Jakiś czas temu przedstawiałam Wam maskę do włosów z henną marki Pilomax. Dziś mam dla Was trzy inne produkty tej marki - publikuję je w jednym poście, ponieważ były to miniaturki, więc mogę o nich powiedzieć mniej, niż o pełnowymiarowym kosmetyku, jednak używałam ich dość, by móc powiedzieć cokolwiek ;)
Najpierw weźmy na tapetę maski do włosów - ja jestem brunetką, więc tę rumiankową testowała moja koleżanka - bardzo mi się podoba, jak podeszła do recenzji, więc myślę, że wkrótce przeczytacie tu więcej jej tekstów ;)
Maski te mają po 70g i starczają na 3-4 użycia. Oto nasze wrażenia po stosowaniu tych maseczek:
Odżywcza maska do włosów Aloes Wax
Opis producenta: ALOES WAX to odżywcza maska przeznaczona szczególnie dla włosów
przetłuszczających się u nasady i suchych na końcach. Regeneruje włosy i
skórę głowy szczególnie narażone na działanie zanieczyszczonego
środowiska i niszczących zabiegów takich jak prostowanie, trwała
czy suszenie gorącym powietrzem. Zawarte w masce składniki wpływają
rewelacyjnie na kondycję włosów i skóry głowy. Białko henny (Lawsonia
Inermis) odbudowuje włosy poprzez wnikanie w głąb włosa i cebulki
włosowej. Ekstrakt Aloe Vera łagodzi podrażnienia skóry głowy oraz
silnie nawilża włosy suche, łamliwe, trudne do ułożenia oraz ze
skłonnością do przetłuszczania. Odżywka nie obciąża włosów i nie zmienia ich koloru.
Moja opinia:
Opakowanie maseczki to plastikowy słoik z nakładanym zamknięciem - zawsze się boję, że otworzy się ono przy upadku itd, ale na razie nic takiego się nie zdarzyło. Sama maska jest dość rzadka, wydaje mi się, że rzadsza niż jej hennowa starsza siostra, ma kolor lekko zielonkawy z perłowym efektem, ładnie pachnie - w każdym razie mnie ten zapach się podoba ;) Po nałożeniu na głowę faktycznie lekko spływa, włosy nie trzymają się tak dobrze "uklepane" na czubku głowy, ale w przeciwieństwie do tej hennowej maski, ta nie sprawia, że swędzi mnie skalp ani nie powoduje wypadania włosów. Zmywa się łatwo, nie obciąża włosów, które po wyschnięciu okazują się mięciutkie, wręcz aksamitne, ale nieco poplątane - najlepiej rozczesać je jeszcze na mokro. Mam też wrażenie, że nieco dłużej utrzymują świeżość włosów - możliwe, że obyłoby się nawet bez codziennego mycia, ale dla własnego komfortu psychicznego nadal myłam je codziennie ;) Nie zauważyłam żadnego przesuszania, ale jak dotąd chyba nic nigdy mi nie przesuszyło włosów ;) Po tych trzech czy czterech użyciach niestety nie ma co mówić o jakimkolwiek wzmocnieniu włosów czy poprawie jej ogólnego stanu - nie tylko tuż po zmyciu maski. Możliwe, że przy dłuższym stosowaniu mogłabym zanotować coś takiego, jednak na chwilę obecną nie mogę zbyt wiele powiedzieć.
Tak ogólnie mówiąc, myślę, że ta maska przypadła mi do gustu znacznie bardziej niż Henna Wax - myślę, że skuszę się kiedyś na pełne opakowanie :)
Regenerująca maska do włosów zniszczonych jasnych Kamille Wax
Opis producenta: Silnie regenerująca i odżywcza maska do
włosów i skóry głowy. Dzięki rozjaśniającym właściwościom rumianku
polecana jest w szczególności do włosów jasnych. Podstawowym składnikiem
maski jest ekstrakt z Henny (Lawsonia) przywracający włosom połysk i
sprężystość. Formuła została oparta na trzech, rewelacyjnie wpływających
na włosy, składnikach : pro witaminie B5, keratynie i wyciągu ze
skrzypu polnego, które wzmacniają włosy, powstrzymują ich siwienie i
wypadanie, zapobiegają rozdwajaniu się końcówek oraz utrzymują
odpowiedni stopień nawilżenia włosów i skóry głowy. Nie zawiera Sodium
Lauryl Sulphate.
Opinia Oli:
Kolor:
Biały z lekką domieszką żółci.
Konsystencja: Skondensowany… glut?
Zapach: Rumianek.
Pudełko: Uważam za udane. Nie jest trudno
z niego wygarnąć trochę specyfiku. Poza tym nie ma szans aby jakkolwiek maska z
niego wypłynęła, oczywiście jeżeli się je poprawnie zamknie. Zaznaczam, że zostało
to akurat poddane poważnemu i wiarygodnemu testowi – przez tydzień przenosiłam
ją w swojej torbie xD
Użycie: Łatwe, proste i przyjemne. Nic
skomplikowanego, w końcu jest dla kobitek o jasnych włosach ;P Po umyciu wmasowujemy maskę we włosy i skórę
głowy, zakładamy czepek, zawijamy to w ręcznik i voila! Zostawiamy to na jakieś
15-30 minut potem spłukujemy i po wszystkim. Nic strasznego. Ostrzegam tylko,
żeby ktoś się jakoś nie przestraszył, że w trakcie noszenia tego na łepetynie
można poczuć delikatne ciepło.
Ocena: Od razu po zmyciu maski można
poczuć, że włosy są trochę bardziej delikatne i… śliskie. O wiele łatwiej można
je rozczesać i nie ma żadnego problemu aby od razu przejść do ich wysuszenia. Faktycznie
dostają jakiejś takiej ogłady. Mogę także z ręką na sercu przyznać, że na pewno
w jakiś sposób wzmocniło to moje włosy i trochę okiełznało moje suche i już
rozdwojone końcówki. Niestety nie zauważyłam jakiejś wielkiej regeneracji choć
używałam tego specyfiku w sposób, jaki opisywał producent, do intensywnej
regeneracji. Dodatkowo mam wrażenie, że włosy jednak trochę szybciej się
przetłuszczają. Jeżeli chodzi o rozjaśnienie, cóż może i faktycznie lekko się
rozjaśniły, ale podkreślam lekko. Jeżeli ktoś kupuje tą maseczkę z tą
myślą to odradzam, ten efekt nie jest aż tak widoczny – drogie panie nikt tego
nie zauważy. Poza tym muszę zaznaczyć jedną rzecz… nie wiem czy to przez
połączenie z moim szamponem czy z ciepłem suszarki, ale zapach maski się
zmienia na jak dla mnie nieznośny.
Podsumowując:
Plusy: Dobre pudełko, nietrudne użycie,
włosy dostają ogłady, łatwiej je rozczesać i faktycznie lekko wzmacnia włosy.
Minusy: Niestety poprawne użycie trochę
trwa, bo trzeba z tym połazić z przynajmniej jakieś 15 minut na głowie, jakiejś
wielkiej regeneracji nie widać, włosy mogą się szybciej przetłuszczać i nie ma
co zbytnio liczyć na jakieś mega rozjaśnienie włosów.
Jak widzicie, Ola się rozpisała bardziej niż ja, czym mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła, więc będę ją niedługo prosić o kolejne recenzje ;)
A tymczasem - używałyście którejś z tych masek? Jakie były Wasze wrażenia?
Dodam też parę słów o szamponie, którego dostałam kilka próbek:
Opis producenta: Szampon HENNA WAX przeznaczony jest do włosów narażonych na codzienne
przebywanie w zanieczyszczonym środowisku, które powoduje że włosy
stają się słabe, łamliwe i trudne do ułożenia. Dzięki unikalnej
recepturze szampon posiada zdolność do głębokiej penetracji włosa i
skóry głowy, oczyszcza je ze wszystkich zanieczyszczeń oraz przywraca im
naturalną żywotność i sprężystość.
Moja opinia: Miałam kilka saszetek tego szamponu, więc dla wygody przelałam je sobie do butelki z pompką. Kilka albo i kilkanaście razy umyłam nim włosy, a wciąż niewiele mogę o nim powiedzieć... Na pewno jest bardzo wydajny, mała ilość wystarczy, żeby stworzyć dużą pianę na całej długości włosów. Zapach jest przyjemny, ale nie kojarzący się z niczym, zostaje on na włosach przez parę godzin. Szampon na pewno porządnie oczyszcza włosy, ale nie zauważyłam, żeby robił cokolwiek innego, ani na plus, ani na minus. Nie plącze włosów, nie wysusza, nie obciąża, nic ;) Ale czy szampon bez wad oznacza ideał? W tym przypadku nie bardzo, bo zalety też się jakoś nie wybijają. Uważam, że jest bardzo przyjemny i skuteczny - nie wymagam dużo od szamponu - jednak cena (22zł za 200ml) jest zbyt wysoka, nigdy bym go nie kupiła.
Ufff, to by było na tyle :) Powiedzcie, co sądzicie o kosmetykach Pilomaxu ogółem?
Lubicie je? Czego miałyście okazję używać? :)
Niezaleznie od recenzji i tak nie kupie, ze wzgledu na sklad :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie na pewno :)
Tak, to maski dla osób patrzących na działanie, nie skład ;)
UsuńGlownie o ten SLS chodzi, ktory mi wybitnie nie sluzy ;)
UsuńNawet w szamponach, ktore maja krotki kontakt ze skora.
Rumianek z kolei odpada z takich przyczyn jak u Ciebie :)
Pozostane przy l'biotica waxie - jak dla mnie dzialanie + sklad :)
Mnie SLS nigdy nie przeszkadzał, ba, moje włosy lepiej reagują na kosmetyki zawierające SLS - w każdym razie w szamponach, bo te bez SLS nie myją ich odpowiednio - a mam mocno przetłuszczające się kudły ;)
UsuńKochana, baaaardzo lubię te maski!
OdpowiedzUsuńStosuję je co jakiś czas i włosy są o wiele bardziej odżywione :)
Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)
A która wg Ciebie najlepsza? :)
UsuńChyba jednak wolę orginalnego waxa
OdpowiedzUsuńA ja zostaję przy aloesowym :)
UsuńNie uzywalam ani oryginalnych ani tych, maski sa chyba nie dla mnie ;p
OdpowiedzUsuńCzemu nie dla Ciebie? :>
UsuńNie znam kosmetyków, ale szukam maski do włosów i może rozejrzę się za którąś z oferowanych przez tą firmę.
OdpowiedzUsuńGratuluję znalezienia dobrej recenzentki :D
Dzięki :P
UsuńWszelkie próby odbicia mi jej skończą się dożywotnim fochem! :P
Nie używałam żadnej,jestem ciekawa tej dla włosów blond ;)
OdpowiedzUsuńPo recenzji Oli chyba warto wypróbować :)
UsuńNiestety maska z aloesem u mnie zupełnie się nie sprawdziła, strasznie obciążyła mi włosy, a efekt znikomy :O
OdpowiedzUsuńA widzisz, co włosy to inne upodobania :)
UsuńMoje włosy lubią aloes, więc ta maska to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńRecenzja Oli bardzo profesjonalna :)
Daj znać, jeśli spróbujesz :)
UsuńMam na nie oko, nawet jedną miałam ale ostatecznie oddałam całe opakowanie. Jeszcze wpadną w moje ręce ;)
OdpowiedzUsuńA którą miałaś? I czemu oddałaś? :>
UsuńLubię takie maski, próbowałam już kilku. Jednak najlepeij sprawdza się u mnie Rainforest WAX firmy Medica. Chociaż WAC L'Botica (czy jakoś tak) też jest dobry.
OdpowiedzUsuńObserwuję i zaprszam do mnie :)
Witam na pokładzie ;)
UsuńJak dla mnie rewelacyjnie oczyszczający szampon, nie obciążający włosów. Zawsze stosuje go z maskami, ponieważ dodatkowo nawilżają i wygładzają moje włosy.
OdpowiedzUsuńJa kocham waxy aloesowe :)
OdpowiedzUsuńA czy dziewczyny któraś z Was miała może coś z serii tricho tej nowej od Pilomax?
OdpowiedzUsuńWłaśnie szperam w internecie w poszukiwaniu opinii o serii tricho. Jestem nią mega zachwycona! W życiu nie miałam lepszego peelingu! O masce nie wspomnę. Po kuracji mam taka ilość nowych włosków wokół twarzy, że wyglądam jak słońce :)
Usuń