czwartek, 22 marca 2012

Lumpeksowe łowy! #1

Wiem, że wiele z Was z niecierpliwością czekało na tego posta. Co chwila słyszę od kogoś "Eee, ja tam nie potrafię nic znaleźć w lumpie" albo "Tam przecież nigdy nie ma nic ciekawego!" - wtedy pokazuję np. coś co mam na sobie i mówię, że kosztowało mnie 5zł właśnie w takim sklepie. 
Rozumiem sceptycyzm, jednak te opinie niewiele mają wspólnego z prawdą. W lumpeksach łatwo można znaleźć świetne ciuchy za grosze, czasem nawet trafi się coś z nienaruszoną metką, więc nie są to tylko używane czy znoszone ciuchy.
Jak byłam młodsza, cierpiałam katusze, kiedy będąc z mamą na zakupach, wchodziłyśmy do jakiegoś lumpka i długo musiałam czekać, jak mama grzebała między wieszakami. Wreszcie i mnie to zainteresowało i stopniowo nauczyłam się przekopywać stosy ubrań i rzędy wieszaków w poszukiwaniu prawdziwych perełek ;)

Dziś pokażę Wam kilka z moich ostatnich łupów. Najchętniej udaję się na takie zakupy w soboty, kiedy w niektórych sklepach towar jest przebrany, ale kosztuje 1-2zł za sztukę, a w innych jest dzień do dostawie, czyli -50%. Nawet w takich "resztkach" potrafię coś dla siebie znaleźć, bo mam dość specyficzny styl, albo jak mawia mój Ukochany - moda za mną nie nadąża :P A jeśli nie znajdę nic w sam raz, znajdę coś, co można ciekawie przerobić ;)

W ostatnią sobotę właśnie udałam się na lumpeksowe łowy, wróciłam z nich zadowolona i uboższa o 20zł ;)
  
  
Z tej zdobyczy jestem najbardziej dumna. Jest to nowiutka (choć bez metek) marynarka nieznanej mi marki Little Woods, w kolorze jasnego przybrudzonego różu, z lśniącą podszewką, zapinana z przodu na jeden guzik. Kosztowała zawrotną kwotę 10zł ;) Właściwie była w komplecie ze spodniami, ale nie nadawały się one do niczego - mogłyby być dla mnie "skejciarskimi" rybaczkami :P To moja pierwsza marynarka, chyba zaczynam dojrzewać ;) W każdym razie szalenie mi się podoba, nie wierzyłam własnym oczom, jak wypatrzyłam ją na wieszaku w takiej cenie ;)
(Nie, nie jest mi za mała, jakoś tak dziwnie się ułożyła :P)
  
  
Ta bluzka pewnie nie wszystkim przypadnie do gustu, ale ja byłam oczarowana. Jest cieniutka, bawełniana, w kolorze brudnego różu (tak, wiem, znowu :P), marki Only. Podobają mi się zwłaszcza te "szlufki" przy rękawach i guziczki przy dekolcie (mimo, że to "atrapa" - nie można ich rozpiąć). Jest dziewczęca, ale z jakimś takim charakterkiem ;) Poza tym lubię takie luźne bluzki, łatwiej pod nimi ukryć boczki ;) Kosztowała mnie 8zł - w sumie mogłaby być tańsza, ale kupiłam ją w euforii razem z powyższą marynarką :P
  
  
To już dla Was pewnie szczyt dziwactwa :D Otóż w tego typu długich rękawach, rozpinanych pod szyją, uwielbiam chodzić po domu, kiedy jest chłodno. To tak bardziej dla wygody niż wyglądu, ale konsekwentnie Wam to pokazuję ;) Raczej na zajęcia czy do znajomych w niej nie pójdę, ale przed Wami nie mam przecież tajemnic :P Jeśli kiedyś złożycie mi niezapowiedzianą wizytę, będę miała na sobie taką bluzkę i spodnie od dresu :P Bluzka nie ma żadnej metki, więc nie wiem, jakiej jest marki, ale kosztowała mnie 2zł, więc dużo nie "straciłam" ;)
  
  
A żeby łatwiej było Wam się pozbierać po poprzedniej bluzce, pokażę też łowy, które upolowałam w ciągu ostatnich paru miesięcy. Pierwszą sukienkę właściwie upolowała moja mama dla siebie, ale okazało się, że jest jej za mała, więc przygarnęłam ;) Sukienka jest bez ramiączek, ma blado żółty kolor (wiem, że tu wygląda jak biały) i prześlicznie wygląda na kimś, baaardzo dziewczęco. Kosztowała 3zł - mama ma większy talent do wykopywania takich cudów ;)
Drugą sukienkę znalazłam sama przypadkiem, przechodząc koło wieszaka z ubraniami... dziecięcymi :D Jakimś cudem się w nią wcisnęłam i zakochałam się z miejsca! Te pasy powinny być związane za plecami oczywiście, ale chciałam, żeby były dobrze widoczne na zdjęciu - na żywo związane z tyłu robią piękne wcięcie pod biustem. Sukienka sięga mi do kolan, więc nie jest aż tak dziecięca :P Kosztowała, jeśli dobrze pamiętam ok. 15zł
Może kiedyś, latem, pokażę je na sobie ;)

Zainteresowały Was moje lumpeksowe łupy?
Jesteście ciekawe dalszych? Jeśli tak, mogę co jakiś czas publikować takie posty jak ten ;)

A jakie jest w ogóle Wasze podejście do tego typu sklepów? Chętnie o tym poczytam :)

65 komentarzy:

  1. no właśnie tak miałam napisać ! ja też zawsze coś wynajdę tylko w cenie 2X większej ale i tak wolę to niż sieciówki (nie cierpię gdy mam coś w czym chodzi 1/2 ludzi z okolicy)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jesteśmy dwie ;)
      A do lumpków wolę chodzić właśnie np. 1-2 dni po dostawie, żeby było już tańsze, a jeszcze nie tak przebrane ;)

      Usuń
  2. świetne bluzki:) Muszę odwiedzić SH:D

    OdpowiedzUsuń
  3. ta sukienka czarno-kwiatowa przepiękna /!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi najbardziej podoba się czarna sukienka.
    Ale i marynareczka super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja nie umiem szukać w sh buuu....
    ta czarno - kwiecista sukienka jest boska :))) koniecznie kiedyś pokaż ją na sobie!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetna marynarka! w ogóle całkiem udane łowy :)
    ja tam lubię czasem pobuszować po sh, tylko że mam inny problem niż brak ciekawych ubrań... otóż brak ciekawych ubran w moim rozmiarze :P często bywa, że jest coś fajnego, ale np dwa rozmiary za duże ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, sama jeszcze ze 2-3 lata temu miałam problemy z rozmiarówką ;) Teraz noszę S/M i już znacznie większe możliwości w kwestii SH mam ^^

      Usuń
  7. Ja stosunkowo niedawno przekonałam się do sh, chyba po tym, jak na wielu blogach widziałam właśnie takie świetne "łupy". Na początku głupio mi było wchodzić do lumpeksu, więc zaglądałam tam rzadko. Ale patrząc na te wszystkie rzeczy na blogach, miałam wrażenie, że wiele mnie omija, więc zaczęłam się przełamywać. Teraz normalnie mówię o tym, że coś jest z sh, i wszyscy robią duże oczy ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do SH ogółem to po prostu trzeba się przełamać i pozbyć tych stereotypowych uprzedzeń ;)
      Też uwielbiam reakcje ludzi, którzy słyszą, że np. sukienka, którą właśnie pochwalili kosztowała 4zł i jest z lumpka :P

      Usuń
  8. Świetne łowy, szczególnie podoba mi się ostatnia sukienka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja bardzo lubię zakupy w SH :) Ale w moim miasteczku jest lekka bieda w tym temacie i rzadko kiedy udaje mi się coś upolować!

    Bluzeczka różowa z Only bardzo mi się podoba :) Udane łowy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słyszałam, że do lumpków w mniejszych miastach trafia to, co nie sprzeda się w dużych, niestety...
      A bluzeczkę właśnie mam na sobie :D

      Usuń
  10. marynarka rewelacyjna !
    Uwielbiam lumpeksy ! :) A koło mnie otworzyli ostatnio taki świetny - za 20 zł można obkupić się w kilka rzeczy gdzie w sieciówce byłoby nas stać najwyżej na zwykła przecenioną podkoszulkę :D (chociaż kiedyś na przecenach upolowałam w Orsayu bluzkę za 8 zł ;P)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A też u Ciebie jest tak, że z każdym dniem są tańsze? ;)

      Usuń
  11. a u mnie w mieście nie ma żadnego porządnego lumpeksu. niestety... czasami kiedy odwiedzam swoją babcię wchodzę do lumpeksu niedaleko jej domu na małym osiedlu tam dopiero można się obkupić. nie wszystko jest aż tak tanie ale niektóre rzeczy z metkami kupuję po 10-20 zł. :D
    czarna sukienka - ideał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, takie małe osiedlowe często są świetne :D

      Usuń
  12. Najbardziej podoba mi się fioletowa koszulka, ma świetny kolor i bardzo fajny krój :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, dzięki Ci za określenie jej fioletową :D Nadal ciężko mi znieść myśl, że noszę coś, co choćby może uchodzić za różowe :P

      Usuń
  13. Też mam "rękę" do wynajdywania fajnych rzeczy w sh. Niestety w moim mieście nie jest tak tanio...Jakiś czas temu kupiłam nową torebkę, średnio urodziwą, za 14zł. Ostatnio z ciekawości sprawdziłam metkę w necie i okazało się że jest warta 300zł. A ja głupia zamiast ją spieniężyć...Poza tym lubię w lumpie kupować sukienki i spódnice. W normalnych sklepach nie ma takich fajnych i tanich.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja kiedyś za 2zł kupiłam torebkę, w której znalazłam 10 Euro :D

      Usuń
  14. Sukienki są przepiękne takie wiosenne, cudo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wiosnę to raczej za zimno by w nich było, ale na lato jak znalazł ;) W tej czarnej już trochę połaziłam w zeszłe wakacje, jasna jest nowa ;)

      Usuń
  15. Bluzka na zdj 2 i marynarka świetne! :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Sukienka numer dwa *.*
    Że ja nie mam cierpliwości do takiego grzebania...

    OdpowiedzUsuń
  17. uwielbiam lumpy, ale jestem szczytem bezguścia (albo bardzo dziwnego gustu) :) Dzisiaj opolowałam tylko zwykły czarny golfik, ale i tak się cieszę :) Twoje zdobycze są fajne, i rozbawiło mnie to 10 euro w torebce :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam dziwaczny gust, bo połowa mojej szafy to bardzo dziewczęce ciuszki, a druga połowa to pozostałości mojego mhrocznego wcielenia sprzed lat :P

      Usuń
  18. lubię lumpeksy, kiedyś ubierałam się tylko w sh, teraz u mnie bardzo podrożało i zapłacenie 15 zł za bluzkę która wcale nie jest w dobrym stanie uważam za przesadę... ale ostatnio kupiłam za 15 zł trzy swetry :) bardzo Ci zazdroszczę tej marynarki, jest super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama jej sobie zazdroszczę :P
      U mnie też wszystko podrożało, ale tragedii jak na razie nie ma :)

      Usuń
  19. Mi się wszystko podoba! Sama się czaję na łowy, ale... ja nie potrafię :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam, trochę cierpliwości w szukaniu i trafisz na jakąś perełkę, która zachęci do dalszych łowów ;)

      Usuń
  20. Wow super marynarka. Ja niestety rzadko znajduję coś fajnego, a jak jest to cena z kosmosu :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;) Cena z kosmosu, a i tak pewnie znacznie niższa niż w sieciówkach ;)

      Usuń
  21. o jaaaaa ale super łowy!!! ja też mam kilka rzeczy,które są cudowne a kosztowały 5-10 zł m.in marynarka z Benettona za jedyne 5 zl. Uwielbiam takie zakupy. Sprawiają mi wiekszą radochę niż te w zwykłych sklepach, bo nie sztuka kupić, sztuka znaleźć okazyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Byłam lumpkomaniaczkę w liceum - teraz nawet nie mam kiedy pojechać na łowy, a czasem mi tego brakuje. Zresztą, w mojej szafie do tej pory jest kilka ubrań upolowanych właśnie w sekendhendach - największą moją dumą jest czarna marynarka Esprit za całe 15 zł :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kiedyś jeździłam częściej - co środę przed zajęciami do ulubionego lumpka gdzie były wtedy cuda za 1zł ^^

      Usuń
  23. Ja akurat w ciąży mam mnóstwo czasu na zakupy w szmateksach :) A że w mojej okolicy zrobiło się ich zagłębie, kupuję naprawdę duuuużo :) Z Twoich zdobyczy wyjątkowo podoba mi się marynarka i czarna sukieneczka :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A masz tak sporo ciuszków "mama size"? Moja znajoma będąc w ciąży tylko w jednym lumpie czasem coś znalazła, reszta większych rozmiarów to po prostu jakieś XXXXL, a nie typowo ciążowe...

      Usuń
    2. Akurat z tymi ciuszkami mama size jest cienko. Gdy nie byłam w ciąży, wszędzie było ich na pęczki. Teraz nagle jak na lekarstwo. A nie chcę kupować nowych, w butiku, bo to pieniądze wyrzucone w błoto. Ja zaopatrzyłam się w pas ciążowy i po prostu noszę swoje ciuchy sprzed ciąży i zakładam pas, który maskuje fakt, że guzików nie jestem w stanie dopiąć za chiny ;) Poza tym mam ogromne ilości różnego rodzaju tunik i sukienek, więc akurat jeśli o to chodzi, nie ma konieczności kupowania ich w specjalnym fasonie ciążowym :) Muszę sobie jakoś radzić po prostu ;)

      Usuń
    3. A widzisz, nie pomyślałam o pasie ciążowym :)
      Ale też uważam, że nie ma najmniejszego sensu kupować nowe ciuchy ciążowe...

      Usuń
  24. Kiedyś nawet przez myśl mi nie przeszło chodzenie do SH. Ale moja koleżanka miała niesamowitą torebkę. Okazało się, że kupioną właśnie w lumpeksie. Tak mnie to męczyło, że postanowiłam sama spróbować. Ale się wstydziłam i zanim weszłam to przespacerowałam dobre pół godziny. Ale jak złapałam bakcyla to co tydzień sobotnie poranki należały do mnie :) Lubię, bo tam ciuchy są dużo lepsze jakościowo niż w sieciówkach. No i nie przytrafi mi się to co już kiedyś, że dziewczyna ze stolika obok ma identyczną bluzkę... Właśnie szukam pewexów (jak je nazywa moja Mama) w okolicy, bo po przeprowadzce jeszcze ich nie rozeznała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do tej jakości to też zauważyłam, choć miałam nadzieję, że to tylko teoria :D Aż żal dupsko ściska jak widać, że te drogie ciuchy w sieciówkach można podrzeć w dłoniach...

      Usuń
    2. Czasem to za przeproszeniem wstyd ubrać. Bo potem gdzieś się oprzesz i od razu pomięte i wygląda jak psu z gardła. A po kolejnym praniu to można przez ten ciuch całą Europę zobaczyć. Oczywiście to nie reguła ;)

      Usuń
    3. No niestety coraz bardziej regułą się to staje ;)

      Usuń
  25. też mam ostatnio fioła na punkcie pudrowego różu :D a te wszystkie ciuszki to po prostu perełki... Zazdroszczę takich lumpków w okolicy :)
    buziaki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja wczoraj byłam na takich łowach:)w dzień dostawy:)zawsze tak chodzę żeby wyczaić ładne rzeczy:)udało mi się upolować tunikę oversize H&M w kolorze kremowym ze złotymi cekinowymi paskami:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nom ucieszyłam się ale potem okazało się ze wisi na mnie jak prześcieradło na kiju od mopa:D

    OdpowiedzUsuń
  28. szczegóły ale jakże ważne:)tak w ogole to bardzo popieram Twoje łowy:)Sama mam zamiar założyć bloga na ten temat:)uważam że kupowanie w second handach jest świetne,a niektórzy wciąż uważają że to "wiocha";/.Chce złąmać ten stereotyp i zaprezentować jakie perły można tam znaleźć:)Rzeczy których nie dostanie się w normalnych sklepach:)

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszelkie Wasze komentarze :)
Zawsze wszystkie czytam i staram się na nie odpowiedzieć, bo Wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna.
Proszę jednak o darowanie sobie komentarzy typu "Obserwuje i liczę na to samo" albo "Super, zapraszam do mnie" - takie "spamy" będę usuwać.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...