Właściwie to ta recenzja czekała wypunktowana gdzieś w moich notatkach od dawna i jakoś o niej zapomniałam - teraz czas najwyższy wreszcie ubrać ją w ładne słowa i opublikować :) To jeden z nielicznych kosmetyków Oriflame w mojej kolekcji - jak dotąd większość z nich okazała się dobra, ale nie super-ekstra-rewelacyjna. Ten nie będzie pod tym względem wyjątkiem, choć jednak nieco się zawiodłam...
Opis producenta:
Relaksujący krem o kojącym zapachu lawendowego olejku, z
przeciwutleniającym ekstraktem z figi. Zapewnia trwałe nawilżenie dzięki
bogatej formule, która odżywia skórę.
Gdzie i za ile: u konsultantki Oriflame, 19zł / 200ml (aktualnie w promocji za 13zł)
Skład:
Moja opinia:
Na wstępie powiem, że mnie ten krem służył wyłącznie do ciała - bo do rąk w ogóle mało czego używam ;)
Opakowanie kremu to nieprzezroczysty plastikowy słoik - biały z oliwkową zakrętką. Jest solidny i naprawdę ładnie prezentuje się na półce - bardzo podoba mi się szata graficzna tej serii. Sam krem określiłabym raczej mianem masła - jest bardzo gęsty i zbity, co dla mnie jest plusem, lubię masełka do ciała ;) Jest do tego jasnofioletowy i pięknie pachnie - czuć w nim właśnie lawendę i figę, zapach jest cudnie naturalny i konkretny. Cóż, ja już jestem kupiona, przez sam zapach i wygląd ;)
Jeśli chodzi o działanie, nie jest tu już tak kolorowo. Nie mam wymagającej skóry - poza stopami i czasem dłońmi nie jest ona przesuszona, więc prawdę powiedziawszy, balsamów do ciała używam głównie dla przyjemności. Lubię uczucie nawilżenia po zastosowaniu jakiegoś smarowidła, ale nienawidzę czuć na skórze tłustego filmu. Ten krem rozprowadza się na skórze łatwo, mimo gęstej konsystencji, jest dość wydajny. Jednak nie zauważyłam, żeby jakkolwiek nawilżał - szybko się wchłania, pozostawiając ładny zapach, ale poza zapachem zostawia też lekki film - nie widzimy go i nie czujemy za bardzo, ale nie radzę się ubierać czy rozbierać krótko po posmarowaniu - na ciuchach mogą zostać białe smugi, coś jak od talku. Byłabym w stanie to wybaczyć, gdyby porządniej nawilżał, ale niestety tego nie robi.
Opakowanie kremu to nieprzezroczysty plastikowy słoik - biały z oliwkową zakrętką. Jest solidny i naprawdę ładnie prezentuje się na półce - bardzo podoba mi się szata graficzna tej serii. Sam krem określiłabym raczej mianem masła - jest bardzo gęsty i zbity, co dla mnie jest plusem, lubię masełka do ciała ;) Jest do tego jasnofioletowy i pięknie pachnie - czuć w nim właśnie lawendę i figę, zapach jest cudnie naturalny i konkretny. Cóż, ja już jestem kupiona, przez sam zapach i wygląd ;)
Jeśli chodzi o działanie, nie jest tu już tak kolorowo. Nie mam wymagającej skóry - poza stopami i czasem dłońmi nie jest ona przesuszona, więc prawdę powiedziawszy, balsamów do ciała używam głównie dla przyjemności. Lubię uczucie nawilżenia po zastosowaniu jakiegoś smarowidła, ale nienawidzę czuć na skórze tłustego filmu. Ten krem rozprowadza się na skórze łatwo, mimo gęstej konsystencji, jest dość wydajny. Jednak nie zauważyłam, żeby jakkolwiek nawilżał - szybko się wchłania, pozostawiając ładny zapach, ale poza zapachem zostawia też lekki film - nie widzimy go i nie czujemy za bardzo, ale nie radzę się ubierać czy rozbierać krótko po posmarowaniu - na ciuchach mogą zostać białe smugi, coś jak od talku. Byłabym w stanie to wybaczyć, gdyby porządniej nawilżał, ale niestety tego nie robi.
Ostatecznie okazuje się, że stosowałam ten krem właściwie tylko dla przyjemności - bo ona zdecydowanie była, dzięki zapachowi i poczuciu, że robimy coś dla siebie ;) Są jednak lepsze smarowidła do ciała... To pewnie zużyję do końca - zostało mi pół opakowania - ale więcej się raczej nie skuszę.
Stosowałyście może ten krem? Jakie są Wasze wrażenia?
Jakie kosmetyki Oriflame możecie polecić, a jakie odradzacie?
według mnie w firmach tego typu płacimy zazwyczaj za opakowanie i zapach, czy też smak, ale nie zawsze tak jest :) Ja osobiście z firmy Oriflame używałam: kremu matującego i kremu korekcyjno- pielęgnacyjnego z serii Pure Skin Hide & Treat, balsam do ust Very Me Incredibalm i korektor Very Me Cover Up. Jedyne z czego jestem zadowolona to balsam i po części też krem korekcyjno-pielęgnacyjny i to właśnie te dwa produkty mogę polecić :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie tym kremem :)
Usuńjest świetny :)
UsuńNo to będę musiała się mu przyjrzeć ;)
UsuńMoim zdaniem Oriflame ma najlepszy na świecie krem do stóp. Przebija Vichy i inne górnopółkowce, którymi próbowałam ratować swoje pozimowe pięty :) Dla tego kremu zostałam konsultantką, nic innego u nich nie zamawiam :P
OdpowiedzUsuńA jaki to dokładnie krem? Moje stopy potrzebują ratunku bardziej latem - teraz mam na nich stwardniałą łuszczącą się skorupę :(
Usuńlawenda - w porządku, ale do tego figa... bleeeee. kazde osobno-magia.
OdpowiedzUsuńTeż tak myślałam, ale ślicznie pachną razem :)
UsuńW ogóle miałam chyba 2 produkty z Oriflame (jeden z nich to balsam do ust w jajku karmelowy) i była nawet zadowolona ale niestety teraz nie mam do nich dostępu, raczej nie lubię kupować czegoś dla samego zapachu, choć musi naprawdę ładnie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńMi się zdarza, ale taki kosmetyk nie może mieć żadnych szkodliwych cech ;)
UsuńSuper . Chętnie bym sobie taki kupiła, niestety nie mam dostępu do tych kosmetyków ;/
OdpowiedzUsuńNa Allegro chodzą tanio.
UsuńJa już Ci kiedyś pisałam, że raczej nie używam balsamów więc nie wypowiem się na jego temat. Zamówiłam mamie nowy z tej serii - arbuzowy zobaczymy jak się sprawdzi. Poza tym jeśli chodzi o inne kosmetyki to jestem jak wiesz konsultantką i to co mogę odradzić to na bank szampony Nature Secrets borówka i słonecznik - na moich włosach jakoś zmieniał się jego zapach i po prostu śmierdział a w dodatku miałam łupież. Poza tym paski do depilacji - kompletny badziew ;p Ostatnio pokochałam perfumy Lovely Garden - cudowny słodkawo-orzeźwiający zapach na lato. No i żele pod prysznic z tej serii co recenzowany przez Ciebie krem są boskie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że tu dziewczyny piszę, że nie mają dostępu do Oriflame - wydaje mi się, że w każdym nawet malutkim mieście jest konsultantka :) w razie czego mogę pomóc :)
Dobrze, że piszesz o tym szamponie, bo borówką pewnie by mnie skusił :D
Usuńzapach w katalogu oraz z butelki jest naprawdę piękny. Nie wiem czy wszedł w jakąś reakcję z moimi włosami czy jak - mojej mamie odpowiada, oddałam jej ;)
UsuńNo to teraz mam mieszane uczucia :P Może zaryzykuję kiedyś ;)
Usuńno jeszcze jest chyba ze 4 inne z tej serii nawet ;p
UsuńŻe tak powiem - "no ale borówka..." :D
Usuńa rozmaryn/porzeczka? a kokos/pszenica? a grejpfrut/łopian? a pokrzywa/cytryna? :DDDD
UsuńPierwszy i ostatni też brzmią apetycznie :D
Usuńno pewnie :)
Usuńja miałam rok temu pomadkę pielęgnacyjną w świetnym opakowaniu (różowe wysuwane) coś za ok. 15 zł ale też nie rzuciła na kolana (to był mój jedyny produkt z Oriflame)
OdpowiedzUsuńNie kojarzę tej pomadki :)
Usuńja zamówiłam z Oriflame srebrną kredkę do oczu bo tej avonowskiej mojej ukochanej srebrnej kredeczki nie miałam jak zamówić:)
OdpowiedzUsuńJak przyszła byłam baaardzo zadowolona bo ładnie się mieniła i kolorek był fajny.
Gorzej było z aplikacją...Zaczęłam więc maziać nią powiekę tak jak to robiłam z ta z Avonu.
Wyszła masakra kompletna,kredka twarda jak kamień,po 15 pomalowaniu kredki nadal nie widać na powiece,oko boli bo dociskać musiałam,porażka.
Wkurzona znalazłam konsultatntke Avonu,zamówiłam moja kredkę a tamta do tej pory leży.
Srebrną kredkę to ja kiedyś kupiłam taką no-name za 2zł i służy mi do teraz :D
Usuńja kiedyś kupowałam ta dwustronna z Avonu ale ostatnio widziałam ze zrobili sama taka srebrna wiec kupiłam i używam:) bardzo wydajna jest:)
OdpowiedzUsuńAle mówisz o takich czarnych czy z serii Color Trend?
Usuńmiałam ten krem tylko o innym zapachu i też mnie jakoś nie powalił swoimi właściwościami
OdpowiedzUsuńO kokosowym czytałam średnie opinie, to może ten?
UsuńZapach może być bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńTo akurat prawda, jest bardzo oryginalny :)
UsuńJakoś nie mam przekonania do Oriflame'owskich kosmetyków, nie wiem czemu no ale nie ;)
OdpowiedzUsuńSporo jest ludzi z góry uprzedzonych do firm, które sprzedają kosmetyki za pośrednictwem konsultantek ;)
UsuńTrochę średnie opakowanie jak na mazidło do rąk ;) No chyba, że typowo do ciała :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie właśnie, do torebki nie wrzucisz ^^
UsuńJestem ciekawa zapachu :)
OdpowiedzUsuńNie jestem w stanie opisać Ci go dokładniej niż właśnie "lawenda i figa" ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńChyba żartujesz...
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńświetny zapach i konsystencja :) odżywia skórę :)
OdpowiedzUsuńA mi się bardzo podobał ten krem, używałam z przyjemnością :)) Konsystencja mnie zaskoczyła, ale fajnie wtapiał się w skórę.
OdpowiedzUsuńTeraz dla odmiany zamówiłam wersję z arbuzem ;)
Z Oriflame bardzo lubię kremy do rąk - szczególnie te z olejkiem ze słodkich migdałów.
Pozdrawiam! :)