O woskach Yankee Candle słyszała już chyba każda z Was - nawet ja "jarałam się" nimi już tutaj na blogu i na blogowym Facebooku. Aktualnie w swojej kolekcji posiadam kilkanaście zapachów wosków, które podzieliłam na minikategorie i zamierzam Wam pokazywać co jakiś czas kilka z nich, z paroma słowami recenzji :)
Na pierwszy rzut weźmy owocowe - idzie lato, więc aż chce się czuć owoce w powietrzu, prawda? :)
Najpierw może parę zdań o woskach w ogóle. Kosztują one ok. 6zł np. na TheYankeeStore.pl - aktualnie kosztują tu one 5,50zł za sztukę plus koszty dostawy, czyli całkiem tanio, zwłaszcza, że mają duuuży wybór wosków i wszelkich innych form wszystkich wersji zapachowych :)
Taki wosk teoretycznie ma się palić do 8h. Używamy go, kładąc go na kominku zapachowym, ale nie widzę sensu, żeby roztapiać cały wosk od razu. Najlepiej jest odkroić kawałeczek, ja kroję jak pizzę, biorąc kawałeczek 1/8 całego wosku na raz. Taki kawałeczek może zapewnić nam zapach w pokoju na kilka długich godzin, a resztę wosku możemy schować np. do woreczka strunowego:
Ten odkrojony kawałeczek topimy na kominku i palimy jednorazowo 30-45 minut - dłużej nie ma sensu, bo zapach jest intensywny i i tak jeszcze dłuższy czas unosi się w powietrzy. Poza tym dzięki temu jeden kawałeczek wosku wystarczy nam na jakieś trzy takie "rundki" palenia - potem po prostu straci zapach. Kiedy na kominku zostanie już właściwie bezzapachowy wosk, możemy się go łatwo pozbyć. Pierwszy sposób to odczekanie, aż wosk dobrze wyschnie i schłodzenie go, aż będzie go można wydłubać nożem z kominka - wtedy odchodzi gładko w całości albo prawie ;) Drugi sposób to zanurzenie w płynnym wosku (z nadal palącym się podgrzewaczem pod spodem) chusteczki higienicznej, która wchłonie wosk. Wychodzi szybciej i sprawniej niż zabawa w chłodzenie i dźganie nożem, poza tym jest mniejsza szansa na uszkodzenie kominka.
Tyle o woskach ogółem, a teraz może przedstawię Wam bohaterów dzisiejszego odcinka, czyli woski owocowe - Sicilian Lemon, Waikiki Melon i Sweet Strawberry:
Wosk Sicilian Lemon intrygował mnie z tej trójki najbardziej, bo kocham świeże cytrusowe zapachy. Ten mnie jednak troszeczkę zawiódł, bo choć zapach faktycznie był baaardzo cytrusowy, to jednak była to taka nieco "odświeżaczowa" wersja cytrusów, średnio naturalna i troszkę cukierkowa. Pachnie intensywnie, ale nie dusząco, za drugim paleniem już delikatniej, a za trzecim jak średniej jakości świeca zapachowa ;)
Na moim podium ląduje na drugim miejscu wśród tej trójki :)
Wosk Waikiki Melon to z kolei zapach ładny, ale jak się okazuje - zupełnie nie dla mnie. Pół domu zbiegało się do mojego pokoju sprawdzić, co tak ładnie pachnie, a mnie ten zapach niestety dusił.
Z początku pachniał mi bardziej jak guma balonowa niż melon - je poczułam dopiero po chwili i był to średnio naturalny zapach, po prostu chyba nieco zbyt słodki dla mnie, choć rodzinka była zachwycona.
Za pierwszym razem był intensywny, za drugim razem już mniej - jak świeca zapachowa. Trzeci raz nie paliłam :P
Jak łatwo się domyślić, wosk ten zajmuje zaszczytne trzecie miejsce na moim podium.
No i pora na hiciora, czyli wosk Sweet Strawberry! Po nim z kolei nie spodziewałam się jakichś specjalnych rewelacji, a po prostu mnie zmiótł! Pachnie świeżymi słodko-kwaśnymi truskawkami, moimi ulubionymi, dopiero co dojrzałymi, mmm! Do tego muszę przyznać, że zapach strasznie pobudza apetyt, ślinka sama cieknie ;) Zapach jest naturalny i baaardzo intensywny - za pierwszym razem paliłam go wieczorem przez 20 minut, a rano po wejściu do pokoju nadal uderzał zapach truskawek! Za drugim razem pachnie tak, jak dwa pozostałe woski przy pierwszym zapaleniu, jest naprawdę najlepszy :) Mój zdecydowany nr 1 wśród moich owocowych wosków :)
Jak już pisałam, produkty Yankee Candle kupicie m.in. na TheYankeeStore.pl, gdzie woski kosztują 5,50zł za sztukę - to taniutko, myślę, że sama niedługo poszerzę swoją kolekcję :)
Macie woski Yankee Candle? Też należycie do grona ich fanek? :)
Na pierwszy rzut weźmy owocowe - idzie lato, więc aż chce się czuć owoce w powietrzu, prawda? :)
Najpierw może parę zdań o woskach w ogóle. Kosztują one ok. 6zł np. na TheYankeeStore.pl - aktualnie kosztują tu one 5,50zł za sztukę plus koszty dostawy, czyli całkiem tanio, zwłaszcza, że mają duuuży wybór wosków i wszelkich innych form wszystkich wersji zapachowych :)
Taki wosk teoretycznie ma się palić do 8h. Używamy go, kładąc go na kominku zapachowym, ale nie widzę sensu, żeby roztapiać cały wosk od razu. Najlepiej jest odkroić kawałeczek, ja kroję jak pizzę, biorąc kawałeczek 1/8 całego wosku na raz. Taki kawałeczek może zapewnić nam zapach w pokoju na kilka długich godzin, a resztę wosku możemy schować np. do woreczka strunowego:
Ten odkrojony kawałeczek topimy na kominku i palimy jednorazowo 30-45 minut - dłużej nie ma sensu, bo zapach jest intensywny i i tak jeszcze dłuższy czas unosi się w powietrzy. Poza tym dzięki temu jeden kawałeczek wosku wystarczy nam na jakieś trzy takie "rundki" palenia - potem po prostu straci zapach. Kiedy na kominku zostanie już właściwie bezzapachowy wosk, możemy się go łatwo pozbyć. Pierwszy sposób to odczekanie, aż wosk dobrze wyschnie i schłodzenie go, aż będzie go można wydłubać nożem z kominka - wtedy odchodzi gładko w całości albo prawie ;) Drugi sposób to zanurzenie w płynnym wosku (z nadal palącym się podgrzewaczem pod spodem) chusteczki higienicznej, która wchłonie wosk. Wychodzi szybciej i sprawniej niż zabawa w chłodzenie i dźganie nożem, poza tym jest mniejsza szansa na uszkodzenie kominka.
Tyle o woskach ogółem, a teraz może przedstawię Wam bohaterów dzisiejszego odcinka, czyli woski owocowe - Sicilian Lemon, Waikiki Melon i Sweet Strawberry:
Wosk Sicilian Lemon intrygował mnie z tej trójki najbardziej, bo kocham świeże cytrusowe zapachy. Ten mnie jednak troszeczkę zawiódł, bo choć zapach faktycznie był baaardzo cytrusowy, to jednak była to taka nieco "odświeżaczowa" wersja cytrusów, średnio naturalna i troszkę cukierkowa. Pachnie intensywnie, ale nie dusząco, za drugim paleniem już delikatniej, a za trzecim jak średniej jakości świeca zapachowa ;)
Na moim podium ląduje na drugim miejscu wśród tej trójki :)
Wosk Waikiki Melon to z kolei zapach ładny, ale jak się okazuje - zupełnie nie dla mnie. Pół domu zbiegało się do mojego pokoju sprawdzić, co tak ładnie pachnie, a mnie ten zapach niestety dusił.
Z początku pachniał mi bardziej jak guma balonowa niż melon - je poczułam dopiero po chwili i był to średnio naturalny zapach, po prostu chyba nieco zbyt słodki dla mnie, choć rodzinka była zachwycona.
Za pierwszym razem był intensywny, za drugim razem już mniej - jak świeca zapachowa. Trzeci raz nie paliłam :P
Jak łatwo się domyślić, wosk ten zajmuje zaszczytne trzecie miejsce na moim podium.
No i pora na hiciora, czyli wosk Sweet Strawberry! Po nim z kolei nie spodziewałam się jakichś specjalnych rewelacji, a po prostu mnie zmiótł! Pachnie świeżymi słodko-kwaśnymi truskawkami, moimi ulubionymi, dopiero co dojrzałymi, mmm! Do tego muszę przyznać, że zapach strasznie pobudza apetyt, ślinka sama cieknie ;) Zapach jest naturalny i baaardzo intensywny - za pierwszym razem paliłam go wieczorem przez 20 minut, a rano po wejściu do pokoju nadal uderzał zapach truskawek! Za drugim razem pachnie tak, jak dwa pozostałe woski przy pierwszym zapaleniu, jest naprawdę najlepszy :) Mój zdecydowany nr 1 wśród moich owocowych wosków :)
Jak już pisałam, produkty Yankee Candle kupicie m.in. na TheYankeeStore.pl, gdzie woski kosztują 5,50zł za sztukę - to taniutko, myślę, że sama niedługo poszerzę swoją kolekcję :)
Macie woski Yankee Candle? Też należycie do grona ich fanek? :)
Do tej pory miałam jeden - Clean Cotton, następnych nie kupuję tylko dlatego, że nie mam kominka ;)
OdpowiedzUsuńO, miałam kawałek Clean Cotton od Sabbathy, bardzo mi się podobał! :)
UsuńMnie jakoś te woski nie kusiły. Ale teraz wygrałam u Gosi w rozdaniu wosk, więc pewnie przepadnę.... ;D
OdpowiedzUsuńJaki wygrałaś? :)
UsuńJa lubię duże słoje, kocham je :D
OdpowiedzUsuńTo już droższa zabawa, a ja lubię często zmieniać zapachy, więc woski są dla mnie idealne :D
UsuńNic dziwnego, że nie wyczułaś mango w swoim... melonowym wosku ;) ja go uwielbiam, cytrynkę mam jakąś inną i też mnie nie urzekła, chociaż ładna, a truskawek nawet nie chciałam próbować, bo to jest najtrudniejszy do odtworzenia aromat - najczęściej i w świecach, i w kosmetykach pachnie sztucznie. ale pewnie się skuszę na truskawkę YC, skoro mówisz, że taka naturalna
OdpowiedzUsuńOj ćśśś, już poprawiłam, zawsze myliłam mango z melonem :P Tzn. nazwy oczywiście ;)
UsuńCo do truskawki - sama się zdziwiłam, że truskawkowe coś może pachnieć tak ładnie :)
i przez Ciebie: zamówienie w trakcie realizacji :P
UsuńNiedobra ja... :D Co kliknęłaś? Na Yankee Store? :)
Usuńnie, na Candle Room, jakieś promocyjne ceny, mam nadzieję, że to nie oszusty ;)
UsuńZobaczymy, daj znać ;)
Usuńno i dupcia, nie podoba mi się :( jest faktycznie zupełnie inny niż klasyczne, sztuczne truskawki, ale wciąż zbyt chemiczny :( za to lepiej się prezentował, jak dodałam do niego trochę Summer Scoop :) PS wciąż nie wiem, czy Candle Room jest okej, tę truskawkę przytargał mąż ze Złotych Tarasów, a ja wciąż czekam na swoją przesyłkę :)
UsuńA już się zdziwiłam, że paczkę masz tak szybko :P
Usuńa ja kominki powyrzucałam... a na serio - świeczki są na tyle ok, że pewnie i na wosk się skuszę, choć nie ukrywam - o tym cudzie słyszę po raz pierwszy...
OdpowiedzUsuńW sensie o woskach YC? Blogosfera od dawna o nich huczy :D
UsuńOj stęskniłam się za zapachowymi świecami. Ale jeszcze muszę trochę poczekać, aż maluch będzie większy. Eh, narobiłaś smaka :D
OdpowiedzUsuńJuż niedługo... ;)
UsuńMnie się ta cytryna spodobała, a truskawka kusi. Ale hitem wiosny jest dla mnie lilac blossom, cudny zapach bzu. Na nieszczęście mojego portfela mieszkam 5 minut drogi od małej mydlarni z małym wyborem wosków i 15 minut od dużej z ogromnym wyborem wosków :D
OdpowiedzUsuńTeż go mam, bo kocham bzy, ale szczerze mówiąc... żal mi go rozdziewiczać :P
Usuńmelon i truskawka to moje zapachy,a wosk na pewno pachnie cudnie! szkoda,że przez neta nie można poczuć :P
OdpowiedzUsuńPoszukaj sklepu w okolicy, coraz łatwiej można je znaleźć stacjonarnie :)
Usuńuwielbiam te woski :DD a najbardziej truskawkowy bym przygarnęła :)
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie :P
UsuńJa póki co jestem nieprzekonana i pozostaje przy świeczka z Biedronki
OdpowiedzUsuńDla mnie LaRisski trochę uroku straciły, od kiedy spróbowałam wosków ;)
Usuńja mam dobrze bo w krakowie jest sklep stacjonarny - moge co jakiś czas pójść i obwąchiwac do woli ;p
OdpowiedzUsuńU nas niby też można je dostać stacjonarnie, ale jakoś nigdy nie miałam okazji wejść i powąchać :D
UsuńKocham te woski! :) Mają piękne zapachy :D ostatnio też kupiłam kilka, oczywiście pochwaliłam się nimi na blogu :) W ślady tego uzależnienia poszła też moja siostra, od kiedy dostała ode mnie na prezent :D
OdpowiedzUsuńUzależnienie to bardzo dobre określenie w tym przypadku ;)
Usuńprzez Ciebie żałuję, że nei wzięłam truskawy :(
OdpowiedzUsuńNic straconego :P
UsuńChyba tylko raz spotkałam się z tą firmą. W "Zwierciadle" można było wygrać ich świeczki... :)
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że muszę kupić kominek :D
Kup kup, do tego 10 wosków i jest pełnia szczęścia :P
UsuńKominek można kupić i za 5zł w tanich sklepach ;)
Ja raczej wolę świeczki zapachowe te w szkle z Biedronki :D (nie przypadły mi do gustu te woski).
OdpowiedzUsuńA jakich próbowałaś?
Usuńw przypływie gotówki, zastanowię się na małymi zapasami tych wosków. :D
OdpowiedzUsuńSłusznie :P Masz już jakieś?
Usuńja miałam trzy woski: garden sweet pea który był ok i loves me, loves me not oraz vanilla caramel czy jakoś tak te były okropne ja za tymi woskami na razie nie szaleję, dla mnie pachną poza garden sweet pea sztucznie i nachalne wręcz duszą i przyprawiają o ból głowy mam sklep z tymi woskami w mieście więc pewnie jeszcze popróbuję ale przez internet nie zamówiłabym w obawie o nietrafione zapachy
OdpowiedzUsuńGarden Sweet Pea mam i bardzo lubię, dwóch pozostałych raczej bym nie chciała, bo nie lubię takich zapachów właśnie przez to, że bywają duszące ;) Może spróbuj jeszcze z innymi zapachami :)
UsuńNie miałam żadnego, ale słyszałam o nich wiele dobrego, więc chyba się niebawem skuszę. :)
OdpowiedzUsuńBardzo polecam :D
Usuńaaaa tam, gadasz! waikiki melon to najpiękniejszy zapach świata :D ja mogłam go wąchac i wąchac bez końca :)
OdpowiedzUsuńDla Ciebie najpiękniejszy, dla mnie duszący i średni, każdy odbiera inaczej ;)
UsuńTeż zbieram się do złożenia zamówienia:) Na mojej liście znalazła się ta truskaweczka. Bardzo jestem jej ciekawa:)
OdpowiedzUsuńDaj znać, co wzięłaś i czy truskawka Ci się spodobała :D
Usuńmuszę w końcu zamówić sobie kilka wosków
OdpowiedzUsuńale niedługo wybieram się na wesele i wszelkie koszty ograniczam do tego
Znam ten ból ciułania na konkretny cel ;) Potem sobie odbijesz :D
UsuńMusze w końcu w nie zainwestować;P:)
OdpowiedzUsuńNa pewno warto spróbować :)
UsuńNominowałam Cię do nagrody Liebster Blog, zajrzyj do mnie notofotografia.blogspot.com ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKupiłam 6 wosków i każdy dla mnie był za mocny i nieciekawy ;)
OdpowiedzUsuńMoże za dużo wosku dawałaś na raz? ;)
Usuń1/4
UsuńOooj, no to zdecydowanie za dużo, spokojnie połowę tego trzeba było dać ;)
Usuńja również bardzo lubię yc :) wybór zapachów jest przeogromny!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Oj tak, co chwila odkrywam nowe :)
UsuńHej, ja będąc w anglii zakupiłam sobie jeden ten wosk na próbę, zakupiłam tam również kominek taki metalowy z wyciąganą miseczką, ale i tez taki mały ceramiczny :) Byłam tym woskiem zachwycona, wszyscy w domu pytali się co to za zapach. Pachniał intensywnie, ale nie narzucal się. Połowe tego wosku zabrałam ze sobą do PL. Tutaj mam kominek ceramiczny z takim dzbaneczkiem wyjmowanym :D powiem, ze mialam połówkę opakowania, i przez miesiąc było z nim w porządku, cały czas pachniał, nie tracił zapachu. W anglii druga połówka juz jest 2 czy 3 miesiące i nadal coś tam pachnie. Ale u mnie problem się zaczał jakiś miesiąc po zakupie, nie jestem pewna, ale dodałam do niego chyba jakiegoś olejku albo nawet wody... wiem ze się zrobił dziwnie mętny i wyblaknięty... potem to co sie dzialo, to byl koszmar... zapachu nie bylo wcaaaale ;/ to byl okropny chemiczny zapach, wsciekle duszący, jakbym jakies opary wdychala.. wyrzucilam go, wymylam kominek i dalam sobie spokoj... kolejnym razem, odnalazlam stacjonarnie te woski i kupilam SPARKLING LEMON na próbę, nie wiem dlaczego ale sytuacja ma się tak samo ;/ wosk ladnie pachnie, cytrynowo, milo, jednak tak po 2-3 godzinach (w sumie) wypalenia traci swoj cytrynowy zapach i są znowu te chemiczne opary... nieee wiem czy ja mam jakis dziwny wosk, czy ten kominek jest jakiś zly... zraziłam się trochę..
OdpowiedzUsuńDobrze rozumiem, że topiłaś go całego na raz?
Usuńnie :) w angli 1/4 byla podzielona jeszcze na pol, na dwa kominki. W polsce do swojego tez tylko kawalek dalam. Później dodawalam trochę lub wymieniłam całkiem, a jakos ostatni kawalek czy cos wlasnie tak się stało z nim. Nie wiem czy to naturalne jest po prostu czy o co chodzi :) rozumiem zeby przestal pachniec itp, ale to ze on zmienia sie w ten chemiczny zapach to nie potrafie tego ogarnąć. ;/
UsuńNo to niestety nie wiem, o co może chodzić... Jedyne, co przychodzi mi do głowy to wina metalowego kominka, może jakoś reaguje z woskiem?
Usuńale metalowy sie sprawuje dobrze z tego co wiem, ja posiadam cermiczny..
UsuńTo kompletnie nie wiem, co się dzieje :P
Usuńja mam YC i zamawiam je z zapachdomu. jestem zazwyczaj zadowolona z wyborow zapachu:) kazdy cos w sobie ma. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa ja kupuje w bydgoszczy w starej mydlarni ale jeden kosztuje 8 zł a w indyjskim nawet 8.50 zł ale tak przepadłam że zawsze chociaż 3 kupie w miesiącu
OdpowiedzUsuńpierwszy wosk do kominka wpadł w moje łapki uwaga... dopiero w ubiegłą sobotę - jestem "świeżakiem" w kwestii zapachowych świec czy wosków
OdpowiedzUsuń