Pora na kolejnego posta z kilkoma minirecenzjami książek, jakie ostatnio przeczytałam.
Trochę czasu minęło od ostatniego wpisu, bo trafiłam na parę książek, których nie byłam w stanie doczytać i przy każdej utknęłam na jakiś czas... Poza tym aktualnie mam "fazę na seriale", czyli przeciwieństwo "fazy na czytanie" :P Niemniej, pięć książek do opisania mam, więc zapraszam :)
"Dotyk Julii" Tahereh Mafi
"Nikt nie wie, dlaczego dotyk Julii zabija.
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha."
Bezwzględni przywódcy Komitetu Odnowy chcą wykorzystać moc dziewczyny, aby zawładnąć światem. Julia jednak po raz pierwszy w życiu się buntuje. Zaczyna walczyć, bo u jej boku staje ktoś, kogo kocha."
Z początku powieść wydała mi się mocno "schizowa" - napisana takim
językiem, że brzmiała naprawdę jak twór osoby o nadwyrężonej psychice ;)
Przekreślenia, powtórzenia, fragmenty bez interpunkcji - wszystko to
jednocześnie nieco przerażało, ale i dodawało powieści specyficznego
klimatu. Stopniowo powieść z poważnej i niepokojącej zmieniła się w
lekką lekturę o superbohaterach. Czytelnik od razu pała sympatią do
Julii i Adama, kibicując im w ich poczytaniach. Akcja jest wartka, nie
ma kiedy się nią znudzić, więc czyta się lekko, jednym tchem -
pochłonięcie 350 stron zajęło mi jakieś 4 godziny :) Zakończenie
zwiastuje kolejne tomy :)
"Deja Dead" Kathy Reichs
"Minął rok, odkąd Temperance Brennan opuściła Północną Karolinę i pozostawiła za sobą burzliwe małżeństwo. Praca często stawiała pod znakiem zapytania jej weekendowe plany, dlatego nie zdążyła jeszcze zbyt dobrze poznać Quebeku. Kiedy zostają odnalezione poćwiartowane zwłoki kobiety, którego części upchnięto w plastikowe torby, Tempe zaczyna dostrzegać pewien niepokojący wzór. Bez opamiętania rzuca się w wir pracy, usiłując jak najszybciej odnaleźć mordercę. Nie wie jeszcze, że śledztwo zaprowadzi ją do jej najlepszej przyjaciółki i własnej córki, które znajdują się w śmiertelnym niebezpieczeństwie."
Sięgnęłam po tę powieść dlatego, że wiedziałam, że na jej podstawie nakręcono jeden z moim ulubionych seriali - "Kości". Mocno się jednak zawiodłam, bo jedyne wspólne elementy to imię, nazwisko i zawód głównej bohaterki. Nie ma śladu po specyficznym charakterze Tempe, nie ma Bootha, Hodginsa, Angeli, Cam... Gdyby nie nazwisko bohaterki, w życiu nie wpadłabym na to, że książka ta ma cokolwiek wspólnego z serialem. Czytałam ją więc jako niezależny kryminał. Muszę przyznać, że niezły kryminał! Fabuła nie jest przewidywalna, jest tu sporo zwrotów akcji, ciekawie opisanych bohaterów, nawet zabawnych fragmentów. Baaardzo wciąga. Zauważyłam też niestety kilka błędów gramatycznych, jestem na nie bardzo wyczulona. Mimo to - polecam, ale nie nastawiajcie się na papierowe "Kości" ;)
"Intruz" Stephenie Meyer
"Przyszłość. Nasz
świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała oraz
umysły i wiodą w nich na pozór niezmienione życie. W ciele Melanie
jednej z ostatnich dzikich istot ludzkich zostaje umieszczona dusza o
imieniu Wagabunda. Wertuje ona myśli Melanie w poszukiwaniu śladów
prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz
to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na
pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i
zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce
Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na
poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć."
Na samym początku przyznam, że mój zachwyt nad tą powieścią wynika
głównie z tego, że w życiu nie spodziewałabym się przeczytać czegoś
DOBREGO, co wyszło spod pióra pani Meyer. Byłam bardzo pozytywnie
zaskoczona! Różnica między "Zmierzchem" a "Intruzem" jest powalająca.
Książka jest długa, obawiałam się, że będzie się ją czytało mozolnie, ale nie dało rady - niesamowicie pochłania. Dobrze, że rozdziały są krótkie, łatwiej sobie dawkować ;)
Bardzo polubiłam głównych bohaterów - Mel, Wandę, Jamiego, Iana. Podobał mi też się kontrast między dwoma mieszkankami ciała Mel - to dwie zupełnie inne osoby, zmuszone do specyficznej koegzystencji. Ciekawa mieszanka, nieco wybuchowa ;)
Książka jest długa, obawiałam się, że będzie się ją czytało mozolnie, ale nie dało rady - niesamowicie pochłania. Dobrze, że rozdziały są krótkie, łatwiej sobie dawkować ;)
Bardzo polubiłam głównych bohaterów - Mel, Wandę, Jamiego, Iana. Podobał mi też się kontrast między dwoma mieszkankami ciała Mel - to dwie zupełnie inne osoby, zmuszone do specyficznej koegzystencji. Ciekawa mieszanka, nieco wybuchowa ;)
"Młodziutką
studentkę Anę Steele i charyzmatycznego miliardera Christiana Greya
połączył niecodzienny układ, który z czasem przerodził się w coś
znacznie głębszego. Jednak demony Greya zwyciężyły, Ana zerwała
uzależniający związek i zajęła się karierą. Rozstanie okazuje się bolesne. Ogarnięci obsesyjną tęsknotą kochankowie
nie potrafią bez siebie żyć. Kiedy więc Christian proponuje Anie
zupełnie nowy układ, dziewczyna nie potrafi mu odmówić. Wkrótce
zaczynają uczyć się siebie nawzajem. Christian walczy z wieczną potrzebą
kontroli i stopniowo oswaja drzemiące w nim demony. Ana uczy się życia w
luksusie i bronienia własnej niezależności. Kiedy wydaje się, że świat
miłości, pasji i nieskończonych możliwości stoi przed nimi otworem,
ciemne chmury gromadzą się nad luksusowym wieżowcem, w którym mieszkają…
Drugi tom wyczekiwanego bestsellera wszech czasów."
Drugi tom wyczekiwanego bestsellera wszech czasów."
Moja opinia o tej książce nie będzie się znacząco różnić od tej, którą napisałam na temat pierwszego tomu. Nadal mamy tutaj mnóstwo głupich powtórzeń, bardzo ubogie słownictwo, dziwne wstawki (Rany Julek!, choć darowano nam tym razem świętego Barnabę...). Sceny erotyczne są nieco mniej liczne niż w pierwszej części, ale równie intrygujące. Rzuca się jedynie w oczy dość wyidealizowany ich przebieg - gdyby tak mógł wyglądać każdy seks (trzy ruchy i voila, równoczesny orgazm!), połowa społeczeństwa nie wychodziłaby z łóżek ;) Mimo wszystko jednak ta część podobała mi się bardziej, bo wreszcie pojawia się jakaś akcja! No, zalążki akcji, ale jednak. Może w trzeciej części rozkręci się to jeszcze bardziej :)
"Hobbit, czyli tam i z powrotem" John Ronald Reuel Tolkien
"Hobbit to istota
większa od liliputa, mniejsza jednak od krasnala. Fantastyczny,
przemyślany do najdrobniejszych szczegółów świat z powieści Tolkiena
jest również jego osobistym tworem, a pod barwną fasadą nietrudno się
dopatrzyć głębszego sensu i pewnych analogii do współczesności.
Opowiada o wyprawie podjętej przez hobbita Bilba Bagginsa, trzynastu krasnoludów (Thorin, Oin, Glóin, Balin, Dwalin, Fíli, Kíli, Dori, Nori, Ori, Bifur, Bofur, Bombur) i czarodzieja Gandalfa do siedziby smoka Smauga w celu zabicia go i odzyskania zagarniętego przez niego skarbu. Grupa wędrowców w czasie swej podróży doznaje wielu niebezpiecznych przygód. Zawsze jednak wychodzi z nich cało dzięki znalezionemu w jaskini Golluma magicznemu pierścieniowi, który czyni Bilba niewidzialnym.
Powieść uznawana jest za prolog Władcy Pierścieni."
Opowiada o wyprawie podjętej przez hobbita Bilba Bagginsa, trzynastu krasnoludów (Thorin, Oin, Glóin, Balin, Dwalin, Fíli, Kíli, Dori, Nori, Ori, Bifur, Bofur, Bombur) i czarodzieja Gandalfa do siedziby smoka Smauga w celu zabicia go i odzyskania zagarniętego przez niego skarbu. Grupa wędrowców w czasie swej podróży doznaje wielu niebezpiecznych przygód. Zawsze jednak wychodzi z nich cało dzięki znalezionemu w jaskini Golluma magicznemu pierścieniowi, który czyni Bilba niewidzialnym.
Powieść uznawana jest za prolog Władcy Pierścieni."
Po 12 latach, z okazji premiery filmu, postanowiłam odświeżyć sobie pamięć o książkowej wersji "Hobbita". Muszę przyznać, że nie wszystko pamiętałam, poza tym zupełnie inaczej zapamiętałam tolkienowski styl w "Hobbicie". Nie ma tu prawie nic ze stylu występującego we "Władcy Pierścieni", właściwie to nawet brakuje mi przydługich opisów i charakterystyk całych drzew genealogicznych ;) Wydaje mi się, że jest to wersja "light", Tolkien dla dzieci ;) Chciałam nawet czytać tę powieść mojemu 6letniemu bratu i bardzo żałuję, że nie był zainteresowany - jest na etapie "starłorsów" :P
Ogólnie mówiąc - "Hobbita" warto przeczytać jako ciekawostkę, zwłaszcza, jeśli jest się fanem "Władcy..." - nie jest to to samo, ale myślę, że trudno to rozdzielić ;)
Czytałyście może którąś z tych powieści? Chętnie o nich porozmawiam :)
Zdjęcia okładek i opisy pochodzą ze strony LubimyCzytac.pl
wszędzie o Gray'u, mam straszną ochotę przeczytać wszystkie tomy :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, warto przeczytać, żeby wyrobić sobie własną opinię, skoro wszyscy o tym teraz mówią ;)
UsuńTeż mam w planach to przeczytać, żeby zobaczyć czym się niektórzy zachwycają a inni oburzają ;) Żeby zobaczyć po której stanę stronie :P
UsuńHeheh, obie strony mnie przerażają, nie stoję po żadnej :P
Usuń2 dni temu skończyłam czytać Hobbita.Książka jest dość wciągająca,ale mnie najbardziej nudziły te środkowe rozdziały.Byłam też w kinie na ekranizacji i niestety,ale w kinie zasnęłam 2 razy ;D
OdpowiedzUsuńO, a mnie się film podobał :) Tylko szkoda, że rozłożyli to na kilka części :<
UsuńMuszę się wybrać do księgarni;)
OdpowiedzUsuńPo które tytuły? ;)
UsuńCzytałam "Intruza" i jest to jedna z lepszych książek jakie przeczytałam. Podchodziłam do niej bardzo sceptycznie, a potem nie mogłam wyjść z podziwu :) Jest świetna i muszę ją przeczytać ponownie.
OdpowiedzUsuńDokładnie tak samo miałam z tą książką, zachwyciła mnie ;)
UsuńIntruza i Greya musze koniecznie dorwać;)
OdpowiedzUsuńIntruza szczególnie polecam ;)
Usuńmam identyczną opinię do Twojej odnośnie hobbita. No jakbym siebie słyszała ;))
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka ;)
UsuńIntruza czytałam, różnica między nim a Zmierzchem jest wielka!
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć...
UsuńCiemniejszą stronę Greya czytałam, teraz mam aktualnie 3 część do przeczytania :)
OdpowiedzUsuńAczkolwiek najpierw muszę dokończyć książkę jednej z mojej ulubionych pisarek Tess Gerritsen "Autopsja". Polecam Ci jej książki jeśli lubisz czytać thrillery i sensacje :)
Masz trzeci tom po polsku? :>
UsuńTej Tess muszę się przyjrzeć :)
Mam po polsku, jest w sprzedaży od 9 stycznia :)
UsuńTo się muszę rozejrzeć, dzięki :)
UsuńHobbit -pierwsza nie-dziecięca ksiazka jaka czytałam ;> a Greya nie czytałam, ale podejrzewam że sukces wynika z pikantnych scen(coś jak opisy klaty edwarda w zmierzchu);p Ta ksiażka Meyer wydaje sie być oryginalna.
OdpowiedzUsuńSzukam ksiązek z serii Dextera ("Demony dobrego Dextera" Jeffa Lindsaya), jesli ktoś wie gdzie mozna dorwać niech da mi znać.
Czyżby chodziło o serialowego Dextera? :> Są książki o nim? :>
Usuńserial jest na podstawie tych ksiazek:)ale naklad wyczerpany ;/
UsuńKurczę, to będę musiała rozejrzeć się za e-bookami chociaż :)
Usuń"Deja Dead" Kathy Reichs chętnie bym przeczytała. Brzmi ciekawie, a po za tym lubię serial Bones :)
OdpowiedzUsuńGray mnie zawiódł (jestem przy końcu 50 twarzy), ciut za banalnie jak dla mnie :p
Hobbit... koszmar gimnazjum :D
Tylko naprawdę nie nastawiaj się na książkową wersję "Bones" - nie mają nic-nic wspólnego :(
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOrlico, i bardzo dobre skojarzenia, bo Hobbit był pisany jako... bajka dla synów Tolkiena :)
OdpowiedzUsuńDopiero później powstał Władca i pomysł "przerobienia" Hobbita tak, by pasował do Władcy. Można czasami dostać, chociaż nie jest to łatwe, wersję Hobbita z zaznaczonymi zmianami z komentarzami. Styl inny, opisy inne, historia też prostsza, no... ale miało ja zrozumieć dwóch małych chłopców:)
DeJa Dead bardzo mnie zaintrygowało po Twoim opisie - lubię dobre kryminały - trzeba będzie w bibliotece zapolować;)
Znam historię i genezę "Hobbita" ;)
UsuńNiestety nigdy nie dorwałam tej wersji z poprawkami, a swego czasu mocno się za nią rozglądałam :<
Zwracam honor w takim razie :)
UsuńWersja z poprawkami jest rzeczywiście bardzo trudno dostępna i gdyby nie to, ze mam w rodzinie "maniaka" raczej by w moje ręce nie wpadła:)
Podobno bywa na Allegro, ale trzeba mieć duuużo szczęścia...
Mój Ukochany też jest maniakiem, ma wszystko, co wyszło spod pióra Tolkiena, ale tej wersji "Hobbita" też nie udało mu się zdobyć. Może kiedyś ;)
UsuńNie lubię tej serii:( Mamy całkiem odmienny gust co do książek i zawsze czuje niedosyt jak wchodzę na bloga i widzę "Coś do poczytania". Może dla takich osób jak ja dorzucałabyś coś "ekstra"? Chociażby, żeby pozostać w temacie, artykuł, który ostatnio przykuł Twoją uwagę - z gazety, internetu.... Albo po prostu coś podchodzącego pod dział "różności" - inspirujący obrazek albo coś:P
OdpowiedzUsuńNiestety, nie czytam artykułów w prasie czy necie, a inspirujące obrazki to nie moja specjalność :P Obawiam się, że ta seria na razie pozostanie bez zmian, więc co parę miesięcy masz jeden dzień wolnego ode mnie :P
UsuńGreya czytałam wszystkie 3 części i odczucia mam mieszane , za intruza dopiero się biorę :) a "dotykiem julii" mnie zaciekawiłaś ;)
OdpowiedzUsuńKoniecznie daj znać, jak Intruz się spodoba :)
Usuńja również byłam bardzo pozytywnie zaskoczona 'Intruzem'. naprawdę niezła pozycja, jednak Meyer umie napisać coś godnego uwagi. :)
OdpowiedzUsuńWitam w gronie zaszokowanych :P
UsuńZ podanych przez Ciebie pozycji w łapkach miałam tylko "Hobbita" - guru Tolkien i takie tam, więc jakże bym nie mogła po niego nie sięgnąć?
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o Meyer... Moim zdaniem sama sobie strzeliła w kolano "Zmierzchem". Pomimo, że jest to cienkich lodów powieść (chyba, że spojrzymy na nią jako romansidło, wówczas wszystkie noty powinny się automatycznie podwyższyć), to nie mogę odebrać jej talentu pisarskiego. Ma naprawdę zgrabny styl (szczególnie warto poczytać w oryginalne). Ale nie wiem, czy sięgnęłabym po Intruza. Jest tyle lepszych książek i to polskich autorów...
Pozdrawiam
Mimo wszystko zachęcam Cię do sięgnięcia po "Intruza" - jeśli nie przekreśliłaś Meyer po "Zmierzchu" to na pewno Ci się spodoba, ja jestem pod wrażeniem tej książki :)
UsuńGrey na mnie czeka, Intruz intryguje od jakiegoś czasu, a Ty zainteresowałaś mnie Dotykiem Julii ;) Hobbita nie przeżyłam w podstawówce/gimnazjum (kiedy to się czyta?) leży i może doczeka w końcu przeczytania ;) a tym czasem w ramach ucieczki od sesji zaczytuję się w drugiej części Władcy Barcelony - Morze Ognia Chufo Llorensa i serdecznie polecam ;)
OdpowiedzUsuńChyba omawia się go w gimnazjum, ale u mnie omawiało się w podstawówce, miałam wymagającą polonistkę, która z nami wyprzedzała materiał ;)
UsuńA "Władcy Barcelony" już od jakiegoś czasu są u mnie na liście "Chcę przeczytać" ;)
Powiem szczerze, że mało książek przeczytałam w szkole, bo zawsze mnie zniechęcało słowo "lektura"... Ale od jakiegoś czasu obiecuję sobie przeczytać wszystkie, które olałam, zwłaszcza z liceum...
UsuńOjj polecam, świetnie się czyta, mimo że to tomidła po 800 stron. Tak samo "Katedra w Barcelonie" Ildefonsa Falconesa jest super ;)
O, ja tak samo :D Bardzo mało lektur przeczytałam w czasie omawiania, do części wróciłam później, kiedy już nie było takiego obowiązku ;)
UsuńA jak jesteśmy w barcelońskich klimatach - Zafona na pewno czytałaś? :)
a właśnie nie :D podejrzewam, że to będzie kolejna barcelońska książka ;) co najśmieszniejsze w każdej z tych książek znajduje kolejne miejsca, które mam tam za następnym pobytem odwiedzić i coś czuję, że czas zacząć zbierać pieniądze na jakiś dłuuuższy wyjazd :D
UsuńNo coś Ty?! :D
UsuńKoniecznie przeczytaj "Cień wiatru", "Grę Anioła" i "Więźnia nieba" :)
Nooo :D tak jakoś wyszło, że za każdym razem jak ktoś mi proponował pożyczenie ich zawsze czytałam coś innego, ale skończę Władcę, przeczytam pierwszą część Greya i pewnie to dorwę. Najwyższa pora!;)
UsuńGrey to taki must have wszystkich czytelniczek. Chyba się wybiorę do księgarni :)
OdpowiedzUsuńIntruz leży od daaaawna i na mnie czeka. Co prawda zaczęłam go czytać, ale coś mi nie szło. Chyba muszę raz jeszcze do niego usiąść :) Greya przeczytałam, wszystkie 3 części. Połknęłam w 3 dni. Książka jest napisana tak infantylnym językiem, że momentami robiło mi się słabo. Ale tak się wkręciłam w tą historię, że przeczytałam książki dwukrotnie :D
OdpowiedzUsuńW "Intruzie" trzeba przebrnąć przez początek, ale potem się rozkręca :)
UsuńJa aktualnie czytam ''Intruza'' :D Mam też ochotę na ''Dotyk Julii'' :)
OdpowiedzUsuńI jak się podoba "Intruz"? :)
UsuńZnam 4 z przedstawionych przez Ciebie propozycji (Poza Dotykiem Julii).
OdpowiedzUsuńJeśli o Kości chodzi, to także byłam rozczarowana.... ale w drugą stronę :) Zaczęłam od ksiązek i serial mnie zawiódł :). Książki były pierwsze- nie rozumiem w tej sytuacji chwalenia się że są na podstawie, skoro wspólne jest tylko nazwisko i zawód głównej bohaterki
Intruz- bardzo fajnie się czyta, ale spodziewałam się nieco innego finału (nie wgłębiam się, by nie zdradzić zbyt wiele ;) )
Greya... No drugiej cześci nie przebrnęłam. Nawet po angielsku mnie znudził....
Hobbit- Tu także jestem rozczarowana filmem, a właściwie zmianą harakteru postaci. Coś takiego najbardziej mnie drażni przy ekranizacjach.
Co do "Kości" - ciekawostką jest fakt, że Kathy Reichs jest współproducentką serialu, ale nie mam pojęcia czemu, skoro tak się one różnią...
UsuńCo do "Intruza" - fakt, też nieco inaczej wyobrażałam sobie zakończenie, ale to mnie pozytywnie zaskoczyło :)
"Grey" jest na tyle specyficzny, że się nie dziwię :D Ja go czytałam właściwie tylko jako "literacką" ciekawostkę :D
A co do "Hobbita" - mnie przy ekranizacjach bardziej jednak drażni skracanie fabuły na siłę, na szczęście tu przynajmniej tego nie zrobili ;) W każdym razie jak dotąd... Ale też średnio mi się podoba "Bilbo - bohater"...
Lubię bardzo jak piszesz o książkach :). Czytam właśnie 2 cześć Greya i mimo, że faktycznie aż śmieszne są czasem opisy scen erotycznych, to książka bardzo mi się podoba :) Zaintrygował mnie bardzo "Dotyk Julii", będzie to moja jedna z kolejnych pozycji do czytania :)
OdpowiedzUsuńZe zwrotów powtórzonych po setki razy można by zrobić streszczenie tej książki :P
UsuńDaj znać, jak Julię przeczytasz :)
Na pewno dam :)
Usuń