Na dziś mam dla Was kolejny kosmetyk o dwóch obliczach... Byłam bardzo entuzjastycznie nastawiona do tej maseczki, mimo jej dziwnej nazwy - relaksująco-upiększająca? I co jeszcze - sprzątająca i myjąca naczynia? Niestety nie. A czy relaksuje albo upiększa faktycznie? Przeczytajcie :)
Opis producenta i skład: (można powiększyć)
Gdzie i za ile: w aptekach, w Hebe itd., 36zł / 100ml
Moja opinia:
Maseczka kryje się w najzwyklejszej tubce, choć z naklejoną na nią etykietą - napisy i wzory nie są nadrukowane. Tubka jest spora, bo większość maseczek ma 75ml - tu mamy aż 100ml! Nie wiem jednak, czy mam się z czego cieszyć. Maseczka jest dość rzadka, kremowa, biała. Pachnie ziołowo, a jednocześnie chemicznie, nie podoba mi się ten zapach. Na twarzy rozprowadza się gładko, najlepiej dość cienką warstwą, nie wchłania się ani nie zastyga, dzięki czemu łatwiej ją zmyć.
Po ładnych hasłach producenta o biocertyfikatach i naturalności miałam spore nadzieje w związku z tą maseczką. I z początku byłam zadowolona. Zwykle trzymam maseczki nieco dłużej, niż jest napisane na opakowaniu - także i z tą tak było, trzymałam ją ok. 5 minut, co i tak jest krótkim czasem... Przez kilka pierwszych użyć było miodzio - cera pięknie odświeżona, orzeźwiona, jakby faktycznie nabrała życia. Niestety kolejne podejścia do maseczki nie były już tak udane, bo mniej więcej po trzech minutach zaczynała piec mnie twarz. Zmywałam więc szybko maseczkę i starałam się nie patrzeć w lustro, bo moja twarz była purpurowa i rozgrzana. Takie nieudane podejścia miałam trzy z rzędu i postanowiłam odłożyć maseczkę na lepsze czasy albo dla kogoś innego. Coś jest nie tak, skoro twarz piecze, grzeje i jest czerwona jeszcze przez godzinę, czasem półtorej, po zmyciu kosmetyku... Dodam jeszcze, że moja cera na pewno nie należy do wrażliwych, mało co ją rusza po tym względem...
Nie wiem niestety, który składnik mógł spowodować taką reakcję mojej cery... Ani czemu ta reakcja na początku była inna (nie zmieniłam innych kosmetyków w między czasie). Trudno mi też ją polecać lub nie polecać, bo jeśli nie podrażnia, jest naprawdę przyjemna. Ja jej już jednak nie zamierzam używać.
Na koniec jeszcze obowiązkowe zdjęcie pod tytułem "Zadowolona Orlica z maseczką FlosLeku po raz pierwszy na twarzy" - żałuję, że nie cyknęłam drugiego później, jak wyglądała moja cera po zmyciu...
Macie jakieś maseczki, które powodowały u Was takie reakcje? Może wiecie, jaki to składnik tak terroryzuje nasze twarze?
Mam mieszane uczucia do firmy flos lek, niektóre produkty są naprawdę całkiem niezłe, inne to absolutne buble. Maseczka potwierdza mnie tylko w przekonaniu, że z tą firmą raczej się nie zaprzyjaźnię.
OdpowiedzUsuńTeż mam wrażenie, że mają kosmetyki skrajnej jakości. Mam od nich kilku ulubieńców, ale też kilka bubli poznałam.
UsuńA dla mnie z kolei wszystko z Flos Leku, co do tej pory poznałam, jest po prostu... poprawne ;) To, czego używałam, było dobre. Ale nie rewelacyjne ;) Niedługo chyba napiszę notkę o 3 kremach Flos Leku.
UsuńChociaż nie, wazelinę mają cudną - na usta sprawdza się idealnie :) No i pięknie pachnie ;)
Szkoda, że ta maseczka Cię tak podrażniła :(
U mnie tego bubla równoważy mój ukochany balsam do ciała z białą herbatą i opuncją *.*
UsuńWydaje mi się, że ta reakcja skóry o której piszesz to wina aloesu - mam tę maseczkę, aloes jest na pierwszym miejscu w składzie i jego stężenie jest pewnie dość wysokie. I też po jej użyciu mam zaczerwienioną skórę, podobny efekt wywołały u mnie aloesowe chusteczki z Alterry i wtedy też podejrzewałam aloes o zrobienie ze mnie apacza :P
OdpowiedzUsuńBardzo możliwe, bo alterrowa maseczka z aloesem też w końcu dała mi taki efekt...
UsuńKupiłam ją ostatnio i ciekawe jak się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać!
Usuńjeszcze jej nie miałam :D
OdpowiedzUsuńA chcesz mieć ? o.O
UsuńUu i kolejna do kolekcji podrażniających :/
OdpowiedzUsuńNo niestety :/
UsuńJa ją mam i bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńO, cieszę się więc, że nie wszystkich tak podrażnia ;)
UsuńJa zazwyczaj używam maseczek w saszetkach. Ostatnio zrobiłam sobie maseczkę z firmy Smooth z glinką zieloną i moja cera wygląda po niej świetnie. Muszę kupić sobie kolejną:)
OdpowiedzUsuńhttp://coconutlimee.blogspot.com/
Chyba nie słyszałam o tej firmie...
UsuńI znowu link... :/
Wydawało mi się, że kosmetyki Floslek są bardzo delikatne. Widać nie dla wszystkich. Szkoda, że się nie sprawdziła :(
OdpowiedzUsuńTeż tak właśnie myślałam...
Usuńno gdyby ta maseczka sprzatala i myla naczynia to bym ja kupiła;)
OdpowiedzUsuńO tak, wybaczyłabym jej to wypalanie twarzy :P
UsuńTo zobacz co ta maseczka zrobiła i z twarzą :) ...
OdpowiedzUsuńhttp://www.angelmaluje.blogspot.com/2011/06/beeco-maseczka-relaksujaco-upiekszajaca.html
O mamo, u mnie wyglądało to podobnie...
UsuńI wywaliłam do kosza niemal całą, powinni to poprawić zanim wypuszczą kolejne serie :/
OdpowiedzUsuńMiejmy nadzieję, że wezmą pod uwagę nasze recenzje...
Usuńa może to aloes Cię uczula?
OdpowiedzUsuńpamiętam psioczenie na maseczkę Alterry z aloesem również... dużo osób miało podobne reakcje
Używałam czystego soku z aloesu oraz innych kosmetyków z aloesem - pełna harmonia na twarzy, w moim wypadku to nie może być on.
UsuńU mnie możliwe, że aloes - ta Alterra też zrobiła ze mnie apacza, choć nie od razu.
UsuńHmm, no nieźle. Szkoda, że tak reagujesz u mnie nie było takich reakcji na szczęście. A kremy z tej serii dobre i bez podrażnień. Jakiś składnik musi podrażniać, tylko co? K.
OdpowiedzUsuńKremów nie miałam, więc się nie wypowiem...
UsuńA tu to pewnie aloes, tak jak dziewczyny piszą :(
moze cie podrazniac po prostu aloes, to jest silna substancja a tu jest na poczatku skladu.
OdpowiedzUsuńNa to niestety wygląda :<
Usuńszkoda, zapowiadała się fajnie.
OdpowiedzUsuńI na zapowiadaniu się skończyło...
UsuńU mnie nie zauważyłam działania drażniącego.
OdpowiedzUsuńPewnie któryś z tych 3 ekstraktów roślinnych występujących przed cera alba w składzie.
Tak, prawdopodobnie aloes, już do tego doszłyśmy.
Usuń