Dziś pora na ostatni element najnowszej kolekcji Kobo - True. Padło na podkład wygładzający. Pierwsze wrażenie sprawił bardzo pozytywne, później się nieco zawiodłam, ale ostatecznie nie jest taki znowu najgorszy ;) Przejdźmy do recenzji, gdzie opiszę dokładnie moje wrażenia...
Opis producenta:
Gdzie i za ile: drogerie Natura, 25zł / 40ml
Moja opinia:
Opakowanie podkładu jest charakterystyczne dla Kobo - to plastikowa twarda buteleczka w lekko białawym kolorze, przez co podkład wydaje się jaśniejszy niż jest faktycznie. Choć bardzo lubię kosmetyki Kobo, to buteleczki zawsze mnie wkurzały - trudno z nich coś wycisnąć i pod koniec trudno zużyć kosmetyk do końca bez rozcinania opakowania. W dodatku zdarza mu się "prychać" - a chyba żadna z nas nie chce pobrudzić nowej czarnej sukienki podkładem przy pierwszym jej założeniu, jak ja zrobiłam parę lat temu ;)
Mam odcień 502 - nie jest on najjaśniejszy, bo cała gama ma cztery odcienie, ponumerowane od 501 do 504. Myślę jednak, że 501 bardziej by się dla mnie nadawało, bo 502 jest ciut zbyt ciemny. Aaale, jak na to spojrzeć długoterminowo - będzie na lato, kiedy chcąc nie chcąc się nieco opalę ;)
Po nałożeniu na twarz, sprawia, że jest ona gładziutka i rozświetlona - naprawdę pozytywne wrażenie. Podkład kryje całkiem nieźle i pięknie wyrównuje koloryt. Jest też dosyć ciężki, ale nie tworzy plam, łatwo go rozprowadzić. Nie matuje jakoś specjalnie, ale w tym przypadku ujdzie to nawet bez pudru, bo rozświetlenie jakoś optycznie niweluje ewentualny lekki błysk twarz ;) W każdym razie dzieje się tak przez pierwszą godzinę noszenia podkładu. Po tym czasie moja mieszana cera zaczyna "pocić się" łojem, przez co świeci się niemiłosiernie, tak, że nawet nałożony na nią puder na wiele się nie zda. Dobrze, że ani razu nie zdarzyło mi się wyjść w tym podkładzie na dłużej - zwykle zdążałam wrócić do domu, zanim błysk osiągnie apoeum ;) W związku z powyższym, nie miałam okazji przetestować jego trwałości w normalnych warunkach, myślę jednak, że na cerze innej niż mieszana - mocno tłusta w strefie T - powinien odpowiadać. Poza tym na opakowaniu napisane jest, że poleca się go zwłaszcza osobom z cerą dojrzałą - mojej do takiej brakuje paru lat, ale prawdopodobnie tak właśnie jest - dla kobiet z dojrzałą cerą powinien być w sam raz. Wiadomo, że z wiekiem zazwyczaj cera staje się coraz suchsza i mniej się przetłuszcza, więc może oto w tym chodzi? ;) Na próbę raz dałam go do spróbowania mojej mamie i ona była bardzo zadowolona, więc myślę, że powędruje on do niej na stałe ;)
Cóż, krótko mówiąc, u mnie się nie sprawdził, ale to pewnie wina mojej cery. Myślę, że mogę go polecić osobom o cerze suchej czy dojrzałej, nie powinno być problemów... :)
I co, skusiłyście się na coś z nowej kolekcji Kobo?
Albo może macie jakichś ulubieńców wśród ich stałej oferty? :)
Mam odcień 502 - nie jest on najjaśniejszy, bo cała gama ma cztery odcienie, ponumerowane od 501 do 504. Myślę jednak, że 501 bardziej by się dla mnie nadawało, bo 502 jest ciut zbyt ciemny. Aaale, jak na to spojrzeć długoterminowo - będzie na lato, kiedy chcąc nie chcąc się nieco opalę ;)
Po nałożeniu na twarz, sprawia, że jest ona gładziutka i rozświetlona - naprawdę pozytywne wrażenie. Podkład kryje całkiem nieźle i pięknie wyrównuje koloryt. Jest też dosyć ciężki, ale nie tworzy plam, łatwo go rozprowadzić. Nie matuje jakoś specjalnie, ale w tym przypadku ujdzie to nawet bez pudru, bo rozświetlenie jakoś optycznie niweluje ewentualny lekki błysk twarz ;) W każdym razie dzieje się tak przez pierwszą godzinę noszenia podkładu. Po tym czasie moja mieszana cera zaczyna "pocić się" łojem, przez co świeci się niemiłosiernie, tak, że nawet nałożony na nią puder na wiele się nie zda. Dobrze, że ani razu nie zdarzyło mi się wyjść w tym podkładzie na dłużej - zwykle zdążałam wrócić do domu, zanim błysk osiągnie apoeum ;) W związku z powyższym, nie miałam okazji przetestować jego trwałości w normalnych warunkach, myślę jednak, że na cerze innej niż mieszana - mocno tłusta w strefie T - powinien odpowiadać. Poza tym na opakowaniu napisane jest, że poleca się go zwłaszcza osobom z cerą dojrzałą - mojej do takiej brakuje paru lat, ale prawdopodobnie tak właśnie jest - dla kobiet z dojrzałą cerą powinien być w sam raz. Wiadomo, że z wiekiem zazwyczaj cera staje się coraz suchsza i mniej się przetłuszcza, więc może oto w tym chodzi? ;) Na próbę raz dałam go do spróbowania mojej mamie i ona była bardzo zadowolona, więc myślę, że powędruje on do niej na stałe ;)
Cóż, krótko mówiąc, u mnie się nie sprawdził, ale to pewnie wina mojej cery. Myślę, że mogę go polecić osobom o cerze suchej czy dojrzałej, nie powinno być problemów... :)
I co, skusiłyście się na coś z nowej kolekcji Kobo?
Albo może macie jakichś ulubieńców wśród ich stałej oferty? :)
Ja na lato szukam fajnego podkladu w musie o lekkiej konsystencji, znasz może jakiś ?:)
OdpowiedzUsuńŻelowy Rimmel?
Usuńsama takiego szukam :)
UsuńA jaką masz cerę? Może ten się nada?
Usuńja ogolnie lubie podklady Kobo- tam znajduję swoj odcień mimo malej gamy kolorow...to jedne z lepszych jakie miałam...szczerze mówiąc to nawet wolę ten z KOBO niz double wear
OdpowiedzUsuńDouble Wear nigdy nie miałam, a opinie czytałam/słyszałam bardzo różniste ^^
UsuńJa z KOBO mam podkład matujący jest okey, ale za ciemny i po kilku godzinach lubi się zważyć :(
OdpowiedzUsuńNa lato jak się opalisz może będzie lepszy...
UsuńA jam kupilam ten podklad i niestety sie zawiodlam, raz ze odczen najjasniejszy jest ciemny, a dwa ze u mnie sie nie sprawdzil, jakos niezbyt ladnie sie prezentowal na twarzy..
OdpowiedzUsuńA pudrowałaś go?
UsuńPudrowalam i nie pudrowalam i sie nie nada :P do tego mialam wrazenie ze odcien na twarzy wpadal w pomaranczke :P
UsuńO, to dziwne, skoro to niby najjaśniejszy...
UsuńCiekawostka, doczytałam się na opakowaniu, że nie zapycha. W takim razie może kiedyś sięgnę po fluid z KOBO :)
OdpowiedzUsuńTego nie mogę potwierdzić, ale mama nie zauważyła nic takiego :)
UsuńJakoś nie mogę się skusić na żaden podkład z KOBO :P
OdpowiedzUsuńNic na siłę ^^
UsuńMyślałam nad nim kiedyś ale chyba prędzej kupię z Catrice:)
OdpowiedzUsuńA co masz na oku?
Usuńhmmm a nie robi "maski"? :)
OdpowiedzUsuńNa początku nie, a później jak zaczyna się faza świecenia to trochę tak. Ale myślę, że tutaj to jedno wynika z drugiego. ;)
Usuńno właśnie, ja już chyba wolę te mniej kryjące podkłady ale żeby nie było maski... Teraz używam Inglot i w sumie jestem zadowolona ;)
UsuńHa, nawet nie wiedziałam, że Inglot ma podkłady :P
Usuńa widzisz zaskoczyłam Cię ;D ma i to całkiem dobre przynajmniej dla mnie ;)
UsuńHehehe, dla mnie ich oferta mogłaby się ograniczać do wkładów cieni do powiek, bo tylko to przyciąga mój wzrok na ich stoiskach :D
UsuńMam ten matujący. Też mnie wkurza opakowanie. Choć nieźle kryje to jest bardzo ciężki.
OdpowiedzUsuńNo opakowanie to porażka, nie wiem, jak je rozgryźć...
UsuńSkusiłam się, ale kupiłam zbyt jasny kolor. Użyłam raz, stwierdziłam, że za mało kryje i wrzuciłam do szuflady - sama nie wiem co o nim myśleć.
OdpowiedzUsuńHmmm, u mnie kryje całkiem nieźle...
UsuńPodkłady KOBO mnie zawodzą, więc raczej się nie skuszę...
OdpowiedzUsuńNa jakich się przejechałaś?
Usuń