUsuńNo mi od października przybyło 5kg, więc też sporo, ale miejmy nadzieję, że uda nam się to zrzucić ;)
UsuńOd jakiegoś czasu walczę już z nadwagą. Schodzi mi się, bo raczej nie stosuję diet, a po prostu zdrowo się odżywiam, przynajmniej bardzo się staram ;) Za "wpadki" też się nie biczuję, ale jako bardziej doświadczona chciałam Ci służyć radą. Odstaw wodę źródlaną na rzecz mineralnej. Źródlana bywa gorsza od kranówki :/
OdpowiedzUsuńPowodzenia :)
Ta jest mineralna ;) Zresztą jak już piję wodę to w małych ilościach, tę małą kupiłam dla samej zgrabnej butelki :P
UsuńJa ostatnio zaczęłam dietę, wytrwałam aż 3 dni :D Powodzenia!
OdpowiedzUsuńGonię Cię, właśnie skreśliłam drugi dzień w lodówkowej tabelce :P
Usuńwidzę , że nie jestem sama . powodzenia i wytrwałości ;)
OdpowiedzUsuńDziewczę, ja nie wiem, gdzie Ty się chcesz odchudzać, spojrzałam na 60kg i momentalnie szukałam Twojego wzrostu :) założę się, że świetna z Ciebie laska i niepotrzebnie marudzisz!
OdpowiedzUsuńDo marudzenia mi daleko ;)
UsuńZdjęć brzuszyska nie pokażę, bo nie o to tu chodzi. Tak naprawdę w tym przypadku mam gdzieś to, co mówią mi tabelki - niby blisko mi do niedowagi, ale wyglądam (nie wg mnie, wg wszystkich pytanych ;)) na więcej niż to 60kg, więc biorę się za siebie póki mogę ;) Chcę dobrze czuć się w swoim ciele, niezależnie od BMI itd ;)
Mam nadzieję, że nie wpadniesz później w wir jak ja. Tak zepsułam sobie metabolizm, że im mniej jem tym więcej ważę.. Może to 60kg to Twoja waga standardowa? U mnie wynosi ona 62kg, przy wzroście około 173/175. Czy utyję, czy schudnę, organizm tak działa, że na siłę ciągnie mnie do tego miejsca, to jest dla mnie niepojęte :) teraz ważę 58, ale czuję, że jak się organizm obudzi - to cofnie mnie na to 62 :o aspiruję na dietetyka, więc w razie czego z chęcią o tym pogadam, zakładam, że rad nie potrzebujesz, ale w przypadku wątpliwości - służę pomocą, jakimś artykułem, czy też podpowiedzią :)
UsuńNiestety 60kg to nie waga standardowa, gdybym nie zaczęła diety teraz, rosłoby dalej. Najlepiej czuję się w okolicach 55kg i wtedy też najlepiej wyglądam wg mnie :P Dlatego teraz planuję zjechać znowu do tej wagi i starać się ją utrzymać - oby się udało ;) Jak będę na swoim na pewno będzie łatwiej. Teraz od kiedy postanowiłam nieco zrzucić rodzinka zdążyła upiec tonę pysznych rogalików, zrobić seans filmowy z przekąskami, usmażyć frytki i wieeele innych rzeczy, które mogłabym odczytać jako "utrudnijmy Dominice dietę" :P
UsuńMasakra, wszyscy się dietują a ja anarchistycznie się pasę! Powodzenia z dietą:)
OdpowiedzUsuńPasę się przez wszystkie pozostałe niedietowe miesiące :P
Usuńtrzymam kciuki :) takie podejście jest najlepsze, nie ma się co głodzić na siłę bo to nic nie da.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Dziękuję bardzo i witam kolejnego nocnego Marka ;)
UsuńJa też zaczęłam, od wczoraj! I tez podałam do publicznej wiadomosci na blogu, będzie motywacja!
OdpowiedzUsuńDokładnie, czujesz się pilnowana? :D
UsuńMamy identyczne wymiary :P aż poleciałam po metr :P Tylko w brzuchu mam 2 cm mniej. Ale za to ważę więcej - 63kg przy 170cm. Też biorę się za siebie :) Od 3 dni ćwiczę i nie jem słodyczy :)
OdpowiedzUsuńA no i w biuście nieszczęsne 100 cm... :(
UsuńLepiej mieć w biuście 100cm niż w biodrach ;)
UsuńPowodzenia życzę, u mnie już tydzień, ale efekty na razie nie zwalają z nóg... Muszę zacząć się więcej ruszać.