Hej!
Przychodzę Wam dziś zameldować, jak poszły mi dwa pierwsze tygodnie diety! :)
Na początek przyznam, że nie jest mi łatwo tym razem. Ciągle jestem w biegu, między zajęciami, pracą, Ukochanym, masą innych obowiązków, dlatego często posiłki muszę mieć przy sobie, gotowe w torebce. O ile nie ma większych problemów z drugimi śniadaniami czy podwieczorkami, o tyle z obiadami bywa różnie. Staram się jednak jeść jak najbardziej regularnie, lekko, zdrowo.
Oto efekty z dwóch ostatnich tygodni:
Bardzo cieszę się z tego, że ubyło mi całkiem nieźle w centymetrach, na czym najbardziej mi zależało, czuję się też już nieco lepiej w swoim ciele, choć na razie to chyba efekt tego, że w ogóle COŚ robię w tym kierunku ;) Niestety wagowo spadło niewiele, bo tylko 1,5kg - liczyłam na ok. 2kg. W dodatku waga robiła sobie ze mnie jaja, bo przy dzisiejszym ważeniu najpierw pokazała mi 57,6 kg, a kilka kolejnych razy (mojej wadze nie można ufać ;)) było już ponad kilogram wyżej - złośliwa menda! ;)
Mały spadek wagi wiąże się pewnie w dużej mierze z tym, że nie mam za bardzo siły i czasu na siłownię czy dłuższe ćwiczenia. Moja aktywność ogranicza się do latania po mieście w stresie, żeby na pewno wszystko załatwić, ale i poza tym staram się coś ze sobą zrobić. Funduję sobie dłuższe spacery, czasem wieczorem wychodzę pobiegać. Nie ma tego dużo, ale zawsze coś, prawda?
Oto screen z mojego profilu na Endomondo.com: (można powiększyć)
Dodam też, że rozwiązałam swój problem z piciem. Z piciem wody, nie cieszcie się :P
Trudno mi pić zwykłą wodę mineralną, a na zieloną herbatę jakoś nie mam apetytu. Zaopatrzyłam się więc w zwykły syrop do rozcieńczania i rozrabiam go z wodą w malutkiej ilości - tak, żeby woda miała choć trochę smaku. W efekcie mogę pić jej dużo więcej, a syrop w takich małych ilościach nie powinien zaszkodzić ;) Aktualnie piję malinę z lipą, ale w drodze do mnie są jeszcze herbapolowe żurawina z cytryną i kiwi - już nie mogę się ich doczekać :)
Na dziś to tyle - za kolejne 2 tygodnie czekajcie na nowy raport :)
Jak Wam idzie przedwakacyjne odchudzanie? :)
Dobrze ci idzie :) Trzymam kciuki :) Ja na diety się nie nadaję... Biegać nie lubię - dlatego szukam alternatywy, stąd pomysł na jazdę na rolkach :) A ostatnio wymyśliłam, że będę się "katować" na skakance :D Jadę na długi weekend do domu i mam zamiar poskakać ;)
OdpowiedzUsuńKażda aktywność jest dobra ;)
UsuńKurde, też chętnie bym pojeździła na rolkach, ale moje zepsuła mi siostra, poza tym nie mam ani gdzie, ani kiedy jeździć :/
Gratuluję :)
OdpowiedzUsuńMnie idzie naprawdę średnio.
To weź się w garść ;)
UsuńMyślę, ze 1,5kh w 2 tygodnie to bardzo ładny wynik. I przede wszystkim zdrowo leci w dol.
OdpowiedzUsuńNasłuchałam i naczytałam się, że zdrowe tempo chudnięcia to kilogram na tydzień i takie chciałam sobie narzucić, ale nie wyszło jak na razie ;)
UsuńWg mnie 1kg/tydz to już baaardzo dużo, najzdrowsze jest moim zdaniem 0,5kg/tydz i w sumie często spotykam się z podobnymi opiniami u dietetyków ;) Ale chyba nie ma procesu odchudzania, gdzie z tygodnia na tydzień leci 1kg, czasem tyle, czasem mniej, najważniejsze, że w ogóle spada :)
UsuńMnie właśnie dietetyczka mówiła o tym 1kg/tyg jako pierwsza ;)
UsuńJak widać znowu ile osób, tyle opinii ;)
Ale prawda, nie ma opcji, żeby zrzucać kilogramy regularnie, tylko mam nadzieję, że przez te 2 miesiące, które sobie postanowiłam, dam radę zrzucić to nieszczęsne 5kg - no, teraz już 3,7kg ;)
mi tez sie nie chce cwiczyc ani dietowac bleeee a jeszcze przydaloby sie z 5 kg zrzucic :C
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej pedałujesz dużo ;)
UsuńPowodzenia! Ja staram się akurat nabrać tych dodatkowych centymetrów przez ćwiczenia i jedzenie białka:)
OdpowiedzUsuńChcesz trochę moich? :P
Usuń1,5kg w dwa tygodnie to świetny wynik! Więc nie marudź na swoją wagę, tylko się ciesz :D Ja też ruszyłam z kopyta po raz kolejny, trzymam się bardzo dobrze jeśli chodzi o jedzenie i treningi, a waga ani rusz... :( Tydzień temu spadło 0,5kg, w tym tygodniu już nic...
OdpowiedzUsuńNa pewno wkrótce ruszy ;) Chyba, że osiągnęłaś już swoją dolną granicę wagi - tak jak ja wiem, że nie uda mi się schudnąć poniżej 55kg...
Usuńpsychicznie przygotowuje sie do diety. nie jest mi łatwo. Nagradzam się słodyczami. to moja zguba
OdpowiedzUsuńPo sobie wiem, że nie ma sensu się psychicznie przygotowywać, tylko lepiej postanowić "od dziś jestem na diecie" ("od jutra" nie działa ;)) i tego się trzymać :)
UsuńGratuluję wytrwałości :) I nie martw się brakiem aktywności fizycznej, ja też nie mam w ogóle na to czasu i po prostu staram się wszędzie łazić pieszo.
OdpowiedzUsuńJa mam swoją chwilę prawdy jutro.... Nigdy nie wytrwałam tyle na diecie więc mam nadzieję, że jakieś efekty będą :P Za Twoim przykładem zaczęłam motywować się tabelkami itp. i o dziwo na razie się sprawdza (no dobra było parę grzeszków dietetycznych ale je pomijam bo później odpokutowywałam :P). Zatem powodzenia w dalszym dietowaniu, damy radę!
Bez grzeszków to się chyba nie da ;)
UsuńTrzymam kciuki za jutro, daj znać, jak efekty :) Po jakim czasie się mierzysz/ważysz?
Ważę się po dwóch tygodniach (dietę zaczęłam dzień po Tobie;)) a efekty? Cóż.... Gdy wczoraj pisałaś, że ubyło Ci 1,5 kg stwierdziłam "ładny wynik!", ale gdy dziś stanęłam na wadze i zobaczyłam wagę dokładnie o 1,5 kg mniejszą pomyślałam "tylko tyle?!". Już rozumiem Twój wczorajszy zawód :P
UsuńOd razu mi lepiej :P
UsuńIle chcesz schudnąć? :)
:P
UsuńMój cel to 8 kg.
Fajne efekty :) Również chciałabym takich :)
OdpowiedzUsuńNo to bierzemy się za siebie ;)
Usuńjeju! to już 2 tygodnie minęły? o mój boże,ale ten czas leci! gratulacje :*
OdpowiedzUsuńMi na szczęście też w miarę szybko minęło ;)
UsuńMi o dziwo też :D W sumie egzaminy itd, to przeleciało ;)
UsuńAaaaa i co do żelu gruszkowego, to jak tylko zdenkujesz ten, który teraz używasz to go otwieraj! to moje bojowe zadanie dla Ciebie, a uwierz... nie pożałujesz :P pisałam o nim nie tak dawno :)
UsuńMam za dużo w zapasach, sorry :P Teraz lada moment zdenkuję OS czekolada+mięta i zabieram się za zeszłoroczną letnią limitkę Isany :P
UsuńJak możesz :DD Ile jest przed nim w kolejce? :P
UsuńJeszcze nie wiem, wymyślam na bieżąco :P
UsuńMoże w końcu wymyślisz gruszkę;D
UsuńJak widać efekty są, gratuluję :) ja wciąż mam kłopot z robieniem sobie jedzenia "na wynos" więc zazwyczaj chodzę głodna i jem dopiero w domu co jest wiem, baaaaardzo niedobre szczególnie przy odchudzaniu...
OdpowiedzUsuńJest cała masa dietetycznych zdrowych przekąsek, które można wziąć ze sobą w torebce, ostatnio np. odkryłam Crunchellę firmy Kupiec, bardzo smaczne wafle pszenno-ryżowe :) Do tego oczywiście owoce, jakieś mieszanki owsiane z owocami tylko do zalania wrzątkiem, czasem od święta jakieś zdrowe ciacha typu Belvita ;)
UsuńJak się przekonasz do samej wody, to potem nie będziesz w stanie się napić niczym innym ^^
OdpowiedzUsuńDobrym patentem (zwłaszcza na cieplejsze dni) jest wrzucenie do butelki wody mrożonych owoców :)
Znalazłam kiedyś na pintereście coś takiego:
http://www.theyummylife.com/Flavored_Water
Sama jeszcze nie testowałam, ale myślę, że może być super :)
Eee, chyba się nie przekonam ;) Chociaż teraz tego syropu daję minimalnie, byle w ogóle zostawiał jakiś smak :)
Usuńłee w cyckach bym jednak nie chciała, żeby mi ubyło :(
OdpowiedzUsuńTiaa, też bym nie chciała, zwłaszcza przy moich maleństwach, ale jak chudnąć to wszędzie, nie ma rady ;)
UsuńŚwietne efekty! Gratuluję:) Mi, jak na razie idzie dość opornie, ale staram się:)
OdpowiedzUsuńTrzymam więc kciuki za Twoje efekty :)
UsuńJa jestem po 3 dniu 30 day shred i na razie moje nogi zdychają :P.
OdpowiedzUsuńTeż mam problem z piciem czystej wody, dla mnie ma ona smak obrzydliwej... wody ^^.
Haha, dokładnie! :) Spróbuj z odrobiną syropu :)
UsuńWOW ! Idziesz jak burza :D Tylko tak dalej, tylko bez przesady :)
OdpowiedzUsuńDo przesady mi daleko :P Momentami sobie wręcz folguję, ale ćśśś ;)
UsuńEj, szybko minęło! I jest efekt! Zazdraszczam!
OdpowiedzUsuńKuuuurde. Jeszcze trochę a sama zacznę ruszać dupsko...
Hihi! Obśmiałam się z tym piciem :D Ja właśnie zamierzam odstawić soki...
Odrobinka soku czy syropu w wodzie nie zaszkodzi, a naprawdę ułatwi wypijanie odpowiedniej ilości :)
UsuńU mnie prędzej przestanę pić w ogóle soki, niż wypijać rozcieńczone :P Ale całe życie na tych sokach i łatwo nie jest. Na razie przestawiłam się na soki 100%, żeby nie pić chemii...
UsuńTiaa, najlepsze są te "napoje owocowe", które mają kojarzyć się z sokiem, a obok soku nigdy nie stały...
UsuńNapój to jeszcze brzmi podejrzanie, ale mnie najbardziej rozwala nektar, który brzmi jakby był najlepszy ze wszystkich, bo tak jakby skoncentrowany, a tak naprawdę jest najgorszym shitem :P
Usuńgratuluję. najważniejsze, że są efekty. nie ważne jakie. ważne, że są! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Prawda, przynajmniej widać, że nie "katuję się" na darmo ;)
UsuńNoo widzę, że dietowanie przyniosło same pozytywne efekty :) Zazdroszczę i gratuluję!:)
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńTylko coraz bardziej kuszą moje ulubione potrawy, które do dietetycznych, zdrowych, lekkich w ogóle nie należą ;)
Gratulacje ;P
OdpowiedzUsuńJa w sumie się nie odchudzam, ale zaczęłam ćwiczyć z Chodakowską :D
Oł, i jak idzie?
UsuńJej ćwiczenia zdecydowanie nie są dla mnie, umieram po 5 minutach :P
imponujące te mniejsze centymetry! czekam na kolejne relacje :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Dziękuję :) Obym miała o czym pisać następnym razem ;)
Usuńtaki spadek wagi w ciagu 2 tyg to zdrowe i dobre tempo!
OdpowiedzUsuńWiem wiem, ale liczyłam na ciut ciut więcej na początek, skoro na start dietowania powinna "zejść z nas" woda ;) Jeśli za kolejne 2 tyg też będzie 1,5kg to będę zachwycona, tylko na inny początek miałam nadzieję ;)
UsuńGratuluję sukcesu :) i trzymam kciuki za następne centymetry
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
Usuń