Po kilkudniowej przerwie wracam z recenzją :)
Dziś parę słów o jednym z moich nowych twarzowych ulubieńców. Leżał w kartonie z zapasami już jakiś czas, wreszcie nadeszła jego pora, wylądował na łazienkowej półce i... prędko jej nie opuści ;)
Mowa tu o peelingu myjącym od Under Twenty - jak ktoś mi powie, że to nie dla mnie, bo nie jestem under twenty - strzelę permanentnego focha, ostrzegam!
Opis producenta:
Gdzie i za ile: wszędzie, ok. 11zł / 150ml
Skład:
Moja opinia:
Zacznijmy tradycyjnie od opakowania. Normalnie nie przepadam za tubkami, ale w tym przypadku jest ona w miarę wygodna. Łatwo się otwiera i zamyka, można z niej wydobyć odpowiednią ilość żelu, bo nie wylewa się on sam, a trzeba wycisnąć. Jeśli chodzi o wygląd, jest on typowo młodzieżowy, jeśli nie powiedzieć nastoletni - kolorowy, wesoły, rzucający się w oczy. Do mnie średnio przemawia, ale nie jestem na 'nie' ;) Po prostu ujdzie.
Sam żel jest za to świetny, chyba nie mam się do czego przyczepić. Jest gęsty, zawiera sporą ilość niebieskich drobniuteńkich drobinek (wiem, masło maślane ;)) peelingujących. Pachnie typowo dla marki Under Twenty - świeżo, ale niczym konkretnym. Dla mnie ten zapach jest neutralny, tzn. w żaden sposób nie wpływa na komfort używania.
Najważniejsze jest jednak działanie! Przyznam szczerze, że nie wiem, czy wpływa na zaskórniki, bo jednocześnie stosuję serum redukujące pory, ale wiem za to, że jako peeling sprawdza się świetnie. Jest wydajny, bo nawet mała ilość wystarczy do złuszczenia całej twarzy - a i złuszczenie jest porządne, bo te maleńkie drobinki naprawdę potrafią być ostre! Suche skórki znikają, cera jest gładka i odświeżona. Oczywiście nie jest to efekt na stałe, ale jeśli używamy peelingu regularnie co 3-4 dni to naprawdę można zobaczyć różnicę :) Jest ciekawą alternatywą dla moich dotychczasowych peelingów - zwykle lubię gruboziarniste zdzieraki, a ostatnio zużyłam peeling zupełnie inny, bo z delikatnymi drobinkami z wosku, nie zdzierał, ale w jakiś magiczny sposób - działał ;) Peeling Under Twenty jednak zaskoczył mnie na tyle pozytywnie, że pewnie kiedyś do niego wrócę :)
Jakich rodzajów peelingów używacie do twarzy? :)
Miałam kiedyś peeling w wersji pomarańczowej i też bardzo mi się podobał :)
OdpowiedzUsuńDawno temu chyba też miałam, ale niewiele o nim pamiętam :P
Usuńkolor żelu prześliczny ;)
OdpowiedzUsuńnie mialam go jeszcze ale lubię ich kosmetyki do mycia i peelingowania twarzy :)
Ja używam teraz Kolastyny. Do delikatnego peelingu wystarczy, ale gdy potrzebuję mocnego zdzierania nie daje rady, więc muszę jeszcze poszukać jakiegoś zdzieraka.
OdpowiedzUsuńTo myślę, że ten się nada :)
UsuńNie miałam, ale czuję się skuszona i rozglądnę się za nim:)
OdpowiedzUsuńJest dość łatwo dostępny, nie będzie problemu :)
Usuńnie ufam ten firmie, ale od peelingów nie wymagam nie wiadomo czego, to pewnie by się sprawdził ;)
OdpowiedzUsuńPrzejechałaś się na czymś od nich?
UsuńWydaje się ciekawy. Mogłabyś zdradzić coś na temat tego "woskowego" peelingu? :)
OdpowiedzUsuńSiur - http://kosmetyki-orlicy.blogspot.com/2012/07/made-from-earth-peeling-do-twarzy-z.html :)
UsuńJak usuwa suche skórki to niedługo kupię :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy dobry peeling powinien ;)
Usuńno to nie ma co, dopisuję go do chciejlisty!
OdpowiedzUsuńczekam na kwietniowe włosy :D
To jeszcze troszkę poczekasz ;)
UsuńLubię firmę Under20, ale peelingu jeszcze nie używałam Muszę kiedyś spróbować :)
OdpowiedzUsuńAkurat peelingi to jeden z ich hitów :D
UsuńUżywam enzymatycznego z Perfecty, na noc 2x w tyg. Tego akurat nie znam.
OdpowiedzUsuńCo do enzymatycznych to nigdy po nich nie wiem, czy na pewno działają :P
UsuńNie miałam, ale zachęciłaś mnie nim ;] Jak wykończę peeling od BingoSpa to mu się przyjrzę ;]
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość ;)
UsuńWydaje mi się, że under twenty zaczyna nad sobą pracować - produkty są coraz lepsze :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się, coraz mniej do narzekania znajduję :)
Usuńja odkąd odkryłam zsk, robię własnoręczne peelingi. uwielbiam zwłaszcza ten z nasion truskawki. :D
OdpowiedzUsuńOoo, od dawna chciałam wypróbować... Co do tych nasion dodajesz?
Usuńja również lubię mocne zdzieraki :) najczęściej sięgam po peeling morelowy soraya. kiedy moja cera potrzebuje czegoś delikatniejszego wybieram peeling enzymatyczny z ziaji, seria z solanką sopocką. aktualnie mam do przetestowania peeling alverde z ekstraktem z pereł. jestem ciekawa też korundu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Te morelowe też od jakiegoś czasu za mną chodzą, może kiedyś dorwę jakiś :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńZa komentarze typu "kopiuj, wklej, zaspamuj" serdecznie dziękuję.
Usuńhahaha a ja myślałam, że to brokat zatopiony jest. No tego jeszcze nie było, żeby peelingować się brokatem =P
OdpowiedzUsuńGdyby zdzierał i zmywał się bezproblemowo to jeszcze pół biedy :P
Usuńod pół roku nie używam peelingów bo biorę leki, ale ten na pewno przetestuję na moim chłopaku bo ma dość dużo zaskórników więc będzie to dobry test dla peelingu :)
OdpowiedzUsuńDaj znać, jak efekty testu :)
UsuńJa kurczę nie potrafię się przekonać do tej firmy ;/
OdpowiedzUsuńCzemu? :>
Usuń