Jakiś czas temu pisałam Wam o amerykańskim sklepie, który zachwycił mnie swoimi naturalnymi produktami - Made From Earth. Prezentowałam już ich balsam do ust, dziś pora na genialny peeling do twarzy z herbatą rooibos, którą uwielbiam - pierwszy raz widzę ją w kosmetykach :) Ten peeling był chyba największym "chciejstwem" z tej strony, więc z wielką radością zabrałam się do testów i nie zawiodłam się.
Opis producenta (znowu nie tłumaczę, żeby nic nie przekręcić):
This moisturizing face scrub is designed to
release toxins and improve skin cell circulation. When combining
Rooibos tea with aloe vera, our scrub creates a powerful mix of
antioxidants designed to penetrate your skin and detoxify. It contains
bioflavonoid, vitamins, plant oils, fruit flavonoids, and Rooibos Tea.
Jojoba beads gently clear away dead skin cells while the potent
antioxidant Rooibos tea releases toxins improving skin texture. These
antioxidants help slow the aging process and boost the immune system.
This is a moisturizing face scrub that will not strip the delicate
vitamin and nutrients from your face. For some skin types, a
moisturizer may not be needed after using the face scrub since it
contains moisturizing properties. This is why the scrub is perfect for
both oily AND dry skin types. For oily skin its great because after
using the scrub you may not need an additional moisturizer. And its
great for dry skin because it will not overly dry out your face like
other cleansers.
Gdzie i za ile: na madefromearth.com, 25$ / 59g
Skład:
Moja opinia:
Pamiętacie, co Wam pisałam o składzie balsamu do ust? Jeśli byłam w stanie go w całości zinterpretować, naprawdę musiał być naturalny. Tak samo jest i tu - nie widzę tu żadnej chemii, aż miło się czyta :) Peeling jest na bazie organicznego soku z aloesu i kokosa, dalej występuje ekstrakt z herbaty rooibos, która ma silne działanie antyoksydacyjne. Dalej mamy wosk, odpowiadający za konsystencję (poprawcie mnie, jeśli się mylę, nie umiem tego lepiej określić po polsku ;)), rośliną glicerynę, która jest, uwaga, koszerna, oliwę z oliwek, kwas stearynowy, "kuleczki" z wosku jojoby, olej jojoba, avocado, oczar wirgiński, witaminę E, gumę ksantanową oraz korę z czarnej wierzby. Patrząc na sam skład, można się domyślać porządnego działania detoksykującego, antyoksydacyjnego, nawilżającego, no i, jak na peeling przystało, złuszczającego. I wiecie, co Wam powiem? Dostajemy to wszystko.
Z kwestii technicznych - peeling kryje się w plastikowym słoiczku z prostym subtelnym designem. Wadą jest jednak to, że uszczelniająca warstwa od wieczka mi się od razu oderwała, więc kiedy odkręcam peeling, w ręce mam sam plastik, a peeling przykryty jest tą folio-gąbką uszczelniającą. Sam kosmetyk jest bardzo rzadki, ma konsystencję...hmm, no właśnie czego? Rzadkiej kaszki mannej? Jest biały i kremowy, choć nieco przejrzysty - widać w nim małe drobinki, które są kuleczkami z wosku jojoba - tak w każdym razie wynika ze składu. Drobinek jest sporo, co naprawdę lubię. Dodam jeszcze, że produkt pachnie bardzo specyficznie - zdecydowanie czuć w nim herbatę rooibos, co jeszcze bardziej mnie zachwyca :)
Dotychczas moim ulubionym peelingiem był peeling z Avonu, już niestety wycofany. Od niego wymagałam jedynie porządnego złuszczania i to robił naprawdę dobrze. I to by było na tyle. Ten peeling natomiast sprawia, że cera "czuje" się znacznie lepiej! Po użyciu go, twarz jest gładka, niesamowicie odświeżona i nawilżona. Drobinki pięknie ścierają martwy naskórek, robiąc to jednak tak delikatnie, że nie ma mowy o jakimkolwiek podrażnieniu. Po spłukaniu resztek peelingu (choć mam wrażenie, że wchłonąłby się sam w cerę), ukazuje nam się naprawdę "nowa" skóra. Byłam pod wielkim wrażeniem przy pierwszym użyciu - i nadal przy każdym kolejnym nie mogę się nadziwić ;)
Przeraża tylko cena - 25 dolarów, czyli ok. 90zł... Nieco boli, prawda? Zwłaszcza, że musimy dodać do tego koszty wysyłki do Polski, które też do tanich nie należą. Pozostaje nam mieć nadzieję, że pewnego pięknego dnia ten amerykański sklep internetowy (bo nie wiem, czy ich produkty są dostępne też stacjonarnie) dostrzeże wieeelki potencjał na polskim rynku ;) Jeśli tak, kupujcie ten peeling bez wahania! ;)
Miałyście kiedyś coś z tej firmy? Albo może chociaż obiło Wam się o uszy? ;)
Pierwszy raz słyszę o tej firmie, ale lubię kosmetyki naturalne i organiczne - staram się na nie przestawiać :P Co do peelingów - lubię naprawdę 'ostrą jazdę' :D, a w tym niedowidzę drobinek : D
OdpowiedzUsuńNa ostatnim zdjęciu bardzo dobrze je widać :>
UsuńSkład niezły, tylko dlaczego mają takie drogie te kosmetyki i taką drogą przesyłkę
OdpowiedzUsuńCzysta złośliwość :P
UsuńPierwsze słyszę o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńNic dziwnego, to marka dostępna tylko w Stanach.
Usuńnie znam, ale dzięki Tobie poznałam, musimy się pogodzić, że eco/bio-pielęgnacja kosztuje, ale w końcu to inwestycja :) jestem na tak!
OdpowiedzUsuńJakby co, to na Wizażu są chyba zamówienia organizowane ;)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tej firmie , i ta recenzja bardzo mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńPoprzedni balsam do ust też jest genialny :)
Usuńjka ciekawa konsystencja. w opakowaniu wygląda na jakiś krem, a tu tyle drobinek :P
OdpowiedzUsuńNo, a jakby go zostawić na twarzy to by się wchłonął, zostawiając same drobinki :D
UsuńNie słyszałam jeszcze o takiej firmie ani o herbacie rooibos w kosmetykach ;D
OdpowiedzUsuńTeż się zdziwiłam - zielona herbata, biała herbata, drzewo herbaciane - to wszystko występuje, ale rooibos chyba nigdzie :D
Usuńszkoda że taka cena bo pewnie bym się skusiła..
OdpowiedzUsuńNiestety... Pozostaje nam mieć nadzieję, że kiedyś w Polsce znajdzie się coś zbliżonego i tańszego ;)
UsuńKurcze, wygląda tak obiecująco ze aż chce się kupić...ale cena nieco przeraża;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, mi aż szkoda go używać ;)
UsuńKurczę, może jak wyjadę do Finlandii, to uproszę małżonka, by mi zakupił :D Na euro to wyjdzie taniej :D
OdpowiedzUsuńO, i jest szansa, że przesyłka będzie iść taniej :)
UsuńWydaje się fajny i dość innowacyjny :) Ale raczej nieosiągalny...
OdpowiedzUsuńOj tam, szkopulik... :P
UsuńWygląda bardzo zachęcająco. No i ten kokos... :]
OdpowiedzUsuńAle na razie zostaje wierna peelingowi z kawy :)
O, na twarz go używasz? Ja robiłam tylko kawowy do ciała, chyba bałabym się użyć go do twarzy... Czy robisz jakoś inaczej?
UsuńKupiłam z Tony Moly - peeling, a raczej scrub. Sama jeszcze nic nie robiłam, bo boję się, że wezmę złe proporcje i wtedy będzie wesoło ;]
UsuńAch, w ten sposób :) Przy peelingu do ciała trudno coś spieprzyć, ale z twarzą faktycznie też bym nie eksperymentowała :P
Usuńcena straszna!
OdpowiedzUsuńale sklad jest niesamowity, uwieeelbiam takie kosmetyki! koszerka gliceryna powalila mnie na kolana :)
buziaki
Też wytrzeszczyłam oczy jak zobaczyłam, że nie dość, że roślinna, naturalna, organiczna, holistyczna, super-ekstra-ekologiczna, to jeszcze koszerna! :D
Usuńnie słyszałam jeszcze o tych kosmetykach, ale skoro mówisz że są świetne z pewnością poszukam więcej informacji na ich temat ;-)
OdpowiedzUsuńU mnie teraz recanzja rybek dermogal (są rewelacyjne!)+ROZDANIE
zapraszam ;-)
pozdrawiam monument-of-beauty.blogspot.com
Zaleciało mi tu spamem... Połowicznie, więc nie usunę, ale prosiłabym o nie reklamowanie się w komentarzach, nie od tego jest ta funkcja.
UsuńNo cena powala... Wątpię jednak, żeby pojawili się w Polsce :(
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo produkt wydaje się być genialny.
Oni może nie, ale liczę, że pojawi się wreszcie jakiś polski odpowiednik...
UsuńA jak tam Twoja produkcja? ;)
Na razie stoi, ale rozpisałam sobie listę, co zrobić w najbliższym czasie, więc niebawem będą nowe tutoriale :)
UsuńA planujesz w końcu z tego biznesik rozkręcić?
UsuńDomyślam się, że teraz przy maleństwie nie bardzo masz możliwość, ale może kiedyś? ;)
wygląda kusząco, zaraz spojrzę na sklep, pewnie dużo rzeczy mnie zainteresuje, ale na razie nie planuje większych zakupów, mam pełno rzeczy nieprzetestowanych
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o złuszczanie to moim nr jeden na liście rzeczy, których chcę spróbować jest to: http://www.e-naturalne.pl/pl/p/Peeling-enzymatyczny-z-owocow-tropikalnych/111
Ja w ogóle ostatnio zainteresowałam się peelingami enzymatycznymi, bo nigdy dotąd nie używałam. Teraz w domu czeka na mnie peeling z FlosLeku, nie mogę się doczekać, gdy wrócę i go przetestuję ;)
UsuńAle ten z owoców tropikalnych brzmi meeega apetycznie!