Od dłuższego czasu szukałam czegoś, co skutecznie zakryje moje cienie pod oczami. Korektory rozświetlające średnio się sprawdziły, inne podkreślały zmarszczki, jeszcze inne wręcz pogłębiały cienie. Wreszcie znalazłam odpowiedni korektor, choć zupełnie się tego po nim nie spodziewałam! Jednak Vipera potrafi zaskakiwać także pozytywnie ;)
Opis producenta:
Konsystencja wtapia się w skórę, nie zostawia smug. Emolienty zapewniają miękką i łatwą aplikację. Surowce naturalnego pochodzenia długotrwale pielęgnują i chronią. 1% Witaminy E działa antyoksydacyjnie i nawilżająco. Zawiera filtr UV.
Gdzie i za ile: na stanowiskach Vipery, 9,50zł
Skład:
Moja opinia:
Korektor ma formę tradycyjnego wykręcanego sztyftu o okrągłym przekroju. Opakowanie jest solidne i porządne, nie ma obaw, że się rozsypie przy kręceniu. Nie jest za to może najpiękniejsze, bo jest na nim nawalone napisów, składów itd - takie informacje wolę mieć osobno na kartoniku albo ulotce, tyle, że tutaj nie było żadnego kartonika ani ulotki.
Dostałam ten korektor do recenzji i w pierwszej chwili załamałam ręce. Dostałam nr 05, do śniadej karnacji, a jak pewnie już wiecie, zdecydowanie należę to tych bledszych ;) Jego odcień to dość ciemny beż, na szczęście nie pomarańcz. Korektor powędrował do szufladki z kolorówką i trochę tam przezimował, zanim go użyłam. Wypróbowałam go najpierw na bliznach, ale w efekcie wyglądało to jak duże przebarwienia na twarzy - zdecydowanie kiepsko. Spróbowałam jednak użyć go także do cieni pod oczami, i o dziwo - tu się sprawdził. Jego kolor nie odznaczał się specjalnie od reszty karnacji, bo moja skóra pod oczami i tak jest dość ciemna, a za to ładnie pokrył cienie tak, że oczy wyglądały znacznie zdrowiej. Nie podkreśliło minizmarszczek, nie pogłębiło cieni, choć dopatrzyłam się jednego minusa. Mianowicie pod oczami korektor wygląda nieco zbyt żółto. Nie rzuca się to w oczy, ale jednak widać po przyjrzeniu się. Mimo to, na razie zostanę przy nim, bo nic tak ładnie nie tuszowało mi dotąd cieni. Dodam też, że korektor nie znika szybko z twarzy, trzyma się spokojnie ok. 10 godzin, a później zaczyna stopniowo się ścierać, ale raczej równomiernie.
Podsumowując, jestem na tak, choć po tym korektorze nie spodziewałam się niczego dobrego. Nie jest rewelacyjny, ale spełnia swoje zadanie - bo nie wymagam więcej niż tuszowanie cieni.
A Wy jak radzicie sobie z sińcami pod oczami? Tuszujecie czy przeciwdziałacie? :)
A taki niepozorny :D Muszę chyba po niego sięgnąć, bo cienie robią mi się coraz większe. :(
OdpowiedzUsuńTylko lepiej porównaj sobie wcześniej odcienie, a nuż jaśniejsze będą lepsze ;)
UsuńDla mnie zapewne najlepszy będzie najjaśniejszy... :D
UsuńNiekoniecznie ;) Ja też zawsze biorę najjaśniejsze odcienie, a teraz "śniady" mi pasuje :P
UsuńRecenzowałam niedawno u siebie korektor pod oczy z tej serii i bardzo przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńTo lecę poszukać :)
Usuńja staram sie przeciwdziałać,staram sie maskowac i nic z tego...mam co prawda korektor rozswietlajacy Lovely,taki z pędzelkiem ale nie do konca je kryje.
OdpowiedzUsuńA innych nie próbowałaś?
Usuńkiedyś miałam z Bella ale też był do kitu.
UsuńSzukam i szukam idealnego ale żaden ich skutecznie nie ukryje:(
No to polecam ten i Kobo ;)
Usuńchyba kupię, bo zauważyłam u siebie sińce...
OdpowiedzUsuńHehe, u mnie trudno ich nie zauważyć, ale zawsze je mam ;)
UsuńJa staram się przeciwdziałać :)
OdpowiedzUsuńW jaki sposób? :)
Usuńfajny korektor, i śliczny makijaż:)
OdpowiedzUsuńO tym "makijażu" więcej będzie jutro ;)
UsuńJa szukam czegoś pod oczy, ale chyba się skuszę na Bell (w takim opakowaniu jak błyszczyk)
OdpowiedzUsuńRóżne opinie o nim słyszałam...
UsuńMuszę się rozejrzeć ;)
OdpowiedzUsuńPowodzenia ;)
UsuńDopisałam na listę zakupów:) Moje sińce stają się coraz bardziej widoczne, mam jakiś korektor z Sensique ale to badziew i w ogóle nie kryje.
OdpowiedzUsuńChyba wiem, o którym mówisz - to jeden z nielicznych kosmetyków, które wywaliłam bez wyrzutów sumienia :P
UsuńCzyli dobra rzecz w racjonalnej cenie:)
OdpowiedzUsuńOtóż to :D
Usuńprzede wszystkim dobrze się wysypiamy. :D
OdpowiedzUsuńNie działa - co robimy dalej? :>
UsuńŚpimy jeszcze mniej ;P
UsuńTo nie takie łatwe, nie zasnę przed 3:00, a rano często zwlekają mnie z wyra zanim się obudzę ;)
UsuńJa używam korektor rozjaśniający z firmy Lovely, ale cudów nie robi.
OdpowiedzUsuńI nie szukasz innego?
UsuńSporadycznie go używam, chyba nawet go nie potrzebuję ;)
UsuńPozazdrościć ;)
Usuńja kupiłam dla wypróbowania Pure Nature z Ori, bardzo fajny, polecam ;) zielono-beżowy :)
OdpowiedzUsuńA nawet mu się ostatnio przyglądałam :)
Usuńpolecam i zapach powinien Ci się spodobać ;) lekko ziołowy rozmarynowy ;)
UsuńNo to faktycznie pewnie się spodoba :P Jeszcze nie miałam "kolorowego" korektora ;)
UsuńJak do tej pory nie trafiłam jeszcze na korektor, po którym bym zareagowała 'wow! to jest to'. Chociaż ten, który obecnie używam najgorszy nie jest.
OdpowiedzUsuńTeż nadal czekam na efekt WOW ;) Jaki masz teraz?
UsuńManhattan Cover Stick
UsuńManhattan be, testuje na zwieżontkach!
UsuńAle póki co tylko on coś daje radę u mnie zdziałać.
UsuńFajny korektor i ładny efekt jak widzę na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńMnie Vipera zawsze pozytywnie zaskakuje :)
Ja się ostatnio na niej parę razy przejechałam ;)
UsuńJa mam problem kwestii genetycznej, pod okiem mam dziwną zapadlinę w kolorze szarym odkąd byłam jeszcze dzieckiem. Nie jest to więc kwestia stresu czy zmęczenia. Próbowałam już chyba wszystkie od drożyzny po taniochy i nic tam mi zbytnio nie pomagało. W liceum miałam obsesję i czasem wychodząc z domu wyglądałam jak panda bo nakładałam zbyt dużo korektora pod oczami. Teraz jakoś się już z tym pogodziłam i tylko czasami jak mam czas i ochotę to używam korektora Erase Paste firmy Benefit, ma dość ciężką konsystencję (jak nazwa wskazuje) pasty i wystarczy go bardzo niewiele żeby zatuszować spore sińce. Jeśli się go umiejętnie nałoży przed makijażem a potem całą resztę w ogóle nie widać sińców. Albo może tak mi się wydaje, tak czy inaczej dla mnie nie było jeszcze lepszego korektora :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Benefit jest drogi... Tak to może kiedyś bym wypróbowała...
UsuńJa, podobnie jak przedmowczyni, posiadam cienie genetyczne. I juz sie do nich przyzwyczailam. Zawsze sobie mowie, ze na pewno istnieje fetysz podkrazonych oczu :]
OdpowiedzUsuńUzywam korektora Maybelline Dream Lumi Touch i jestem bardzo zadowolona.
O, dobre dobre! Muszę zapytać mojego, czy kręcą go moje cienie pod oczami, a nuż się uda ^^
UsuńJeśli się wyśpię, to nie mam żadnych cieni, ale jeśli mam bardziej pracowity okres i brakuje czasu na wypoczynek, to ratuję się korektorem rozświetlającym z Inglota. U mnie takie lekkie rozjaśnienie cieni jest wystarczające;)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :P
UsuńJa już mam swojego ulubieńca wśród korektorów pod oczy i nie zamienię na żaden inny:D
OdpowiedzUsuńA cóż to za ulubieniec? :>
UsuńJa na szczęście nie mam problemów z cieniami pod oczami (odpukać) :] Tak awaryjnie mam korektor z Lovely, że gdyby coś, kiedyś to jest w kosmetyczce ;)
OdpowiedzUsuńTak awaryjnie to ja pół kilo kosmetyków bym musiała nosić ^^
UsuńZdecydowanie bardziej wolę płynne korektory :)
OdpowiedzUsuńMi w sumie nie robi różnicy, w jakiej jest formie :)
Usuń