Zaczęła się wreszcie zima z prawdziwego zdarzenia... Jedni się cieszą, inni nie (jak np. ja ;)), marzną jednak wszyscy. Pierwsze, co robię, gdy wracam z dworu, nieważne, czy byłam tylko wyrzucić śmieci czy na dłuższym spacerze, to zaparzenie wody na herbatę. W takie dni, kiedy na dworze jest zimno i szaro, herbatę mogłabym pić hektolitrami - nie piję tylko dlatego, że czasem się nie chce ruszyć zadu po nowy kubek czy dzbanek ;)
W ramach serii herbacianej postanowiłam Wam więc napisać parę słów o herbatach, które najlepiej się sprawdzają właśnie jako takie zimowe rozgrzewacze :)
Saga, czarna z witaminą C (kwiat lipy, miód, cytryna, aronia)
Ta to moja faworytka, odkąd się pojawiła kupuję regularnie, bo schodzi u mnie szybko jak żadna inna. Jest tania - ok. 3,50zł za 25 torebek (można też znaleźć czasem większe opakowanie, 50 torebek) - i bardzo łatwo dostępna - jest chyba wszędzie ;) Opakowanie jest zamykane na klejący pasek, a torebki są zwyczajne, okrągłe z wystającym elementem ułatwiającym wyławianie. Smakuje tak... zimowo, nie jestem w stanie tego lepiej opisać, mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi :D Ewidentnie czuć w niej te rozgrzewające nuty, jak miód i cytryna, które sprawiają, że od razu robi się ciepło w brzuszku ;) Zdecydowanie polecam, nie znam osoby, której by nie smakowała :)
BioActive, zielona z grzańcem (pomarańcza, cynamon, goździk, miód)
Ta herbata wprowadzona została całkiem niedawno, można ją znaleźć raczej w większych sklepach, kosztuje ok. 3,50zł za 20 torebek. Opakowanie zamykane jest na tzw. "strunę", dzięki czemu aromat nie ucieka i herbata dłużej pozostaje świeża ;) Torebeczki są okrągłe z dwoma wystającymi elementami. Tutaj podobnie jak poprzedniej herbacie czuć porządne rozgrzanie po wypiciu - specyficzny smak zielonej herbaty miesza się z grzańcową goryczką, da się też wyczuć te przyprawy - goździka, pomarańcz, miód, cynamon... Jeśli ktoś lubi herbaty grzańcowe, na pewno zasmakuje mu i ta.
FireTea, Herbatka o smaku grzanego wina z owocami
Właściwie tutaj chodzi mi o wszelkie rodzaje grzańca - akurat ja na stanie miałam tylko ten teraz. Ten na zdjęciu można dostać w Biedronce, kosztuje ok. 3zł za 20 torebek. Torebeczki są na sznureczkach i z etykietkami. Inne herbaty grzańcowe dostępne są w niemal każdym sklepie, w różnych cenach i z różnymi dodatkami, ale zazwyczaj smakują bardzo podobnie - typowy cierpki smak grzańca jest dość specyficzny i wiem, że nie wszyscy go lubią. Ja np. na grzańca mam ochotę mniej więcej raz do roku, a wtedy potrafię wypić pół opakowania jednego dnia ;)
Lord Nelson, rooibos z wanilią
Marka Lord Nelson dostępna jest w Lidlu i miałam już chyba wszystkie warianty ;) Najbardziej kocham jednak rooibos z karmelem (który aktualnie mi się skończył) i rooibos z wanilią - cudownie smakują z dodatkiem cukru, są wtedy przepyszne i tak rozgrzewające, że aż brakuje kominka, przed którym można by usiąść w bujanym fotelu ^^ Kosztują ok. 4zł za 25 torebek, z których każda pakowana jest w osobną papierową kopertkę, zawierającą torebeczkę na sznurku z etykietką. Polecam zwłaszcza wersję karmelową, jestem od niej uzależniona - po ciężkim dniu lubię ją sobie pić w gorącej kąpieli, niesamowity i smakowity relaks ;)
Tetley, jabłko i cynamon
Przyznam szczerze, że za tą herbatą nie przepadam jakoś szczególnie (bo nie jestem fanką cynamonu), ale rodzinka uwielbia mi ją podkradać właśnie zimą, bo przecież właśnie z tą porą roku kojarzy się smak jabłek z cynamonem. Opakowanie kosztuje ok. 5zł za 20 torebek - również takich na sznureczkach i z etykietkami ;) Słyszałam, że ostatnio coraz trudniej ją dostać, choć sama się za nią nie bardzo rozglądam :P Tak czy siak, jeśli ktoś lubi połączenie jabłek i cynamonu, warto się za nią rozejrzeć.
Tetley Intense Green - pomarańcza i guarana
Ta herbata jest dla mnie ewenementem, bo jednocześnie super rozgrzewa i... orzeźwia :) Ja jednak preferuję pić ją zimą, latem wydaje się taka zbyt ciężka, wtedy wolę zwykłe zielone herbaty ;) Tutaj pomarańcza zdecydowanie odpowiada za rozgrzanie, a guarana za orzeźwienie i dodanie energii. Opakowanie kosztuje ok. 5zł za 20 torebek na sznureczkach z etykietkami. Zazwyczaj tam, gdzie są herbaty Tetley (choć widuję je coraz rzadziej...) jest również i ta. Jeśli kiedyś się na nią natkniecie - kupujcie bez wahania ;)
A co Wy pijecie po powrocie z dworu? Jakie herbaty Was rozgrzewają?
Chętnie poczytam o Waszych propozycjach i sposobach na wrócenie do życia po mrozie ;)
Muszę sprobowac tej Sagi, mimo że nie lubię herbat z Sagi (mialam jakaś owocową i chyba zwykłą czarną) to twój opis mnie skusił :)
OdpowiedzUsuńAle smakowitości. Uwielbiam smakowe herbaty.
OdpowiedzUsuńChociaż sagi nie lubię bo mi wszystkie smakują hibiskusem za którym nie przepadam - ale tej którą polecasz nie próbowałam :)
TylkoKasia, w tej ani trochę nie czuć hibiskusa, też go nie lubię ;) Zresztą nawet nie ma go w składzie :)
OdpowiedzUsuńMmm, tak je pysznie opisałaś!
OdpowiedzUsuńPrzy następnych zakupach wrzucę którąś z nich do koszyka :)
uwielbiam tę Sagę, w pracy wszyscy mówią, ze pachnie jak "prawdziwa" herbata z cytryną:) tak też smakuje:) Choc zimowe herbaty zawsze robie sama, mam zbyt dużo kory cynamonu w szafce:P
OdpowiedzUsuńMoja ulubiona to tak zwana "firmowa" koleżanki Oli. Herbata zielona z dodatkiem syropu grejfrutowego i odrobiny cukru (można dorzycić małe kawałeczki pomarańczy i imbiru). Pycha! :)
OdpowiedzUsuńśliczny kubeczek :)
OdpowiedzUsuńJestem całkowitą maniaczką herbat, mam zawsze minimum 5 rodzajów w domu, ale tej Sagi, którą pokazujesz jako pierwszą, jeszcze nie próbowałam i chyba czas to zmienić ;)
OdpowiedzUsuńKolorowy Pieprz, dokładnie, pachnie tak naturalnie! :)
OdpowiedzUsuńNinnette, dziękuję, mój ulubiony :D
Ev, że tak powiem - "pfff, 5?" xD A do Sagi jak najbardziej zachęcam :)
Ta saga z wit. C... dziwnie dla mnie brzmi, z tego co wiem, wit C ginie w wysokiej temperaturze, dlatego np. nie dodaje się jej do gorącej herbaty. A tutaj już jest w herbacie. Pewnie to taki chwyt reklamowy :) Ale ta waliniowa rooibos musi być cudowna, z chęcią wypiłabym kubek takiej herbaty :)
OdpowiedzUsuńHerbata... Pycha... Na rozgrzanie preferuję zwykłą czarną z sokiem imbirowym albo malinową. Ostatnio mama kupiła mi mieszanki ziół do picia o zabawnych nazwach "mistrzowska" i "ziemiańska", mają inny ciekawy smak niż te, które dotychczas piłam.
OdpowiedzUsuńLissa, no pewnie chwyt, ale kto pije herbatę dla witamin? :D
OdpowiedzUsuńMuszę wypróbować te herbatki, bo ostatnio szukam takich zimowych rozgrzewaczy :)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam herbatę z plasterkami imbiru - rozgrzewa i smakuje idealnie! A poza tym imbir jest bardzo dobry na przeziębienie. Wtedy dolewam też do naparu łyżeczkę miodu i dorzucam plasterek cytryny:)
OdpowiedzUsuńa gdzie zbojecki grzaniec z lloydsa ;D
OdpowiedzUsuńa ta saga jest obiektem ogolnej niecheci u mnie w pracy, musze w koncu jej sprobowac ;D
Zimno, zimno, zimno, zimno, nie lubię herbaty :D
OdpowiedzUsuńJa grzeję się kocem i kakao, jakoś herbata do mnie nie przemawia.
Sagi niestety nie lubię ale bardzo smakują mi herbaty z Bioactiv :)
OdpowiedzUsuńoj mnie to najlepiej rozgrzewa grzaniec galicyjski ;p a z herbatek to malinowa :)
OdpowiedzUsuńSabb, skończył się jak ostatnio miałam napad na grzańca :P
OdpowiedzUsuńRuda, ja poza herbatą mam czekoladowe cappuccino ;)
Beauty Wizaz, a próbowałaś tą z wit. C? Pozostałe też średnio do mnie przemawiają, ale tę uwielbiam ;)
sauria80, o grzańcu galicyjskim nawet nie słyszałam :>
Ja kocham herbatę Teekanne =) a grzańca z imbirem z Biedronki uwielbiam. Jeszcze zima nie nadeszła, a ja już wychlałam 4 opakowania XD
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie herbatki, właściwie, to pójdę sobie zaparzyć :) Mam takiego grzańca z imbirem, nie pamiętam jaka to herbatka, ale kupiłam ją ostatnio w Biedronce.
OdpowiedzUsuńRozgrzewającego wieczoru, A.
Lissa: witamina C rzeczywiście rozpada się pod wpływem wysokiej temperatury, ale z tego co mi wiadomo to bliżej 150 stopni (ciężko osiągnąć w herbacie;) ). Rzeczywiście do gorącej herbaty nie dodaje się cytryny, ponieważ 1.kwas cytrynowy tworzy kompleksy z aluminium(zawartym np. w łyżeczce, chyba że używamy srebrnej), które to nie jest nam potrzebne, 2.tenże kwas zwiększa siłę jonową roztworu i przez to substancje aktywne herbaty gorzej się w niej rozpuszczają (czyli tj. byśmy parzyli herbatę np. na szczycie Rys :)). W sumie nie powinno się jej też słodzić, ale kto by się tym, aż tak przejmował :) Przepraszam za wykład, zboczenie zawodowe. Proszę nie obraź się za to :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię tą herbatkę z Sagi. Zachęciłaś mnie do kupienia karmelowej Lord Nelson :).
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam herbaty, ale głównie zielone w różnych wariantach smakowych :)
OdpowiedzUsuńKarmelowa herbata??? fuuuuuj ;P kupiłam kiedyś taką w rossmannie, a moja Babcia tą z Lidla... ohyda, paskudztwo ;P nikt u nas w rodzinie nie był w stanie tego wypić ;)
Ale każdemu smakuje co innego i fajnie, że Ty ją lubisz :)
Uwielbiam herbatę :) Ale ostatnio jakoś mam mało czasu, żeby w spokoju się jej napić ;)
OdpowiedzUsuńja odkąd piję herbaty tzw. "sypane" torebkowe już mi nie smakują. Polecam z takich sklepowych BioActive - zielona herbata z pigwą bądź z pomarańczą. Ja mam ostatnio kupioną na allegro u pana z herbatami "Ósmy cud świata" (mieszanka herbat zielonych, żółtej i białej z kawałkami jabłek, brzoskwiń i granatu). Polecam :)
OdpowiedzUsuńkhnjkkjjnb
OdpowiedzUsuńmam na sprzedaz herbate z grzanego wina za 2,00 pln 605654769
OdpowiedzUsuń