Część z Was może już wie, że parę dni temu, we wtorek, udałam się do dietetyka. Zbierałam się do tego od dawna, bo ostatnimi czasy sporo mi się przytyło i coraz mniej chętnie patrzyłam w lustro... Ostatecznie zmotywował mnie kupon na Gruperze, oferujący pierwszą wizytę u dietetyka wraz z analizą składu ciała i poradą żywieniową za 29zł zamiast 80zł. Tak zaczęła się moja "wielka dietowa przygoda" ;)
Zacznijmy od tego, że oferta dotyczyła właśnie tego dietetyka, nad którym zastanawiałam się najbardziej, zanim pojawił się na Gruperze. Bez większego wahania kliknęłam więc kupon i po kilku dniach zadzwoniłam umówić się na wizytę. Celowo zapisałam się na termin po moim powrocie z wakacji - chciałam się jeszcze cieszyć folgowaniem sobie na wyjeździe ;) Trochę mnie to kosztowało, ale o tym zaraz.
Udałam się więc do gabinetu Mój Dietetyk, który znajduje się w Toruniu (w innych miastach także), przy ulicy Fosa Staromiejska 20a. Przyjęła mnie przesympatyczna pani Małgosia, która wizytę rozpoczęła od wywiadu - co jem, jak jem, co chcę osiągnąć, czemu chcę schudnąć, jaki tryb życia prowadzę, jaki jest mój stan zdrowia... Wywiad był bardzo dokładny, zwłaszcza, że zostałam także poproszona o rozpisanie przykładowego dnia pod względem posiłków. Pani Małgosia wskazała mi później na tej rozpisce, co powinnam zmienić, czego unikać itd.
Przyszła też pora na analizę składu ciała. Stanęłam na wadze, przekonana, że zobaczę moje przerażające 57kg... Niestety nie, okazało się, że w ciągu miesiąca przytyłam 4kg i na wadze pojawiło się ponad 61kg - nigdy w życiu tyle nie ważyłam! Byłam w tak ciężkim szoku, że później zważyłam się także na innej wadze - zgadzało się... Moja domowa waga okazała się "rozstrojona", zaniżała wyniki... Teraz już jest naprawiona i mogę się nią do woli dołować ;) Jeśli chodzi o inne wyniki, nie ma tragedii, ale z chęcią je poprawię. Zaraz pokażę wszystkie aktualne parametry.
Po przeanalizowaniu moich nawyków żywieniowych i składu ciała, pani Małgosia dała mi konkretne wskazówki, co powinnam zmienić. Obliczyła także, że żeby zdrowo zrzucić moje nadprogramowe 7kg (chcę wrócić do 54kg) muszę jeść mniej więcej 1300kcal dziennie - w ten sposób w 2 miesiące powinnam osiągnąć cel. Miałam możliwość, by ułożono mi konkretną dietę dopasowaną do moich potrzeb, ale cena mnie przeraziła - stwierdziłam, że spróbuję na własną rękę. Z takich najważniejszych założeń, których będę się trzymać - chleb i makaron tylko pełnoziarnisty, ryż brązowy, 5 posiłków dziennie, zero podjadania, zero cukru do herbaty, ok. 2 l płynów dziennie, ostatni posiłek ok. 3h przed spaniem.
Na pożegnanie dostałam całą masę różnych materiałów:
Przyznaję, że byłam załamana tą wizytą i kilogramami, o których nie miałam pojęcia. Dało mi to jednak potężnego mobilizacyjnego kopa i od razu wzięłam się do roboty. Stwierdziłam, że nie będę się ściśle trzymać konkretnego jednego jadłospisu - raz, że nie zawsze mam akurat w domu to, czego bym potrzebowała, a dwa, że aż tak konsekwentna być nie umiem ;) Znalazłam więc kilka różnych jadłospisów dla danej ilości kalorii i nimi się inspiruję.
Na początek trzeba było zrobić drobne zakupy... Powyżej macie ich część, ogólnie w sklepie zostawiłam 50zł... Na jakiś czas mi wystarczy. U mnie w domu jada się dość tłusto i większość produktów jest pszennych - dlatego musiałam kupić tak podstawowe artykuły jak chleb czy mleko. Z makaronu nie byłabym w stanie zrezygnować, więc także kupiłam wersję pełnoziarnistą. Do tego kasze i brązowy ryż, trochę rybki, za którą ogólnie nie przepadam, ale ostatnio mi smakuje ;) Nie obyłoby się niestety też bez słodzika - nie przepadam za czystą wodą, więc zastępuję ją hektolitrami herbaty - zielonej, białej, czerwonej. Niestety, nie przywykłam do smaku gorzkiej herbaty, a cukier wolę sobie darować, więc słodzik to ostatnie rozwiązanie. Oczywiście kupiłam także trochę świeżości - owoce, warzywa. Na start odkopałam też z pawlacza naszą starą sokowirówkę i zaczęłam sobie serwować świeże soki, mmm! :)
Jako, że rodzinkę mam sporą i żarłoczną, do lodówki musiałam wstawić koszyk, w którym teraz stoją moje dietowe narzędzia tortur, jak np. tuńczyk w puszce czy dżem niskosłodzony. Poza tym na drzwiach lodówki widzę teraz codziennie takie oto magnesiki, które dostałam od dietetyka:
Od kilku dni więc stosuję naprawdę przyjemną, lekką dietę - nawet nie czuję, że zjadam niemal 2x mniej kalorii mniej niż wcześniej. Chyba tylko raz, pierwszego dnia diety, zdążyłam zgłodnieć między posiłkami, a staram się ich jeść pięć dziennie. Jeśli jesteście zainteresowane, mogę niedługo pokazać Wam mój przykładowy dzienny jadłospis. Chcecie? :)
A żeby było z czym porównywać za dwa tygodnie:
Wzrostu mam 169cm, jakby to kogoś interesowało. Mam nadzieję, że za dwa tygodnie będę mogła tutaj poodejmować co nieco ;)
Dodam jeszcze, że moja aktywność fizyczna nie jest zbyt duża... Staram się robić dłuższe spacery, zamiast jeździć autobusem, poza tym wieczorami robię proste ćwiczenia na brzuch i nogi - stan zdrowia nie pozwala mi na wiele więcej. Trzymajcie kciuki, by to wystarczyło ;)
Swoją drogą, muszę baaardzo podziękować Kasi, która właściwie sama mianowała się moim dietowym doradcą i kontrolerem, za co jestem jej szalenie wdzięczna, bo w trakcie pojawiło mi się sporo pytań, na które właśnie Kasia mi cierpliwie odpowiedziała :) Dziękuję Ci bardzo :*
Za dwa tygodnie zamierzam pochwalić się Wam dotychczasowymi efektami diety - jeśli będzie tak, jak bym chciała, na wadze pojawi się 2kg mniej - zobaczymy. Jesteście zainteresowane dietowymi postami? :)
A może ktoś podietuje ze mną? ;)
Widzisz jaka motywacja :) Na pewno Ci się da :* Gratuluje zapału, ja tylko jem i tyje.. :(
OdpowiedzUsuńWięc przestań ;)
UsuńTo jest za trudne-chłopak kucharz.. ;o który wcale nie uznaje zdrowego żywienia..
UsuńAj, to faktycznie ;) Ale póki dobrze się czujesz w swoim ciele i nie uciekasz przed lustrami jest OK ;)
UsuńZaczynam już, ale mam nadzieje że nie będzie już gorzej ;D POWODZENIA :*
UsuńI nawzajem ;)
UsuńŻyczę powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa akurat ważę też ponad 61kg i muszę schudnąć :( Zaczynam kurację 1 września.
Czemu nie od razu? :>
UsuńTakie odwlekanie tylko utrudnia, wiem po sobie.
Ja podietuję sie z Tobą :)
UsuńJutro idę na wesele, to 24 zaczynam :) Sierpnia.
UsuńNo, już lepiej :P
UsuńA jaką dietę?
Zero słodyczy, zero fast-foodów, mniej tłuszczu i dużo ćwiczeń. Akurat mój stan zdrowia pozwala na intensywne ćwiczenia.
UsuńNo to powodzenia ;)
UsuńDzięki, muszę zaopatrzyć się w różne produkty i zaczynam. Też napiszę o tym na blogu :)
UsuńDaj znać, chętnie poczytam.
Usuńtrzymam za Ciebie kciuki ale kurcze... ja waze 61 przy wzroscie 160, wiec wygadam przy Tobie jak kluseczka ;-)
OdpowiedzUsuńjesc to co odpowiednie nie jest trudno ale przestrzegac limitu 1300 niestety tak
Ja szczerze mówiąc nie liczę kalorii, po prostu wzoruję się na tych dietach gotowych na taką ilość.
UsuńPewnie wyjdzie czasem 1100kcal, a czasem 1500kcal, ale myślę, że najważniejsze, że coś już zaczęłam robić w tym kierunku i zmieniłam właściwie cały jadłospis. ;)
A ja wyglądam na więcej niż ważę, więc nie wiadomo ;)
mi nikt nie wierzy jak mowie ile waze!! tyle dobrze ;-)
Usuńnajwiazniejsze jest dodac aktywnosc fizyczna ale tak trudno zaczac.... chyba sie rozumiemy :)
Mi też nikt, ale na zasadzie, że wszyscy myślą, że więcej ;P
UsuńNo u mnie z tą aktywnością niewiele mogę zrobić przez stan zdrowia, ale staram się...
Jeśli tak mogę się wtrącić, uważaj z takimi chlebkami pakowanymi, zawsze czytaj skład. Często to nie są produkty pełnoziarniste (razowe) tylko w składzie jest biała mąka, odrobina razowej i karmel dla koloru. Wiesz o co chodzi z numeracją mąki? Czym wyższy numerek tym lepiej, na to trzeba zwracać uwagę. Dobry razowy, najlepiej żytni chleb to rzecz ważna i przy odchudzaniu i przy ogólnie zdrowym żywieniu :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za wtrącenie, ale to taki mój, bo ja wiem, konik :)
Nie wiem co wiesz a czego nie, ale jakby co to pytaj :)
Pozdrawiam i życzę powodzenia! :)
Dzięki wielkie :)
UsuńAkurat o tym wiedziałam :D Ale na pewno jest jeszcze sporo rzeczy, których muszę się dowiedzieć ;)
Te chlebki akurat faktycznie są razowe, ale i tak rzadko je jem :)
Oskroba np ma dobre sklady. moim zdaniem lepiej kupowac wlasnie te pakowane chlebki z prostym dobrym skladem niz zwykle grahamki i inne bulki pseudopelnoziarniste ktore sa osypane z gory ziarenkami trzema na krzyz i zabarwione karmelem, i tak maja w skldzie biala make...
Usuńja we wroclawiu kupuje w jednej piekarni PRAWDZIWE ciemne bulki to kosztuja ok 1,90-2,50 zl za sztuke! ( sa na wage ). wole kupic rzadziej a lepsza jakosc niz te nadmuchane buleczki za 60 gr
Też prawda... A te chlebki w składzie mają 98% mąki żytniej pełnoziarnistej, a przy tym były najtańsze ;)
UsuńNajlepiej, jakby w składzie miały mąkę razową :) Widzę, że robisz zakupy w Tesco, a oni tam mają u siebie tańszy odpowiednik razowych chlebów Oskroby- np. ze śliwką, są naprawdę dobre. No i tak jak napisała lorraine- trzeba sprawdzać dokładnie składy. Czasem można znaleźć tani i dobry chleb bez zbędnych dodatków. A trzeba zaznaczyć, że jeśli "zaśmiecimy" nasz organizm takimi dodatkami, to zamiast trawić wszystko co zjedliśmy, najpierw zajmuje się zwalczaniem tych niepotrzebnych substancji.
UsuńWidzę na zdjęciu mleko UHT- unikaj tego!! Takie mleko jest ważne kilka miesięcy, czasem nawet lat, więc możesz się domyślać, ile w nim prawdziwego mleka- nic. To napój o smaku mleka, w przypadku diet- tzw. "puste kalorie". Lepiej kupić mleko pasteryzowane z lodówki (chociaż i te ma już dużo mniej wartości), a jeszcze lepsze jest świeże, ale w tych czasach nie jest już tak łatwe do zdobycia (chyba że masz gdzieś w pobliżu mlekomat, mleko tam wcale nie jest droższe, a ma chociaż jakieś wartości odżywcze dla naszego organizmu. Mleko UHT nie ma w sobie nic dobrego).
W dobrej i zdrowej diecie chodzi przede wszystkim o to, żeby dostarczyć organizmowi niezbędnych składników, dlatego też nie powinno się np. całkowicie rezygnować z mięsa. Trzeba tylko jeść rozsądnie i w odpowiednich ilościach, dużo surowych warzyw i owoców, jeśli nie, to gotowane na parze, a ograniczać jedzenie smażonych potraw. I pamiętać należy zasadę, którą wyznają kuchnie krajów śródziemnomorskich- jedzenie powinno być jak najmniej przetworzone. Piszesz, że u Ciebie w domu je się bardzo tłusto- to najczęstszy błąd w polskich domach i trzeba się z tego przestawić na zdrowsze jedzenie. Ja miałam to szczęście, że w domu unikało się takiego tłustego jedzenia itp.
Co do aktywności fizycznej, to może np. jazda rowerem, badminton?
Pozdrawiam, życzę powodzenia i trzymam kciuki:) Monika
Co do chleba - czego dokładnie powinnam unikać w składzie?
UsuńCo do mleka - nie miałam pojęcia! Kolejne kupię lepsze...
Co do przetwarzania - najwidoczniej nieświadomie stosowałam śródziemnomorską zasadę ;) Nawet w przypadku warzyw i owoców, najbardziej lubię świeże, surowe.
A co do sportu - na rower się szykuję, tylko muszę naprawić swój ;)
Dzięki za wszystkie wskazówki, dzięki Wam wiem coraz więcej! :D
Nie jestem aż takim specjalistą, sama cały czas się uczę, ale przy chlebie trzeba zwracać uwagę na to, żeby miał tylko te podstawowe składniki (bez żadnych barwników, wzmacniaczy smaku itp.). Radzę trochę poczytać i znaleźć dla siebie najlepszy;)
Usuńtu kilka linków:
http://www.jakkupowac.pl/artykul/356/jak-kupowac-chleb.html (na 2 stronie składniki, których nie powinno być)
http://www.mmlublin.pl/405257/2012/3/11/chleb-sitkowy-i-zaciemniacze-jak-odroznic-dobry-chleb-od-dobrej-sciemy?category=news
http://sercenatury.blogspot.com/2012/07/jaki-chleb-wybrac-w-sklepie-na-co.html (jak widać wspomniana wcześniej Oskroba też nie jest w pełni naturalna)
Dzięki, już się wczytuję :)
Usuńheh też mam 169cm i ważę ok.60/62kg, różnie :P też przydałoby się przejść na dietkę, ale przy moim facecie nie umiem :( on je różne fajne rzeczy to ja też przy nim no i tak jakoś...
OdpowiedzUsuńMój na szczęście mnie aktualnie wspiera, motywuje, nie je mniamuśnych rzeczy przy mnie ;)
UsuńKoniecznie napisz przykładowy jadłospis ;D mnie też przydała by się dietka ;)
OdpowiedzUsuńNo to za parę dni coś skrobnę :)
UsuńZ przyjemnością przeczytałam notkę. Trzymam za Ciebie kciuki! Melduj nam o postępach :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, dzięki :)
Usuńfajnie, że zaczęłaś od dietetyka, bardzo to pomoże. Bo nie każdy wie, ze nie wystarczy nie jeśc mięsa zeby by wegetarianinem, tak jak nie wystarczy być na diecie zeby schudnąć. Ale w końcu sama jestem wyuczonym, ale nie wykształconym dietetykiem :P
OdpowiedzUsuńChciałam zacząć na własną rękę, przyznaję ;) Ale na naszym cudnym forum na W dziewczyny mnie nawróciły, że powinnam "dać sobie pomóc" dietetykowi ;)
UsuńCzęsto ludzie piszą, że nie da się na własną rękę. Ale od odstawienia cukru, słodyczy, smażonego i białego chleba to się raczej krzywda nie dzieje ;) (chyba, że ma się dolegliwości jakieś tam z układem trawiennym, to wtedy lepiej zostać przy jasnym pieczywie)
UsuńJa do dietetyków mam małe zaufanie, jak zresztą do większości doradców, wątpię żebym się zdecydowała- chyba, że ważyłabym 90 kilo i nie wiedziała co robić.
Poza tym nagroda dla tego, kto tak mi ułoży jadłospis, że wszystko przełknę ;)
Jaaasne, że się da ;) Ale mi taki Kop Dietetyka za 30zł był zdecydowanie potrzebny :) Poza tym mam anemię, więc pod tym względem też wskazówki mi się przydały.
Usuńtrzeba wiedzieć co odstawiamy, bo trąbi się że np, mięsa nie jeść, nie jesć sera, ziemniaków (dzięki ziemniakom w Polce nie było szkorbutu, bo ludzi jedli choć biedni ale wit C mieli), same warzywa i trzeba wiedzieć jak to z sensem zamienić. Co innego jak zamast zwykłego pieczywa jesz razowe ,a co innego całkiem zrezygnować z chleba. Trzeba też jeśc dużo błonnika a w dietach żadko się o tym mówi.
UsuńSama zamówiłam sobie dietę na activia i o matko! Koszty "diety" ogromne! Kiełki, łosoś, musli, jakieś serki, i inne cuda, gdzie tego nawet nie wiem gdzie kupić:)
JAk ktoś chce dietę na 3-4 dni to niech robi co chce, ale na dłuższą metę (miesiace) to jest nie zdrowo, bo często sami nie wiemy co jest nam potrzebne i odstawiamy wszystko co w gazetach każą nie jeść. A trochę cukru jest jednak potrzebne:)
Zawód dietetyka jest bardzo ciężki, jak ja miałam na ocenę liczyć kalorie, ilość każdej witaminy w 10 dniowym jadłospisie, w 5 porcjowym jedzeniu(śerdni ok 40 produktów na dzień do policzenia, nawe tłyżka masłą i plaster szynki, na 10 dni to ok 100 produktów) , gdzie po policzeniu okazało się że brakuje 30% wit C, ale jak dam inne warzywo to będzie za dużo wit. B, albo za dużo kalorii i licz od nowa. I kombinuj jak zamienić to jajko, żeby milo tyle białka ile trzeba ale kalorii mniej. I nie może być serem bo jest na śniadanie, ani parówką bo na kolację jutrzejszą. Masakra:)
Jesteś dietetyczką czy miałaś to jakoś dodatkowo? :)
UsuńWyobrażam sobie, ile w tym roboty ;) Ostatecznie znajdziesz coś, co pasuje idealnie do dzisiejszego jadłospisu, a tu widzisz, że nie, bo dana osoba nie lubi :P
Kurcze, nie mogę uwierzyć, że masz 57 cm w udzie ważąc 61 kg :P
OdpowiedzUsuńPokażesz może jakieś swoje zdjęcia?:D
Dobrze zmierzyłaś?
Ja zaczynając zrzucanie po ciąży (i ogólnie po 20 latach obżarstwa) miałam w udzie 65... Teraz mam 57,5, a ważę solidnie więcej niż Ty...
Twoja obecna waga jest moim celem (do którego mi coraz woooooolniej idzie docieranie... Ale mam czas :D)
A jaki nosisz rozmiar, jeśli wolno spytać? Portek tak konkretnie?:>
Mierzyłam w najszerszym miejscu, właściwie tuż pod pachwiną :>
UsuńZdjęcia zobacz choćby w relacji z wakacji tydzień temu ;)
A w spodnie M się jeszcze mieszczę jakoś :P
Zobacz jakie to jest z tyłka wzięte - gdyby człowiek patrzył po wymiarach...
UsuńJa prowadze wywiad środowiskowy i pytam różnych znajomych ile mają cm tu i ówdzie w celach porównawczych i nadal mi się nie udało określić do czego dąże... Dlatego tak mnie zaciekawiło, że ważąc o tyle mniej miałabyś mieć uda jak ja :P
To niemożliwe xD Któraś z nas źle mierzy :P
E, niekoniecznie - u mnie nadmiar ciałka nagromadził się głównie w udach, biodrach, brzuchu, więc sporo tych cm tu mam ;)
Usuńjak chodziłam swego czasu do dietetyczki nauczyłam się pewnych rzeczy. słodzik taki dobry nie jest, kupowałam fruktozę, jest na pewno droższa, ale jest za to bardzo słodka i do posłodzenia herbaty/kawy niewiele potrzeba. po drugie chleb z mąki razowej, najlepiej typ 1500 lub 1600. są one w miare smaczne :)
OdpowiedzUsuńi powodzenia w diecie!
I taki chleb zamierzam kupować ;) Tu akurat nie miałam za bardzo wyboru i wzięłam najbardziej zbliżony.
UsuńDzięki! ;)
Nie ma takiej tragedii ^^
OdpowiedzUsuńMogę Ci tylko poradzić, żebyś nie używała słodzika... Lepiej kupić ksylitol albo syrop z agawy - mają kalorie, ale zdrowsze. Poczytaj sobie o aspartamie, odechce Ci się słodzika momentalnie :)
I spróbuj się przestawić - ja już od jakichś 6 lat nie słodzę herbaty, kawę czasem posłodzę miodem, ale też nie zawsze, a wcześniej ładowałam wszędzie po 4 łyżeczki cukru. Teraz moje spostrzeżenia są takie, że cukier całkowicie zabija smak herbaty.
A do picia żeby jednak przemycić wodę spróbuj zacząć od domowej lemoniady np z pomarańczą i cytryną. Możesz dać łyżeczkę miodu czy ksylitolu i będzie pycha ^^ Na pintereście mam chyba podpięty fajny przepis na wody smakowe :)
I trzymam kciuki! Ja jeszcze sobie pofolgowałam, ale w przyszłym tygodniu nie ma zmiłuj...
Aha! I uważaj na to liczenie kalorii - ja kiedyś wpadłam w obsesję. Po dwóch tygodniach możesz przestać liczyć, będziesz już pamiętała jak mniej więcej powinna wyglądać Twoja porcja, a jak jednego dnia niechcący zjesz 1500 to nawet lepiej dla Twojego metabolizmu :)
Ani przez chwilę nie liczyłam kalorii :P
UsuńA co do słodzika, wiem, że to nic zdrowego, naczytałam się o aspartamie i celowo wybrałam taki na cyklaminianie... Minimalnie mniejsze zło :D
Próbowałam pić gorzką herbatę, ale jest dla mnie... słona ;) Zawsze piłam z 1,5 łyżeczki cukru, teraz po jednej-dwie tabletki słodzika, staram się ograniczać.
Ja przestalam slodzic z lenistwa. Jak mieszkalam z rodzicami, to mamuś mi podstawiala pod nos pyszne herbatki z miodem i cytrynką, już pomieszane i gotowe do picia. A jak poszłam na studia, to wygodniej było zalać torebkę / esencję woda niż jeszcze bawić się z cukrem, który zazwyczaj jeszcze rozsypywalam, jak mi się spieszylo.:p
Usuńobecnie nie przelkne ani slodzonej kawy, ani herbaty. Nawet pół lyzeczki cukru sprawia, że nie czuję zupełnie smaku, tylko samą słodycz. Jak widać do wszystkiego można z czasem przywyknac ;)
Może i mi kiedyś się uda :P I tak zjechałam z trzech łyżeczek cukru do półtorej :P
Usuńhej:) Polecam Ci serię Wiem, co jem:) Tam jest masę ciekawych odcinków, np o pieczywach, wędlinach, cukrze itd. możesz oglądnąć na VOD onet lub tvn player.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to dobre rozwiązanie z tym słodzikiem. Może zdrowszy byłby cukier trzcinowy?:)
Dzięki, pooglądam :)
UsuńA co do cukru trzcinowego, tak czy siak mam mocno ograniczone fundusze teraz...
To jeszcze "Rewolucja na talerzu", tylko nie wiem czy jest jeszcze na VOD, czy już na TVN Player. Dziewczyny "odchudzaja" popularne dania, w ogóle fajnie się je ogląda
UsuńOho, widzę, że czeka mnie pracowity weekend :D Dzięki :)
UsuńŻyczę powodzenia ! Na pewno Ci się uda :) A jak chwila słabości przyjdzie (odpukać!) to masz tu nas, wybijemy Ci z głowy to niezgodne z Twoja dietą jedzenie ;) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWczoraj już ciut zgrzeszyłam małym shotem w knajpce, ale za karę odjęłam sobie od kolacji :D
UsuńNie miałam pojęcia, że wódka jest tak kaloryczna :x
Fajny ten magnesik z czekoladą, takiego hasła jeszcze nigdzie nie widziałam :D
OdpowiedzUsuńBolesna prawda, nie? :D Od kilku dni nie ruszyłam słodyczy i dobrze mi z tym :D
Usuńcieszę się, że nowa dieta Cię nie męczy :) trzymam kciuki za szybkie i bezbolesne dotarcie do celu. Ja też po powrocie z wakacji wybieram się do dietetyka, boję się tej wizyty okropnie :/
OdpowiedzUsuńJesteś już umówiona?
UsuńJa do dietetyka szłam przed okresem akurat, więc miałam głodzillę i podejście "Walić to, jak wyglądam, chcę JEŚĆ!" - a wyszłam niemal z płaczem, tak brutalnie zostałam ściągnięta na ziemię :P
Nie umawialam się, bo nie bardzo wiem kiedy wrócę. Mój wyjazd jest planowano - spontaniczny, tzn jedziemy jakoś na początku września :p czyli wizyta będzie miała miejsce w drugiej połowie lub pod koniec września. U mnie niestety tych kilogramów nadprogramowych jest więcej niż u Ciebie, ale mam o tyle łatwiej, że spowodowane są one chorobą, która sprawiła, że praktycznie nie miałam przemiany materii, więc już samo leczenie sprawia, że kilogramy lecą w dół, tyle, że wolno. Dieta ma proces przyspieszyć, poza tym chce zmienić styl życia na zawsze, bo mój obecny jest po prostu tragiczny :p ale problem polega na tym, że dla mnie jedzenie to przyjemność i stąd ten strach przed wizytą
UsuńOj, doskonale Cię rozumiem - też jadłam dużo i dla samej przyjemności, w dodatku takie świństwa jak nachosy czy zupki chińskie (ale to rzadko...). Do tego uwielbiam smażone żarełko - bekon, ziemniaki, zapiekanki makaronowo-jajeczne... Mmm...
UsuńWidzę, że mogłybyśmy razem mieszkać i gotować :p nie jem słodyczy, za to uwielbiam chipsy, fast foody, chińskie jedzenie, czerwone mięso i pieczone ziemniaki ( ale na szczęście te z piekarnika, a nie z głębokiego tłuszczu). Jak widać jestem przypadkiem beznadziejnym :) a z drugiej strony skoro udało mi się rzucić palenie to to świństwo też rzuce :D
UsuńO, i jeszcze kulki ziemniaczane <3
UsuńNo mogłybyśmy :D Ale Ty byś musiała gotować, bo ja mam do tego dwie lewe ręce i ostatnio nawet przy smażeniu rybki potrzebowałam pomocy xD
Uwielbiam gotować, więc dla mnie to byłaby przyjemność :) sumie dopiero się uczę, ale chyba mi jakoś wychodzi. Teraz tylko będę musiała nieco zmienić produkty.
UsuńI produkty i sposób przyrządzania... Ale damy radę ;)
UsuńSposób przyrządzania tylko po części, bo teraz też dużo rzeczy robię np na parze czy w rękawie, czyli bez tłuszczu. Jasne, że damy radę, nie ma innej opcji :)
UsuńNo to gratuluję już nabytych dobrych nawyków ;)
UsuńPowiedzmy, że to dobry początek, ale nie będzie lekko ;)
UsuńOj, nikt nie mówił, że będzie, ale powtarzam - damy radę! :D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMoja siostra jest dietetyczką, ale "walczy" ze mną w drugą stroną - próbujemy przytyć. Sama stwierdziła, że to trudniejsze niż odchudzanie ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że tabelki będą miały mniejsze wartości :)
Dzięki, kciuki się przydadzą ;)
UsuńTeż życzę powodzenia :)
Ja też nie lubię gorzkiej herbaty, ale kiedyś bardzo długo taką piłam - po prostu każdego dnia sypałam coraz mniej cukru do herbaty, aż doszłam do zera, a organizm nie przeszedł szoku :-P
OdpowiedzUsuńWydaje się, że wcale nie masz dużej wagi patrzac na wzrost, no ale liczy się, żebys ty sie dobrze czuła w swoim ciele ;)
Wiem wiem, do nadwagi jeszcze mam kawałek, ale prawdę mówiąc, najlepiej czułam się ważąc 50kg... To była niedowaga, ale wyglądałam OK. Teraz wystarczy mi, że spadnę do 54kg - minimalna waga w granicach normy.
UsuńHmmm... ale przecież Ty nawet nadwagi nie masz ;) No, ale w porządku - każdy się inaczej czuje z własnym ciałem. Pozostaje mi życzyć Ci powodzenia i jedyne, co mogę dodać, to: nie traktuj tego doświadczenia wyłącznie w kategorii diety odchudzającej. Spróbuj zmienić swoje nawyki na stałe. Owszem, mówić jest łatwo, zrobić trudniej, ale wiem, co radzę, bo sama od 1,5 roku zmieniam moje nawyki. Stopniowo, krok po kroku. I chyba nigdy nie byłam bardziej zadowolona z tego, co jem, i mój organizm nigdy mi tak nie dziękował. To jest podejście raczej długo niż krótkoterminowe, ale najbardziej się opłaca. Jak najwięcej kombinuj z warzywami - samo dobro!
OdpowiedzUsuńDzięki ;)
UsuńTraktuję to jako zmianę na stałe - nie mówię, że będę się tego tak restrykcyjnie trzymać, jak już osiągnę cel, ale na pewno postaram się zmienić co trzeba na stałe :)
Zgadzam się z Kolorowym Kotem - nie masz nadwagi. Ale wiadomo jak to jest - ja też mieszczę się w normach, a i tak się odchudzam, bo wiem że lepiej będę się czuła ważąc 5 kg mniej - nadal będę się mieścić w normie, a psychicznie będzie mi lżej, bo nie będę się bała patrzeć w lustro ;) Ja zaczęłam kilka dni temu, jak dopadła mnie grypa żołądkowa i i tak przez parę dni wszystkie posiłki muszę mieć lekkostrawne. Życzę sobie i Tobie powodzenia. I wstaw nam przykładowy jadłospis, jeżeli to nie problem :)
UsuńAleż ja nigdzie nie napisałam, że mam nadwagę - doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że tak nie jest ;)
UsuńI właśnie chodzi o to, co u Ciebie - o lepsze samopoczucie. :)
Za parę dni pokażę przykładowy dzień z diety ;)
powodzenia kochana! uważaj tylko na ten słodzik, więcej w nim chemii i złego niż dobrego. lepiej używać mniejsze ilości cukru trzcinowego. :) wydaje mi się, że lubisz pasty. jest fajna książka z odchudzoną włoską kuchnią - Dieta italiana autorstwa Gino D’Acampo. naprawdę polecam. może słyszałaś o programie 'gotuj i chudnij'? jest świetna książka z przepisami z tego programu. :)
OdpowiedzUsuńO, dzięki, poszukam - uwielbiam makarony w każdej postaci ;)
UsuńZ wielką przyjemnością poczytam o Twoich zmaganiach, może i mnie to zmotywuje...
OdpowiedzUsuńA masz potrzebę dietowania się? ;)
UsuńBTW, widziałaś nagłówek? :P
no, no! powodzenia ;) czekam na jakiś jadłospis, bo samej przydałoby mi się coś zrzucić... Od początku wakacji doszło jakieś 2kg, a gdzieś od marca 4... I cały czas szukam sposobu na jakąś smaczną dietę... A wakacje to mnie chyba zabiją, ostatnio mogłabym jeść ciągle, dosłownie! Zjem i za chwilę burczy mi w brzuchu. No jakaś masakra...
OdpowiedzUsuńOooj tam, mi 4 przybyły w miesiąc :P
UsuńTeraz chcę je w miesiąc zrzucić ;)
ja to bym teraz najchętniej 8 zrzuciła xD najgorsze jest to, że mi wszystko idealnie w uda idzie... no taka grucha, że lepiej nie mówić...
UsuńJa też tak mam, choć góra też zaczyna rosnąć...
Usuńno trochę w brzuch też... ale w cycki? ni cholery... :(
UsuńDoookładnie, jak na złość :<
UsuńPowodzenia, a może wrzucisz czasem jakieś dietetyczne przepisy?
OdpowiedzUsuńMyślałam nad tym, ale raczej nie ma to sensu - jestem kulinarnym antytalentem i tylko piec umiem, a na diecie raczej dużo nie upiekę :P Zresztą nie robię żadnych wyszukanych potraw...
UsuńOrlico, trzymam kciuki :D
OdpowiedzUsuńJestem szczęśliwa "podietowa", więc wiem ile wyrzeczeń to kosztuje;)
Zrzuciłam ok.8 kg w ok.3 miesiące (z 73 na 65), ale na diecie wysokobiałkowej (nie, nie na klasycznym Dukanie, bo się na nim źle czułam, ale białko i duuuużo warzyw). Niedługo podejście drugie, czyli spróbuję zejść do 60 a może i lekko niżej - waga "idealna", czyli najlepiej się czułam i wyglądałam, to 59 kg.
do nadwagi rzeczywiście masz duuuużo jeszcze, 54 przy 169 wzrostu to i tak niewiele, ale Ty chyba drobniutka jesteś, prawda? Ważne, że z taka wagą się dobrze czujesz :)
Ze swojego dietowania mogę polecić:
- wyczytane na Wizażu potwierdzone przez znajomego dietetyka - najlepiej wybierać takie przetwory mleczne gdzie ilość białka jest równa lub większa niż ilość tłuszczu+ilość węglowodanów - nie stosuje się do jogurtów;)
- ser chudy piątnicy - biały ser, odtłuszczony, dobra ilość białka;
- ser biały homogenizowany Maluta (odtluszczony), znowu dobre proporcje białka do reszty;
- chlebek paczkowany Fitness z Biedronki - różne rodzaje; smaczny, w rozsądnej cenie i składowo niezły;
- bywa, ale trudno go znaleźć ser żółty odtłuszczony - nazywa się toto "Piórko", w smaku trochę ser przypomina, ale dla mnie, absolutnego "serożercy" był wybawieniem;
- kalafior, fasolka szparagowa i brokuły jako zastępstwo ziemniaków i ogólnie "wypełniacz" posiłków - maja mało kalorii, są sycące i trochę witamin w nich jest :)
- na potrzebę "słodkiego" landrynka - mały słodki cukierek do ssania - u mnie sprawdzał się idealnie, organizm dawał się oszukać, bo coś słodkiego na języku się pojawiało, a mi "wyciućkanie" trochę zajmowało.
Oj, nie określiłabym siebie drobniutką, ale zawsze wyglądałam na więcej niż ważę, więc najlepiej czułam się z lekką niedowagą - 50kg ;) Teraz obrałam sobie za cel 54kg, bo to dolna granica normy dla mojego wzrostu.
UsuńDzięki za wskazówki! Te zastępcze warzywka dla ziemniaków uwielbiam, więc jest OK ;) I cukierki jakieś też mam w pogotowiu, jakby naszła mnie ochota na słodycze - na razie się jeszcze nie zdarzyło ;)
Ja z kolei mam tak dziwną budowę ciała, że ludzie zawsze dają mi kolka kilogramów mniej niż naprawdę ważę - długo miałam wagę 55-56 kg, a wszyscy myśleli że ważę max 50 kg ;)
UsuńTo i tak lepszy układ niż mój, odwrotny :D TŻ śmieje się ze mnie, że pustak jestem, skoro ważę mniej niż wyglądam...
UsuńTrzymam kciuki;) Sama tez walczę z kg;)
OdpowiedzUsuńWięc też trzymam kciuki ;)
UsuńŻyczę powodzenia i pamiętaj że dieta to nie tylko wyrzeczenia ale też dobra zabawa :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę będąc na diecie można jeść pyszne posiłki :)
pozdrawiam Magda
To prawda, nie mogę narzekać na niedobre żarełko :)
Usuńpowodzenia :)
OdpowiedzUsuńja mam 173cm i ważę 61,5kg. Myślałam, że jest ok ale teraz czuję się grubo po Twoim poście ^^ :p
Możemy mieć podobne parametry, a wyglądać zupełnie inaczej ;)
UsuńJa niestety wyglądam na więcej niż ważę i źle się z tym czuję ;)
ja już trochę zgubiłam. Ale chciałabym zejść tak do 58kg :)
Usuńmyślę, że szybko zgubisz kilogramy tą metodą którą wybrałaś. Ja właśnie tak jedząc zgubiłam wszystkie pociążowe kilogramy.
A teraz jestem na South Beach w celu zgubienia jeszcze kilku zbędniaków :)
No to także trzymam za Ciebie kciuki :) Możemy się nawzajem motywować ;)
UsuńTeż się muszę wziąć za siebie.
OdpowiedzUsuńNa razie więcej spaceruję z psem ;)
Niedługo włączę w to jakieś ćwiczenia i dietę :)
Mi najciężej jest oprzeć się słodyczom, bo tak to w miarę zdrowo się odżywiam. Fast foodów nie lubię, chipsów nie lubię, więc mam o tyle łatwiej :) I cukier też może dla mnie nie istnieć, ale za to miód to mój must have przez cały rok - tak dla zdrowotności :D
Jak widziałam Twoją owsiankową manię na blogu to myślałam, że jesteś na diecie ^^
UsuńOwsiankowa mania została mi właśnie po diecie ;)
UsuńFajnie jest mieć takie zdrowe przyzwyczajenie :D
To prawda ;)
UsuńJa mimo wszystko wolę musli, ale owsianką z dodatkami nie pogardzę :D
Oj, ale musli bywa zgubne ;P
UsuńCzęsto ma w składzie tyle cukru, że głowa boli ;)
Wieeem :( Ale raz na jakiś czas można ;)
Usuńtak, w ramach odstępstwa od diety :)
Usuńw końcu należy się czasem jakaś nagroda :)
a widzisz, przypomniało mi się - jakby Cię bardzo naszło na coś słodkiego, to suszone owoce są dobre :) słodkie i zdrowe :)
Uwielbiam chipsy jabłkowe, muszę je gdzieś dorwać!
Usuńwiesz co? najlepiej sama je sobie ususz w piekarniku :) wychodzą pyszne!
UsuńJak dokładnie to zrobić, żeby nie zapleśniały? :>
UsuńKiedyś miałam suszarkę do owoców i grzybów, ale zaginęła w akcji :/
Jak je zjesz od razu to nie spleśnieją ;P Niestety nie ma szans, żeby je dłużej przechowywać. A jak się je robi - kroisz jabłka w cienkie plasterki, kładziesz na blaszkę i pieczesz w piekarniku na 140-150st tak długo aż się ładnie zasuszą. Po wystygnięciu zjadasz :D
OdpowiedzUsuńKurde, a liczyłam na jakiś patent wysuszający na dłużej ^^
UsuńNo nic, na razie poszukam suszarki albo wykradnę dziadkowi jego i sobie podsuszę ;)
Od dawna czytam Twojego bloga:) Zastanawiam się tylko - po co chcesz się odchudzać? BMI 21 jest jak najbardziej w normie, a to do którego dążysz jest na dolnej granicy...
OdpowiedzUsuńA skoro tak bardzo lubisz makarony to z nich nie rezygnuj, nie musisz nawet szukać specjalnie pełnoziarnistych, a tych z mąki durum (jest to napisane w składzie, chyba wszystkie markety mają je produkowane specjalnie dla siebie) i gotować je al dente :) taki makaron ma niższy indeks glikemiczny przez co dłużej syci :) (to taka mała rada od przyszłego dietetyka:)
Pozdrawiam:)
Tak jak pisałam już tu kilkukrotnie - wyglądam znacznie gorzej niż ważę i źle się z tym czuję - odchudzam się dla lepszego samopoczucia, takiego jak miałam, gdy ważyłam 50kg - wiem, że to była niedowaga, ale czułam się najlepiej. Teraz dążę do 54kg, minimum w normie.
UsuńI nie zamierzam rezygnować z makaronów, jak widać. Nie robi mi dużej różnicy, czy to zwykły czy pełnoziarnisty, więc to żadne wyrzeczenie w tej kwestii ;) A al dente jem zawsze, nie lubię takich miękkich kluch :P
Ja tez zaczynam diete .;d , ale dukana ;)
OdpowiedzUsuńOho, no to powodzenia ;)
UsuńPolecam zielone herbaty z Bideronki. Kosztują grosze,a są bardzo dobre. Ja najbardziej lubię z dodatkiem grejpfruta i ananasa. A co do makaronów to jeżeli masz blisko Almę to polecam tam zerkać. Często mają na promocji za 3 zł razowe albo pełnoziarniste makarony z wyższej półki. W Realu zawsze za 3 zł są też pełnoziarniste (świderki lub spagetthi), tylko nie pamiętam nazwy firmy :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia w diecie!
O tak, znam i uwielbiam te herbaty *.* Lubimy te same ;)
UsuńAlmę niestety mamy w Toruniu jedną i na drugim końcu miasta, więc niezbyt mi po drodze ;) Za to ten Tescowy makaron pełnoziarnisty też jest tani i smaczny :) Właśnie go jadłam do obiadu :)
Tak szczerze, patrząc na tę tabele, nigdy nie pomyślałabym, że to są wymiary osoby z nadwagą. Ale pochwalam zdrowy tryb życia, najgorsze jest podjadanie. A czy dietetyk podpowiedział Ci co z czym łączyć albo jakich zestawien unikać, bo to jest też bardzo ważne.
OdpowiedzUsuńPewnie dlatego, że NIE MAM nadwagi ;)
UsuńTak, mniej więcej podpowiedział.
Trzymam za Ciebie kciuki!! :) Na pewno Ci się uda :)
OdpowiedzUsuńDzięki za wiarę! :)
UsuńPowodzenia:) Na pewno dasz radę:)
OdpowiedzUsuńTez muszę się zmobilizować bo trochę mi w "boczki" poszło;)
No to jazda jazda! :D
Usuńja musze popracować u siebie nad brzuchem i biodrami :D
OdpowiedzUsuńTo zacznij teraz ze mną, będzie raźniej ;)
Usuńdobry pomysł :D
UsuńNo ba! :P
Usuńno to zaczynam razem z tobą :)
UsuńNa Wizażu mamy fajną grupę wsparcia, jeśli chcesz się wziąć za to na poważnie :)
Usuńno pewnie! :D
UsuńWysłałam Ci linka na maila.
UsuńPowodzenia! :)
OdpowiedzUsuńFaktycznie bardzo wazne jest picie ogromnych ilosci wody. Ja kiedys na diecie pilam jeszcz hektolitry zielonej herbaty i herbaty pu erh. Duzo osob zreszta chyba to stosuje, ja bylam bardzo zadowolona.
No i cwiczenia :) Trzeba sie zmobilizowac, zaczac i potem juz idzie :)
Ja właśnie piję tylko herbaty zamiast wody ;) Zieloną, czerwoną i czasem białą :)
UsuńO kurcze, to bedziesz...sikac jak nakrecona ;)
UsuńPięknie to ujęłaś :D Co godzinkę-dwie idę sobie "wymienić herbaty" :D
Usuń1) mleko 1,5% jakoś mnie nie przekonuje, chociaż kiedyś odchudzając się w podstawówce piłam takie 0,5% nawet. A jakiś tłuszcz też jest potrzebny, choćby dlatego żeby przyjęły się witaminy rozpuszczalne w tłuszczach.
OdpowiedzUsuń2)Postawa (jak dla mnie) to spożywanie białka. Ja go wiecznie jem za mało (ciężko je uzbierać z wege produktów) i stąd są problemy.
Dla mnie pilnowanie tego jest ważniejsze niż liczenie kcal.
3)słodzik nie jest ostatnim wyjściem, jest jeszcze stewia.
Ja się niestety źle czułam po sporych ilościach picia coli light :( Już wolę aktualnie utyć od cukru. Herbatę piję gorzką od jakiś 12 lat. Słodycze uwielbiam, ale picie herbaty gorzkiej wbiłam sobie do głowy do końca życia. Zresztą taka dużo lepiej smakuje.
4)Spadek wagi jest na początku mało miarodajny:
a)mamy mniej w żołądku i jelitach
b)jest utrata wody, szczególnie jak się przestawi na inne jedzenie i ograniczy sól
Temat dietowy chętnie poczytam.
1. I tak takie mleko wolę w smaku, niż "prawie śmietanę 3,2%" ;)
Usuń2. Białek na szczęście zawsze jadłam sporo - lubię jajka, wszelkie serki, twarożki, jogurty :)
3. Staram się przestawić na gorzką, ale stopniowo, na razie nie ma opcji.
4. Zdaję sobie z tego sprawę, dlatego zależy mi na ostatecznym efekcie - to 7kg mniej chcę osiągnąć, tyle na pewni nie zejdzie mi z powodu samej utraty wody ;)
Zresztą na chwilę obecną na tej diecie mam wrażenie, że jem więcej niż przed dietą :D
Z tym piciem niesłodkiej to wiem, że ciężko, ale warto dla samego poczucia pełnego smaku.
UsuńChciałabym się tak jeszcze oduczyć jedzenia słodyczy na zawsze, ech marzenia.
Co do białka - na diecie powinno się go jeść jak pamiętam ok 1,5-2 g białka na kg ciała, także z samego nabiału uzbierać, chociaż ja nie potrafię.
Ja wmuszałam w siebie białkowe koktajle w desperacji- totalnie mi nie smakowały i nigdy nie zasmakują.
Ale jak jesz mięso to masz dużo łatwiej.
Jeszcze jedna rzecz- błonnik, ciemne chleby mają go więcej niż jasne, ale najlepszym źródłem są otręby, do tego są smaczne(chociaż mnie smakują)
i powodzenia :)
Czyli jak na razie wszystko (poza słodzikiem :P) robię jak trzeba ;)
UsuńWpieprzam mięsko, głównie drób, ciemny chleb i owsianki :P
ja, ja, ja chcę dietować z Tobą! wprawdzie moim problemem jest to, że za mało się ruszam, ale zdrowsze żarełko też by mi się przydało :) a na pewno rezygnacja z cukru i słodyczy (chlip)
OdpowiedzUsuńważę teraz 62 kg, a przed ciążą (1,5 roku temu) 54 kg przy wzroście 168 - czyli podobnie do Ciebie :)
i BARDZO chcę Twój dzienny jadłospis - może podejrzę coś zdrowego. ja na razie zaczęłam od owsianki, jem z suszonymi owocami już ze 2 tygodnie - niestety dosładzam cukrem :( ale pychota :)
pisz dużo o diecie :)
Faktycznie, bardzo podobnie do mnie, poza ciążą :P
UsuńZa parę dni uzbieram dość zdjęć posiłków, żeby móc się tu z Wami podzielić ;)
Nie wiem, jak się odżywiałaś na wyjeździe, ale ja przez jakiś czas jadłam dużo pizzy, chińczyka, chipsy itp., ważyłam wtedy prawie 62 kg. Potem odstawiłam śmieciowe żarcie - tylko tyle, nie ćwiczyłam, a schudłam 5 kg! Teraz waga utrzymuje się na poziomie 57 kg, nawet pomimo ćwiczenia 30 day shred albo teraz z Ewą Chodakowską.
OdpowiedzUsuńTakże trzymam kciuki, na pewno Ci się uda schudnąć, chętnie zobaczę Twój jadłospis no i czekam na rezultaty :)
Na wyjeździe było kiepsko z jadłospisem ;) Śniadania i kolacje jedliśmy w pokoju, robiąc ładne kanapki, więc tu zdrowo. Obiady niby też nie takie złe, bo domowe, ale dość tłuste - ja zakochałam się w kulkach ziemniaczanych ;) A między posiłkami chipsy, lody, pepsi... Brzydko brzydko ;)
UsuńTak wiele osob Ci odpowiedzialo, ze niestety nie udalo mi sie przebrnac przez wszystkie komentarze. Jesli moge cos doradzic to unikaj slodzikow z aspartanem, aspartan tez jest w napojach typu zero kalorii. Jak chcesz juz czyms slodzic to poszukaj stewii.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zycze powodzenia.
p.s. sama jestem na diecie i powiem tak latwo nie jest, a musi sie to stac stylem juz na cale zycie, bo inaczej efekt jojo murowany
I.
Używam słodzika na cyklaminianie, trochę mniejsze zło ;) Ale wiem, że lepiej w ogóle nie słodzić, więc stopniowo będę się odzyczajać :)
UsuńTrzymam kciuki :) Upublicznienie, pomoże Ci się trzymać tego co sobie postanowiłaś :D
OdpowiedzUsuńDokładnie, to dla mnie dodatkowa motywacja :)
UsuńWiem, jak taka wizyta u dietetyka potrafi zmotywować, za 30zł sama bym się przeszła, ale w moim mieście taka "atrakcja" to koszt notabene 100zł. Odchudzam się na własną rękę i nie narzekam ;)
OdpowiedzUsuńAle Twoja waga mnie zaskoczyła! Przy 169cm wzrostu tyle ważyć to wg mnie super wynik, a 57kg już całkowicie powinno wystarczyć... No ale rozumiem, ważne żebyś czuła się sama ze sobą najlepiej. Ja mam 164cm wzrostu i dążę do 57kg, mam nadzieję, że ta waga mnie będzie satysfakcjonować ;)
Rozejrzyj się po tych kuponowych stronkach, u mnie co jakiś czas pojawia się oferta takiej wizyty u dietetyka :) Jedną wizytę na start warto sobie zafundować.
UsuńTak naprawdę trudno oceniać po samym wzroście i wadze, bo każdy jest inaczej zbudowany, ja niestety przy takiej wadze już jestem obrośnięta tłuszczykiem i zaczynam przypominać ludzika z loga Michelin ;)
oj ja bym chciała tyle ważyć co Ty a jestem niższa. Staram się to jakoś zmienić, ale zobaczymy co z tego wyjdzie:)
OdpowiedzUsuńA na zdjęciu widzę, że wyglądasz znacznie szczuplej niż ja, dlatego nie sądzę, żeby wzrost i waga mogły być jedynymi wyznacznikami ;)
UsuńBTW - 21 sierpnia o 18 pod Kopcem - spotkanie bloggerek ;)
Powodzenia! Przy takich magnesach/wlepkach, to aż wstyd sięgać po przekąski :P Raz w ustach na zawsze w biodrach :D Ałć :D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że gdybym miała jakieś niedietowe smakołyki, to nie trzymałabym ich w lodówce :P
UsuńA gdybyś dodawała odrobinę prawdziwego miodu do herbaty, to dałabyś radę ją wypić?:) Miód jest zdrowszy od cukru i słodzików, ale dla mnie jest za mdły;)
OdpowiedzUsuńDałabym radę, aczkolwiek przy moich 6-8 herbatach dziennie, ten miód stanowiłby połowę kalorycznego przydziału :P
UsuńO widzę, że naprawdę dużo pijesz herbaty;)
UsuńZa to wody nie ruszam, więc muszę nadrabiać ;)
UsuńMoja historia bardzo przypomina Twoją. Też chcę wrócić do wagi niegdyś dla mnie stałej, też nigdy nie ważyłam tyle ile teraz i też zabieram się za dietę :) Najtrudniejsza będzie zmiana nawyków żywieniowych, ech... powodzenia!
OdpowiedzUsuńhttp://beautyetiquette.blogspot.com/
Damy radę ;)
UsuńA link do bloga jest zbędny.
Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńJa z racji kamicy żółciowej nie mogę jeść nic tłustego, a smażone unikać jak ognia. Od 10 maja schudłam tylko/aż 4 kg. "Aż", bo jak ktoś mnie nie widział od tego czasu to się pyta gdzie mnie tyle zniknęło. "Tylko", bo jak mówię ile schudłam, to nikt nie wierzy że tak mało, a taka zmiana. Wcześniej nosiłam rozmiar 42, teraz 38/40 (zależy od sklepu).
Przez pierwszy miesiąc było fajnie - czułam się lżej, woreczek przestał boleć, pilnowałam ostro diety. A po miesiącu pierwszy kryzys - miałam taką ochotę na kotleta, frytki, słodycze i gazowane napoje... Koszmar. Pewnie to śmieszne, że ma się ochotę na kotleta (zapomniałam już jak smakuje:/), zrozumie mnie tylko ten kto ma dietę wątrobową ;) No ale jakoś ciągnę i ciągle zmniejszam swój obwód tu i ówdzie ;)
Jem małe porcje, a często: 4-5 posiłków, przeprosiłam się z sałatkami z oliwą z oliwek albo jogurtem (bez majonezu :(), mięso tylko pieczone w folii z piekarnika (czyli rzadko bo nie chce mi się go włączać - pewnie przypłacę to anemią w następnych badaniach), gotowane i surowe warzywa (czasem czuję się jak królik), owoce, chleb na zakwasie, wafle ryżowe, makarony, ryż... Nie uprawiam żadnego sportu, lubię chodzić na długie i szybkie spacery, ale nie ma teraz na to czasu - kampania wrześniowa się zaczyna ;) Co jakiś czas jest kryzys, szczególnie przed okresem, ale trzeba przeżyć te kilka dni i można dietować dalej. Do października mam nadzieję że zobaczę w reszcie upragnione 59 na wadze. Trzymam mocno za Ciebie kciuki!
W takim razie ja również trzymam kciuki za dalsze postępy :)
UsuńLodówkowe motywatory super, szczególnie "mój dietetyk patrzy" :D
OdpowiedzUsuńMnie też ten się najbardziej podoba ^^
UsuńJestem bardzo zainteresowana - zwłaszcza, że mam bardzo podobne wymiary do Ciebie i też chciałabym schudnąć. Tak do 55 co najmniej, a ideałem byłoby 52... ale 55 to będzie naprawdę zadowalająca mnie waga ;) powodzenia w dietowaniu się!
OdpowiedzUsuńOho, widzę, że się rozumiemy w kwestii wagi ;)
UsuńJa kiedyś słodziłam herbatę dwiema łyżeczkami cukru i piłam takich herbat 5 w ciągu dnia! Masakra! Jak odstawiłam cukier to w dwa tygodnie 5 kg schudłam nie robiąc nic, poza eliminacją cukru :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia Ci życzę :-*
Dziękuję ;)
UsuńPierwszy tydzień właśnie się kończy i jest sukcesem!