Część z Was śledziła uważnie nasze kocie perypetie - kiedy w końcu zdecydowaliśmy się na drugiego kota, nic nie szło jak trzeba... Mieliśmy wszystko ustalone do adopcji, a w ostatniej chwili okazało się, że z jakichś powodów adopcja do skutków nie dojdzie - i tak trzy razy, z trzema młodymi kotkami... W pewnym momencie mieliśmy dość szukania, poddaliśmy się, przynajmniej na jakiś czas. Wtedy właśnie odebrałam SMSa od kuzynki, właścicielki Fundacji KOT, o treści "Hej. Znaleźliście już sobie kota? Bo mamy cudowną trzykolorową, niespełna roczną słodzinę do wzięcia od zaraz". Co tu dużo mówić...
Poznajcie Missy :)
Okazało się, że jest to kotka, która żyła na ulicy. Została złapana przez Fundację do sterylki i miała być wypuszczona znowu na ulicę (raz, że dzika, a dwa, że w Fundacji jest "przekocenie", proceder sterylizacji kotów na wolności to dodatkowa działalność Fundacji), na szczęście Lidka przypomniała sobie o nas :)
Malutka przyjechała do nas we wtorek wieczorem. Od początku ani trochę nie bała się ani Tymona, ani Lady, ani zgromadzonego wokół niej tłumu. Była tylko zaciekawiona tym całym chaosem. Po otworzeniu transportera, żwawo z niego wyskoczyła i od razu zaczęła zwiedzanie pokoju.
Pierwszą noc spędziła zamknięta w moim pokoju, żeby nieco dawkować jej wrażenia i żeby nie narazić ją na nieprzyjemne spotkania z resztą zwierzyńca. Nie muszę chyba mówić, że tej nocy prawie nie spałam?
Na początku mała była przeurocza, bo od razu wtuliła się we mnie, zaczęła mruczeć i się łasić, zupełnie nie jak kot z ulicy. Spała sobie na moich kolanach, cały czas z załączonym "motorkiem", a ja się rozpływałam w zachwytach nad nią :)
Oczywiście nie obyło się bez sesji zdjęciowej:
Problemy zaczęły się w momencie, kiedy uznałam, że czas spać - wtedy mała uznała, że wcale nie ;) Zaczęła zwiedzać cały mój pokój, łącznie ze wszystkimi szafami, kątami, zakamarkami i punktami wysokościowymi, nie była chyba tylko na lampie :P Oczywiście prawie nie zmrużyłam oka, ale i tak wybaczam jej wszystko, bo rano razem trochę odespałyśmy ;)
Jeśli chodzi o jej relacje z Tymonem i Lady...
Z Lady zaprzyjaźniły się od razy, choć Lady nieco się jej boi ;) Nie było jednak żadnego prychania, warczenia czy uciekania, raczej zwykła ciekawość, co mnie zaskoczyło, bo bałam się, że Missy jako kotka z ulicy może bać się psów.
Z Tymonem nie było tak łatwo. Jak na dumnego kocura przystało, na początku był strasznie oburzony przybyciem małej. Prychał na nią z daleka, wręcz darł się i warczał (w końcu wychowywał go pies ;)). Wrogie nastawienie to mało powiedziane. Drugiego dnia siedział daleko od nas i obserwował Missy. W pewnym momencie ta zupełnie bez strachu do niego podeszła i położyła się przed nim na grzbiecie. Chyba uznał po tym, że nie musi z nią rywalizować o dominację, bo wrogość zniknęła, pozostała raczej niechęć ;) Teraz już jest niemal dobrze między nimi - co chwila się obwąchują, chodzą za sobą, jedzą sobie nawzajem z miseczek i nie robią o to problemów, korzystają z jednej kuwety. Pewnie jednak poczekam jakiś czas, zanim zobaczę ich na przykład śpiących razem ;)
Zresztą zobaczcie, jaka jest między nimi różnica:
Wybaczcie jakość tych zdjęć, są robione telefonem.
Widać tu jednak, jak ogromny jest Tymon przy Missy. Ona jest już właściwie dorosła, raczej nie urośnie już za dużo, a Tymon i tak jest od niej ze 3 razy większy. Różnica jest też oczywiście w wieku (Tymon ma 9 lat, ona rok), więc i w zachowaniu, ale teraz widzę, że Tymon przy niej znowu zachowuje się jak młode kocię, w tej chwili na przykład gonią się i "pacają" lekko łapkami, tak zupełnie bez agresji :) Serducho rośnie, bo bałam się, że się nie dogadają...
OK, uciekam ich pilnować, bo ich zabawa zaczyna skutkować stratami materialnymi :P
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy śledzili nasze kocie perypetie i trzymali za nas kciuki! :*
Śliczna kicia, widać, że trafiła do dobrego domu :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :*
UsuńWow, Tymon jest ogromny :o
OdpowiedzUsuńBo ma geny żbika, poczytaj notkę o nim :)
UsuńGeny żbika? Wow! Też muszę poczytać o nim, zaciekawiłaś mnie :-).
UsuńA Missy jest urodzoną modelką po prostu, wymiziaj ją ode mnie ^^
http://kosmetyki-orlicy.blogspot.com/2012/04/orlicowa-trzodka-2-jego-wysokosc-tymon.html ;)
UsuńGratuluję powiększenia się zwierzęcej rodzinki :)
OdpowiedzUsuńMoja siostra wzięła na tymczas dwa szczurki, ale tak się obydwie w nich zakochałyśmy, że zostały na stałe, nawet nie zdążyłyśmy wstawiać ogłoszeń ;)
Hehe, takie niebezpieczeństwo tymczasu ;) Również gratuluję w takim razie :)
UsuńSłodziak z tego Malca :)
OdpowiedzUsuńW sumie to ona taka mała już nie jest, tylko przy Tymonie jakoś maleje :P
UsuńCudowna kotka - dobrze, że do Was trafiła, bo przynajmniej będzie miała koci raj u Was :)
OdpowiedzUsuńRaj może nie, ale na pewno będzie miała lepiej niż miałaby na ulicy ;)
UsuńSłodziak, a z tym skakaniem po lampach to chyba wszystkie tak mają :P Mojemu zostało do tej pory :)
OdpowiedzUsuńTymon już z tego nieco wyrósł, więc zapomniałam jak to jest, zwłaszcza z ciekawskim kociakiem w nowym miejscu :P
UsuńGratulacje! Śliczne kocię ;)
OdpowiedzUsuńStrasznie podobna do mojej Tośki! Też 3kolorka z ulicy - konkretnie z ogródków działkowych, więc raczej wieśniak niż blokers :PP Przygarnęłam od razu 3 kociaki w tym samym wieku - drugi to buras i początkowo 2razy szybciej rósł. Teraz mają 1,5 roku, dawno wykastrowane. Musiałam się spieszyć - jak były łapane to miały być 2 kotki, ale okazało się, że dziki buras to kocur i czynił zaloty po kilku miesiącach :P Kotkę łatwiej poznać - 3kolory z daleka informują, że to dziewczyna ;) Też były perypetie - miały być 2 3-kolorowe kotki, ale przestały się pokazywać. Zima się zbliżała (to był listopad) to póki mogłam jakieś 2 sztuki przygarnąć to łapało się najmniejsze i najwolniej uciekające. Z przykrością myślę o tym, że te, których nie wziełam mogły mieć smutny koniec, ale skupiam się na 2 uratowanych. Były małe (jesienny miot) i chore na koci katar. Dostawały przez miesiąc antybiotyk i doszły do siebie. Początkowo kocur miał latem jechać na wieś - do znajomych co mają stajnie, ale po kilku miesiącach było wiadomo, że Tofika nie oddamy :D Sajgon robią w domu, ale miłość, jaką nas darzą jest ogromna ;) Chociaż przyznam, że w kotce budzi się dziki kot latem - domaga się wychodzenia na dwór i jeśli jej to zapewnimy to na noc wraca, łasi się jak szalona a rano koczuje przy drzwiach. Tofik to domator - byle hałas na klatce i on warczy i ucieka w kąt :P Rozpisałam sie :P
OdpowiedzUsuńW każdym razie życzę Wam wszystkiego dobrego, koty polubią się, młoda kotka nie będzie próbowała dominować i mozliwe, że z czasem starszy stanie się jej bodyguardem ;)
A nie były z jednego miotu?
UsuńŚwietna historia, należą Ci się wielkie gratulacje za serducho dla nich, na pewno mają u Ciebie lepiej niż na "wolności". Tośka i Tofik - urocze imiona! Masz ich zdjęcia? :)
W ogóle słyszałam ostatnio o trzykolorowym kocurku :D
Nie mam pojęcia, kocięta biegały wolno, miałam wziąć 2 inne 3 kolorki lub czarnego kocurka, ale akurat przyplątały się takie 2 sztuki - łapała Pani, która najczęściej je karmiła. Niestety szybko zrozumiały że są łapane i ledwo udało się dorwać tę dwójkę ;) Początkowo kocurek był tak dziki, że dosłownie po ścianach chciał uciekać, kotka tylko leżała skulona i patrzyła wielkimi oczętami. Na początku kocurek miał robocze imię Szczurek - małe, szare, uciekające przy ziemi. Potem oswoił się i jak się przymila to tak śmiesznie przechyla głowę na bok i z Tofikiem z kabaretu mi się skojarzył :P
UsuńKocurek trzykolorowy? Niemożliwe, albo bardzo bardzo niezwykłe. Jak czytałam to 3kolorowe umaszczenie jest sprzężone z płcią żeńską ;)
Skoro może urodzić się człowiek z nadprogramowymi palcami to i trójkolorowy kocurek jest możliwy :D Ale wiadomo, że to jeden na 10000 przypadków ;)
Usuńale słodka ;) dobrze że masz swoją kicię i że zwierzaki się polubiły
OdpowiedzUsuńPolubiły to może za dużo powiedziane, bo już teraz Tymon ma dość tej małej dzikuski, bo ciągle go goni i do zabawy próbuje wciągnąć :P Ale na pewno nie jest źle :)
UsuńPrzepiękna Kicia! a zdjęcie kociej łapki= cudo (haha, moja słabość i uwielbienie do kotów wiąże się właśnie z tą częścią ich cudownego ciała ;))
OdpowiedzUsuńTeż kocham kocie łapki! I noski! :D
UsuńGratulacje!
OdpowiedzUsuńFantastycznie,że trafiła do Was i piękna jest!
Dziękujemy :)
UsuńŚliczna kicia i widać, że ma zadatki na modelkę ;) Cieszę się, że w końcu udało się Wam adoptować kociaka i wszystko tak ładnie się układa :)
OdpowiedzUsuńZadatki to mało powiedziane - wręcz pcha się w obiektyw, jak rozmawiam z kimś na Skype to też wie, gdzie jest kamerka i gdzie ma się wdzięczyć :P
UsuńŚliczna kicia!
OdpowiedzUsuńJaka urocza :)) ostatnie zdjęcie jakby mówiło:
OdpowiedzUsuń"ja mam swoją miskę, Ty masz swoją. Mam Cię w nosie!" :P
A później:
Usuń- O, zostawiłaś coś? Spoko, dokończę. (om nom nom nom) Jak to - zostawiłaś sobie na później?
:P
O jeny jeny jest prześliczna! Wygląda naprawdę uroczo :D fajnie wyglądają takie rudawe i buro-pręgowane łatki, piękna mozaika, ah te kotki :D a różnica w wielkości robi wrażenie!! hehe jestem ciekawa jak to będzie wyglądać u mnie za rok-dwa: mój Ukochany ma wielkiego kocura, a ja mam dwa drobniutkie, nieduże kocurki - będzie wesoło :D
OdpowiedzUsuńtak jak już pewnie pisałam - dwa koty lepsze niż jeden, cieszę się, że nowy domownik się znalazł :D
Oho, trzy kocurki w domu - będą dymy :P
Usuńśliczna kicia - dobrze, że do Ciebie trafiła :))
OdpowiedzUsuńDzięki :)
Usuńsłodka jest ! gratuluje ,że w końcu się udało :)na pewno trafiła w dobre ręce :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :*
UsuńI jeszcze jak cudownie pozuje, moja paskuda tak nigdy nie chciała :D tylko pac, pac w aparat. Przeczytałam wszystko z wielką przyjemnością, uwielbiam takie kocie historie :3
OdpowiedzUsuńNa większości tych zdjęć z zielonym tłem też mi łapkami w aparat pacała :P
Usuńale się miło robi, gdy się patrzy na takie obrazki :)
OdpowiedzUsuńona taka drobniusia przy kocurze :D
cieszę się, że się Wam udało w końcu :)
Miło to się robi, jak się je widzi razem :)
UsuńDziękujemy :)
Cudowne kociaki :D, nie wiem jak to jest z psami ale one zawsze szybciej akceptuja nowego osobnika w domu niz koty :D przynajmniej u mnie :D
OdpowiedzUsuńNas ostrzegano, że prawdopodobnie tak będzie ;) Psy ogólnie bardziej towarzyskie są, może dlatego :)
UsuńW końcu udało Wam się przygarnąć Kociaka ;] Śliczna jest :) Cieszę się razem z Tobą :))
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMissy jest identyczna jak moja Tikola! Dosłownie, taka sama! :D Oba twoje kocury skradły mi serce :)
OdpowiedzUsuńfajnie, że już ją macie i nikt jej nie zabierze ;) Śliczna.
OdpowiedzUsuńA niechby ktoś spróbował!
UsuńW końcu się udało - gratuluję :) Śliczna koteczka z bardzo słodkim pyszczkiem :))
OdpowiedzUsuńDziękujemy :)
UsuńWłaśnie miała do mnie trafić trikolorka, ale nie wyszło ;/ Takie koty są najpiękniejsze ! Kurczę, ale ślicznotka Ci się trafiła :) Dobrze, że znalazła cudowny dom ! :) Wygłaszcz ją ode mnie !
OdpowiedzUsuńWygłaszczę! :)
UsuńMnie się najbardziej podobają... chyba wszystkie, poza krówkami :P
Ja mam całą białą kotkę :) Jak dla mnie kot musi mieć różowy nos, reszta nie ma znaczenia :D
UsuńHahaha, jak szukałyśmy kota dla siebie z siostrą to wysyłałyśmy maile do ludzi od ofert z pytaniami. I siostra do zwykłych pytań typu "Czy toleruje inne koty?" dokładała pytanie "Czy ma różowe łapki?" :P
Usuńpiękna kotka! to świetnie, że się tak szybko zaakceptowali. ja mam od 4 miesięcy trzeciego kota i przez jedną kotkę został zaakceptowany ,a przez drugą nie.... nie wiem czy kiedykolwiek będzie spokój,ale nie oddam zadnej! Super kotka! Trikolorki to zawsze koty z charakterem:D
OdpowiedzUsuńKiedyś w końcu przynajmniej do siebie przywykną, trzymam kciuki ;)
UsuńCudny kociak! Na pewno będzie miała u Ciebie dobrze ;)
OdpowiedzUsuńA nie mówiłam :)? Urocza jest. Fajnie, że inne koty ją zaakceptowały.
OdpowiedzUsuńJeden inny kot ;)
UsuńSłodzinka :) A jaka ona jest drobniutka przy Tymonie ;) Fajnie, że zwierzaki się dogadują, ja bym chciała jeszcze jednego psa, ale do kompletu z moją suńką to chyba roznieśli mieszkanie :P
OdpowiedzUsuńEee tam, nie doceniasz mieszkań :P U nas na 80m2 jest 7 osób, 2 koty, pies, 2 świnki morskie i chomik :x
UsuńNaprawdę jest piękna. A jej uszko przeurocze!
OdpowiedzUsuńMówisz o tej "szczerbie"? To niestety oznakowanie Fundacji - nacinają tak uszka kotom, które już wysterylizowali / wykastrowali, zanim wypuszczą je na wolność, żeby później nie wyłapywać tych samych. Tylko kurde paprze jej się ta ranka troszkę :(
UsuńŁadna ;) Na tym zdjęciu z wyciągnięta łapką wygląda słodko ;D
OdpowiedzUsuńTo jedno z moich ulubionych! :)
UsuńWoah, Tymek przy niej wygląda jak ryś. Znaczy, jak zbik. Poza tym z Missy tez nie taka kruszyna :)
OdpowiedzUsuńNo, nie docenialiśmy jego wielkości, póki ona do nas nie trafiła :P
UsuńJestem straszną kociarą.. Moją Marlę przywiozłam z Norwegii, nie miałabym serca gdybym ją tam zostawiła.. Najchętniej przygarnęłabym wszystkie mruczki. A szczerze mówiąc, nie mam na nic takiej wrażliwości jak na zwierzęta.. Te łapeczki to tylko wycałować! ;) Pozdrawiam! M.
OdpowiedzUsuńŁapeczki wycałowane :D
UsuńPrześliczna kotka :) Na pewno z czasem się zakolegują z Tymonem :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, wszystko jest na dobrej drodze :)
Usuńsłodki kociaczek :)
OdpowiedzUsuńMissy pozdrawia ;)
UsuńCudne kocurki:)
OdpowiedzUsuńKocurek jest jeden ;)
UsuńJejku, jakie cudowne kociaki :D!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością ogląda się takie zdjęcia :)
Pewnie jeszcze nieraz się tu pojawią :)
UsuńDawno mnie tu u Ciebie nie było a tu taka super sprawa!
OdpowiedzUsuńGratulacje kochana, Missy jest cudna :D A Tymon to przy niej byk jakich mało :D
Pozostaje śledzić na bieżąco :P
UsuńSuper, że się w końcu udało :) Bardzo mnie to cieszy :) A różnica jest spora. Może z czasem będzie coraz lepiej. Najważniejsze, że obyło się bez "wojny" :)
OdpowiedzUsuńTeż odetchnęłam z ulgą, muszę to przyznać :)
Usuńciesze się, że tak się to wszystko skończyło! :)
OdpowiedzUsuńDopiero się zaczyna! :D
Usuńsama od prawie 3 tygodni mam w domu drugą kicię. moja Kula pełna zazdrość i foch jakiego nigdy nie widziałam, a po prawie tygodniu już się razem ganiały. miłości jeszcze nie ma, ale myśle, że to tylko kwestia czasu - podobnie jak u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńO tak, u Tymona foch też był straszny, ale już powoli mija na szczęście :)
Usuńomg jaka słodzinka :)
OdpowiedzUsuńMissy dziękuje ;)
UsuńCudnie, że kotka w końcu do Was trafiła, na pewno będzie miała rajskie życie! Jest przeurocza i w ogóle nie wygląda na 'kota z ulicy', jest taka zadbana :)
OdpowiedzUsuńA Tymon jest wielki, choć w sumie, mój Pan Kot jest podobny wielkością do niego ;)
Ani nie wygląda, ani się nie zachowuje, więc albo miała naprawdę dużo szczęścia na ulicy, albo miała pecha i ktoś ją na tą ulicę wywalił...
UsuńTeraz śpi mi na kolanach i mruczy :)
Prawie się popłakałam!!! *.* CUDAK ŚLICZNY MALUTKI <3<3<3 Nie wiem jak można nie kochać kotów!!!! <3 Boska! Niech się dogadają i kochają <3 O.
OdpowiedzUsuńKoty trzeba kochać, nie ma innej możliwości ;)
UsuńPrzecudownie słodka :) Rozpłynęłam się :)
OdpowiedzUsuńMusiałabyś zobaczyć ją teraz, jak leży mi na nodze ;)
UsuńJest cudowna... Ten różowiutki nosek i różowiutkie łapki.....
OdpowiedzUsuńOj tak, nie sądziłam, że różowe podusie mnie tak będą rozczulać :D
UsuńTymon jest mhroooczny i ma czarne i łapki i podniebienie, a tu wszędzie róż <3
słodziaki :)
OdpowiedzUsuńNo ba ;)
UsuńCóż za wspaniałe koty! Missy jest taka urocza! Wyglądają jak brat i siostra! :D
OdpowiedzUsuńOj, on by mógł być jej praprapradziadkiem :D
UsuńHahahahha też racja :D
UsuńPiękna jest! Dopiero teraz widać ogrom Tymona. :D
OdpowiedzUsuńTo sobie jeszcze wyobraź, jak przy niej wyglądał, jak na początku się wściekły napuszył :D
UsuńU mnie od dwóch miesięcy mieszka kot (jakieś pół roku ma). Bałam się, że mój czternastoletni pies go nie zaakceptuje, że to będzie dla niego za dużo, ale gonią się razem, zaczepiają. Pies o dziwo pozwala skakać na siebie, wyjadać jedzenie (czym się odwdzięcza:) ). Kotek został znaleziony przez dziadka koleżanki w styczniu w śniegu, chudziutki, odmrożone uszka. Od paru miesięcy myślałam o kocie, ale mama nie chciała o tym słyszeć. Po tygodniu od pierwszego wspomnienia o 'małym kotku do wydania' mama wspomniała o kupnie nowej rybki (uważałam to za zbędne) stanowczo powiedziałam, że w takim razie napiszę do znajomej czy kot jeszcze jest do wzięcia. Nie wiedziałam jak wygląda, jakiej jest wielkości, ale mógłby to być kot o którym wszyscy mówiliby, że jest najbrzydszy na świecie (dla mnie nie ma brzydkich zwierząt). Dwa dni później pojechałam po niego. Ciemna, ruda sierść, gdy wzięłam go na ręce ledwo czułam, że coś trzymam, uszka ze strupkami i resztkami włosków. Zastanawiałam się czy rodzice go zaakceptują. Nie ze względu na wygląd, ale byli bardziej na 'nie'co do nowego zwierzaka. Na widok kota pies wariował, szukał go, ja bałam się, że go ugryzie,chowałam się z Rudym w pokoju, mama i tata ( co mnie zdziwiło) na przemian przychodzili go pogłaskać i mówić do niego: "co, wyrzucili Cię? Takiego kotka, biedak". Obecnie nie wyobrażamy sobie bez niego życia. Jak to było bez niego? Stał się ważnym elementem w domu. Mamy tendencję do traktowania zwierząt jak małe dzieci: mówienie, rozczulanie się nad nim ;) Nie ma szans na to by mama pozwoliła włączyć odkurzacz, gdy kot śpi. A niech ktoś spróbuję się ruszyć, gdy sierściak śpi na jego brzuchu, a nawet koło nóg (na kanapie oczywiście, po podłodze tylko chodzi). Podoba mi się to, że fundacja sterylizuje kotki. Miło patrzeć na dogadujące się stworki :) Pozdrawiam i gratulacje nowego domownika :)
OdpowiedzUsuńAż miło się to czyta :)
UsuńJak ma się teraz maluch?
U nas też zwierzaki - zwłaszcza Missy, Tymon i nasz spaniel Lady, bo mamy też gryzonie - są traktowane jak dzieci, chociaż czasami trzeba dziecko ukarać i np. wyprosić z pokoju ;)
Urósł, nabrał ciałka i co mnie bardzo cieszy uszy doszły do siebie, strupy zniknęły i urosła sierść :) Przed chwilą przestał zaczepiać psa i leży na oparciu fotela. Uwielbiam patrzeć w jego oczy. Koty są niezwykłe :)
UsuńA, i uwielbiam ten "motorek" :)
UsuńOczy, motorek, łapki, nosek... :3
UsuńWymiziaj go porządnie od cioci Orlicy :D
Ok, będzie bardzo zadowolony! :)
UsuńGratuluję nowego domownika. Nic dziwnego, że wygląda na trzy razy mniejszą od Tymona, skoro ten waży 12 kg :O.
OdpowiedzUsuńJuż nieco "zmizerniał" na stare lata, teraz ma ok. 9kg :P
UsuńJejciu ale ona słodka i kochana :) Cieszę się, że w końcu masz upragnioną koteczkę :)
OdpowiedzUsuńSama się nacieszyć nie mogę ;)
UsuńDomyślam się kochana :)
UsuńWiedziałam, że w końcu znajdziesz TEGO kota :)
OdpowiedzUsuńTeż mam dwie znajdy, których nikt nie chciał (nikt nie może w to uwierzyć, bo są takie cudowne) i zawsze fascynowało mnie, że te stworzenia zazwyczaj przecież skrzywdzone przez człowieka tak szybko obdarowują nas kredytem zaufania, tak jakby wiedziały od samego początku że od teraz mają Dom i Człowieka :).
Ja chciałabym jeszcze kiedyś powiększyć moją kociarnię (zdecydowanie tym leniuchom przydałby się jakiś kociak do rozruszania kości...), ale na razie ze względów finansowych nie mogę sobie na to pozwolić, większość funduszy idzie na leczenie moich obecnych pcheł. Ale zawsze czuję cudowne uczucie, gdy czytam u innych o kolejnych odmienionych kocich losach. A i coś mi się wydaje, że akurat wśród blogerek kosmetycznych jest wyjątkowo duża reprezentacja kocich mam ;)
Też zauważyłam, że miłość do kosmetyków często idzie w parze z miłością do kotów, tym bardziej mam frajdę, jak mogę tu pisać o moich mruczkach :D
UsuńKoty to świetne grzejniki, w nocy nie trzeba ogrzewania uruchamiać, jak wlezie na łóżko ;]
OdpowiedzUsuń