wtorek, 4 września 2012

DIY - Naturalne balsamy do ust domowej roboty :)

Tak jak zapowiadałam, podzielę się dziś z Wami relacją z tworzenia balsamów do ust ze składników, które ostatnio kupiłam na ZrobSobieKrem.pl :) Aktualnie z moimi balsamikami już się nie rozstaję, bo są one tak dobre, że w pełni zastąpiły mi zużytego ostatnio Carmexa. Jestem z siebie dumna z efektu ostatecznego, co z tego, że osiągnęłam go dopiero przy trzeciej próbie ;)
  
Oto, czego użyłam:
 - wosk pszczeli biały
- wosk Candelilla
- olej avocado (tu jest inny, bo w ostatniej chwili zmieniłam zdanie)
- olejek eteryczny grejpfrutowy
- opakowania po Carmexie i jakiejś próbce z Douglasa
  
Teraz przyda nam się jakieś naczynie, w którym całą mieszankę będziemy tworzyć, w moim przypadku padło na filiżankę z "dzióbkiem", taką do mleka ;) Najpierw sypiemy woski - ja dałam ich dosyć mało na pierwszy rzut. Na pewno lepiej dać więcej pszczelego, a mniej Candelilla, który jest strasznie twardy - trudno się topi i utwardza balsam.
       
  
Teraz dolewamy oleje. Za pierwszym podejściem (niestety tym udokumentowanym na zdjęciach) dałam zdecydowanie za mało oleju avocado i musiałam dwukrotnie stapiać gotowe balsamy, bo były za twarde. Myślę, że najlepsza proporcja to 1:1 z woskami. Dodajemy też parę kropel olejki eterycznego, w moim przypadku grejpfruta, ale musimy się najpierw upewnić, czy na pewno może on być stosowany na skórę.
  
  
Pora na stopnienie składników, żeby się ujednoliciły i wymieszały, polecam kąpiel wodną. Wstawiłam moją filiżankę do głębokiego talerza i zalałam go wrzącą wodą, tak, że była dookoła filiżanki. 
   
 
Nie roztapiało się błyskawicznie, dwa razy musiałam wymieniać wodę na gorącą, ale w końcu się udało:
  
   
Po uzyskaniu jednolitego płynu, szybko przelałam go do opakowań. Część mieszanki zastygła już na brzegach filiżanki, więc "zdrapałam ją" drewnianą szpatułką, roztopiłam raz jeszcze i uzupełniłam w opakowaniach. Oto, co wyszło:
   
  
W wersji ostatecznej, czyli tej składającej się z większej ilości oleju avocado, balsam ma świetną konsystencję - idealną do sztyftu, całkiem niezłą do słoiczka. Osobiście balsamy w słoiczkach używam tak, że nabieram odrobinę wierzchem paznokcia i tak nakładam na usta - nienawidzę babrać się paluchami... Przy tej konsystencji moja metoda jest najlepsza, bo palcem za dużo się nie nabierze raczej. Balsamy pachną ślicznie, choć np. moja mama, zamiast grejpfruta, czuje w nich ciasteczka ;) Po tej porcji ze zdjęć zrobiłam jeszcze kilka balsamów, już w "profesjonalnych" świeżutkich sztyftach i słoiczkach :) Zrobiłam im także ładne etykietki ze składem i prezentują się świetnie :)
  
Dziewczyny na FaceBookowym profilu bloga już pytały, czy zamierzam je sprzedawać - już teraz uprzedzę kolejne pytania i odpowiem - zastanawiam się nad tym ;)
  
Proszę o wyrozumiałość do tego tutorialu, pierwszy raz robiłam jakiś tego typu ;)

84 komentarze:

  1. zaciekawiłaś mnie tym balsamem :D szkoda , że jestem takim strasznym leniem :P

    OdpowiedzUsuń
  2. oo, to łatwiejsze niż myślałam :)
    ale jestem zbyt leniwa, żeby się w to bawić ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie łatwa zabawa ;) najtrudniej tylko dobrać proporcje, żeby balsam miał później odpowiednią konsystencję ;)

      Usuń
  3. fajna sprawa zrobić sobie taki balsam :) może kiedyś spróbuję, ale na razie czekam aż zużyję półprodukty z zsk i dopiero jak będę robić zamówienie to dorzucę do koszyka rzeczy potrzebne do balsamiku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Woski są tanie, a oleje pewnie jakieś masz, więc to dobra inwestycja ^^

      Usuń
  4. ps. kupiłam wczoraj olejek łopianowy z czerwoną papryką po Twojej recenzji, jestem już po pierwszym użyciu :)) mam nadzieję, że zauważę przyrost

    OdpowiedzUsuń
  5. genialny pomysł! Pewnie satysfakcja ze zrobienia czegoś takiego jest nieziemska;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, satysfakcja jest mega :D Zwłaszcza, że naprawdę nieźle wyszło :D

      Usuń
  6. przy kolejnym zamówieniu z tej strony zwrócę na te produkty większą uwagę, może mnie też się uda:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno się uda! Może nie od razu, ale się uda ;)

      Usuń
  7. Bardzo fajny pomysł i w sumie chyba nie takie trudne wykonanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Fajny pomysł! Czuję, że w najbliższej wolnej chwili spróbuje zrobić taki balsam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. też się chyba pokuszę na takie eksperymenty ;) najlepsze jest chyba to, że możemy wybrać dowolny zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie do końca, część olejków eterycznych nie nadaje się do stosowania bezpośrednio na skórę. Trzeba się wczytać w opis.

      Usuń
  10. Świetne :) jak będę miała okazję to nakupuję składników, bo nie mam ostatnio czym maziać ust przed snem :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie po wykończeniu Carmexu nie miałam nic dość mocnego, żeby na noc używać - teraz mam :)

      Usuń
    2. ...może nie zrobiłam od razu pomadki od podstaw, ale dzięki Tobie wzięłam w końcu dzisiaj złamany egzemplarz, dodałam troszkę innej dla ładniejszego zapachu i przetopiłam ją do słoiczka :)

      Usuń
    3. I co, jest satysfakcja, co? :D

      Usuń
    4. Oj taak! :D aż bardziej chce się jej używać :D

      Usuń
  11. Fajne :)Jakbyś sprzedawała to ja chcę.

    OdpowiedzUsuń
  12. właśnie zastanawiałam się nad zamówieniem produktów i zrobieniem takiego balsamu do ust .. i nie powiem Twój post co raz bardziej mnie przekonuje :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Wow, świetne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. na milion procent wypróbuję. świetna sprawa, a ja uwielbiam wszystkie samoróbki :D mogłabyś podać tylko bardziej ilości składników? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie bardzo - jestem z tych, co nie trzymają się przepisów, wszystko dodawałam na oko ;)

      Usuń
  15. Zostałaś otagowana na moim blogu:
    http://wszystkoczegochcesz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  16. Fajnie to wygląda:) Zazdroszczę Ci, ja jestem zbyt leniwa na DIY:P A szkoda bo uwielbiam takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, też jestem leń, a tu dużo roboty nie ma ;)

      Usuń
  17. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  18. o super :D sama jeszcze nie robilam :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Strasznie mi sie podoba ten balsam:) teraz zastanawiam sie czy sama nie spróbowac takich eksperymentów:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Fajna sprawa, nie sądziłam, że dzięki składnikom z ZSK da się zrobić balsam do ust! Może pobawię się w to, jak zużyję moje ciągle za duże zapasy balsamów.

    OdpowiedzUsuń
  21. coś czuję, że chyba sama spróbuję!

    OdpowiedzUsuń
  22. mmmmm....aż usta mi spierzchły :O
    chce taki balsam, ale nie mam tych składników.
    Często ogladam twojego bloga i fajnie że anonimowo moge komentować bo u innych lasek nie ma anonimowo a ja nie mam sowjego bloga :(
    pozdrawiam miłego wieczorku

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam nic przeciwko anonimowym komentatorom, dopóki nie serwują bezimiennych hejtów :D Na szczęście tacy się u mnie rzadko trafiają ;)

      Usuń
  23. Właśnie planuję zamówienie na ZSK, więc chyba zanotuję potrzebne rzeczy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Daj znać, czy wykombinowałaś coś ciekawego ;)

      Usuń
  24. ooo super musze kupic woski :) robilam balsam z masla shea i jojoba ale nie mialam go czym utwardzic

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajna sprawa zrobić sobie samej balsam do ust :-) Muszę wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo fajna ;) A jak miło jest używać go przy kimś i z dumą odpowiedzieć na pytanie "Jaki to balsam?" :D

      Usuń
  26. tak jak zapowiadałaś, tak zrobiłaś :) Jak wykończę mojego carmexa i masełko z yr to myślę, że też sobie takie coś zrobię. Ale kiedy to będzie... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz dwa balsamy i chcesz je najpierw zużyć? Ja mam kilkanaście i używam wszystkich! :P

      Usuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  28. Takie samorobne balsamy to fajna sprawa ;) Robiłam je parę razy, ale potem starałam się jak najszybciej zużyć, bo bałam się, że się przeterminują ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że z pół roku spokojnie wytrzymają bez zepsucia się :)

      Usuń
  29. ale ten wosk pszczeli śmiesznie wygląda :D
    oby Ci dobrze służyły :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Fajny pomysł ale mi się nie chcę bawić z tym:))

    OdpowiedzUsuń
  31. super sprawa ;) a rozpuszczanie polecam w kąpieli wodnej czyli w pojemniku zanurzonym w garnku z gotującą się wodą - nie trzeba jej wtedy zmieniać ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem wiem, ale nie miałam pojemnika, który wytrzymałby taką temperaturę :<

      Usuń
    2. miski z ikei plastikowe polecam albo takie metalowe miseczki lub dzbaneczki ;)))

      Usuń
    3. Hmm, plastik to przeżyje? :>

      Usuń
    4. mój przeżył - to taki do mikrofali nie wiem z czego oni to robią :P

      Usuń
    5. Łooo, nie mam chyba takich cudów :P

      Usuń
  32. fajna sprawa, ale jestem za leniwa :D

    OdpowiedzUsuń
  33. ja czasem z nudów lubię się pobawić w takie "gotowanie" czy tam "robienie" :D

    OdpowiedzUsuń
  34. Chyba będę musiała spróbować. Uwielbiam takie cuda :).

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetny pomysł, przyznam, ze zachęciłaś mnie, żeby samemu coś sobie wyczarować. Jakieś tam domowe maseczki i inne pierdółki to robiłam, ale bez poważniejszych przedsięwzięć - poszperam na wymienionej przez Ciebie stronie i może też skuszę się na jakieś DIY :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Zrobiłam i jestem zachwycona :) Chyba juz nigdy nie sięgnę po sklepowy balsam. Zrobiłam dwa- jeden bezbarwny a do drugiego dodałam pigmentów i mam delikatną pomadkę :D

    OdpowiedzUsuń

Z góry dziękuję za wszelkie Wasze komentarze :)
Zawsze wszystkie czytam i staram się na nie odpowiedzieć, bo Wasza opinia jest dla mnie naprawdę ważna.
Proszę jednak o darowanie sobie komentarzy typu "Obserwuje i liczę na to samo" albo "Super, zapraszam do mnie" - takie "spamy" będę usuwać.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...