Jak zapowiadałam, w niedzielę udałam się do Fundacji KOT, o której Wam niedawno pisałam.
Zaniosłam kilka drobiazgów, przydatnych na co dzień w Fundacji - ręczniki papierowe, karma, ryż... Miałam okazję po raz pierwszy od kilku lat zobaczyć, jak wygląda Fundacja od wewnątrz, jak mieszkają tam koty, jakie mają potrzeby.
Główne pomieszczenie pełne jest dorosłych kotów czekających na adopcję.
Zliczycie koty? ;) |
Jak widać na zdjęciach powyżej, koty te są żądne pieszczot, miłości i uwagi - natychmiast "zaatakowały" mnie masowo, domagając się głaskania i miziania - czasem dość brutalnie, np. wbijając pazurki w moją dłoń i ciągnąć ją ku sobie, w czym przodował ten biało-czarny kocur :) Nie było opcji, żebym sama robiła zdjęcia, bo to oznaczałoby jedną dłoń mniej do głaskania - o zgrozo! ;) Kiedy schyliłam się do jednego kota, nie mogłam wstać, bo już miałam trzy kolejne na plecach i dwa na kolanach!
Przy okazji wśród tulących się do mnie kotów wypatrzyłam wcieloną słodycz o imieniu Wiewiórka:
Jest rozkoszna! Malutka (bo młodziutka ;)) z wielkim puchatym ogonem, a do tego niesamowicie przytulaśna! Usadowiła mi się na ramieniu i łasiła się łebkiem do mojej twarzy, w efekcie rozpływałam się z zachwytu, mimo że nos miałam pełen czarnych kłaczków ;) Słowo daję, gdyby mój Tymon nie był taki apodyktyczny i gdyby tolerował inne koty, już teraz starałabym się o adopcję Wiewiórki...
Zostałam też zaprowadzona do pokoju, który stanowi żłobek Fundacji - aktualnie stacjonują tu cztery maluszki na obserwacji, wszystkie z jednego miotu, wzięte z ulicy.
Jak na maluchy przystało, są niesamowicie żywe i psotne, nie mogą usiedzieć w jednym miejscu :) Czwarty, czarnuszek, był bardziej zainteresowany aparatem i opiekunką niż mną, ale trójka jego rodzeństwa obsiadła mnie całą :) Cwaniakiem okazał się kotek, który jak widzicie wdrapał mi się na ramię i z tego strategicznego punktu polował na uszy / wąsy / ogony dwóch pozostałych.
Byłam również w trzecim pomieszczeniu, gdzie mieszkają koty w najgorszym stanie - ranne, kalekie, chore, po operacjach... Naprawdę smutny widok, nie robiłam tam zdjęć. Mam nadzieję, że Fundacji uda się "naprawić" te koty, którym jeszcze można pomóc, i znaleźć im nowe kochające domy, z całych sił trzymam za to kciuki!
Niedługo czeka mnie kolejna wizyta w Fundacji, mam kilka kolejnych rzeczy do zawiezienia, między innymi przeuroczy drapak, który przesłała mi dla Fundacji Kr00pka. Wy również możecie pomóc! Jak?
Fundacja potrzebuje:
+ pomoc finansowa: darowizny, wpłaty 1% (patrz karta 1% podatku), adopcje wirtualne (patrz karta Adopcje)
+ pomoc rzeczowa: domki i legowiska z materiału, kuwety, DRAPAKI, miski i inne akcesoria, koce i ręczniki, żwirek dla kotów typu Benek
+ środki czystości: płyn do naczyń, plyn do podłóg, proszek do prania,gąbki do naczyń większe, ścierki, rękawiczki jednorazowe rozmiar M, papier toaletowy, ręczniki papierowe
+ sprzęt: transportery dla kotów, klatki wystawowe, klatki-pułapki, lampa bakteriobójcza (świetlówka Philips Ultra Violet TUV 30W/G30 T8
+ artykuły medyczne: podkłady higieniczne np. typu Seni, strzykawki 2 ml, igły o grubości 0,7mm i 0,8 mm, woda utleniona;spirytus salicylowy;
+ artykuły weterynaryjne: środki przeciwpchelne, środki odrobaczające dla kotów takie jak: tabletki Pratel i Aniprazol, spot-on'y Advocate i Profender, maść do uszu Oridermyl, preparaty odkażające typu Virkon
+ karma: sucha Purina Cat Chow, puszki dla kotów, ryż w torebce 1kg
Orlico, piękna inicjatywa :)Oby jak najwięcej tak ciepło i dobrze myślących ludzi!
OdpowiedzUsuńSama kota mieć nie mogę - alergia moja i jeszcze większa mojego męża - ale podatek zawsze trafia do zwierząt:) A i w dziedzinie znajdowania domu kotom mam pewne sukcesy;)
Trzymam mocno kciuki za Fundacje Kot i Twoje działania.
Życzę w takim razie, żeby kiedyś alergię dało się wyleczyć, żebyś mogła przygarnąć sobie futrzaka :)
UsuńSuper Akcja, dobrze często pójść, odwiedzić miejsce, któremu chce się pomóc. Pozdrawiam, Blogging Novi
OdpowiedzUsuńJeszcze lepiej czasem jest pomóc ;)
UsuńJestem kociarą, chciałabym pomóc każdemu z osobna, ale nie dam rady, wspomogę finansowo bo tak jest mi z daleka najłatwiej :-).
OdpowiedzUsuńMoja kotka kuruje się po wypadku, na szczęście "tylko" złamała nogę i doznała szoku...
Dziękujemy za pomoc! :)
UsuńI duuużo zdrowia dla Twojej kotki :)
Dziękuję :-*
UsuńJestem pełna podziwu i szacunku dla ludzi, którzy chcą pomagać zwierzaczkom. Ja jetem jak najbardziej na tak ;
OdpowiedzUsuńObawiam się, że samo "jestem na tak" to za mało żeby pomóc ;)
UsuńPieknie Ci z tymi kotami :)
OdpowiedzUsuńTo ich zasługa ;)
UsuńSama mam w domu dwie kotki i nie mogę patrzeć na cierpienie zwierząt. Gdybym miała miejsce i fundusze, to adoptowałabym wszystkie koty świata, aby zaznały szczęścia, miłości i rodzinnego ciepła. Niestety nie możemy sobie pozwolić w tej chwili na więcej niż dwa kotki, pozostaje mi trzymać kciuki i od czasu do czasu, jak finanse pozwalają, wesprzeć jakąś fundację. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się więc, że pomagasz od czasu do czasu, to godne podziwu :)
UsuńJa ostatnio zaadoptowałam kicię z kociego azylu, ale nie byłam w stanie osobiście po nią pojechać, bo wiedziałam, że kompletnie się rozkleję widząc inne koty, które tam zostaną w oczekiwaniu.
OdpowiedzUsuńBrawo! Jak najwięcej takich postów!
Będą będą ;)
UsuńFundacja KOT zawsze sama dowozi koty do nowych właścicieli :)
Cieszę się, że drapak doszedł cały i zdrowy, martwiłam się, że może się połamać na poczcie. Ale na szczęście jest cały! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kociaki :)
Jest przeuroczy, już mój Tymon się nim interesował :P
UsuńTeż mi się bardzo podobał dlatego pojawił się w moim domu, ale niestety Kocisław się nim nie zainteresował :) Woli drapać drzewa przed domem :)
UsuńTymon ma od tego taki wiklinowy taboret :D Ale drapak porządnie obwąchał, najwyraźniej czuć jeszcze Kocisława ;)
UsuńBardzo możliwe, bo cały czas był przyczepiony. Liczyłam na to, że może się skusi jeszcze :)
UsuńMoże nie był w jego stylu :P W Fundacji na pewno znajdą się koty zainteresowane drapaniem :D
UsuńPiękne koty!
OdpowiedzUsuńBo widzisz te w lepszym stanie...
UsuńJakie cudowne kociaki:* Świetna akcja Orlico,taki kotki potrzebuje mnóstwo miłości i w dobrych rękach mogłyby być szczęśliwe:)
OdpowiedzUsuńSzkoda że moja mama nie lubi kotów bo z chęcią bym jakiegoś przygarnęła.Ale jak tylko będę mieć swój dom przygarniam jakiegoś kociaka:)
Ja też, choć jeszcze nie wiem, jak załatwię sprawę z Ukochanym, on nadal kręci nosem na kota ;)
UsuńKilka nich chętnie mogłoby ze mną zamieszkać :) Są cudowne i jak widać zadbane!
OdpowiedzUsuńPo prostu na zdjęciach są te, o które Fundacja troszczy się już jakiś czas... Niestety nie wszystkie są w tak dobrym stanie :(
UsuńŚwietnie, że jest miejsce, gdzie mogą się zatrzymać takie koty :)
OdpowiedzUsuńMoże znajdę coś w domu, poszukam i jak będę miała to wyślę Ci :)
OK, daj znać :)
UsuńWitam! Jestem z Torunia i mam do oddania nowy drapak dla kota. Moja kicia nie potrafi go używać ;) Czy mogłabym Ci go gdzieś podwieźć? Mieszkam w Grębocinie, a pracuję przy ul. Grudziądzkiej.
OdpowiedzUsuńAga M.
Ooo, super!
UsuńJa mieszkam na Jakubskim, mogłabyś napisać do mnie na maila? Umówimy się jakoś :)
polishpolishaholic@gmail.com
Odezwę się na meila :)
UsuńOK, czekam :)
UsuńUwielbiam koty :D Mój właśnie sobie leży koło mnie i ma się świetnie w przeciwieństwie do bezdomnych kotków :(
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o 1% podatku, to staram sie wspierać schronisko w moim mieście i tak to tylko ok. 10zł...
Darowizny na razie nie mogę sprezentować :(
Jedyne co mi zostało to podlinkować Twojego posta u mnie na blogu :)
10zł to już karma dla jakiegoś kota na parę dni, liczą się każde grosze :)
UsuńI dziękuję za podlinkowanie :)
Kurczę ! Ta słodka wiewióreczka i ten kot leżący sobie z tyłu na krześle z wąsem strasznie mnie rozczuliły :( Najchętniej przygarnęłabym wszystkie te kotki, ale nie mam jak choć planuje w przyszłości przygarnięcie jeszcze jakiegoś biednego kotka jak tylko będę mogła sobie na to pozwolić. Biedna zwierzątka. Chyba przejde się do mojego najbliższego schroniska i zobaczę czego tam potrzebują i co najbardziej im pomoże. Kochana jesteś, że poruszasz ten temat :) :*
OdpowiedzUsuńW większości schronisk chyba wszystko chętnie przyjmują ;) Przynajmniej w moim tak jest, bo schronisko klepie biedę. Ale od pomocy schronisku są inne akcje u nas w Toruniu, ja wolę więc skupić się na mniej znanej Fundacji :)
UsuńTakie posty są nie dla mnie, już zdążyła mi się zakręcić łezka w oku.
OdpowiedzUsuńBiedne te kotki, ale dobrze, że mają gdzie mieszkać (oby tymczasowo).
Oby, oby, bo teraz jest ich tam bardzo dużo...
UsuńJak ktoś w jakikolwiek sposób wyrządza krzywdę zwierzętom... to szczerze rzyczę mu, ale kiedyś ktoś zrobił mu dokładnie to samo...
OdpowiedzUsuńBiedne kotki..:(
Mój kotek gdzieś rajcuje teraz po domu.
Oby wszystkie ze zdjęcia znalazły taki kochający dom :-)
Wbrew pozorom mało tam kotów, które ucierpiały z celowej winy człowieka. Są takie potrącone przez samochody, są chore, są wyrzucone z domu, to chyba tak w najgorszym przypadku...
UsuńSłodziaki ;) Szkoda że jestem uczulona na koty ;< Tak bardzo chciałabym mieć kota ;)
OdpowiedzUsuńSpokojnie, wierzę, że kiedyś da się takie alergie "wyłączyć" ;)
UsuńChciałabym, ale lekarze do których chodziłam twierdzili że to do końca życia ;(
UsuńTrzeba wierzyć, medycyna teraz gna do przodu :)
UsuńJak tylko zamieszkam na swoim na pewno przygarnę kociaka. Niestety, moje kocie zostaje w domu, a ja w studenckim mieskzaniu kotka miec nie mogę- mamy fretkę i średnio widzę przyjaźń tych dwóch zwierzaków. Pomóc też się postaram, serce sie kraja jak patrzę na te kociaki :(. A ile jest takich, które błąkają się wyrzucone z domów i nie trafiają nawet do takich miejsc..
OdpowiedzUsuńMój kot się doskonale dogaduje z naszymi gryzoniami - aktualnie mamy chomika i świnkę morską ;)
Usuńnajkochańsze stworzenia na świecie! boże jak ci zazdroszczę tego spotkania z nimi, może sama się wybiorę :)
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc wydaje mi się, że Fundacja nie jest "udostępniona dla odwiedzających" jak choćby schronisko ;)
UsuńNo właśnie, moja Igiełka też jest taką "jedynaczką", nie uznaje innych kotów. Nasza przygoda z kotem na "tymczasie" skończyła się dla niej głębokim stresem, który mocno odchorowała... dlatego mogę sobie pozwolić na wirtualną adopcję jedynie. Ale zawsze to coś, prawda?
OdpowiedzUsuńNawet duże coś! :)
UsuńWybrałaś któregoś przytulańca z Fundacji? Pochwal się! :)
Ja mam już dwie przybłędy i wiem, że miłości starczyłoby mi na co najmniej trzy kolejne, ale mąż się nie chce zgodzić, bo z pieniędzmi gorzej :(
OdpowiedzUsuńAle i tak staramy się pomagać naszemu schronisku i azylowi, dzięki którym trafiły do nas nasze kocie szczęścia. Cieszę się, że coraz częściej się mówi, że trzeba pomagać, a nie tylko podziwiać. I żeby jeszcze tylko ludzie zrozumieli, że nie ma sensu rozmnażać niehodowlanych zwierząt.... :(
Oj, ten problem jest mi wyjątkowo bliski - od dwóch lat toczę z mamą boje, żeby wysterylizować naszą suczkę cocker spaniela, mamuśka chce kiedyś szczeniaczki :/ I żadne rozsądne argumenty do niej nie przemawiają...
Usuńszczytny cel :) tyle pięknych mruczusiów! teraz nie moge mieć kota bo wynajmuje mieszkanie ale mam cicha nadzieję że kiedyś wezme sobie jednego (albo kilka:)) ze schroniska.
OdpowiedzUsuńA na razie można pomóc na odległość :)
UsuńJejciu jakie słodziaczki. Oby szybko znalazły swój kochający domek :)
OdpowiedzUsuńTe zdjęcia mnie rozczuliły! Piękna inicjatywa. Aktualnie pomóc nie mogę, ale będę pamiętać o tej Fundacji!
OdpowiedzUsuńCieszę się :) Sama będę o niej co jakiś czas przypominać ;)
UsuńZawsze się wzruszam jak sobie pomyślę ile zwierzaków, kotów czy psów, nie ma schronienia nad głową. Dobrze, że na tym świecie są jeszcze ludzie, którzy maja dobre serca :).
OdpowiedzUsuńJest ich nawet sporo :) Tylko na co dzień nie zauważamy, ile robią...
UsuńCześć, dwukrotnie pisałam maila do fundacji ale nie odpowiadają. Przygotowałam dużą paczkę dla kociaków raczej chorych, bo to głównie środki opatrunkowe, igły, strzykawki itp., ale fundacja wogóle nie odpowiada na maile z zapytaniem na jaki adres wysłać paczkę. Jeżeli możesz to napisz mi proszę maila z adresem do wysyłki justyna_stolarczyk@onet.pl
OdpowiedzUsuńDziękuję za kontakt, już do Ciebie piszę :)
Usuń