No i stało się... Przedwczoraj minęły cztery tygodnie mojego odchudzania się, wczoraj zrobiłam wszystkie pomiary. To chyba czas na raport? ;)
Nigdy nie uwierzyłabym, że wytrzymam miesiąc na diecie. I pewnie bym nie wytrzymała, gdybym nie widziała efektów ;) A jednak je widzę i powoli zaczynają je dostrzegać też inni, osoby z mojego otoczenia.
Z pomiarów pewnie wiele nie wyciągniecie, bo tak się składa, że akurat "wielki dzień mierzenia i ważenia" przypadł w trakcie mojego okresu, więc jestem spuchnięta i cięższa niż zwykle. A mimo to są spadki we wszystkich niemal pomiarach, więc i tak się pochwalę, a co ;)
Wagowo teoretycznie jest kiepsko, bo niby tylko 0,5kg mniej niż dwa tygodnie temu. Myślę jednak, że gdyby nie okres, byłoby jeszcze ok. 1kg mniej - bo mniej więcej tydzień temu ważyłam już 57kg, przed okresem. Nie przejmuję się jednak tym dzisiejszym wynikiem, bo wiem, czym jest spowodowany, poza tym bardzo pocieszają mnie spadki w pomiarach centymetrem :)
Powoli pozbywam się znienawidzonych boczków, oponka też stopniowo znika, tak samo jak wielkie uda ;) Jest coraz lepiej, a ja się coraz lepiej czuję w swoim ciele, nawet mój Ukochany to ostatnio zauważył :) Oczywiście nadal wiele mi brakuje do celu - teoretycznie celem miało być 54kg, ale myślę, że bardziej wizualnie będę oceniać, czy to już ;) Marzę, żeby znowu wcisnąć się w sukienkę ze Studniówki - była przepiękna, ale ja ważyłam wtedy ok. 50kg - założenie jej ponownie będzie trudne ;) Ale dam radę, prawda?
Jak wygląda aktualnie mój jadłospis? Cóż, podobnie do tego, co prezentowałam jakiś czas temu w formie osobnego posta, ale ze względu na praktyki zjadam posiłki w nieco innym układzie - śniadanie, drugie śniadanie, trzecie śniadanie, obiad, kolacja ;) Chodzi o to, że łatwiej mi zabrać do pracy dwa posiłki typowo śniadaniowe (np. jogurt + jabłko czy owsianka do zalania wrzątkiem) niż kombinować z daniem obiadowym. Piję także dużo wody i lekkich płynów, jak herbata biała czy zielona. Niedługo skrobnę porządnego posta na temat nawadniania organizmu ;) Poza tym zjadam więcej kalorii niż wcześniej - nie wiem ile, nie liczę. To dlatego, że teraz znacznie więcej ćwiczę.
No właśnie, co poza dietą? Pisałam ostatnio, że udało mi się zdobyć karnet na świetną siłownię z fitnessem i strefą spa - chodzę tam kiedy tylko mogę. Przed rozpoczęciem praktyk byłam tam prawie codziennie, teraz wieczorami nie zawsze mi się chce i nie zawsze się czuję na siłach, ale jednak staram się znaleźć trochę czasu i energii, żeby iść się poruszać. Na siłowni ćwiczę głównie w strefie Cardio - czyli na moim ulubionym stepperze, orbitreku, rowerku, trochę na bieżni... Trener zachęca mnie również do ćwiczeń na części Gym, tzn. różne ćwiczenia z obciążeniem, ale jakoś nie mogę się przekonać, płoszą mnie wielcy faceci zajmujący stanowiska obok :D Poza siłownią, staram się też jak najwięcej spacerować, codziennie jest to od 5 do 10km pieszo, szybkim marszem. Oszczędzam na biletach i paliwie, a przy tym chudnę - układ doskonały ;)
Na koniec, pochwalę się jeszcze pewnym zdjęciem... A na nim spodnie kupione w czerwcu, wtedy były mi na styk :)
To by było na tyle... Chcecie kolejny raport za dwa tygodnie? Mam nadzieję, że będę miała się czym chwalić! ;) A jak Wam idzie odchudzanie, jeśli zabrałyście się za nie razem ze mną? :)
Gratuluję i zazdroszczę, że tak mało poleciało Ci z biustu :)
OdpowiedzUsuńNie ma z czego lecieć za bardzo :D
Usuńlepiej wolniej i na stałe niż szybko i z efektem jojo ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci idzie :))
Chyba nie jest wolno, bo wychodzi jakiś kg/tydzień, ale to się przekonam za parę dni dopiero, jak zważę się po okresie ;)
UsuńAle dziękuję :)
trzymam kciuki za dalsze sukcesy!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńJa miałam tak, jak zaczęłam się odchudzać, że na początku szybciej się traciło na wadze a później ten proces się spowalniał.
OdpowiedzUsuńGratuluję i czekam na kolejne posty, motywują! :)
Wiadomo, że na początku szybciej, bo ubywa wody :)
UsuńDziękuję :)
Jest dobrze. Efekty są i to się liczy!
OdpowiedzUsuńOtóż to! Zwłaszcza, że dla mnie ważniejsze są cm niż kg :)
UsuńOrli, dla mnie też ;) Jestem na Dukanie i tutaj dopiero są efekty :P
UsuńOoj, na Dukanie bym nie dała rady, za bardzo ograniczona dieta :)
UsuńJak w reklamie slim fast ;) Gratuluję efektów :)
OdpowiedzUsuńTylko zdrowiej i bez jojo ;) Dzięki :)
UsuńBrawo!
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSzczerze Cię podziwiam bo ja nie nadaję się na żadną dietę.. Nie wytrwałabym.
OdpowiedzUsuńNie umiałabym sobie odmawiać a jeśli już to chodziłabym zła jak osa, wściekła i 'bez kija nie podchodź'.
Powodzenia dalej i obyś weszła w sukienkę ze studniówki :)
Też tak o sobie myślałam, bo uwielbiam jeść ;) Wszystko zależy od motywacji, mi porządnego kopa sprzedała wizyta u dietetyczki.
UsuńI też mam takie dni, że sam fakt dietowania sprawia, że jestem nie do życia, ale chyba nie da się przejść przez dietę bez nich ;)
Dla mnie najskuteczniejszą dietą był okres przed sesją i sama sesja.. wtedy to cuda się działy z moją wagą ;)
UsuńNa szczęście nigdy nie potrzebowałam odchudzania ale ogromnie podziwiam osoby, które mają tyle silnej woli, samozaparcia i motywacji :)
Ja się chyba za mało stresuję sesją :P
Usuńmasz może jakąś ciekawą opcję żeby przytyć?:D
OdpowiedzUsuńPigułki antykoncepcyjne + zero reguł w żywieniu + zero ruchu.
UsuńPolecam, działa :P
Och jak Ci zazdroszczę, gratuluję efektów :)
OdpowiedzUsuńJa oczywiście znowu popłynęłam i stoję w miejscu...
Popłynęłaś, tzn? Darowałaś sobie dietę czy co?
UsuńBędą baty! Z kim mam się odchudzać jak nie z Tobą?! :>
No coś w tym stylu - najpierw trzy dni wesela, potem moje urodziny, a ostatnie dwa dni jakoś tak wyszło, głównie dlatego, że nie miałam nic w lodówce :D ^^ Ale już sie zbieram noooo...
UsuńDzisiaj spróbuję kupić skłądniki do turbodetoksu Jillian :D
*bacik* Do roboty! :D
Usuńwow, poszło Ci naprawdę nieźle! gratuluję efektów (zwłaszcza tych widocznych na zjdęciu ) i życzę wytrwałości i powodzenia w dalszym dietowaniu :)
OdpowiedzUsuńjak widać efekty to od razu jest jakoś tak lepiej człowiekowi ;p kurcze , zazdroszczę, muszę się wziąć za siebie ;D
OdpowiedzUsuńJeśli czujesz faktycznie potrzebę, to do roboty :D
UsuńWow gratuluję, efekty super i to po miesiącu. Ja muszę znów wrócić do ćwiczenia callanetics, zaniedbałam przez parę dni i już kilka miesięcy się to ciągnie :P. Teraz mam nową wymówkę - czekam aż remont mi się w domu skończy, bo po pracy od razu biegnę sprzątać, malować i już na nic nie mam czasu :(. Ale mnie zmotywowałaś!
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, miałam nadzieję, że te posty będą motywować ;)
UsuńKochana, brawo za spadek i determinacje! a szczególnie za spadek z brzuszka! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńDzięki, dzięki ;) Sama jestem dumna :P
UsuńŚwietne efekty - gratulacje :) Mam nadzieję, że za 3,5 tygodnia też będę się miała czym pochwalić ;) Bo treningi z Jillian dają w kość ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, dla mnie Jillian i te wszystkie killery i skalpele to za wysokie progi ;)
UsuńBrzmi motywująco ! Może w końcu i mnie zotywują twoje efekty. Taka tabelka to fajny pomysł :)
OdpowiedzUsuńMam tę tabelkę jako tapetę ustawioną, motywuje ;)
UsuńNo proszę, efekty są niezłe, fajnie, że udało Ci się wyszczuplić uda - ja mam z tym problem, ciężko coś z nich zgubić z obwodu...
OdpowiedzUsuńJa za to poszłam do pracy i od razu po jednym dniu zobaczyłam kilogram mniej na wadze i teraz to się utrzymuje, także jestem zadowolona :)
No i czekam na Twoje dalsze dietowe wpisy!
Można powiedzieć, że też zaczęłam pracę teraz (praktyki), ale spadku na wadze nie widzę ;)
Usuńspadek z brzuszka chyba najbardziej cieszy (mnie tak:D) gratuluję !!! ależ wytrwałaś.. jestem pod wielkim wrażeniem! :)
OdpowiedzUsuńBardziej cieszą boczki, bo już nieraz mnie przyprawiały o łzy -.-"
Usuńteż się muszę w końcu wziąć za siebie ;) trzeba przyznać, że takie notki "chudnących blogerek" bardzo mnie motywują :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :) Jak ja dałam radę to Ty też na pewno dasz :)
Usuńmoże co jakiś czas będziesz wstawiać przepisy na dania które jesz będąc na diecie ? myślę, że niektórym by to trochę pomogło, jeśli próbują przejść na zdrowszy tryb żywienia (np. mi ) :D
OdpowiedzUsuńJuż kilka osób mnie o to prosiło, ale będę szczera - mam dwie lewe ręce do gotowania, więc moje posiłki są zwykle wyjątkowo nieskomplikowane... Większość z nich dałoby się opisać w jednym zdaniu. Jak choćby moje ostatnie "odkrycie" - duszę kawałki piersi z kurczaka z mrożonymi warzywami (brokuł, kalafior, marchew), całość potem polewam sosem chilli - i voila, kurczak po chińsku :P
Usuńsuper, też bym chciała dobić do 50 kg, takim marzeniem, którego na pewno nigdy nie spełnię, ob nawet do 50 jest mi daleko, byłoby ok 45-7 ;d
OdpowiedzUsuńTeż najchętniej bym wróciła do 47-50kg, tyle, że w moim przypadku to niedowaga, choć czułam się wtedy najlepiej i wcale chuda nie byłam...
UsuńJa jestem niska, więc pewnie nawet i 40 kg dobrze by wyglądało.. na pewno lepiej, niż teraz ;d
Usuń40kg i bez niedowagi? o.O To faktycznie chochlik z Ciebie ;)
UsuńJakaś niedowaga pewnie by była, ale lekka ;)
Usuńświetnie Ci idzie :D ja ostatnio naprawiłąm wagę i się przeraziłam. zamiar 51 kg zobaczyłam 52,5 brrr...
OdpowiedzUsuńŁee, pewnie nadal jest zepsuta :P
UsuńZresztą 1,5kg to niedużo, lepiej ważyć się rano, na czczo, wtedy ważymy siebie, a nie siebie + śniadanie + obiad + (...) :D
Wow, wow! Świetnie, niestety zawsze przed i w trakcie okresu jesteśmy takie "ociężałe". 60 kg to nie dużo, a ile masz wzrostu? ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia w dalszym odchudzaniu!
169cm ;)
UsuńNa szczęście 60kg już nie ważę :P
Gratuluję :-) Moja dieta zwykle kończy się po tygodniu, bo brak mi motywacji ;-)
OdpowiedzUsuńTrzeba poszukać jakiejś grupy wsparcia, która będzie Cię pilnować, mnie taka grupa na wizażu bardzo pomogła :)
UsuńJejku..... Też bym chciała mieć tyle samozaparcia w sobie co Ty:(
OdpowiedzUsuńBtw. a gdzie zdjęcia przed i po nago?:P
Za odpowiednią opłatą wysyłam na maila :P
Usuńgratuluję kochana, nawet pół kilo to dużo. bezpiecznie, bez efektu jojo w przyszłości. :)
OdpowiedzUsuńTak, ale myślę, że ogólnie schudłam więcej, a waga jest podwyższona okresem ;)
UsuńGratuluję i życzę dalszych sukcesów! :) Spróbuj się przełamać do strefy gym, bo ćwiczenia siłowe są tak samo ważne jak cardio :) Powodzenia! Ja też teraz znów się ostro za siebie wzięłam, chcę skończyć z dietą do Nowego Roku :)
OdpowiedzUsuńPróbuję, próbuję z tą Gym, ale ilekroć skieruję tam swoje kroki to mnie jakiś karczek zmierzy wzrokiem i uciekam w popłochu xD
UsuńOrlica, ja mam bardzo ważne pytanie do Ciebie.
OdpowiedzUsuńWal, zniosę wszystko :P
UsuńGDZIE Ty masz grube uda? W sensie, Twoje alter ego ma, czy coś? Bo u Ciebie nie widziałam :D
UsuńA gdzie Ty moje uda widziałaś? :P
Usuńfantastyczne efekty, gratuluję :) ja muszę wrócić do rozsądnego odżywiania i jakiejś dawki ruchu...
OdpowiedzUsuńPowodzenia, wiem, jak trudno jest w ogóle zacząć...
Usuńno właśnie ja zła jestem na samą siebie, bo zaczęłam, fantastycznie się czułam ale przyjazd do Anglii wszystko zniszczył...
UsuńOj, słyszałam właśnie, jak ciężko jest się odchudzać w Anglii... Ale trzymam za Ciebie kciuki!
Usuńgeneralnie ja mam dwa problemy: śmieciowe żarcie jest dużo tańsze od zdrowego (za paczkę truskawek, malin, jeżyn, kilka bananów, dwa kiwi i wodę zapłaciłam ~14 funtów, duża pizza kosztuje 5...), a po drugie ciężko mi się ćwiczy jak chłopak na mnie patrzy. :D
UsuńHeheh, doskonale rozumiem to drugie ^^ Kiedyś u niego pomieszkiwałam, to tylko czekałam, aż gdzieś wyjdzie, żeby móc trochę poćwiczyć :P
UsuńDieta świetna, lepiej tak pomalutku, ja byłam u dietetyczki 2 lata temu i dała mi dietę 1000kcal (tak, głodówka...) i schudłam w miesiąc z 8kg i strasznie się cieszyłam a po zakończeniu kg wróciły i ważyłam więcej niż przed dietą!! Niedawno skończyłam zdrowszą dietę (1800kcal) i kg nie wracają a ja nadal jem zdrowo, ale więcej i do tego ćwiczę i mam nadzieję, że będzie dobrze ;))
OdpowiedzUsuńTo co to za koszmarna dietetyczka? x.X Schudłaś dwa razy za dużo w ten miesiąc!
UsuńDobrze, że teraz już dietujesz rozsądnie :)