Jak pewnie domyślacie się po tytule posta - wymiękłam.
Na razie zmuszona jestem zrezygnować z aktywnego odchudzania, bo zwyczajnie nie daję tym razem rady.
Chyba wybrałam na to zły moment - zbyt dużo mam na głowie i zbyt uciążliwe jest pilnowanie tego, żeby jeść ciągle lekko i zdrowo, żeby mieć w torebce trzy posiłki, które muszę jakoś zjeść w biegu w ciągu całego dnia, żeby gotować sobie codziennie osobne obiady. Poza tym chyba mam za dużo stresu ostatnio, żeby dodatkowo odmawiać sobie przyjemności takich, jak grill z rodzinką (to właśnie grill ostatecznie mnie złamał ;)). Tak, wiem, że się tłumaczę, ale to chyba bardziej sama przed sobą...
Na chwilę obecną udało mi się zrzucić ze 2kg i na razie musi mi to wystarczyć. Oczywiście nie oznacza to wszystko, że teraz rzucę się na fastfoody i wydam całą wypłatę na chipsy i colę ;)
Zrobię co w mojej mocy, żeby nadal utrzymywać zdrowe nawyki jedzeniowe w miarę możliwości, więc nie powinno być większych problemów.
Mam nadzieję, że moja rezygnacja tym razem nikogo nie zniechęci - wiem, że część z Was podjęła się zrzucenia paru kilogramów razem ze mną, ale mam nadzieję, że Wy dacie radę i nie polegniecie z mojego powodu ;)
Tak czy siak, Wam życzę wytrwałości w zrzucaniu ciałka, trzymam kciuki! :)
grill sam w sobie zniechęca do odchudzania równie mocno tak jak stres:) rozumiemy!
OdpowiedzUsuńI tak jeden grill wytrzymałam na diecie! :P
UsuńRozumiem, u mnie w takich okresach też zawsze dieta leży... Na razie do lata jednak walczę, no ale nie mam aż tylu obowiązków ;) Spokoju życzę :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Trzymam nadal kciuki za Ciebie :)
Usuńja wymiękłam po półtora miesiąca, mniej więcej z tych samych powodów więc doskonale rozumiem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że nie jestem jedyna :P
UsuńJa nie mogę przekonać się co do diet, nie miałabym czasu i umiejętności gotować sobie oddzielnych potraw, za to spięłam pośladki i zaczęłam biegać. Ta forma aktywności najbardziej mi się podoba, liczę na rezultaty w spadku centymetrów. A Ty i tak zrobiłaś ogromny postęp, wyszła Ci z tego bardzo fajna seria na blogu, gratulacje :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka krótka ;) Następnym razem mam nadzieję kontynuować ją jak za pierwszym podejściem...
UsuńJeżeli wciąż będziesz starać się jeść lekko i zdrowo to i tak pewnie jeszcze pare kilo poleci. no i na pewno zrobi to dobrze Twojemu organizmowi :)
OdpowiedzUsuńOby, oby :)
UsuńOrlico, : http://4.bp.blogspot.com/-lurYl3FuLSs/UQqC1U8mMpI/AAAAAAAABjY/EUFI3LZW4z8/s1600/bad+meal.jpg trzymaj się tego i nigdy nie poddawaj! "Gra" jest warta świeczki :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i liczę na to, że z pięknym słońcem nabierzesz ponownych chęci do "pilnowania posiłków" ;-)
Gdyby to była kwestia chęci to nie byłoby problemu :/
Usuńczasem stres jest dobry na odchudzanie ;)
OdpowiedzUsuńale tak serio, jak się następnym razem uprzesz to wierzę,że wtedy ci się na pewno uda
Ja niestety stres zjadam :P
Usuńkażdy ma kryzysy, zdarza się:)
OdpowiedzUsuńJest to jakieś pocieszenie ;)
UsuńTak, grill to złooo ;)
OdpowiedzUsuńM.
Ale jakie przyjemne... :D
UsuńNic na siłę. Wychodzę z założenia i przetestowałam to, że jak coś nie wynika z Twojej własnej inicjatywy, to trudno w tym wytrwać. Kwestia dobrych nawyków i powinno być dobrze :) Dobrze mieć kogoś, kto będzie nam przypominał i nas wspierał :) Pozdrawiam, Jo Novi.
OdpowiedzUsuńAle przecież u mnie to była wyłącznie moja własna inicjatywa ;) Wsparcie jako takie też było, ale tym razem to za mało...
UsuńW zeszłe wakacje schudłam 14 kg, teraz chcę jeszcze z 5-6. Mam nadzieję, ze się uda. Ale grill demotywuje, oj tak :D Znam to aż za dobrze,
OdpowiedzUsuń14kg? Imponujące! Gratuluję i trzymam kciuki! :)
Usuńtrudno jest trzymać dietę, jak nie ma się czasu dbać o przygotowywanie posiłków :( mam jednak nadzieję, że uda Ci się utrzymać kilka dobrych nawyków :)
OdpowiedzUsuńp.s. właśnie wróciłam z majówki w Toruniu, w sprawie której do Ciebie pisałam - jestem zakochana w tym mieście i na pewno wrócę :)
Cieszę się bardzo, że się podobało, też kocham Toruń :)
Usuń2 kg to już sukces:)
OdpowiedzUsuńTyci ;)
Usuńtaka pora, że ciężko być na diecie ;) rozumiemy ;)
OdpowiedzUsuń2kg to i tak duży postęp :)
OdpowiedzUsuń40% tego, co chciałam :P
Usuńee tam ! :D
UsuńDoskonale Cię rozumiem - też chciałam zrzucić teraz parę kilogramów, ale nie wyrabiam z dietą, bo mam za dużo na głowie. Cóż - idealna figura musi poczekać do wakacji ;) Może i to marne pocieszenie, ale nie jesteś sama ;) A 2 kg to i tak nieźle. Ja w przerwie od innych zajęć zamierzam wyjść z moim chłopakiem na dwór i zaczerpnąć trochę ruchu, choćby w postaci gry w koszykówkę, bo mieszkamy obok boiska :)
OdpowiedzUsuńPocieszenie działa, dzięki ;) Trzymam więc kciuki i za Ciebie :)
UsuńTrzymajmy się tego,że czasem jest lepiej a czasem gorzej :)
OdpowiedzUsuńLepiej, żeby zawsze było lepiej :P
Usuń-2kg to zawsze coś! Powiem Ci, że właśnie to jest powód dla którego cały czas mam problem z wprowadzeniem jakiejkolwiek diety, albo zmian do swojego jadłospisu. Czas, czas, czas! Trzymam kciuki za to by w naszych tłusto-jedzących rodzinach udało się wprowadzać dobre nawyki żywieniowe! :D
OdpowiedzUsuńJa już nawet na to nie liczę :P Bardziej czekam aż się wyprowadzę na swoje z Ukochanym, ale wtedy z kolei będzie mnie tuczył pralinkami itd :P
UsuńHaha! Czyli mamy to samo podejście! Już się nie mogę doczekać aż się będę mogła wyprowadzić i gotować po swojemu :D Jak na razie odstawiamy w domu słodycze (ale najpierw trzeba wyjeść zapasy:P)
UsuńSerio, zaczynam mieć wrażenie, że mamy podejrzenie dużo wspólnego :P Właśnie zjadam zapasy jeszcze z Wielkanocy :P
UsuńHahaha jeszcze trochę a okaże się że jesteśmy rodziną :D Hahahahahahahahahahhahahaha! Mam czekoladowe zające i jajka w szafce :D
UsuńKurde, kolejna siostra w blogosferze, chyba muszę porozmawiać z rodzicami...
UsuńJa mam duże Merci i wielką tabliczkę czekolady Lindta <3 Jedzenie słodyczy po diecie jest o tyle ekonomiczne, że jedną kostką zasładzam się na amen :P
Haha!
UsuńO szalona! Na bogato :D Nie znam tego uczucia, po tabliczce i owszem, ale po jednej kostce? :D To nie możliwe :D
Przed dietą nie byłam w stanie się zasłodzić w ogóle :P
UsuńMnie czasem od nadmiaru zaczynają boleć zęby, wtedy przestaję jeść :D
UsuńO, do tego stopnia jeszcze chyba nie dotarłam :P Choć czasem przy żelkach było blisko :P
UsuńU mnie ostatnio coraz częściej. Starość jak nic!
Usuń