Jakiś czas temu w moje łapki wpadły dwie kredki do oczu marki BYS. Było to moje pierwsze zetknięcie z marką na polu innym niż lakierowym, ale myślę, że ostatnie, bo kredki mnie do siebie absolutnie nie przekonały...
Są one z dwóch różnych serii, miałam nadzieję, że chociaż jedna na coś się nada, ale niestety nie za bardzo... Zobaczcie, jak wyglądają na skórze:
Jak widzicie, obie są blade i słabo napigmentowane. Co więcej, wystarczy raz przejechać po nich palcem i właściwie całkiem znikają... A widzicie takie mocno rozmyte przedłużenie fioletowej kreski...? O tym zaraz ;)
Napiszę może nieco o każdej z tych kredek z osobna:
Fachowo nazywa się to-to "auto eyeliner with smudger" w kolorze 05 purple - odkrywczo. I faktycznie, kredka jest wykręcana, cieniutka, choć eyelinerem w życiu bym jej nie nazwała. Ten "smudger" to gąbeczka na drugim końcu kredki. Wszystko byłoby super, gdyby ta gąbeczka ładnie rozcierała kreskę. Tyle, że nie rozciera, a ściera! Wracając do swatcha powyżej - widzicie to ledwo widoczne przedłużenie fioletowej kreski? To właśnie "roztarta" kredka - jednym delikatnym machnięciem gąbeczki ;) Co do samej kredki - faktycznie jest fioletowa, inaczej tego odcienia nie da się określić, zawiera jednak minimalne niebieskie drobinki - szkoda, że jest taka nietrwała i delikatna, bo mogłaby być naprawdę dobrym i ciekawym kosmetykiem...
To cudo nazywa się "shimmer shine pencil" w kolorze 11 sky blue. Trudno mi powiedzieć, czy miał to być kremowy cień do powiek czy może kredka jumbo, ale w obu wersjach sprawdza się kiepściutko. Błyskawicznie roluje się na powiece i odbija, jeśli serwujemy sobie tylko kreskę, choć trudno nazwać takie grubaśne coś kreską ;) Kolor jest sam w sobie bardzo ładny (OK, choć nie dla mojej urody ;)) i efekt wygląda nieźle - dopóki go nie dotkniemy albo spojrzymy w górę ;)
Miałyście może kiedyś do czynienia z kosmetykami BYS?
Może wspominacie je lepiej niż ja te kredki? Nie powinnam na ich podstawie przekreślać marki?
Nigdy nie używałam kosmetyków tej firmy i Twoja recenzja nie zachęca;)
OdpowiedzUsuńNo niestety... ;) Dobrze, że nie zawsze blogi powodują natychmiastową chęć zakupu :P
UsuńNigdy nie slyszalam o BYS i jakos nie mam ochoty uzywac :)
OdpowiedzUsuńBo do tej pory BYS ma chyba tylko jednego, mało znanego dystrybutora w Polsce ;)
UsuńNowość jak dla mnie nie spotkałam się z tą firmą.
OdpowiedzUsuńW Polsce właściwie się o niej nie słyszy...
UsuńBYS już gdzieś mi się obiło o uszy...
OdpowiedzUsuńMoże pierwsze pękające lakiery? ;)
UsuńOj, szkoda, że takie blade. Nie słyszałam o tej marce.
OdpowiedzUsuńNiewiele straciłaś, jak widać :P
Usuńty, naloz se cienie sleek na to :P
OdpowiedzUsuńNie ma opcji w ogóle, od razu się zrolują.
Usuńue to do pupy ;p
UsuńWłaśnie. Też myślałam, że ta niebieska może chociaż jako baza się nada, ale dupeczka wyszła ;)
UsuńW sumie nie miałam do czynienia, ale jakieś takie biedne...
OdpowiedzUsuńNo, niestety -.-
UsuńPodobnie jak większość dziewczyn - nie słyszałam o tej marce i będę unikać jej jak ognia :D He he :) Dzięki za info :D
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość :D
UsuńŁeh, odrazu widać, że szkoda kasy na nie... Drogie są pewnie? [-.-]
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem - nie mogłam znaleźć strony dystrybutora...
Usuń